+1
sevenfiftyseven 16 maja 2019 10:21
Hej hej. Pomęcze was kolejnymi swoimi wypocinami ;)

Ta podróż wyszła tak troche przypadkiem. Kierunek bardziej wybrał nas, niż my jego.
Zeszły rok był bardzo intensywny- zwłaszcza pierwsza połowa. W styczniu obroniliśmy inżyniera, w lutym polecieliśmy do Maroko skąd wróciliśmy jako narzeczeni, pod koniec kwietnia była Malezja i Singapur z promocji QR, no a potem... na potem, w miesiące wakacyjne nie mieliśmy zaplanowane nic.
Przewijało się wiele pomysłów, co by tu zrobić, codziennie grzebałem po fly4free i skyscanner rozpatrując wszystkie kierunki. W końcu pod koniec lipca samemu znalazłem ciekawą ofertę one-jaw do Am.Pd. Lecimy? Lecimy- odpowiedź przyszła z Peru, bo akurat Asia była tam z mamą.


Za 2503zł, na miesiąc przed wylotem kupiłem dla nas WRO-FRA-IAH-EZE, SCL-IAH-FRA-DRS co umożliwiało podróż "bez wracania się" czyli tak jak lubimy najbardziej. Dodatkowy achievement- to będzie dla mnie piąty kontynent w ciągu roku.

Image

Jako że było to 9 miesięcy temu to niestety nie będę pamiętał wszystkich szczegółów, ale postaram się nadrobić zdjęciami ;)



Część pierwsza: Buenos Aires

Image

Stosunkowo rzadko udaje sie nam wylatywać z Wrocławia. Do tej pory najczęściej WAW, oraz oczywiście BER i PRG. Raz nawet się zdarzył BUD. Niesamowity luksus- można się wyspać przed podróżą, nawet pomimo że odlot o 6:25. Dwa razy oglądam każdą ciężko zarobioną, złotówkę jaka mi przechodzi przez ręce- stąd nie będzie fotek z saloników itp.

Image

Lufthansa ma w zwyczaju raczyć EPWR ciekawymi typami samolotów bezpośrednio przed ich wycofaniem. W 2012 latał do nas RJ-85 z MUC, W 2014-2016 737-300/500 z FRA, a w 2018 Fokker 100 z MUC- za każdym razem po zakończeniu sezonu, te samoloty były kompletnie wycofywane a na trase wracał standardowy CR9. Mocno się starałem aby ułożyć nasz routing przez MUC zamiast przez FRA tylko po to żeby się przelecieć Foką- niestety taki bilet był o 800zł droższy i aż tak strasznie mi nie zależało.

Image

Nasz lot natomiast jest obsługiwany przez CR9 w nowym malowaniu. Dla mnie pierwszy lot CRJtem.

Image

We FRA mamy cztery godziny przesiadki. Moja czwarta wizyta, ale pierwsza w celach czysto przesiadkowych. W 2011 i lipcu 2018 byłem autem na spottingu, a w listopadzie 2017 zaliczyłem durnolota 747 LH z TXL.

Image

Podstawiają nasz 772 UA:

Image

Wnętrze stosunkowo stare, dzięki temu wciąż w coraz rzadziej spotykanej konfiguracji 3-3-3 w 777. Dodatkowo wybraliśmy miejsca na końcu, i nie mamy trzeciego współpasażera.

Image

Lot do Houston trwał 10,5 godziny. Nie mam fotek paszy- szału nie było (poprzeczka wysoko postawiona, bo dotychczasowe loty long-haul miałem EK, QR, TK oraz BA w P) aczkolwiek wybredny nie jestem i mi smakowało. IFE natomiast bardzo skromne.

IAH podczas dowinwind:

Image

Fortress hub UA na całą Amerykę Centralną, Południową i Meksyk.

Image

Nie mógłbym wybrać tej opcji dostania się do Argentyny, gdybym nie miał wizy w paszporcie. Na immigration gość przyczepił się do ilości pieczątek w paszporcie, pytał się w jakim celu tak często podróżuje, zwłaszcza jeśli powiedziałem że do niedawna byłem studentem (!!!). Co go to obchodzi. No ale musiałem się wyspowiadać.

Mamy kolejne 4 godziny do odlotu. W Houston mamy się spotkać moim (przyszłym) teściem, Asi tatą który dolatuje do nas od siebie z TPA i razem lecimy do EZE. Jego ksywa- Stefan. Część czasu spędzam na spottingu.

Odlot 789 do SYD, szóste najdłuższe połączenie świata:

Image

Dla mnie ciekawy, bo każdy reg jest nowy- ale tak ogólnie to spotting w USA jest mega nudny (poza wyjątkami jak MIA, LAX, JFK). Na zmiane cztery linie- i to na każdym lotnisku.

Image

737-700 wygląda świetnie z wingletami split scimitars:

Image

A E145 ogólnie jest super:

Image

Dostarczony kilka dni wcześniej 737MAX9, ostateczny zabójca 752 na transcon w US:

Image

Jest problem- burza nad FL i samolot Stefana przyleci opóźniony o 70 minut, zmniejszając czas przesiadki do 23 minut. Zgłaszamy to przy naszym gate. Ostatecznie zdąża na styk- i w trójkę wchodzimy do samolotu jako ostatni. My do Y, on do C (lata na standby).

Image

Image

Wylot 22:20, przylot o 10:20. Lot prawie w całości przespany.

Image

Wszystkie samoloty z USA do południowej Ameryki Południowej (EZE, SCL, GRU, GIG itp) przylatują z rana, stoją cały dzień na płycie i odlatują wieczorem. Niektóre linie utworzyły centra serwisowe (DL w EZE, AA w GRU) po to aby przez ten czas wykonać przeglądy. Po przylocie do EZE na płycie stoją już 3 772 AA, 2 763 DL i 764 UA.

Image

Image

Pieczątka do paszportu i witaj Ameryko Południowa. Ten kontynent jest idealny do podóżowania na polskim paszporcie- wiza nie jest potrzebna do żadnego kraju!

Wsiadamy do zwykłego miejskiego autobusu do centrum (czas jazdy z Ezeiza- ponad godzina). Po drodze przygoda. W połowie drogi zaczynam się coraz gorzej czuć. Stwierdzam, że wytrzymam. Chyba jednak nie. Jest przystanek, tuż obok stacja benzynowa- daje nagle sygnał że wysiadamy i pełne ukłony dla ekipy bo w 5 sekund wyszliśmy z autobusu. Ja pobiegłem na stacje, na szczęście była toaleta. Jednak mogłem wziąć wołowine zamiast kurczaka w UA.

Wchodzimy do następnego autobusu. Piździ. Strasznie piździ. Przylecieliśmy tu w sierpniu, ale tutaj to jest końcówka zimy. W dodatku krajobraz po drodze (biedne, zaśmiecone przedmieścia) mocno nie zachęcał. Gdy tylko dojeżdżamy do centrum, na piechotke do hotelu i spać. Długo spać- w końcu za nami 3 loty: 1,5 + 11 + 10 godzin i łącznie 8 godzin przesiadek. Ponadto różnica czasu -5h.


Dzień 1: 31.08
Nie mamy żadnej gotówki- trzeba wymienić. W hotelu mówią że banki mają bardzo dobre kursy i śmiało można tam wymieniać, nie trzeba szukać kantoru. Znajdujemy pierwszy lepszy bank- a tam spora kolejka każdy wymienia pieniądze. Okazało się że tego dnia, kurs argentyńskiego peso do dolara nagle spadł o 1/4.
https://www.xe.com/currencycharts/?f...to=USD&view=1Y

Dla nas dobrze, bo będzie jeszcze taniej- ale miejscowi wyglądają na wkurzonych, i wcale im sie nie dziwie.

Image

Image

Image

Image

Image

Stefan nas zaprasza aby pozwiedzać miasto autobusem hop on hop off.

Image

Image

Image

W pewnej części trasy objazd, bo ulica zablokowana przez protestujących obywateli, którym się nie spodobał dzisiejszy kurs. Pełno policji, jest ciekawie.

Image

La Boca:

Image

Image

Image

Image

Następnie pod mechaniczny kwiat, który otwiera się o wschodzie, i zamyka o zachodzie.

Image

Image

Każda ciężarówka i autobus ma układ dopompowywania ciśnienia.

Image

Image

Image

Musimy się na chwile udać na lotnisko AEP (Aeroparque) bo jutro mamy lot krajowy do Iguazu linią Andes Lineas Areas i nie da rady dokupić bagażu online- nie przechodzi żadna z naszych kart. Przy okazji namawiam ekipe na krótki spotting:

Image

Image

Aerolineas Argentinas to jedna z niewielu linii, która w ostatnich 10 latach zmieniła malowanie zdecydowanie na plus. Inne (imho) to Finnair, Air Canada, Etihad.

Image

A tutaj przykład mega zmiany na minus.

Image

Image

Image

Nasz samolot (dzień przed lotem):

Image

Image

Image

Image

Na koniec dnia- La Recoleta.

Image

Nie mamy w zwyczaju zwiedzać cmentarzy- lecz tutaj jest naprawde warte zobaczenia nekropolis. Bardziej klimatyczne niż w Bonifacio na korsyce.


Dodaj Komentarz

Komentarze (10)

wintermute 16 maja 2019 12:02 Odpowiedz
sevenfiftyseven napisał: Pieczątka do paszportu i witaj Ameryko Południowa. Ten kontynent jest idealny do podóżowania na polskim paszporcie- wiza nie jest potrzebna do żadnego kraju!Do Gujany i Surinamu też nie trzeba? :-)Tak czy inaczej czekam na dalszy ciąg bo na forum mało relacji z Argentyny
makdeb 16 maja 2019 12:23 Odpowiedz
Ay, caramba!Zapowiada się super. Za każdym razem gdy widzę ARG przypomina mi się tam moja własna wizyta. Piękny region
grzalka 4 czerwca 2019 08:16 Odpowiedz
Będzie część trzecia?
michzak 4 czerwca 2019 08:38 Odpowiedz
Quote:Brazylia: Fos do Iguacu, ok. 260 000 mieszkańców: Lotnisko IGZPort lotniczy Foz do Iguaçu (IATA: IGU, ICAO: SBFI)
greg2014 4 czerwca 2019 11:31 Odpowiedz
Wielkie dzięki za świetną relację z Iguazu - w tym za mapki dające wyobrażenie tego co można zobaczyć na miejscu.Mam pytanie do tych, którzy byli również po stronie brazylijskiej: czy w porównaniu do tego co widać od strony Argentyny warto tam w ogóle zaglądać i czy może jest tam jakieś szczególne "must see". Jeśli będę jechał do Iguazu to raczej na pewno z Buenos Aires i po tym co zobaczyłem powyżej zaczynam mieć wątpliwości, czy w ogóle warto jechać na stronę brazylijską.
splder 4 czerwca 2019 12:58 Odpowiedz
Strona Brazylijska zapewnia widok z zupełnie innej perspektywy. Po stronie klienta Argentyńskiej podobały mi się pomosty którymi można było podejść pod sam wodospad, niemniej widok z dołu robi ogromne wrażenie. Myślę że obie strony są warte odwiedzin. Must see to oczywiście Gardziel Diabła. Szykuj się na to że wrócisz mokry bo "mgiełka" z wodospadu dociera do szlaku.
pajacyk 4 czerwca 2019 13:50 Odpowiedz
Obie strony trzeba koniecznie zobaczyć!!!
nvjc 10 czerwca 2019 02:31 Odpowiedz
SPLDER napisał:Myślę że obie strony są warte odwiedzin, może z minimalnym wskazaniem na Brazylię.No to ja bym się raczej nie zgodził :) To znaczy pełna zgoda co do tego, że warto odwiedzić obie strony, ale jak dla mnie to prawdziwe wodospady poznaje się dopiero po stronie argentyńskiej, kiedy jesteś ich dużo bliżej i czujesz tę moc. Podobno wśród miejscowych jest powiedzenie, że wodospady po stronie brazylijskiej to oglądanie imprezy, a po stronie argentyńskiej uczestnictwo w niej. I moim zdaniem coś w tym jest. Tak że @greg2014 - jeśli zdecydujesz się na obie strony, to polecam pierwszego dnia oglądać stron brazylijską, a drugiego argentyńską. Ja to robiłem w takiej kolejności i bardzo się cieszę, bo wydaje mi się, że po zobaczeniu strony argentyńskiej, brazylijska może robić już mniejsze wrażenie. Ale jak widać po różnicy mojego zdania i kolegi @SPLDER, różne są gusta. Warto się przekonać samemu.
romekkk1111 9 kwietnia 2020 17:41 Odpowiedz
Tego lata obowiązkowo tam pobędę)!
tropikey 9 kwietnia 2020 17:44 Odpowiedz
Romku, to specjalnie dla Ciebie:Dzień dobry, cześć i czołemPytacie, skąd się wziąłem:Jestem Wesoły RomekMam na przedmieściu domekA w domku wodę, światło, gazPowtarzam zatem jeszcze razJestem Wesoły RomanMam stół i pięć otoman...Równie bez sensu, jak Twoje dzisiejsze wpisy w różnych wątkach.