+1
sevenfiftyseven 16 maja 2019 10:21
Image

Image

Decydujemy się wykupić na jutro dwie wycieczki zorganizowane- strefa geotermanla El Tatio z samego rana, oraz Valle de la Luna popołudniu.

Prawie kupiliśmy także 3 dniową wycieczkę do Uyuni w Boliwii. Ostatecznie nie decydujemy się z dwóch powodów. Po pierwsze, nie ma efektu lustra. Po drugie, sama nie wiedząc czemu, Asia wjechała do Chile na Amerykańskim, zamiast na Polskim paszporcie. Biuro podróży nie chciało się zgodzić na to, aby wpisać jednak dane z Polskiego paszportu- obchodził ich ten, gdzie była pieczątka wjazdowa. A wiza do Boliwii dla obywateli USA to... 160$. W sumie i tak zupełnie nie planowaliśmy Uyuni w tej podróży, kiedyś wrócimy troche bardziej na północ (Peru, Boliwia, Kolumbia) i wtedy się tam pojedzie.

Następnego dnia, do gejzerów El Tatio wyjeżdżamy na tyle wcześnie, by dojechać tam przed wschodem słońca.

Image

Image

Image

Wpierw przewodnik oprowadza po całym terenie, następnie jest śniadanie. Pół godziny potem, wstaje słońce. Przynajmniej o tej porze roku o której tam byliśmy- czyli we wrześniu. Rano jest potwornie zimno. Znowu znajdujemy się bardzo wysoko, 4320m n.p.m.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Z tej wycieczki wracamy ok. 13:00, a do Valle de la Luna jedziemy o 15:00. Jest chwila na wciągnięcie paru empanadas.

Image

Drugą wycieczkę mamy z przewodnikiem który nas dosłownie zalewa informacjami. Mega, mega dużo wiedzy naraz- co niestety szybko nas zmęczyło i już po chwili nie chciało się go słuchać :D
Valle de la Luna to w dosłownym tłumaczeniu księżycowy kanion- różnego typu formacje skalne i piaskowe, wydrążone przez wodę i wiatr.

Image

Image

Image

Image

Image

Krajobraz jest rzeczywiście jak na księżycu. Swego czasu Pink Floyd chcieli zagrać koncert właśnie tam, m.in ze względu na akustykę- przewodnik opowiadał że nie dostali na to zgody z obawy o niszczący wpływ na środowisko.

Image

Image

Image

Na koniec tego dnia jedziemy na wzgórze, skąd będziemy obserwować zachód słońca nad pustynią Atakama.

Image

Image

Image

Image

Koniec części trzeciej.

Dodaj Komentarz

Komentarze (10)

wintermute 16 maja 2019 12:02 Odpowiedz
sevenfiftyseven napisał: Pieczątka do paszportu i witaj Ameryko Południowa. Ten kontynent jest idealny do podóżowania na polskim paszporcie- wiza nie jest potrzebna do żadnego kraju!Do Gujany i Surinamu też nie trzeba? :-)Tak czy inaczej czekam na dalszy ciąg bo na forum mało relacji z Argentyny
makdeb 16 maja 2019 12:23 Odpowiedz
Ay, caramba!Zapowiada się super. Za każdym razem gdy widzę ARG przypomina mi się tam moja własna wizyta. Piękny region
grzalka 4 czerwca 2019 08:16 Odpowiedz
Będzie część trzecia?
michzak 4 czerwca 2019 08:38 Odpowiedz
Quote:Brazylia: Fos do Iguacu, ok. 260 000 mieszkańców: Lotnisko IGZPort lotniczy Foz do Iguaçu (IATA: IGU, ICAO: SBFI)
greg2014 4 czerwca 2019 11:31 Odpowiedz
Wielkie dzięki za świetną relację z Iguazu - w tym za mapki dające wyobrażenie tego co można zobaczyć na miejscu.Mam pytanie do tych, którzy byli również po stronie brazylijskiej: czy w porównaniu do tego co widać od strony Argentyny warto tam w ogóle zaglądać i czy może jest tam jakieś szczególne "must see". Jeśli będę jechał do Iguazu to raczej na pewno z Buenos Aires i po tym co zobaczyłem powyżej zaczynam mieć wątpliwości, czy w ogóle warto jechać na stronę brazylijską.
splder 4 czerwca 2019 12:58 Odpowiedz
Strona Brazylijska zapewnia widok z zupełnie innej perspektywy. Po stronie klienta Argentyńskiej podobały mi się pomosty którymi można było podejść pod sam wodospad, niemniej widok z dołu robi ogromne wrażenie. Myślę że obie strony są warte odwiedzin. Must see to oczywiście Gardziel Diabła. Szykuj się na to że wrócisz mokry bo "mgiełka" z wodospadu dociera do szlaku.
pajacyk 4 czerwca 2019 13:50 Odpowiedz
Obie strony trzeba koniecznie zobaczyć!!!
nvjc 10 czerwca 2019 02:31 Odpowiedz
SPLDER napisał:Myślę że obie strony są warte odwiedzin, może z minimalnym wskazaniem na Brazylię.No to ja bym się raczej nie zgodził :) To znaczy pełna zgoda co do tego, że warto odwiedzić obie strony, ale jak dla mnie to prawdziwe wodospady poznaje się dopiero po stronie argentyńskiej, kiedy jesteś ich dużo bliżej i czujesz tę moc. Podobno wśród miejscowych jest powiedzenie, że wodospady po stronie brazylijskiej to oglądanie imprezy, a po stronie argentyńskiej uczestnictwo w niej. I moim zdaniem coś w tym jest. Tak że @greg2014 - jeśli zdecydujesz się na obie strony, to polecam pierwszego dnia oglądać stron brazylijską, a drugiego argentyńską. Ja to robiłem w takiej kolejności i bardzo się cieszę, bo wydaje mi się, że po zobaczeniu strony argentyńskiej, brazylijska może robić już mniejsze wrażenie. Ale jak widać po różnicy mojego zdania i kolegi @SPLDER, różne są gusta. Warto się przekonać samemu.
romekkk1111 9 kwietnia 2020 17:41 Odpowiedz
Tego lata obowiązkowo tam pobędę)!
tropikey 9 kwietnia 2020 17:44 Odpowiedz
Romku, to specjalnie dla Ciebie:Dzień dobry, cześć i czołemPytacie, skąd się wziąłem:Jestem Wesoły RomekMam na przedmieściu domekA w domku wodę, światło, gazPowtarzam zatem jeszcze razJestem Wesoły RomanMam stół i pięć otoman...Równie bez sensu, jak Twoje dzisiejsze wpisy w różnych wątkach.