0
tropikey 17 września 2021 14:41
Image

Image

Image

Kilka kroków od HGI jest Muzeum Ofiar Ludobójstwa (zdaje się, że litewska nazwa "Okupacijų ir laisvės kovų muziejus" ma nieco inne znaczenie), a że pogoda znów się pogarsza, udaję się tam. I tu koniec z żartowaniem. Muszę przyznać, że gdy już stamtąd wyszedłem byłem rozdygotany.

O ile ekspozycja w górnej części budynku jest w zasadzie typowa, muzealna (co nie oznacza, że jest nudna), o tyle zejście do podziemia jest dużym przeżyciem.
Idąc korytarzem z celami i spacerniakiem przemierza się ścieżkę prowadzącą do piekła z karcerem, "głuchą" salą, z której nie dochodziły jęki torturowanych, celą "mokrą", do przetrzymania więźnia w wodzie, aż zmięknie i celą z wyskrobanymi na ścianie słowami więźniów, w tym Polaków.

Image

Image
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

A na końcu, jeszcze niżej, jest cela egzekucyjna. I te ujęcia z "Katynia" Wajdy...

Image

Po wyjściu z kazamatów niemal mroźne powietrze wileńskie wywiewa mi na szczęście myśli kłębiące się we łbie. Wracam na jakiś czas do hotelu, po czym ruszam na obiad. Mięsa nie wcisnę, więc wybieram znowu lokal wegetariańsko-wegański: "Radharane". Jest o tyle dobrze, że w środku jest cieplutko, ale smakowo jedzenie zostaje daleko w tyle za wczorajszym.

Image

Image

Jest już tak zimno i nieprzyjemnie, że szybkim krokiem robię jeszcze "randomowy" (jak mawia córka) spacer, w trakcie którego wyłapuję przypadkiem dwa akcenty muzyczne, a każdy z innego świata:

Image

Image

O przyczynach pojawienia się popiersia Zappy w Wilnie, a w zasadzie o ich braku, można poczytać np. tu: https://walkablevilnius.com/places/fran ... -memorial/ .

Z istotniejszych aktywności, pozostaje mi dziś jeszcze hotelowy drink. Gdybym był w towarzystwie, wybrałbym się pewnie na ul. Vilniaus (czyżby "Wileńską"?), która prezentuje się bardzo przyjemnie - zadbane kamienice, lokal przy lokalu, a co najważniejsze, jest tam masa przenośnych konwektorów, słoneczek i innych nagrzewnic (które musiały być przymusowo wyciągnięte z zaplecza jakiś miesiąc wcześniej, niż normalnie).

Cdn...Tak, miała być Ryga, ale myśl o biznesie w Dashu mnie przerażała :DLedwo się w tym Wilnie rozgościłem, a już pora wracać...

Śniadanie w HGI jest identyczne, jak za pierwszym razem, łącznie z lokalnymi specjałami. Sękacz mnie wtedy nie urzekł, za to twaróg z kminkiem i miodem jest palce lizać.
Wymeldowuję się nieco wcześniej, niż planowałem, bo mnie z pracy atakują i muszę coś tam popisać, więc lepiej będzie przenieść się do saloniku lotniskowego, żeby skończyć to zadanie już tam.

Przystanek autobusu 3G, który jedzie bezpośrednio na lotnisko jest dosłownie kilkanaście kroków od hotelu. Tym razem nie ma korków, więc docieram na miejsce w ciut ponad 20 minut.

Budynek zewnętrzny lotniska to ewenement na skalę co najmniej europejską. Gdzieś tu na forum czytałem, że jest jeszcze jakiś inny obdarzony takim charakterem typu vintage, ale nie pamiętam który to. Chodziło zapewne o jakiś dawny kraj "demokracji ludowej", ale ktoś to może skoryguje.

Nie wiem, czy to celowy zamysł, by pozostawić przynajmniej część lotniska w formie sprzed lat, przypominającej bardziej dworzec kolejowy, niż port lotniczy, czy też efekt splotu óżnych niezamierzonych okoliczności, ale efekt jest godzien zachowania na wieki, bo mają tu Litwini coś naprawdę wyjątkowego :)

Image

Image

Image

Image

Brutalna prawda jest jednak taka, że to tylko swego rodzaju fasada, a w głębi czai się już terminal współczesny, choć raczej nie jakiś nowoczesny.
Kontrolę bezpieczeństwa przechodzę błyskawicznie przez fast track. Wprost z niego windą wjeżdżam na wyższą kondygnację, gdzie znajduje się tutejszy salonik non-Schengen.

Image

Co ciekawe, jest to nie tylko business lounge, ale również rodzaj ekspozycji producenta mebli Narbutas, którego uczczono również w nazwie tego miejsca.
Wizualnie lokal jest przyjemny, a oferta nie urąga podstawowym potrzebom, ale jak na stoliczny port lotniczy mogłoby być lepiej.

Image

Image

Image

Image

Image

Sprawy zawodowe wciągają mnie na tyle mocno, że jedyne z czego tu korzystam to sok, primitivo i toaleta. A nie, przepraszam, zgarnąłem jeszcze kilka litewskich cukierków :D

Boarding na lot do WAW jest niestety autobusowy, więc trochę żałuję, że nie posiedziałem w saloniku dłużej i nie pojechałem ostatnim pojazdem.
Za oknem widać, że jakoweś dostojniki z Warszawy przyleciały.

Image

Dziś nie mam już miejsca na wyciągnięcie kopyt. Fotel 2A nie ma tego na wyposażeniu. Catering jest jednak znowu w porządku, choć polędwicę "łososiową" (tak to nazywamy u nas) kroiił chyba drwal.

Image

Lot mija błyskawicznie, tym bardziej, że trzeba jeszcze wypełnić oświadczenie zdrowotne (a ci, którzy nie załatwili PLF online, muszą to zrobić dodatkowo i to).
Lądujemy w WAW, gdzie zamiast rękawa jest autobus :( Gdy docieramy do terminala, szybko tworzy się kolejka do pograniczników sprawdzających certyfikaty. Na szczęście idzie to dość sprawnie, a że przede mną jest nie więcej niż 20 osób, to po chwili mogę już iść do Poloneza.
Dziś mam więcej czasu, więc korzystam z opcji ciepłej (chodzi mi o jedzenie, a nie o preferencje intymne :D ). Wybieram krem z zielonego groszku i dorsza. Mimo, że wygląda to mało efektownie, jestem bardzo miłe zaskoczony snakiem, zwłaszcza ryby.

Image

Image

Nie byłem co prawda już kilka miesięcy w żadnym z saloników LH w Niemczech i może coś się tam zmieniło, ale jeśli jest po staremu-covidowemu, to Polonez (mimo że ciasnawy) bije miejscówki Lufthansy na łeb.

Zjadam swoją rybkę, wypijam sauvignon blanc i ruszam do bramki nr 1, tuż obok Poloneza. Przede mną ostatni lotniczy akcent tego wyjazdu.

Pakowanie do samolotu w WAW trwa wieki. Najpierw kwadrans w autobusie jeszcze przy terminalu, potem kilka minut przy samolocie, a na koniec jeszcze zamieszanie ze zbyt dużą liczbą walizek pokładowych. Odlot miał być o 15:35,, a spod terminala ruszamy dopiero 20 minut później

Teraz siedzę już w pociągu do stacji Gdynia Karwiny, co oznacza definitywny koniec tego wyjazdu.

Tytułem krótkiego podsumowania stwierdzam, że Wilno jest doskonałym miastem na kilkudniowy wypad. Kompaktowe rozmiary (wszędzie chodziłem na piechotę, a przejazdy miałem tylko z i na lotnisko), urokliwe miejsca (nawet przy fatalnej pogodzie), sentymentalne z polskiego punktu widzenia klimaty (nie tylko historyczne, ale i współczesne - np. masa trolejbusów Solarisa), rozsądne ceny, fajne godziny połączeń (jeśli ktoś leci Lotem), itd. Jedyna chyba rzecz, która mnie irytowała to miękka woda w kranach - spłukać się w Wilnie po namydleniu, to nie lada wyzwanie!

A na sam koniec, chciałbym wyrazić pewne swoje zaskoczenie, czy wręcz nawet rozczarowanie z powodu braku jakiejkolwiek reakcji na moje wstępne zagajenie dot. Gandalfa.
No jakże to, nikt nie słuchał trójkowej audycji "Nie tylko dla orłów"?! Nie pamiętacie "Doradztwa intymnego"?!
Dla odświeżenia pamięci lub zobrazowania tej materii zupełnie niezorientowanym, poniżej link do jednego z odcinków. Niestety, tego z żalgirisem nie odnalazłem...

https://youtu.be/R-IGqYa89ao

To by było na tyle. Dziękuję za uwagę i z pewną nieśmiałością (bo nie chcę zapeszyć) ostrzegam, że w kolejnym miesiącu - o ile negocjacje z żoną zakończą się sukcesem - jest ryzyko pojawienia się z nienacka mego występu na gościnnych łamach forum, z relacją z jeszcze jednego challengu. Jak to mawiają, "stay tuned" ;) .@oskiboski: dziękuję za ten wysublimowany spoiler (choć plan dotyczył wypadu dłuższego niż 24h) :D
Niestety, żony na razie nie mam do czego przekonywać, bo LO złośliwie podniósł ceny. Muszę szukać innego rozwiązania. Nie poddaję się :)

@krzysiekk86: to Ci się ładnie trafiło z tym A220 :) Czekamy na relację!

A już tak dla zupełnego zamknięcia relacji, poniżej potwierdzenie, że "mission accomplished" (przynajmniej part 1):

Image

Dodaj Komentarz

Komentarze (21)

abelincoln 17 września 2021 17:08 Odpowiedz
tropikey napisał:Ba! Jesteśmy 10 minut przed czasem, a zaoszczędzone minuty spędzamy na... oczekiwaniu na rampę i autobus. Ciekawe, ostatnio jak leciałem z KTW, to byliśmy kwadrans przed czasem i też ten "nadrobiony" czas spędziliśmy w samolocie czekając na obsługę naziemną...Może po prostu trzydzieste plenum spółdzielni Zenum :D
marcino123 17 września 2021 17:08 Odpowiedz
plusik za fotkę z PKM Karwiny ;)
marek2011 17 września 2021 17:08 Odpowiedz
O poczekalni biz. w GDN można różnie, ale ja akurat ją lubię za jedną rzecz - jako chyba jedyni w czasach głębokiej sra*ki lockdownowej byli czynni z pełną swoją ofertą na miejscu "podawaną na wynos" dwa metry od bufetu do stolika. W WAW poczekalnie były wtedy albo nieczynne, albo bez butelki wody mineralnej nawet, nie mówiąc o jakimkolwiek jedzeniu, a w innych miejscach dawały jakieś ochłapy na rzeczywisty wynos.
gadekk 17 września 2021 17:08 Odpowiedz
Ech znak czasów, kiedyś relacje na leżąco przez świat, a teraz dashozą po Europie :P
oskiboski 17 września 2021 17:08 Odpowiedz
@Gadekk wszyscy czekają na Twoją relację na leżąco do CPT
greg2014 17 września 2021 17:08 Odpowiedz
Gadekk napisał:Ech znak czasów, kiedyś relacje na leżąco przez świat, a teraz dashozą po Europie :P@Gadekk - no znak czasów, absolutnie się zgadzam. Sam zabierając się za swoją relację stwierdziłem, że chyba nie wypada patrząc na kierunek - ale w razie czego będąc w Europie jakoś zawsze wrócę do domu a z umownej Aruby mogłoby to nie być takie proste. Niestety zmieniła się nasza podróżnicza poprzeczka - mam nadzieję, że tylko tymczasowo:-)@tropikey - czekamy niecierpliwie na ciąg dalszy
igore 18 września 2021 17:08 Odpowiedz
[quote="tropikey"]. Wcześniej jednak mijam miejscową szkaradę - "pałac" sportu (taki odpowiednik krakowskiego Forum :D ).[quote]@pabien proszę, doprowadź kolegę do porządku [emoji6]
pabien 18 września 2021 17:08 Odpowiedz
Już ja mu odpowiem! Tylko chyba muszę chwilę ochłonąć, pójść na plażę, bo w przeciwnym wypadku by mnie z forum zbanowali ;)
tropikey 18 września 2021 23:08 Odpowiedz
No ale, że co... Czyżbym dotknął jakiejś czułej krakowskiej struny :D ? Przyjmę to na moją wąską klatę :D
pabien 18 września 2021 23:08 Odpowiedz
To pałac sporty w końcu więchttps://www.instagram.com/reel/CT4Q5Z0A ... _copy_linkWawel trochę lepszy niż te pożal się Boże odpicowane ruinki, więc nie będę pisał, że jeśli miałbym wybierać miedzi Wawelem a Forum biorę to drugie.Natomiast w Wilnie to w ogóle nie ma o czym mówić - Pałac sportu wygrywa o wiele długości. To jest bardzo ciekawa architektura i szczęśliwie Litwini to doceniają i planują go ożywić - pewnie bardziej niż ożywiono ForumTakże @tropikey nie dość, że jeździsz moim śladem po punkty i mile do Wilna, to jeszcze zupełnie nie rozumiesz tego miasta ;)
moss-lot 18 września 2021 23:08 Odpowiedz
Fajna relacja! ;)
greg2014 19 września 2021 23:10 Odpowiedz
Już chyba wiem, gdzie pojadę następnym razem :-)Wielkie dzięki @tropikey - naprawdę dobra robota
robaku 19 września 2021 23:10 Odpowiedz
też cisnę po FTL-a ale wybrałem zupełnie inną drgoę. Jak wszystko dobrze pójdzie i nic mi nie odwołają, to już za 1,5 miesiąca osiagne 30 odcinków w roku.
sudoku 19 września 2021 23:10 Odpowiedz
A to nie miała być Łotwa? Czy może też będzie?Przy korkach, które ostatno nam serwują drogowcy, budowlańcy i nie wiadomo kto jeszcze, PKM urasta niemalże do roli zbawiciela.A salonik, no cóż... Na pocieszenie dodam, że są jeszcze gorsze.
tropikey 19 września 2021 23:10 Odpowiedz
Tak, miała być Ryga, ale myśl o biznesie w Dashu mnie przerażała :D
jaco027 20 września 2021 12:08 Odpowiedz
@tropikey Ty jak dobre wino. Z wiekiem i ilością live'ow jestes coraz lepszy. Wyciskasz 120% z tematu :-)A swoja droga ciekaw jestem jak wyglada "biznes" w dashu...
oskiboski 21 września 2021 05:08 Odpowiedz
Dej żonie numer do mnie to ją przekonam,że 25 godzin w Toroncie to super plan
krzysiekk86 21 września 2021 05:08 Odpowiedz
Dzięki za tą relację. Jako że o 15 ruszam w służbową trasę WAW-RIX-VNO-WAW, zmobilizowałeś mnie żeby, mimo prognozowanej pogody, wygospodarować trochę czasu i ruszyć się z hotelu i w Rydze i w Wilnie :) Niby już większość widziałem, przy ostatnich wizytach, ale kilku miejsc jeszcze nie odwiedziłem.I cieszę się, słysząc, że nie tylko mnie Dash do Rygi przeraża :) Ale dzięki temu będę w środę miał okazję sprawdzić nowego A220, ale tylko w Eco.
oskiboski 21 września 2021 17:08 Odpowiedz
Zrobisz relacje to ja nie będę musiał [emoji1787] efekt podróży będzie ten sam (mam nadzieje). Pamiętaj o kodzie -30%
greg2014 23 września 2021 23:08 Odpowiedz
@tropikey - jak patrzę na zdjęcia z tego saloniku to aż nie mogę uwierzyć, że to możliwe.Dla porównania ja wczoraj w Rzymie zaliczyłem salonik z pustymi bemarami i stołami oraz lodówkami wypełnionymi na maksa tylko wodą butelkowaną - jakbym był w jakiejś hurtowni.Na szczęście pani za barem miała coś innego do picia. Do jedzenia też miała ale to było absolutnie niejadalne.Dzięki za relację :-)
tropikey 23 września 2021 23:08 Odpowiedz
Ale za to na statku miałeś gastronomiczne dolce vita! Chyba można tam przytyć :D ?