0
meck 16 czerwca 2017 22:59
W przeddzień kolejnego wyjazdu pragnę podzielić się z Wami nieco starszą już historią, czyli krótkim, około tygodniowym wyjazdem do Brazylii obejmującym Rio wraz z okolicami i Ilha Grande. Nie był to wyjazd z cyklu 'lecimy możliwie najtaniej' i co zapewne niecodzienne na tym forum, można by zakwalifikować go jako tzw wyjazd służbowy. Miał on miejsxe w listopadzie a ja miałem zaledwie c dni na zaplanowanie wszystkiego, data wylotu to były tylko cztery dni od daty decyzji. Służbowość łączyła się on z koniecznością (przyjemnością) pobytu w Rio przez kilka dni, a pozostały czas postanowiłem spędzić gdzieś w okolicach. Jako że Brazylia to kraj niezwykle przepastny, poprzez okolice rozumiałem coś w promieniu powiedzmy 500 kilometrów i początkowo miało to być Ouro Preto. Podpytałem jednak w przeddzień wyjazdu znajomego Cariocę na Skype czy polecałby może Ilha Grande zamiast (bo nieco bliżej).. na co on odpowiedział krótkim 'it's paradise'. Dłużej się nie zastanawiałem.

W Rio spędziłem 4 dni, łącząc przyjemne z pożytecznym (w tej właśnie kolejności) po czym wyjechałem w kierunku południowym do Angra dos Reis, miasta z którego wypływa prom łączący Ilha Grande z lądem. Trasę obsługuje linia Costa Verde, operująca na wybrzeżu miedzy Rio a Sao Paulo. Niezwykle komfortowe autobusy (Polski Bus wymięka) z małą ilością pasażerów są szybkie ale stosunkowo drogie. Jest to chyba zresztą cechą całego transportu autobusowego w Brazylii, którego ceny wydawały mi się wysokie w stosunku do innych cen (bilet do Angra kosztuje ok 50 zł, za bilet na odcinku Rio - Paraty płaciłem chyba 65 zł). Bilety kupiłem w czymś w rodzaju w agencji turystycznej w okolicy jednej ze stacji metra tego samego dnia. Bilet chyba lepiej mieć wcześniej, autobus był w zasadzie pełen. W trakcie podróży zauważyłem że cześć pasażerów o wyglądzie turystów wysiada w czymś co nazywa się Conceição do Jacareí i wiedziony instynktem poszedłem ich śladem uprzednio zasięgnąwszy języka (mieszanką gestów i prymitywnego hiszpańskiego z hipotetycznym portugalskim, co okazuje się czasem w Brazylii lepszym narzeczem do porozumiewania niż angielski). Okazało się ze z Conceição zamiast powolnego promu z Angra kursują szybkie łodzie które pozwalają dostać się na wyspę w około 25 minut.

Sama wyspa jest piękna. Widok dżungli i palm kokosowych nie jest dla mnie nowością, ale to miejsce jest naprawdę niesamowite. Brak ruchu samochodowego oznacza brak dróg utwardzonych, poruszanie się głownie na piechotę i naprawdę nieskażoną przyrodę. Wyspa jest delikatnie górzysta i porośnięta chyba w miarę dziewiczym lasem (żadnych plantacji palm kokosowych, dymiących skuterków itp). Przyjeżdża tam trochę głownie młodych ludzi głownie z Argentyny i Urugwaju, łączących prace w małych pensjonatach z lenistwem. Jeśli zastanawiacie czy też warto, to tak warto.

Po spędzeniu dwóch dni na wyspie załadowałem się na prom do Angra (odchodzi chyba tylko raz dzienne ok 10 rano i jest pełen ludzi), gdzie złapałem autobus do Paraty. Tym razem był to lokalny powolny transport który kosztował adekwatnie od standardu grosze (ok 15 zł). W Paraty byłem po południu. Jest to bardzo ładne historyczne miasto, dosyć turystyczne jak na Brazylię ale także z powolną i nieco nonszalancką atmosferą.

Kilak uwag o podróżowaniu
Safety first! Naczytałem się jak zawsze mnóstwa ostrzeżeń dotyczących bezpieczeństwa na ulicach, napadów itd. Jestem raczej ostrożny ale te wszystkie informacje wydaj mi się bardzo mocno przesadzone. Jeździłem metrem i chodziłem po Rio ok 11-12 w nocy i nie spotkałem żadnych dziwnych sytuacji. Sporo ludzi , prawdopodobnie narkomanów wyleguje się w miejscach publicznych, raczej omijałem ich z daleka. Do faveli nie zaglądałem, w Rio mieszkałem w normalnej nie turystycznej dzielnicy (Catete) w tanim małym hoteliku. Poza tym bardzo dużo policji na ulicach w Rio co stwarza jakieś tam poczucie bezpieczeństwa. Obnosiłem wrażenie że Brazylijczycy są raczej dyskretni na co dzień i żyją własnym sprawami. Poza tym to kraj gdzie są wszystkie typy wyglądu i urody, i przybysz z Europy się nie wyróżnia. Mam też wrażenie że wszyscy biorą cię z zasady za Brazylijczyka (podobnie jak np. w Rosji za Rosjanina).

Ceny i koszty podróżowania bardzo przyjemne, myślę że ok 80-100% cen w Polsce. Jedynym wyjątkiem wydawały mi się ceny dalekobieżnych są ceny autobusów, no i piwa (jest ze dwa razy droższe).

Lota z Berlina via Rzym, powrót przez Amsterdam

Szkoda ze krótko, ale co tam. W końcu służbowo.

Rio:

IMG_5680.JPG




IMG_6118.jpg




Ilha Grande

IMG_5971.JPG




IMG_5920.JPG




IMG_5819.JPG




IMG_5783.JPG



Paraty

IMG_6001.JPG




IMG_6027.JPG




IMG_6094.JPG

Dodaj Komentarz