0
tropikey 17 września 2021 14:41
Litwa, oprócz konotacji historycznych, kojarzy mi się głównie z dźwięcznymi nazwiskami, w stylu Vytautas Landsbergis, czy Stasys Eidrigevičius, a przede wszystkim z Waldasem z Kaunasa piszącym list do Gandalfa, z którym miał się napić Żalgirisu*.
Nigdy tam nie byłem, aczkolwiek zawsze mnie ciągnęło. Czas na skonsumowanie tego przyciągania przyszedł dopiero dziś.

Użyte w tytule słowo "Litwa", które może sugerować zbliżające się zwiedzanie całego tego bałtyckiego kraju, jest sporą przesadą. Będę tylko w Wilnie, a jeśli pogoda - zapowiadająca się niestety mniej, niż przeciętnie - pozwoli, również w Trokach. Cóż, gdyby okazało się, że rzeczona pogoda będzie do bani, to przynajmniej zrobię przeciwwagę dla śródziemnomorskiej relacji live od @greg2014 :D .

A o co chodzi z tym "FTL-em"? Wielu z Was dobrze wie, a pozostałym wyjaśniam, że mowa o Frequent Traveller - jednym ze statusów w programie Miles&More (https://www.miles-and-more.com/pl/pl/pr ... tatus.html). Tym drugim od dołu w hierarchii, niemal szeregowym, ale wystarczająco atrakcyjnym, by za nim pogonić, lecąc do Wilna i zdobywając w ten sposób niezbędną liczbę mil statusowych.

Jako że taksówki u nas w Trójmieście już nie tak atrakcyjne, jak drzewiej bywało, na lotnisko GDN jadę naszą "chlubą", czyli Pomorską Koleją Metropolitalną. O tej porze jedzie raz na dwie godziny. Takie to nowoczesne rozwiązanie komunikacyjne. I tak mam szczęście, że przejazd jest w miarę dobrze wkomponowany w moje dzisiejsze potrzeby.

Image

Na lotnisku, dzięki karcie Diners Club korzystam z szybkiej kontroli bezpieczeństwa, choć i bez tego nie zabawiłbym przy rentgenie zbyt długo, bo ruch przed godz. 11:00 jest skromny.
Zaraz potem pakuję się do kolejnego naszego lokalnego "powodu do dumy". Byłem zawsze daleki od krytykowania gdańskiego saloniku lotniskowego, ale w czasach zarazy zszedł już zbyt mocno na psy. Na tle przybytków w KRK, czy KTW, jego oferta gastronomiczna wypada bardzo blado, rzekłbym, że niemal anorektycznie. Nie ma już nawet drożdżówek, sernika, czy jabłecznika, które wcześniej imitowały solidniejsze jedzenie. Ostały się jeno bułki. Ciekawe, na jak długo. A może zarząd lotniska chce w ten sposób wywołać efekt "WOW!", gdy otworzą (o ile w ogóle jest to w planach) jakiś nowy salonik w powstającej obecnie części terminala? Umieszczą w nim wypieki z dyskontu i goście będą szczęśliwi.

Image

Lot do WAW jest punktualny, niczym szwajcarski pociąg. To miłe zaskoczenie po sierpniowym locie do KRK, który był opóźniony o 2 h. Ba! Jesteśmy 10 minut przed czasem, a zaoszczędzone minuty spędzamy na... oczekiwaniu na rampę i autobus.

CDN...

*jeśli ktokolwiek kojarzy, o co chodzi, niechaj da znać. Ciekaw jestem, czy są tu miłośnicy tego zjawiska :D
Na marginesie, nie jestem na 100% pewien, czy to faktycznie był Waldas, a nie przypadkiem Juras, Miras tudzież inny Maras ;)



Wysłane z mojego CLT-L29 przy użyciu Tapatalka@marcino123: kurde, a jak Ty rozpoznajesz, że to Karwiny? Dla mnie te przystanki są wszystkie takie same :D

@marek2011: może w tamtym czasie było OK, ale teraz, gdy inne saloniki w PL poszły do przodu, w GDN jedyne, co mi się podoba, to przestrzeń. W zasadzie, to dziwne, bo pod różnymi względami GDN wybija się in plus, a tu taka trochę skucha.

@Gadekk: daszoza na maksa to by była, gdybym leciał do RIX, a tak to chociaż na odcinku zagranicznym jest embrjon. A co do leżenia lub jego braku, to poczytaj dalej :D

A teraz do przodu! Gonimy FTL-a!

Po wyjściu z autobusu do terminala w WAW okazuje się, że mam tylko 15-20 minut do boardingu do VNO. Wpadam błyskawicznie do Poloneza, bo nie wiem, co mnie czeka w czasie kolejnego lotu.

Jak to, co? Zapyta ktoś. Wiadomo przecież, że woda i drożdżówka, chyba że sobie coś dokupisz.

No tak, nie wspominałem jeszcze, że lecę w kl. biznes.
No nie - odezwie się znowu ktoś zza kulis - po prostu frajer i amator! Biznesem w Europie? Na tak krótkim odcinku?
Po części będzie miał ten ktoś rację, ale do tego wątku wrócę za chwilę.

Póki co, wciągam na szybkiego (nie zdążyłem nawet zdjęcia pstryknąć) trzy porcje bardzo smacznej sałatki z rybą i kawiorem. Szkoda tylko, że każda taka porcyjka, to kolejne plastikowe pudełko do śmietnika.
Trochę żal, że muszę pędzić dalej, bo Polonez, nawet w tej części ogólnej, a nie przeznaczonej dla staraliansowych złotek, jest naprawdę porządnym salonikiem. Owszem, jest tu dość ciasno, przynajmniej wizualnie, ale gastronomicznie - jak na obecne mroczne czasy - jest w porządku. Mam nadzieję, że w drodze powrotnej będzie ciut więcej czasu na to miejsce.

Pędzę zatem na boarding, bo już trwa. Po okazaniu karty pokładowej i certyfikatu szczepienia obsługa wpuszcza mnie boczkiem (a co, się należy :D ) i siadam w swoim miejscu 2D:

Image

I co powiesz na to @Gadekk? Czyż to nie jest niemal, jak leżenie? Z moich 188 cm wzrostu, nogi stanowią znaczną część, a nawet do ścianki nie sięgałem, mimo że się starałem. W zasadzie, mógłbym tak nawet i do Dubaju polecieć, gdyby taki Embraer był w stanie tam dotrzeć.

Skoro już siedzę, to wyjaśniam pochichrujacym z latania w kl. biznes w Europie, zwłaszcza do Wilna, że zależało mi na dozbierania brakujących do FTL 9000 mil jednym "strzałem". Dzięki różnym podpowiedziom zebranym na forum, zwłaszcza od @1955845624, doszedłem do wniosku, że najkorzystniejsza będzie odpowiednia kombinacja klasy biznes i taryfy dającej wystarczająco dużo mil. Pewnie, wolałbym siedzieć teraz w skórzanym fotelu w A350 Singapore Airlines, lecącym na jakiejś "regionalnej" trasie np. z Singapuru do Tajpej, ale co począć... Tamte rejony muszą jeszcze poczekać.

Póki co, korzystam z tego co mam. Ku memu zaskoczeniu, na 45-minutowy lot, linia przygotowała dla kompletu (czyli 6) pasażerów w moim przedziale całkiem przyjemny poczęstunek:

Image

Image

Pilot właśnie mówi, że w Wilnie jest dżdżyście i jest 9 st. C. Mam nadzieję, że warstw ubrań mi wystarczy.

W trakcie lądowania widoki zupełnie niczym w Polsce. Nawet ogródki działkowe takie same.

Image

Po wyjściu z samolotu trafiam w korytarzu na pana w swetrze i ze zmartfonem w ręku. Ot, zwykły pan Vytautas lub inny Rolandas, choć nie sądzę, by akurat te imiona dominowały w męskiej populacji Litwy. Stoi sobie w korytarzu mały, drobny bez żadnych oznak emanacji władzy. Tylko ten smartfon i identyfikator na smyczy. Gdyby nie to, że idę drugi, a mój poprzednik zatrzymuje się przed owym panem, nigdy bym nie pomyślał, że to właśnie on sprawdza cartyfikaty covidowe i karty lokalizacyjne. Okazuję mu swoje przepustki na ekranie, po czym szybkim krokiem wychodzę na zewnątrz, gdzie przed samym wyjściem czeka już autobus 3G. Od wyjścia z samolotu do wejścia do autobusu mija nie więcej, niż 10 minut. Szkoda, że dalej nie jest już tak różowo. Niestety, autobus wlecze się niemiłosiernie. Zamiast pokazywanych przez aplikację Trafi 24 minut, na moim przystanku w mieście wysiadam po 40 minutach.
Na szczęście mój hotel jest kilkadziesiąt kroków dalej. Śpię dzisiaj w Hilton Garden Inn:

Image
Image

Image

Image

Image

Jak na razie jest tu bardzo przyjemnie. Bardzo sympatyczna obsługa w recepcji, czyściutko, nowiutko i do tego w bardzo dogodnym komunikacyjnie miejscu. Jutro zobaczymy jeszcze, czy jest równie satysfakcjonująco na śniadaniu, ale już teraz mogę polecić to miejsce.

Cdn...Czas ruszyć na miasto.

Aura listopadowo-grudniowa, jakieś 8 st. C, mrzy, ale na szczęście nie wieje, więc wdzianka, które zabrałem (na razie) wystarczą. Co rusz mijam jednak ludzi w kurtkach puchowych, więc zaczynam się cieszyć, że zabrałem chociaż szalik.

Hilton Garden Inn stoi tuż obok alei Giedymina. Ruszam nią w kierunku oddalonej o półtora kilometra katedry. Po drodze mam zamiar coś zjeść. A że właśnie po drodze znajduje się polecane na forum Post Scriptum, nie widzę sensu, by szukać dziś jakiejś alternatywy. Docieram tam idąc między szpalerami namiotów ustawionych na al. Giedymina, w których sprzedawane jest rękodzieło, miody, wędliny, słodycze, biżuteria i wszelaka odzież. Pora już chyba nie ta, a i pogoda czyni swoje, więc zwiedzających i kupujących nie ma zbyt wielu. Jest też wielka scena zaraz przy Novotelu, na której występuje akurat jakowyś tercet męski. I tu frekwencja niewielka.

Image

Być może wrócę tu jeszcze jutro, bo z plakatu wynika, że sobota może być, nawet mimo pogody, ciekawsza.

Image

W samym Post Scriptum też pustawo, ale nie zrażam się. Przyjmuje mnie okutany w kurtkę (wewnątrz!) kelner, którego proszę o chłodnik, zeppeliny i lokalne piwo pszeniczne. Trochę się naigrywamy z tego chłodnika w obecnych okolicznościach przyrody, ale nie zmieniam zdania. A efekt jest taki:

Image

Image

Za całość wychodzi 11 EUR. Wszystko jest bardzo smaczne, ale brakuje mi tego czegoś, co sprawia, że człowiek cmoka i mruczy.

Do placu katedralnego idę jeszcze kilka minut. Przy obecnej pogodzie, dzięki oświetleniu bardzo wielu budynków (nie tylko w tym miejscu), Wilno prezentuje się teraz chyba lepiej, niż za dnia. Idę zatem gdzie mnie oczy poniosą.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Na pomniku Vincasa Kudirki, twórcy Litewskiego hymnu rzucają mi się w oczy końcowe słowa "vienybe težydi". Niby znaczy to "niechaj kwitnie jedność" (wg Wikipedii), ale słyszę w tym fragment z Łony i Webbera: "gdyby nie te Ruskie, gdyby nie te Żydy".

https://youtu.be/rAtKr_nsZSs

Wieczorne Wilno jest bardzo przyjemnym miastem. Fajne jest, że budynki szeroko rozumianej administracji (pałac prezydencki, biura ministerstw, urząd statystyczny, itd.) mieszają się ze zwykłymi kamienicami, restauracjami i innym "zwykłym" życiem. Urzekające jest również, z jaką inwencją, a czasem i rozmachem odnowione i urządzone są lokale gastronomiczne i hotele. O ile ulice są pustawe (co nie dziwi przy takich warunkach atmosferycznych), w środku widać masę ludzi, najczęściej w dużych grupach siedzących przy kilku zestawionych stołach. Najwyraźniej mają tu wysoki stopień zaszczepienia, skoro certyfikat jest niezbędny do skorzystania z gastronomii (ale również z usług hotelarskich), a klientów jest cała masa. Jeśli spotykam większe grupy na ulicy, to są to niestety pijani rodacy.

Jak na moje potrzeby, atrakcji na dziś wystarczy, więc wracam do hotelu. Kilometrów w nogach trochę nastukane, więc jestem usatysfakcjonowany.

ImageWileński HGI zaskoczył mnie pozytywnie w zakresie śniadania, zwłaszcza w porównaniu do niedawnego pobytu w HGI w Krakowie.

Po pierwsze, choć to zasługa raczej okresu powakacyjnego i pogody (to chyba jedyny jej pozytywny aspekt), w restauracji jest cicho, spokojnie, wręcz kontemplacyjnie. Śniadających jest niewielu, a sala duża, więc każdy ma swój zakątek.

Po drugie, skoro do nocowania w litewskich hotelach niezbędny jest certyfikat covidowy, to śniadanie jest całkowicie bufetowe i samoobsługowe, a nie - jak np. w Krakowie - polegające na wskazywaniu obsłudze, czego i ile chciałoby się nałożyć na talerz, co niemiłosiernie wydłużało kolejki. W Krakowie do obsługi śniadania zaangażowanych było na sali chyba 10 osób, tu wystarczą 3. Na dodatek bardzo sympatyczne (choć i w Krakowie było w porządku).

Po trzecie, produkty, choć nie z jakiejś najwyższej półki, są bardzo dobre i zróżnicowane. Jest również osobny stolik z wyrobami litewskimi (np. pyszny twaróg z kminkiem, a do niego miód, chyba akacjowy).

Image

Image

Image

Po śniadaniu przychodzi pora nagłej zmiany akcji, pozwalającej trzymać Was w napięciu, co też jeszcze się tu wydarzy...
Mimo że wracam dopiero w poniedziałek, z HGI wymeldowuję się już dziś. Tak, wiem, też pukam się czasem w czoło (a dźwięk stamtąd dobiega coraz głuchszy), ale nasiąkłem niestety (a może stety) naukami dostępnymi tu na forum i "maksymalizuję benefity" z wyjazdu. No bo skoro w programie Bonvoy dają teraz dodatkowe punkty za każdą noc, a i sam nocleg do statusu się nada, to nie pozostaje nic innego, jak przenieść się na jedną noc do tutejszego Courtyarda. Na dodatek, takie rozdzielenie noclegów zapewni również dodatkowy bonus w Hilton Honors.

Zabieram zatem manatki i udaję się w 20-minutowy spacerek, póki nie pada. Po drodze mijam obiekt, którego oznakowanie niezwykle dobrze komponuje się z jego wyglądem.

Image

Kawałek dalej ktoś postanowił kontynuować kontrowersyjną linię w zagospodarowywaniu przestrzeni publicznej.

Image

Jeszcze chwila i jestem u bram mojego kolejnego zakwaterowania.

Image

Mimo że nie ma jeszcze nawet jedenastej, mój pokój jest już gotowy. Standard zbliżony do HGI, choć jest ekspres na kapsułki, co bardzo mnie cieszy.

Image

Image

Image

Image

Pogoda jest ciągle znośna (choć trochę mrzy), więc ruszam na dalsze zwiedzanie miasta. Na początek wzgórze, na którym stoi wieża Giedymina. Z Courtyarda jest do niego 5 minut. Wystarczy przejść przez most. Wcześniej jednak mijam miejscową szkaradę - "pałac" sportu (taki odpowiednik krakowskiego Forum :D ).

Image

Image

Image

Deszcz kropi coraz mocniej, więc widoki z podnóża baszty Giedymina są słabe. Mam zamiar powrócić tu jeszcze po zmroku (bramę zamykają o 23:00), licząc na nocny pejzaż niczym ze wzgórza Victorii w Hongkongu.

Image

Image

Image

Kieruję się w stronę głośnych dźwięków dochodzących z placu przy katedrze. Wczoraj wieczorem widziałem tam dużą scenę i namioty, więc to pewnie stamtąd. Im bardziej się zbliżam, tym lepiej słyszę ojczystą mowę. Okazuje się, że to festyn edukacyjny przedstawiający ofertę polskich szkół na Litwie. Trwają akurat przemówienia inauguracjyjne. Wypatruję na scenie naszej gwiazdy szkolnictwa i edukacji, ale nie dostrzegam.

Image

Image

Image

Na marginesie, przy jednym z namiotów widzę taki oto obrazek:

Image

i myślę sobie, że zazdroszczę Litwinom tolerancji, otwartości i zrozumienia. Nie dość, że w samym sercu ich stolicy dają możliwość mniejszości narodowej zorganizowania tego rodzaju imprezy, to nie widzę żadnego oburzenia z powodu nawiązywania do historii, która z punktu widzenia państwa litewskiego może budzić różne kontrowersje. W Trójmieście negatywne emocje potrafią wzbudzić grupy historyczne w mundurach z XVIII w., bo cholera wie, czy to przypadkiem nie Niemcy...

Robię przy okazji zdjęcia w miejscach, które fotografowałem wczoraj po zmroku. Potwierdza się moim zdaniem teoria, że gdy pogoda pod psem, zdjęcia w ciemności mogą dać lepsze efekty :)

Image

Image

Image

Skoro jestem przy katedrze, wpadam tam na chwilę. Wnętrze nie jest jakoś szczególnie zachwycające. Moją uwagę przykuwa natomiast podświetlona ilustracja całunu turyńskiego. Później napotykam podobne eksponaty również w innych świątyniach wileńskich.


Dodaj Komentarz

Komentarze (21)

abelincoln 17 września 2021 17:08 Odpowiedz
tropikey napisał:Ba! Jesteśmy 10 minut przed czasem, a zaoszczędzone minuty spędzamy na... oczekiwaniu na rampę i autobus. Ciekawe, ostatnio jak leciałem z KTW, to byliśmy kwadrans przed czasem i też ten "nadrobiony" czas spędziliśmy w samolocie czekając na obsługę naziemną...Może po prostu trzydzieste plenum spółdzielni Zenum :D
marcino123 17 września 2021 17:08 Odpowiedz
plusik za fotkę z PKM Karwiny ;)
marek2011 17 września 2021 17:08 Odpowiedz
O poczekalni biz. w GDN można różnie, ale ja akurat ją lubię za jedną rzecz - jako chyba jedyni w czasach głębokiej sra*ki lockdownowej byli czynni z pełną swoją ofertą na miejscu "podawaną na wynos" dwa metry od bufetu do stolika. W WAW poczekalnie były wtedy albo nieczynne, albo bez butelki wody mineralnej nawet, nie mówiąc o jakimkolwiek jedzeniu, a w innych miejscach dawały jakieś ochłapy na rzeczywisty wynos.
gadekk 17 września 2021 17:08 Odpowiedz
Ech znak czasów, kiedyś relacje na leżąco przez świat, a teraz dashozą po Europie :P
oskiboski 17 września 2021 17:08 Odpowiedz
@Gadekk wszyscy czekają na Twoją relację na leżąco do CPT
greg2014 17 września 2021 17:08 Odpowiedz
Gadekk napisał:Ech znak czasów, kiedyś relacje na leżąco przez świat, a teraz dashozą po Europie :P@Gadekk - no znak czasów, absolutnie się zgadzam. Sam zabierając się za swoją relację stwierdziłem, że chyba nie wypada patrząc na kierunek - ale w razie czego będąc w Europie jakoś zawsze wrócę do domu a z umownej Aruby mogłoby to nie być takie proste. Niestety zmieniła się nasza podróżnicza poprzeczka - mam nadzieję, że tylko tymczasowo:-)@tropikey - czekamy niecierpliwie na ciąg dalszy
igore 18 września 2021 17:08 Odpowiedz
[quote="tropikey"]. Wcześniej jednak mijam miejscową szkaradę - "pałac" sportu (taki odpowiednik krakowskiego Forum :D ).[quote]@pabien proszę, doprowadź kolegę do porządku [emoji6]
pabien 18 września 2021 17:08 Odpowiedz
Już ja mu odpowiem! Tylko chyba muszę chwilę ochłonąć, pójść na plażę, bo w przeciwnym wypadku by mnie z forum zbanowali ;)
tropikey 18 września 2021 23:08 Odpowiedz
No ale, że co... Czyżbym dotknął jakiejś czułej krakowskiej struny :D ? Przyjmę to na moją wąską klatę :D
pabien 18 września 2021 23:08 Odpowiedz
To pałac sporty w końcu więchttps://www.instagram.com/reel/CT4Q5Z0A ... _copy_linkWawel trochę lepszy niż te pożal się Boże odpicowane ruinki, więc nie będę pisał, że jeśli miałbym wybierać miedzi Wawelem a Forum biorę to drugie.Natomiast w Wilnie to w ogóle nie ma o czym mówić - Pałac sportu wygrywa o wiele długości. To jest bardzo ciekawa architektura i szczęśliwie Litwini to doceniają i planują go ożywić - pewnie bardziej niż ożywiono ForumTakże @tropikey nie dość, że jeździsz moim śladem po punkty i mile do Wilna, to jeszcze zupełnie nie rozumiesz tego miasta ;)
moss-lot 18 września 2021 23:08 Odpowiedz
Fajna relacja! ;)
greg2014 19 września 2021 23:10 Odpowiedz
Już chyba wiem, gdzie pojadę następnym razem :-)Wielkie dzięki @tropikey - naprawdę dobra robota
robaku 19 września 2021 23:10 Odpowiedz
też cisnę po FTL-a ale wybrałem zupełnie inną drgoę. Jak wszystko dobrze pójdzie i nic mi nie odwołają, to już za 1,5 miesiąca osiagne 30 odcinków w roku.
sudoku 19 września 2021 23:10 Odpowiedz
A to nie miała być Łotwa? Czy może też będzie?Przy korkach, które ostatno nam serwują drogowcy, budowlańcy i nie wiadomo kto jeszcze, PKM urasta niemalże do roli zbawiciela.A salonik, no cóż... Na pocieszenie dodam, że są jeszcze gorsze.
tropikey 19 września 2021 23:10 Odpowiedz
Tak, miała być Ryga, ale myśl o biznesie w Dashu mnie przerażała :D
jaco027 20 września 2021 12:08 Odpowiedz
@tropikey Ty jak dobre wino. Z wiekiem i ilością live'ow jestes coraz lepszy. Wyciskasz 120% z tematu :-)A swoja droga ciekaw jestem jak wyglada "biznes" w dashu...
oskiboski 21 września 2021 05:08 Odpowiedz
Dej żonie numer do mnie to ją przekonam,że 25 godzin w Toroncie to super plan
krzysiekk86 21 września 2021 05:08 Odpowiedz
Dzięki za tą relację. Jako że o 15 ruszam w służbową trasę WAW-RIX-VNO-WAW, zmobilizowałeś mnie żeby, mimo prognozowanej pogody, wygospodarować trochę czasu i ruszyć się z hotelu i w Rydze i w Wilnie :) Niby już większość widziałem, przy ostatnich wizytach, ale kilku miejsc jeszcze nie odwiedziłem.I cieszę się, słysząc, że nie tylko mnie Dash do Rygi przeraża :) Ale dzięki temu będę w środę miał okazję sprawdzić nowego A220, ale tylko w Eco.
oskiboski 21 września 2021 17:08 Odpowiedz
Zrobisz relacje to ja nie będę musiał [emoji1787] efekt podróży będzie ten sam (mam nadzieje). Pamiętaj o kodzie -30%
greg2014 23 września 2021 23:08 Odpowiedz
@tropikey - jak patrzę na zdjęcia z tego saloniku to aż nie mogę uwierzyć, że to możliwe.Dla porównania ja wczoraj w Rzymie zaliczyłem salonik z pustymi bemarami i stołami oraz lodówkami wypełnionymi na maksa tylko wodą butelkowaną - jakbym był w jakiejś hurtowni.Na szczęście pani za barem miała coś innego do picia. Do jedzenia też miała ale to było absolutnie niejadalne.Dzięki za relację :-)
tropikey 23 września 2021 23:08 Odpowiedz
Ale za to na statku miałeś gastronomiczne dolce vita! Chyba można tam przytyć :D ?