+2
b79 17 maja 2019 11:54
Image

Image

Image


Ostatnim punktem postojowym naszej krótej wizyty w tym rezerwacie (a szkoda, bo ciekawych miejsc jest więcej i cały dzień można tu spędzić) była czerwona plaża. Playa Roja, nazwa nieprzypadkowa, ponieważ miejsce to stanowi nieckę w okolicznym krajobrazie, a to oznacza, że spływająca lawa z wulkanów kumulowała się w tym miejscu i miała wpływ na zabarwienie skał. Mamy pół godziny wolnego czasu, jedni brodzą w wodzie, inni bawią się w przepędzanie stada mew.

Playa Roja, czyli czerwona plaża
Image

Image

Image


Wracamy pod nasz hotel, odbieramy bagaże i przesiadamy do dużego autobusu. Widać teraz trochę nowych twarzy. Różne grupy i inne programy krzyżują się i dalej wyruszają razem. Naszym celem jest oddalona o 75 km miejscowosć, a raczej oaza pośród wydm i piasków pustyni - Huacachina. Miejsce niezwykle oryginalne i popularne wśród miejscowych. Hostel, z którym współpracuje Peru Hop, wyglądał na niezłą imprezownie – pośrodku basen, po lewej okupowany bar, po prawej leżaki. My skorzystaliśmy z innej oferty również wspieranej (czyli rabat) przez Peru Hop - Curasi Hotel. Również z basenem, cicho, czysto - mogę polecić.
Huacachina znajduje się raptem 4 km od miejscowości Ica. Pośrodku jest oczko wodne (pływają łódki), dookoła deptak i knajpki. Miejsce wciśnięte pomiędzy okalające oazę wydmy, oferujące dwie atrakcje: szaloną jazdę buggy oraz sandboarding.

Kurort alpejski? Nie, to tylko oaza z wydmami
Image

Zbieramy siły, świeże soki
Image

Po zameldowaniu i chwili odpoczynku wdrapujemy się po sypkim piasku na wydmę tuż za jeziorkiem i stajemy przed czymś, co można nazwać parkiem maszyn. Parking pełen pojazdów buggy.

Image

Nasza grupa dostaje przydział maszyny, pojawia się kierowca, robi znak krzyża i ruszymy. Szaleństwo. Prędkość, wiatr we włosach, podjazd pod grzbiet wydmy i szybki zjazd w dół. Wszystkim podoba się, kupa frajdy i emocji.

Buggy time
Image

Image

Piękne wydmy
Image

Image

Image

Robimy pierwszy przystanek, czas na podziwianie piaszczystego krajobrazu. Znowu trochę szaleństwa i kolejna przerwa. Tym razem będzie sandboarding, czyli jazda na desce po piaszczystym zboczu. Ci, co chcieli na poważnie podejść do tematu, dostali sprzęt z butami i wiązaniami. Reszta ma dechy na zwykłe rzepy. Można na takiej zjeżdżać jak na sankach lub próbować wytrwać w pozycji stojącej. Zabawa trwała aż do zmroku i muszę przyznać, że niektóre wydmy są tu naprawdę wysokie.

woskowanie
Image

sandboarding
Image

Image

Image

Widok na Huacachina
Image

Wieczorem czas na posiłek w knajpie nad jeziorkiem oraz wizyta w hotelowym basenie. Możliwości spędzenia czasu w Huachachina jest wiele. Mimo że nasz pobyt przypadł na weekend, nie stwierdziliśmy żadnych nocnych uciążliwości związanych z hucznym biesiadowaniem. A bary oczywiście są.

Hotelowy basen
Image

oaza nocą
Image

Image

Image

wołowina z warzywami
Image

coś jakby purre ze sztuką mięsa, bardzo dobre!
Image

pisco sour
Image


Rano wstałem specjalnie wcześnie. Zapragnąłem ponownie wrócić na wydmę i z poziomu drona nagrać oazę oraz wschód słońca. Było zupełnie pusto, nad wodą spotkałem czaplę, a na okoliczne wydmy wspinali się pierwsi turyści.

Poranne przywitanie z czaplą
Image

Pierwsi chętni na podziwanie wschodu słońca ze szczytu wydmy
Image

z drona
Image

Image

Image

Image


W tym dniu przewidziane były dwie wycieczki. Jedna grupa zapragnęła prześledzić proces produkcji Pisco Sour, nasza natomiast (w sumie 8 osób) wybrała się na całodzienny wypad do miejscowości Nazca (145km w jedną stronę). Czekał nas lot awionetką i podziwianie z powietrza geoglifów.
Droga na południe sama w sobie jest atrakcją. Początkowo jechaliśmy przez strefę zurbanizowaną, potem było już głównie pusto i płasko.

Długimi okresami jedzie się przez pustkowia
Image

serpentyny przed Palpą
Image

Jakaś mieścina
Image

Ogromne przestrzenie, teren skalisty, pustynny. Mniej więcej w połowie drogi zaczęły się góry i skałki. Przejechaliśmy przez tunel wydrążony w litej skale, serpentyny, aż wjechaliśmy do miejscowość Palpa. Znajduje się ona w dorzeczu Rio Grande i jawi jako zielona uprawna wyspa pośród wszechobecnych skał.

zielona Palpa
Image

Dalsza droga na południe to już region Nazca. Górki przybrały kolor brunatny, a podłoże jest twarde, skaliste.

okolice Nazca
Image

Image

W takich oto warunkach powstawały w latach 300 p.n.e. – 900 n.e. geoglify, czyli ogromne malunki wyryte w ziemi przez kulturę Nazca, a przedstawiające wzory geometryczne, rośliny, zwierzęta. Powstawały przez zebranie wierzchniej warstwy skał (głębokość rycia ok. 20 cm), odsłonięcie jaśniejszego podłoża i ustanowienie z zebranych wierzchnich skał konturu wzdłuż powstałych linii, dzięki czemu poprawiała się widoczność wzoru. Zagadkowe jest ich powstanie, gdyż technicznie wydaje się nieprawdopodobne, jak ówcześni mogli wykonać duży geoglif (niektóre mają szerokość 120m) bez możliwości powietrznej koordynacji. Z poziomu gruntu wzory nie są niewidoczne. Jedna z teorii mówi o technice lotów balonami, inna – zwłaszcza patrząc na czaszki z Paracas – każe spoglądać wysoko w kosmos… Faktem jest, że jadąc busem i patrząc z poziomu gruntu na walające się mniejsze i większe kamienie ciężko było cokolwiek zauważyć.

Lotnisko w Nazca jest bardzo małe, ale zdominowane pod kątem półgodzinnych lotów widokowych nad geoglifami. Cena za lot wynosi około 80-120 usd, przy czym fora ostrzegają, by nie oszczędzać i nie wybierać podejrzanych przewoźników (w przeszłości zdarzały się katastrofy). Meldujemy się na stoisku AeroNasca. Obowiązkowo trzeba okazać paszport i uiścić opłatę lotniskową (30 soli). Jesteśmy też ważeni. Dla osób powyżej 95kg obowiązuje oddzielny cennik :) W awionetce siada się na wskazanym miejscu – zgodnie z wyliczonym wyważeniem. W poczekalni wystawione są TV z filmami dokumentalnymi, w ten sposób spędzamy ostatnie 20 minut.

Hala lotniskowa
Image

Samoloty jak autobusy, panuje duży ruch
Image

Odprawa wygląda całkiem znajomo – okazanie paszportu, przejście przez bramkę i potem cała grupa prowadzona jest do Cessny 207P. Ostatnie informacje, przeszkolenie, możliwość wykonania sweet foci z samolotem i wchodzimy.

Każdy dostaję mapę lotu wraz z zaznaczonymi geoglifami
Image

Cessna 207P
Image


Jest z nami dwóch pilotów, w sumie wszystkie 10 miejsc zajęte. Największe zaskoczenie? Uchylone okienko podczas lotu.
Lecimy na wysokości 300m. Nad każdym ze wzorów wykonujemy ósemkę, tak żeby najpierw wszyscy po prawej, a potem po lewej mieli okazję przyjrzeć się. Mamy słuchawki na uszach, pilot melduje co będzie widoczne, ale czasami oczy nie od razu odnajdują wzór (zwłaszcza jak jest się w szale wykonywania zdjęć). I tak, widzimy najpierw wieloryba, astronautę, małpę, psa, kondora, pająka, potem dłonie, drzewo, wzór zniszczony przez wytyczenie przez jego środek drogi, którą tu jechaliśmy i pod koniec spirale, papugę i inne symbole geometryczne. Wzory są ciekawe, ale równie piękna okolica widziana z powietrza.

wieloryb
Image

wzór geometryczny
Image

astronauta
Image

kondor
Image

pies
Image

widoczki
Image

pająk
Image

spirala
Image


Gdy budowano tu Panamericana Sur, czyli wspomnianą drogę, zniszczono potężny wzór, który - jak widać - nie był zauważony z poziomu gruntu.

Droga przecinająca wzór, widoczne też drzewo oraz dłonie, a także wieża widokowa

Dodaj Komentarz

Komentarze (16)

wojtekgreen 21 maja 2019 06:50 Odpowiedz
Genialne zdjęcia!!
grzalka 21 maja 2019 22:16 Odpowiedz
Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg i zdjęcia.
sudoku 21 maja 2019 22:36 Odpowiedz
Tak myślałem o "zaliczeniu" Machu Picchu przy okazji np. wypadu na Galapogos.A tu nagle ta dżungla i wygląda na to, że Peru trzeba zrobić niezależnie od Ekwadoru...
maginiak 21 maja 2019 22:57 Odpowiedz
Wydaje się że na tym forum były już relacje zewsząd. A tu niby oczywista - ale jednak chyba nie do końca - dżungla w Peru, i pasja, i super zdjęcia. Nie przypominam sobie podobnej relacji. Pewnie przegapiłam, ale tym bardziej dzięki za inspirację
makdeb 23 maja 2019 13:46 Odpowiedz
Piękne zdjęcia, super relacja. Zazdroszczę, Plus Ultra, do diabła z Wami! :mrgreen:
katka256 23 maja 2019 14:21 Odpowiedz
no to czekam na cd
lousylucky 29 maja 2019 07:29 Odpowiedz
Świetna relacja! Czytałem z wypiekami na twarzy, nie mogę się doczekać kiedy sam odwiedzę ten kraj, a plan zwiedzania będzie mocno zainspirowany tą relacja :D
tropikey 29 maja 2019 08:38 Odpowiedz
Teraz już wiem, że po dwóch jednodniowych wizytach w Limie we wrześniu (tak samo, jak Wy: Centro Historic i Miraflores), będę musiał jeszcze wrócić do Peru, by pojechać do Cuzco. Z Waszych zdjęć wynika, że to piękne miasto!Dzięki za przydatne informacje dot. Limy :) Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka
tropikey 31 maja 2019 11:49 Odpowiedz
Świetna relacja, a do tego bardzo fajnie zaplanowana wyprawa. Gratuluję :) Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka
b79 31 maja 2019 11:57 Odpowiedz
Dziękuję. Planowanie to zawsze fajna zabawa w układanie pasujących klocków. Tu akurat brakuje jeszcze jednego dnia na okolice Cuzco - 11 pełnych dni na miejscu jest optymalne pod powyższy opis.
e-prezes 7 czerwca 2019 15:45 Odpowiedz
Fajna i bogata w szczegóły relacja.Znaliście hiszpański na poziomie komunikatywnym?
b79 8 czerwca 2019 11:13 Odpowiedz
@e-prezes hiszpańskiego nie znam, ale przed wyjazdem ostatnie 2 tygodnie tłukłem na słuchawkach w drodze do pracy rozmówki hiszpańskie. Podstawą jest nauczenie się liczenia i najbardziej potrzebnych zwrotów, jak "chcę dojechać do", itp. W Peru akurat było w miarę prosto, ale 2 lata wcześniej w Meksyku, gdzie sporo busami jeździliśmy, taka umiejętność wypowiedzenia swoich oczekiwań była wielce pomocna.
pietrucha 12 czerwca 2019 11:29 Odpowiedz
Pięknie napisana i bogata w informacje relacja :) Jednakże odradzam jej czytanie, bo to tylko pogłębia żal związany z ostatnim anulowanym EF :D
pabloo 12 czerwca 2019 12:14 Odpowiedz
Super relacja, a sama wyprawa rzeczywiście wydaje się być co do każdego zaplanowana tak, by maksymalnie wykorzystać miejsce i czas. ;) A jak z kosztami? Ile mniej więcej wydaliście na wycieczki/biletu wstępu?
b79 12 czerwca 2019 13:55 Odpowiedz
@Pabloo koszty na 1 os. Przeloty w sumie 2783 zł:- LOT Waw>Ams 663 zł- AeroMexico 1520 zł- 3x wewnętrzne Peru 600 złPozostałe wydatki w sumie 4000 zł:- PeruHop 260 usd- pociąg Machu Picchu 126 usd- wstęp MP 188 zł- dżungla all incl. 180 usd- reszta to hotele, żarcie, polisa ubezp. itd.Całość ok. 6700/os.
sz-lony 13 czerwca 2019 21:33 Odpowiedz
Drogi kolego @b79 - to nie jest relacja miesiąca, to powinna być relacja DEKADY na tym forum.Trudno już o nudniejsze rzeczy, jak zachwyty nad uśmiechaniem się ludzi w islamskim Iranie, czy przeciętne opowieści o wycieczkach najtańszymi lotami z siatki Wizz'a, albo zdjęciami w NYC/Golden Gate Bridge. Robienie RTW na szybko za 10 tys. żeby sobie posiedzieć na lotniskach i mieć kreski na mapie robi podobne wrażenie jak kolekcjonowanie słomek po coli wypitej w różnych krajach.To jest relacja z podróży z prawdziwego zdarzenia, dawno takiej nie było. Niesamowita przyroda, różnorodność krajobrazów, nieunikanie trudności. Ciekawy i treściwy opis ubogacony przepięknymi zdjęciami, bez sztucznych przekolorowań rzeczywistości i retuszowania zdjęć do poziomu nasycenia RGB. Widoki od dżungli majestatycznej, acz przesyconej wilgocią i dzikością, przez miasta nowe i starożytne, góry i przepaście, po pustynie i ocean. Twoja opowieść urzeka prawdziwością i naturalnym pięknem odwiedzonych krain. Czytając tę relację czułem zapach tych miejsc, w które sam też przemierzałem; lasów tropikalnych o poranku, słońca pustyni i stepów, targowisk z owocami i knajp z przeróżnymi rodzajami pieczonego mięsa. Powinieneś wydać jakąś książkę jak tak dalej będziesz podróżował ;)Konkludując - masz mój wielki szacunek.Trzymam kciuki i pozdrawiam.