Oh, i jeszcze jedno. Z Taketomi, jak i z Ishigaki mozna wybrac sie na wycieczke na sandbank. Albo, wyspe-widmo, jak to tutaj nazywaja, bo jest widoczna jedynie podczas odplywu.
I tak zakonczyla sie moja sierpniowa przygoda na Okinawie.
P.S. O, i jeszcze jedno. Teraz mi sie przypomnialo, wiec dodaje. W drodze powrotnej z Taketomi plynelam promem pocztowo-towarowym, ktorego nie ma w rozkladzie rejsow. Po prostu byl przy nabrzezu, pan lodkowy pomachal do mnie i kilku innych osob czekajacych na rejsowy prom, spojrzal na nasze bilety i kazal nam wsiadac. Siedzielismy pomiedzy workami i paczkami. Bylo fajnie.@marcinsss Poprawiona wersja przyslowia jest super! Dzieki!!!
Ale, wiesz co? Ja tak w zasadzie to polubilam Ishigaki i caly archipelag Yaeyama. Musze jeszcze odwiedzic wyspe Hatoma i jeszcze jedna (niezamieszkana) i wtedy bede miala clay komplet. O, i na Iriomote chce wrocic. I koniecznie na wyspe Hateruma. I oczywiscie musze wrocic na Yonaguni, bo koszulka ktora kupilam mezowi na Yonaguni skurczyla sie po pierwszym praniu. Wiec musze kupic mu druga.
O Yonaguni (tak, o podwodnych monumentach tez) bedzie w nowej relacji. Juz nad nia pracuje.
I teraz tak mnie wzielo na Okinawe, ze chce odwiedzic jak najwiecej zamieszkanych wysp. Juz nawet kombinowalam czy ten voucher od Emirates mozna by uzyc na mega tourne po Okinawie latajac JALem, bo przeciez sa partnerami. Ale Emirates powiedzialo mi, ze nie. Buuuu...
Do Okinawy mojego "garnka" tym razem nie bralam, bo lecialam sama i nie moglam znalezc mojego selfie-sticka. Ale jakbym garnek miala, to oczywiscie, ze bylby na mojej glowie. Inaczej ANA i JAL przyszaruczkowalyby sie do ilosci mojego bagazu podrecznego.@marcinsss
Tak na powaznie, jak mi sie zachce, to zakladam. Polska:
Nie bardzo sie oplaca, bo jest relatywnie drogo w stosunku do tego, co sie za to dostaje, to fakt.Ale uwazam, ze warto sie wybrac. Polece znowu we wrzesniu, bo znalazlam bardzo tani bilet na lot bezposredni Haneda - Ishigaki (ANA) za jedyne 25000 jenow, wiec zal byloby nie skorzystac. Teraz tylko miec nadzieje, ze tajfun w tym czasie nie uderzy.Piszac ta relacje podaje troche kontekstu, bo akurat moge, bo rozumiem co ludzie naokolo mnie mowia. A ze typowe japonskie konwenanse typu honne-tatemae sa na odleglych wyspach Okinawy bardzo luzno traktowane (mentalnosc lokalnych lokalesow, a nie tokijskich transplantow, rozni sie znacznie od reszty Japonii), wiec akurat mowia dosyc ciekawe rzeczy. I zazwyczaj nie zdaja sobie sprawy z tego, ze ich rozumiem. A jak lokalni-lokalni nie chca, zeby przyjezdny zrozumial, to przestawiaja sie na jezyk okinawski i nie ma problemu.
Dobrze się czyta i interesujące spostrzeżenia.Taka trochę podróż za karę
:lol:Chyba niejednemu wielbicielowi Japonii po przeczytaniu Twojej relacji świat się zawali
:mrgreen:
Perspektywa osoby mieszkającej w Japonii jest na pewno szersza. Element egzotyki, który zwiększa atrakcyjność podróży dla osób mieszkających na co dzień w Europie w zasadzie też tutaj odpada. Chłodne spojrzenie jak widać (nomen omen) robi różnicę.Ja byłam na Ishigaki w zimie kilka lat temu i wróciłam zachwycona. Niby Japonia, ale trochę bardziej na luzie. Niewielu turystów, puste koralowe plaże, fantastyczne jedzenie, serdeczni i pomocni ludzie. Ale to ostatnie być może tylko mi się wydawało, bo ni w ząb nie kumam japońskiego, nie mówiąc o dialekcie z Okinawy
;)
Ciekawie się czyta o innej Japonii, ale nie ukrywam, że jeśli chodzi o mnie ten jeden zwrot przebija wszystko:
:D 2catstrooper napisał: Ten przepis jest powszechnie lamany, ale co kilka lat policja sie uwzina i robi drogowe “sprzatanie”.
@cypel, no masz racje, prawie za kare. Ale na tyle mi sie podobalo, ze wracam za 3 tygodnie. A wielbiciele Japonii to juz temat na osobna ksiazke
:lol: @maginiak, jak wiesz, to nie bylo moje pierwsze podejscie do Ishigaki, ale masz racje, ze punkt widzenia = punkt siedzenia. Czy jakos tak. No i fakt, ze byla to podroz podczas pandemii, na pewno mial duzy wplyw na to, jak widzialam pewne sprawy.@Stasiek_T, wiesz, oni tak tak z angielska nazywaja (jak twierdzi nasz "rodzinny" policjant) - street sweeping, zazwyczaj podczas sezonow wakacyjnych, hehehe...
:mrgreen: W tym roku, z oczywistych przyczyn, tego nie robili. Ale juz maja wspaniale plany na przyszly rok, jesli ta nieszczesna olimpiada dojdzie do skutku (w co osobiscie bardzo watpie).
Sorry, sorry! Listopad to u mnie najgorszy miesiac w pracy. A do tego telefon mi padl, a w nim byla wiekszosc zdjec. Zdjecia juz odzyskane, ale troche bylo z tym zachodu.Postaram sie skrobnac kolejny odcinek w nadchodzacy weekend.
Raczej z powodu zlonierzy amerykanskich stacjonujacych na Okinawie. I z powodu covid.Naha to jedyne miejsce w Japonii gdzie jak do tej pory spotkalam sie z otwartym rasizem wobec mojej osoby. Ale o tym w nastepnym odcinku.Teraz ide pracowac jak zmieniac wymiary tych zdjec bez photoshopu.
2catstrooper napisał:Raczej z powodu zlonierzy amerykanskich stacjonujacych na Okinawie. I z powodu covid...A nie jest czasem tak, że takie ekstremalne sytuacje, jak np. COVID powodują, że to co jest skrywane wychodzi na jaw?
@piwili ekstremalne sytuacje sa wtedy, kiedy zlonierze amerykanscy gwlaca okinawskie nastolatki (co zdarzalo sie niestety z zastraszajaca regularnoscia), niechec do nie-Azjatow (a kazdy nie-Azjata to oczywiscie Amerykanin) jest tam raczej na porzadku dziennym i nigdy nie byla skrywana. Covid dodal tylko wygodna wymowke, ktora wczesniej nie istniala. Teraz biznesy moga po prostu odmowic obslugi klienta, ktorego koloru skory nie lubia.
-- 23 Sie 2021 10:31 -- Zaskoczyły mnie dwie sprawy opisane w Twojej relacji. Ten rasizm w stosunku do Amerykanów, nigdy bym Japończyków o to nie podejrzewał ale z drugiej strony sami Jankesi sobie winni.Oraz brak subordynacji i poszanowania przepisów przez Japończyków. U nas funkcjonuje mit jakoby Japończycy byli niesamowicie karni i zdyscyplinowani - a tu takie zaskoczenie. Dobrze, że tak to opisałaś.
@DMW, rasizm w Japonii to chleb powszedni. Jako biala kobieta naleze do klasy uprzywilejowanej i jak do tej pory (poza Naha) chyba zdarzylo mi sie ze trzy razy do tej pory, ze cos bylo nie tak, bo nie jestem Japonka. Zazwyczaj jednak, jak ludzie sie zorientuja, ze kumam co mowia, to traktuja mnie lepiej niz tublycza kobiete. Ale juz inne kolory skory tak latwo nie maja.A co do Japonczykow przestrzegajacych przepisow, to powiedzmy, tak. Japonczycy sa mistrzami w udawaniu, ze przepisy szanuja i przestrzegaja.A jak ktos ich zlapie na lamaniu przepisow? To beda klaniac sie do samej ziemi i przepraszac, ze przepisy zlamali. Jest tu nawet takie powiedzenie, ze "Kazdy moze robic co chce, jesli tylko potem przeprosi."
2catstrooper napisał:Bo w Japonii nie ma czegos takiego jak samoobrona. Jesli zrani sie przestepce, lub potencjalnego przestepce, to on moze nas oskarzyc i sad w Japonii przyzna mu racje. Podjelam ryzyko, bo mialam nadzieje, ze skoro on powiedzial policjantowi, ze jestesmy malzenstwem, to nie bedzie teraz sie skarzyl, ze zniszczylam mu wypozyczony rower.No i jako gaijin - nieważne rezydent czy nie, i tak praktycznie przed sądem byłabyś na przegranej pozycji.A co do faceta - ふざけるな. Szkoda, że to nie był betonowy rów, taki jakie spotyka się na głównych wyspach do odprowadzania wody.
:)Super relacja, mam nadzieję, że gość nie zepsuł Ci reszty urlopu. Koniec OT.
@2catstrooper Moje wspomnienia z Ishigaki są tak dobre, i to głównie za sprawą niespotykanej wręcz życzliwości mieszkańców, że przyznam że naprawdę z trudem mi się czytało o Twoich doświadczeniach
:(
@maginiak zapytalam sie meza skad taka rozbieznosc, i jego zdanie jest takie:Zagraniczni turysci zazwyczaj myla zyczliwosc z "tatemae" - Japonczycy chca sie pokazac z jak najlepszej strony. Ich prywatne odczucia moga byc diametralnie inne. W tej chwili zagranicznych turystow nie ma. Podrozujacy obcokrajowcy to rezydenci. Dla nich udawac nie trzeba.Do tego trzeba jeszcze dodac ogolna niechec Japonczykow do gaijinow-rezydentow w czasach zarazy. Tu winny jest rzad. Od samego poczatku popychali narracje, ze covid to choroba cudzoziemcow, ze cudzoziemcy ja roznosza, ze cudzoziemcy przywlekli covid do Japonii. Ze cudzoziemcy nie potrafia przestrzegac zalecen anty-covidowych, ze nasza higienia osobista jest zerowa, ze Japonczycy maja wyzsza kulture osobista, intelektualna i to dlatego nie choruja na covid tak jak np. Amerykanie.Jestem bardzo ciekawa jak sytuacja bedzie wygladala kiedy Japonia w koncu otworzy sie na turystow. Jak ta slynna omotenashi (goscinnosc) bedzie wtedy wygladala.
Świetnie się to czyta. Bardzo lubię sposób, w jaki opowiadasz swoją historię. Szkoda tylko, że aż tyle nieprzyjemnych momentów. W sumie za tytuł mogłaby posłużyć to powiedzenie w wersji poprawionej i uzupełnionej przez Andrzeja Poniedzielskiego: "Jak się nie ma, co się lubi, to nie lubi się też tego, co się ma.".Jak nie znasz, to polecam: https://www.youtube.com/watch?v=M6OWmF1LI9UI jeszcze ciekawostka. Jak przeczytałem, że oprócz maski miałaś też przyłbicę, to pierwsza myśl była: "No ale że ją wpuścili do samolotu w tym hełmie Szturmowca... Niby to Japonia, ale jednak..."
:lol:
:lol:
:lol:
Jako człowiek, związany z Japonią głównie sentymenalnie, ale też biznesowo i zainteresowany zawartością mózgu tychże, bardzo Ci dziękuję za te relacje
:) Jest przy tym sporo roboty i babrania się w zdjęcia, ale doceniam bardzo!
@marcinsss Poprawiona wersja przyslowia jest super! Dzieki!!!Ale, wiesz co? Ja tak w zasadzie to polubilam Ishigaki i caly archipelag Yaeyama. Musze jeszcze odwiedzic wyspe Hatoma i jeszcze jedna (niezamieszkana) i wtedy bede miala clay komplet. O, i na Iriomote chce wrocic. I koniecznie na wyspe Hateruma. I oczywiscie musze wrocic na Yonaguni, bo koszulka ktora kupilam mezowi na Yonaguni skurczyla sie po pierwszym praniu. Wiec musze kupic mu druga.O Yonaguni (tak, o podwodnych monumentach tez) bedzie w nowej relacji. Juz nad nia pracuje.I teraz tak mnie wzielo na Okinawe, ze chce odwiedzic jak najwiecej zamieszkanych wysp. Juz nawet kombinowalam czy ten voucher od Emirates mozna by uzyc na mega tourne po Okinawie latajac JALem, bo przeciez sa partnerami. Ale Emirates powiedzialo mi, ze nie. Buuuu...Do Okinawy mojego "garnka" tym razem nie bralam, bo lecialam sama i nie moglam znalezc mojego selfie-sticka. Ale jakbym garnek miala, to oczywiscie, ze bylby na mojej glowie. Inaczej ANA i JAL przyszaruczkowalyby sie do ilosci mojego bagazu podrecznego.
To wspaniale, że Ci się ostatecznie spodobało, choć myślę, że np Święta Helena byłaby ciekawsza. No ale co się odwlecze..."Garnek" mógłby być pomocny w kilku sytuacjach, ograniczyć rasizm na przykład, a i Namolny
:twisted: by się na pewno zastanowił dwa razy...A tak poważnie, to Ty go zakładasz w miejscach publicznych? W sensie, że nie na jakichś zlotach fanów SW tylko tak normalnie w metrze czy na ulicy?
Oh, i jeszcze jedno. Z Taketomi, jak i z Ishigaki mozna wybrac sie na wycieczke na sandbank. Albo, wyspe-widmo, jak to tutaj nazywaja, bo jest widoczna jedynie podczas odplywu.
I tak zakonczyla sie moja sierpniowa przygoda na Okinawie.
P.S. O, i jeszcze jedno. Teraz mi sie przypomnialo, wiec dodaje.
W drodze powrotnej z Taketomi plynelam promem pocztowo-towarowym, ktorego nie ma w rozkladzie rejsow. Po prostu byl przy nabrzezu, pan lodkowy pomachal do mnie i kilku innych osob czekajacych na rejsowy prom, spojrzal na nasze bilety i kazal nam wsiadac.
Siedzielismy pomiedzy workami i paczkami. Bylo fajnie.@marcinsss Poprawiona wersja przyslowia jest super! Dzieki!!!
Ale, wiesz co? Ja tak w zasadzie to polubilam Ishigaki i caly archipelag Yaeyama. Musze jeszcze odwiedzic wyspe Hatoma i jeszcze jedna (niezamieszkana) i wtedy bede miala clay komplet. O, i na Iriomote chce wrocic. I koniecznie na wyspe Hateruma. I oczywiscie musze wrocic na Yonaguni, bo koszulka ktora kupilam mezowi na Yonaguni skurczyla sie po pierwszym praniu. Wiec musze kupic mu druga.
O Yonaguni (tak, o podwodnych monumentach tez) bedzie w nowej relacji. Juz nad nia pracuje.
I teraz tak mnie wzielo na Okinawe, ze chce odwiedzic jak najwiecej zamieszkanych wysp. Juz nawet kombinowalam czy ten voucher od Emirates mozna by uzyc na mega tourne po Okinawie latajac JALem, bo przeciez sa partnerami. Ale Emirates powiedzialo mi, ze nie. Buuuu...
Do Okinawy mojego "garnka" tym razem nie bralam, bo lecialam sama i nie moglam znalezc mojego selfie-sticka. Ale jakbym garnek miala, to oczywiscie, ze bylby na mojej glowie. Inaczej ANA i JAL przyszaruczkowalyby sie do ilosci mojego bagazu podrecznego.@marcinsss
Tak na powaznie, jak mi sie zachce, to zakladam.
Polska:
Dhaka:
Kolkata:
Tokio:
Bo kto mi zabroni? Heh!