Pragnę również zwrócić uwagę na to przeszkolenie klatki schodowej. Tam jest słońce i chmurka
W wątku samochodowym - widziałem co prawda G Klasę z samymi czwórkami, ale już ich wystarczy. Natomiast zaciekawił mnie ten pojazd? Co to jest za marka? Widziałem jeszcze jednego takiego - on wydaje się ręcznie robiony - ciężkim młotem - fajny bardzo
Oprócz tego są.rzeczu nowe jak pomnik Charlesa Aznavoura (nie wiem dlaczego akurat w Gyumri czy ten relief.
Pozostając w wielkim świecie w Gyumri oprócz francuskich Aznavoura i Veolii (jest na Buchance przy fontannie). Zresztą ciekawa francuska mieszanka - chanson i wodociągi (Veolia to też śmiecie, ale tutaj raczej nikt się nimi nie zajmuje), jest też element polski w postaci siedziby związku Polaków w Armenii. Jednak jeśli chodzi o działania dla miejscowych to Anglicy chyba najbardziej się postarali stawiając szkole im Lorda Byrona
A propos Lahmacun. Kawa po turecku nazywa się tu "kawa wschodnia" i ta nazwa brzmi trochę jak nieporozumienie
Edit: w sumie to nie, wszystko gra
Tak mi się wydawało, że zapomniałem napisać no czymś ważnym. Miasto leży na równinie - choć w oddali widać góry - ośnieżone, znaczy wysokie. W oddali, więc tu przestrzeni jest pod dostatkiem i planisci hojnie nią oddzielili miasto. Ulice są tu szerokie lub bardzo szerokie. Zaplanowane na zapas, który najwyraźniej nigdy nie okazał się potrzebny
Dzięki, no proszę Armenia miała swoją motoryzację.
Jak pisałem o Erywaniu, co prawda u nas znany był głównie z dowcipów o radiu, ale to miasto wygląda na rozpieszczane za Sojuza
A słońce pod koniec listopada jest dla cieniasów. Było pierwszego dnia i nie pozwalało zdjęć robićWieczorem okazało się, że Gyumri ma całkiem porządne centrum, musiałem zatem moje plany dalszego zwiedzania dostosować do tego faktu.
Ale o tym postanowiłem myśleć już po nocy, a spodziewałem się, że może być różnie ponieważ w moim pokoju ogrzewanie działało tak na niby. W efekcie przespałem prawie 12 godzin przypominając sobie słowa pediatry moich dzieci - najlepiej śpi się w zimnym pomieszczeniu.
W ten sposób czas na zwiedzanie skrócił mi się do 5h. Na razie czekam na śniadanie w pierwszej knajpce, która ma rozsądne ceny jedzenia, a sałata letnia, która tu zamówiłem była najlepszą z dotychczas jedzonych.
Śniadanie wygląda tak
Wczorajszy szczocik za kolacje tak
To za wypasiony lahmacun, sałatkę, makaron (bo się pomyliłem) i piwo
Przy wymeldowaniu w hotelu zwróciłem uwagę na unikalny sobie proporczyków w recepcji
A idąc na śniadanie na oryginalny sposób zabezpieczenia okien na zimę
Po śniadaniu poszedłem do centrum obejrzeć budynek teatru. Może nic wielkiego, ale jednak modernizm w formie czystej. Niestety zamknięty, więc wnętrz zobaczyć się nie da.
Następnie poszedłem oglądać wnętrza właśnie, lecz nie teatru a dworca kolejowego. Po drodze jednak było sporo przyciągających uwagę rur.
Na początek zwłoki karuzeli i huśtawek. Zwłaszcza karuzela wspaniała. Dzisiejsze przepisy BHP nawet w Armenii nie pozwoliłyby jej uruchomić ponownie
Potem zauważyłem zaparkowaną .. karetę
Następnie dom otoczony wannami
Imponujące elementy infrastruktury gazowej. Ten gaz w Radziecji odcisnął prawdopodobnie największe piętno na krajobrazie ze wszystkiego co tam robiono (no może poza bawełną na pustyni)
i oczywiście rury spustowe. Tym razem dwie chałupniczej produkcji i jedną z ptaszkiem
W końcu doszedłem do dworca. Oczywiście był otwarty a w środku było co oglądać:
Największą niespodzianką były freski. Skąd się tam wzięły, co robią nie mam pojęcia. Relief na frontowej ścianie dworca załączam ponownie - opowiada jakąś złożoną historię jakby bardziej o łataniu - kończy się kosmonautą, ale inne formy latające są na nim obficie reprezentowane
[img]https://upl w]Dziś jest taki dzień, kiedy niby nic się nie dzieje, ale mam poczucie, że po Poradziecji podróżuje mi się najlepiej.
Po zwiedzaniu dworca poszedłem na kawę, bo moje śniadanie o 12 jej nie obejmowało. Oczywiście zamówiłem kawę po ormiańsku (tam już się nie nazywała wschodnią). Muszę przyznać, że lepiej wyglądała niż znajdowała
Potem były "rury, rury, rury" parafrazując ostatnie zdania Tyma z "co mi zrobisz jak mnie złapiesz"
Uwielbiam bebechy fontann, a kompozycja z rur też niczego sobie.
To wszystko w drodze do miejsca, skąd jest jakiś transport do Wanadzor, gdzie postanowiłem pojechać ze względu na niewielką odległość i ładną nazwę.
Nigdy nie rozumiem dworców kaukaskich, na tym usiłowano mi wcisnąć taksówkę, która zmieniła się w zbiorową taksówkę, a cena spadła z 3k do 1,5k by skończyć na 2, że względu na brak czwartego pasażera. Pewnie przepłaciłem, ale 19 zł za 65 km na przednim siedzeniu Mercedesa z celownikiem uznałem za cenę akceptowalną.
Mercedes miał na liczniku 915k km o mogło to nie być pierwsze 915k, ale zawieszenie nadal było komfortowe, silnik jednak trochę wył a hamulce piszczały. To nie przeszkadzało kierowcy starać się jechać 120+ i wyprzedzać, kiedy było coś do wyprzedzania bez większego zwracania uwagi na to co jedzie z przeciwka.
W każdym razie dojechałem i na razie przerwa na potrawkę z królika. W ramach spoilera - Wanadzor okazał się mało rurowy
Wanadzor jest położony w dolinie - ładniej niż Gyumri. A w mieście bez większego szukania daje się znaleźć coś ciekawego. Czy to płaskorzeźbę - ideologiczną bądź nie (choć słoneczko sierp i młot to jest coś) czy mozaikę, albo kaszkiet Gucci z innej rzeczywistości.
Po drodze do hotelu natknąłem się na całkiem elegancką rotundę. Także mój hotel okazał się bardzo ciekawy, choć przez chwilę myślałem, że coś nie halo.
Niższe skrzydło jest jednak jak najbardziej czynne, a widoki są całkiem atrakcyjne, szczególnie dla miłośnika Poradziecji.
Już tłumaczę. Odpowiedź @igore kupuję w całości, choć nie to mną kierowało przy wyborze działu.Zakwalifikowałem relację tu a nie dzińdzie, bo Armenia to nie Europa, a regionu Kaukaz nie ma na forum. O ile Gruzja jeszcze graniczy z Europą, to Armenia już tylko z krajami graniczącymi z Europą oraz z Bliskim Wschodem właśnie.
Na wieczór posiłek w wersji budżetowej, choć w miejscu raczej reprezentacyjnymiLahmaczun czyli ... armeńska pizza
;)To tak jak z kawą po grecku, turecki, macedońsku itpAyran nazywa się inaczejSwoją drogą to jest argument za tym, że jestem na Bliskim Wschodzie
Dzięki, no proszę Armenia miała swoją motoryzację.Jak pisałem o Erywaniu, co prawda u nas znany był głównie z dowcipów o radiu, ale to miasto wygląda na rozpieszczane za SojuzaA słońce pod koniec listopada jest dla cieniasów. Było pierwszego dnia i nie pozwalało zdjęć robić
pabien napisał: Natomiast zaciekawił mnie ten pojazd? Co to jest za marka? Widziałem jeszcze jednego takiego - on wydaje się ręcznie robiony - ciężkim młotem - fajny bardzo. Niezawodny Yandex mówi, że to JerAZ 762, wyprodukowany przez Jeriewanskij Awtomobilnyj Zawod.Co do reszty... Może gdyby było chociaż trochę słońca, bo jakoś tak przygnębiająco.
Ciekawe czy to coś z rybami było kiedyś fontanną?
Pragnę również zwrócić uwagę na to przeszkolenie klatki schodowej. Tam jest słońce i chmurka
W wątku samochodowym - widziałem co prawda G Klasę z samymi czwórkami, ale już ich wystarczy. Natomiast zaciekawił mnie ten pojazd? Co to jest za marka? Widziałem jeszcze jednego takiego - on wydaje się ręcznie robiony - ciężkim młotem - fajny bardzo
Oprócz tego są.rzeczu nowe jak pomnik Charlesa Aznavoura (nie wiem dlaczego akurat w Gyumri czy ten relief.
Pozostając w wielkim świecie w Gyumri oprócz francuskich Aznavoura i Veolii (jest na Buchance przy fontannie). Zresztą ciekawa francuska mieszanka - chanson i wodociągi (Veolia to też śmiecie, ale tutaj raczej nikt się nimi nie zajmuje), jest też element polski w postaci siedziby związku Polaków w Armenii. Jednak jeśli chodzi o działania dla miejscowych to Anglicy chyba najbardziej się postarali stawiając szkole im Lorda Byrona
A propos Lahmacun. Kawa po turecku nazywa się tu "kawa wschodnia" i ta nazwa brzmi trochę jak nieporozumienie
Edit: w sumie to nie, wszystko gra
Tak mi się wydawało, że zapomniałem napisać no czymś ważnym. Miasto leży na równinie - choć w oddali widać góry - ośnieżone, znaczy wysokie. W oddali, więc tu przestrzeni jest pod dostatkiem i planisci hojnie nią oddzielili miasto. Ulice są tu szerokie lub bardzo szerokie. Zaplanowane na zapas, który najwyraźniej nigdy nie okazał się potrzebny
Dzięki, no proszę Armenia miała swoją motoryzację.
Jak pisałem o Erywaniu, co prawda u nas znany był głównie z dowcipów o radiu, ale to miasto wygląda na rozpieszczane za Sojuza
A słońce pod koniec listopada jest dla cieniasów. Było pierwszego dnia i nie pozwalało zdjęć robićWieczorem okazało się, że Gyumri ma całkiem porządne centrum, musiałem zatem moje plany dalszego zwiedzania dostosować do tego faktu.
Ale o tym postanowiłem myśleć już po nocy, a spodziewałem się, że może być różnie ponieważ w moim pokoju ogrzewanie działało tak na niby. W efekcie przespałem prawie 12 godzin przypominając sobie słowa pediatry moich dzieci - najlepiej śpi się w zimnym pomieszczeniu.
W ten sposób czas na zwiedzanie skrócił mi się do 5h. Na razie czekam na śniadanie w pierwszej knajpce, która ma rozsądne ceny jedzenia, a sałata letnia, która tu zamówiłem była najlepszą z dotychczas jedzonych.
Śniadanie wygląda tak
Wczorajszy szczocik za kolacje tak
To za wypasiony lahmacun, sałatkę, makaron (bo się pomyliłem) i piwo
Przy wymeldowaniu w hotelu zwróciłem uwagę na unikalny sobie proporczyków w recepcji
A idąc na śniadanie na oryginalny sposób zabezpieczenia okien na zimę
Po śniadaniu poszedłem do centrum obejrzeć budynek teatru. Może nic wielkiego, ale jednak modernizm w formie czystej. Niestety zamknięty, więc wnętrz zobaczyć się nie da.
Następnie poszedłem oglądać wnętrza właśnie, lecz nie teatru a dworca kolejowego. Po drodze jednak było sporo przyciągających uwagę rur.
Na początek zwłoki karuzeli i huśtawek.
Zwłaszcza karuzela wspaniała. Dzisiejsze przepisy BHP nawet w Armenii nie pozwoliłyby jej uruchomić ponownie
Potem zauważyłem zaparkowaną .. karetę
Następnie dom otoczony wannami
Imponujące elementy infrastruktury gazowej. Ten gaz w Radziecji odcisnął prawdopodobnie największe piętno na krajobrazie ze wszystkiego co tam robiono (no może poza bawełną na pustyni)
i oczywiście rury spustowe. Tym razem dwie chałupniczej produkcji i jedną z ptaszkiem
W końcu doszedłem do dworca. Oczywiście był otwarty a w środku było co oglądać:
Największą niespodzianką były freski. Skąd się tam wzięły, co robią nie mam pojęcia. Relief na frontowej ścianie dworca załączam ponownie - opowiada jakąś złożoną historię jakby bardziej o łataniu - kończy się kosmonautą, ale inne formy latające są na nim obficie reprezentowane [img]https://upl w]Dziś jest taki dzień, kiedy niby nic się nie dzieje, ale mam poczucie, że po Poradziecji podróżuje mi się najlepiej.
Po zwiedzaniu dworca poszedłem na kawę, bo moje śniadanie o 12 jej nie obejmowało. Oczywiście zamówiłem kawę po ormiańsku (tam już się nie nazywała wschodnią). Muszę przyznać, że lepiej wyglądała niż znajdowała
Potem były "rury, rury, rury" parafrazując ostatnie zdania Tyma z "co mi zrobisz jak mnie złapiesz"
Uwielbiam bebechy fontann, a kompozycja z rur też niczego sobie.
To wszystko w drodze do miejsca, skąd jest jakiś transport do Wanadzor, gdzie postanowiłem pojechać ze względu na niewielką odległość i ładną nazwę.
Nigdy nie rozumiem dworców kaukaskich, na tym usiłowano mi wcisnąć taksówkę, która zmieniła się w zbiorową taksówkę, a cena spadła z 3k do 1,5k by skończyć na 2, że względu na brak czwartego pasażera. Pewnie przepłaciłem, ale 19 zł za 65 km na przednim siedzeniu Mercedesa z celownikiem uznałem za cenę akceptowalną.
Mercedes miał na liczniku 915k km o mogło to nie być pierwsze 915k, ale zawieszenie nadal było komfortowe, silnik jednak trochę wył a hamulce piszczały. To nie przeszkadzało kierowcy starać się jechać 120+ i wyprzedzać, kiedy było coś do wyprzedzania bez większego zwracania uwagi na to co jedzie z przeciwka.
W każdym razie dojechałem i na razie przerwa na potrawkę z królika. W ramach spoilera - Wanadzor okazał się mało rurowy
Wanadzor jest położony w dolinie - ładniej niż Gyumri. A w mieście bez większego szukania daje się znaleźć coś ciekawego. Czy to płaskorzeźbę - ideologiczną bądź nie (choć słoneczko sierp i młot to jest coś) czy mozaikę, albo kaszkiet Gucci z innej rzeczywistości.
Po drodze do hotelu natknąłem się na całkiem elegancką rotundę. Także mój hotel okazał się bardzo ciekawy, choć przez chwilę myślałem, że coś nie halo.
Niższe skrzydło jest jednak jak najbardziej czynne, a widoki są całkiem atrakcyjne, szczególnie dla miłośnika Poradziecji.