0
tropikey 25 listopada 2021 23:47
Image

Image

Mimo sporego ruchu, do hotelu docieramy w ok. 25 minut. Odbieramy w recepcji pakunki, które zostawiliśmy tu po pierwszym noclegu (ciepłe ubrania i zakupy przyprawowe zrobione u Pani Babci na targu), odstawiamy manatki do pokoju (identycznego, jak wcześniej, ale tylko na 12. piętrze) i ruszamy na zakupy uzupełniające oraz na rekonesans testowy.
O dziwo, w malutkim sklepiku ze zdrową żywnością znajdującym się w centrum handlowym przy Av. Paulista udaje mi się kupić coś, czego nie mogłem namierzyć dotąd nigdzie indziej - sproszkowane jagody açaí. Jadąc do Brazylii sądziłem, że będę mógł to kupić w pierwszym lepszym sklepie, ale nic z tego. Kupić je owszem można, ale w postaci mrożonki, a nie proszku. W sumie, to nic dziwnego. Nasze polskie truskawki też przecież sprzedawane są świeże lub mrożone, a nie w jakiejś innej postaci. Podobnie jest z jagodami açaí, które zbierane są w Amazonii, a następnie rozprowadzane w innych rejonach Brazylii w postaci zamrożonej (bo na świeże Sao Paulo jest chyba zbyt odległe), która zabezpiecza przed utratą właściwości tych owoców (w przeciwieństwie do proszkowania). Suszone i sproszkowane açaí idą głównie na eksport i stąd tak trudno je kupić w Brazylii. Tu jednak mi się to wreszcie udaje. Cena jest dobra, więc biorę wszystkie opakowania (część dla kolegi), a sympatyczna właścicielka zachęca mnie jeszcze do kupienia syropu z gujawy, który - jak twierdzi - świetnie się sprawdzi jako dodatek do proszku z açaí i np. schłodzonego i zblendowanego banana.
Gdybyście potrzebowali brazylijskich smaków naturalnych, to polecam ten sklepik:

Mundo Verde Center 3
https://maps.app.goo.gl/tGbmyAzVp31RfSvB9

Robimy krótki spacer po Avenida Paulista. Przy muzeum sztuki nowoczesnej rozpoczyna się akurat demonstracja przeciwko prezydentowi Bolsonaro. Jego nazwisko unosi się co chwilę w powietrze w towarzystwie słów, których brzmienie - nawet bez znajomości portugalskiego - łatwo rozpoznać, jako co najmniej nieprzychylne.

Image

Image

Image

Image

Image

Kierujemy się z powrotem do hotelu, zaglądając po drodze do kilku z bardzo licznych aptek i dopytując o możliwość wykonania testu antygenowego. Ostatecznie decydujemy się na tą, o której napisałem tu: viewtopic.php?f=744&t=155182&p=1487906#p1487906

Zbliża się pora "happy hour" w Club Lounge naszego Renaissance, a że przy okazji pierwszego noclegu tu nie zawitaliśmy, nadrabiamy straty. Cóż za pozytywna odmiana w stosunku do mizerii panującej w Hiltonie Copacabana!

Image

Image

Image

Image

Image

To może jeszcze nie poziom azjatycki, ale mają tu salonik co się zowie.

Czas się zbierać na dalsze zwiedzanie Sao Paulo. Jesteśmy na zamkniętej dla ruchu drogowego Via Elevada Presidente João Goulart. Trafiamy tu z nieocenionym Maćkiem, który jeszcze raz postanowił poświęcić nam swoje popołudnie i wieczór. Idziemy kawałek górą tej estakady, a potem wracamy dołem.
U góry jogging, pieski, murale...

Image

Image

Image

A na dole bezdomni, śmieci, hoteliki na godziny i speluny (tego już nie fotografowałem). Słowem prawdziwe Sao Paulo - miasto wielkich kontrastów. Muszę jednak przyznać, że im dłużej tu jestem (a to przecież raptem 3. doba w moim życiu, wliczając wizytę sprzed 2 lat), zaczynam rozumieć dawno tu niewidzianego @BusinessClass, który - jak pamiętam - zawsze zachwycał się tym miastem. Rzeczywiście, powoli wyłapuję szczególny jego klimat, wielkomiejskość połączoną z otwartością, sznyt luksusowych butików kontrastujący z naturalnym luzem przechodniów, tutejszy dziki, a jednocześnie kontrolowany harmider, a przede wszystkim panującą tu wolność, graniczącą gdzieniegdzie z anarchią. To może się podobać, choć pytanie, czy na długą metę?

Zaraz przy estakadzie-deptaku jest uczelnia Mackenzie, przy której - jak to zwykle bywa w miejscach uczęszczanych przez studentów - wyrosła cała zgraja różnych barów. Trafiamy do jednego z nich na degustację specyficznego drinka - Jambu Tonica, którego głównym składnikiem jest Cachaça de Jambu (https://www.mapadacachaca.com.br/artigo ... -de-jambu/).
Owe "jambu", to amazońskie zioło, które powoduje odrętwienie warg i języka. Efekt nie jest może równy stomatologicznym środkom znieczulajacym, ale warto spróbować, bo nie da się tego porównać z czymkolwiek innym (za wyjątkiem może fidżyjskiej cavy).
Nie wiem, czy to efekt działania jambu, ale w naszym barze trafiam na pamiątkę po @2catstrooper - czy nie byłaś tam przypadkiem ostatnio i nie zostawiłaś czegoś :D ?

Image

Image

Image

Teraz czas na imprezowe centrum Sao Paulo - dzielnicę Vila Madalena. Byliśmy tu już pierwszego dnia, ale było jeszcze wcześnie. Dziś mamy sobotni wieczór i jest tu czyste szaleństwo. Próbowałem ująć to jakoś aparatem, ale nie da rady, więc zapamiętajcie sobie tylko to:

Image

Na kilku skrzyżowaniach w pobliżu powyższego jest zagęszczenie lokali i ich gości takie, jakiego jeszcze nie widziałem, a jak mówi Maciek, to i tak jeszcze nic w porównaniu z karnawałem, czy sylwestrem. Bar za barem, w każdym gra jakiś zespół, ludzie tańczą i śpiewają. Pozostaje jedynie współczuć mieszkańcom, o ile w ogóle jacyś tu jeszcze są.

Na zakończenie wieczoru trafiamy do lokalu, w którym byliśmy już wcześniej - restauracji rybnej, która znajduje się niedaleko od całego tego imprezowego zgiełku. Zjadamy znowu mix ceviche, popijamy (m.in. specyficznie parzoną kawą), gadamy aż do zamknięcia lokalu i wychodzimy ze słoikami ostrej papryki w zalewie z cachaçy :D

Image

Image

Image

Image

Image

Maciek znowu wykazuje się dobrym sercem i odwozi nas wprost do hotelu. Żegnamy się z nim, mając nadzieję, że damy radę odwdzięczyć się mu i jego rodzinie, gdy przyjadą do Trójmiasta.

Nazajutrz idziemy przed śniadaniem na test. Naszym oczom ukazuje się zamknięta na cztery spusty Avenida Paulista.

Image

Na śniadaniu po raz ostatni wciągamy masę brazylijskich owoców, m. in. specyficzną, ponoć bardzo zdrową "watę" z kakaowca Cupuaçu.

Image

W drodze na lotnisko ścigamy się z jakąś, za przeproszeniem, pindą.

Image

Mamy jednak również okazję, by rzucić po raz ostatni okiem na dzieło Kobry.

Image

Po oddaniu bagażu i przejściu przez fast track, trafiamy do saloniku Espaço Banco Safra. Przy okazji pobytu na tym lotnisku GRU 2 lata temu korzystałem że świetnego (wówczas) soloniku LATAM, ale i ten dzisiejszy jest świetny. Przestronny, estetycznie urządzony, z szeroką - jak na warunki pandemiczne - ofertą gastronomiczną. Są dwie zupy (np. kalafiorowo-miętowa, bardzo ciekawa), kilka innych dań na ciepło, masa przystawek i deserów, dobry bar. Naprawdę, trudno narzekać.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Do lotu mamy jeszcze trochę czasu, więc lokujemy się na leżankach i wyczekujemy.

Image

Nadchodzi czas boardingu wskazany na karcie pokładowej, ale na tablicy informacyjnej jest bez zmian, więc pytam obsługę saloniku, czy coś wiedzą na ten temat? Okazuje się, że jest opóźnienie, bo.... załoga samolotu jeszcze nie dojechała z hotelu. Mamy czekać. Oczami wyobraźni widzę już, jak biedaki stoją w gigantycznym korku, albo, co gorsze, odebrali właśnie pozytywne wyniki testów covidowych. Na szczęście, po pół godzinie jest komunikat, że zapraszają nas na pokład.

Image

Image

Oczywiście, nie podaruję Wam kolejnych zdjęć żarcia pokładowego :D

Image

Image

I jeszcze śniadanie...

Image

Po wylądowaniu w Lizbonie mamy chwilę na odwiedzenie saloniku TAP-owskiego, ale wciskam w siebie jedynie dwa obowiązkowe tutaj pasteis de nata, które są dziś (ze względu na wczesną porę) wybitnie wprost świeże i smakowite.

Pakujemy się do samolotu do Madrytu. TAP business class wyglada tu tak:

Image

Image

Image

Image

W Madrycie, mimo że się tego spodziewałem, czeka nas spore rozczarowanie. Nasz dopiero co odebrany bagaż będziemy mogli nadać na lot do GDN dopiero ok. 12:30, więc za jakieś 3 godziny. Musimy ten czas jakoś przeżyć na twardych lotniskowych ławkach. Gdy wreszcie przechodzimy na drugą stronę, trafiamy ponownie fo saloniku Puerto de Alcala, gdzie znowu wciągamy co nieco i przez wielkie okna obserwujemy pas startowy. Gdy gdzieś tam w oddali pojawia się Embraer z żurawiem na ogonie, wiemy, że wkrótce trzeba będzie się zbierać.

Image

Trafia nam się egzemplarz z jasną tapicerką, niczym w private jet :D

Image

Jeszcze tylko ostatni posiłek na pokładzie lotu do WAW...

Image

... oraz posiadówka konsumpcyjna w warszawskim Polonezie (był m. in. wyśmienity sandacz :D ) i oto lecimy do Gdańska. Z lotniska odbiera nas Gruzin Ravi - były operator radaru wojskowego w Tbilisi, który w miłej atmosferze odwozi nas do domów. Ciężko to pisać, ale w ten sposób dobiegła końca ta dość krótka, ale jakże sycąca i udana brazylijska przygoda. Czuję, że to nie ostatnia wizyta tamże :)

Na koniec krótkie podsumowanie: nie utyłem :D

Dodaj Komentarz

Komentarze (19)

tarman 26 listopada 2021 05:08 Odpowiedz
@tropikey będę śledził jak odmieniasz sobie klimat [emoji106]Wrzucaj foty, będą cieszyć oczy w tej naszej szarudze.
igore 26 listopada 2021 12:08 Odpowiedz
@tropikey napisz koniecznie ile przytyles w trakcie tej podróży. Wciąż jesz i jesz [emoji3]
tropikey 26 listopada 2021 17:08 Odpowiedz
Tu mnie masz :DWłaśnie zameldowaliśmy się w hotelu i pierwsze co robimy, to jemy śniadanie (w samolocie oczywiście też było) :DDalsza część za jakiś czas, bo mamy dziś intensywny dzień w SP....
sko1czek 27 listopada 2021 17:08 Odpowiedz
@tropikeyTe ośnieżone szczyty widziane z Barajas to Sierra de Guadarrama. Miejsce na solidne narty zimą.
sudoku 27 listopada 2021 17:08 Odpowiedz
Czy szwedzkie napisy w teledysku Barry'ego też mają jakieś (np. symboliczne) znaczenie?
tropikey 27 listopada 2021 17:08 Odpowiedz
To tylko wypadek przy pracy. Choć może podświadomy, bo dzieciństwo upłynęło mi w dużej mierze pod wpływem dziadka - intendenta na promach pływających do... Szwecji.
osk 1 grudnia 2021 12:08 Odpowiedz
Dwa pytania:- ile Pani Ania życzy sobie za dniówkę?- w Hiltonie da radę wjechać na górę na zdjecia, ewentualnie coś drobnego zamówić czy tylko dla gości hotelowych?
tropikey 1 grudnia 2021 12:08 Odpowiedz
Dwie odpowiedzi:1) za każde 8 h (w praktyce wychodziło zawsze dłużej) zapłaciliśmy 400 BRL, łącznie za 2 osoby. W sumie wyszło zatem 800 BRL, do podziału na 2. Oczywiście, bilety wstępu i transport (zawsze Uber) to dodatkowy koszt, ale to jest do wydania niezależnie od formy zwiedzania (dodam, że oficjalni przewodnicy mają wstępy i przejazdy kolejkami za darmo), 2) wydaje mi się, że tak zupełnie bokiem wjechać się nie da, bo do wjazdu na dowolne piętro musisz mieć kartę. Niewykluczone jednak, że po zagadaniu w recepcji, że chce się pojechać do Lounge Isabel (nazwa baru), jakoś to organizują. Mogę o to zapytać - dam jeszcze znać.
ofer 1 grudnia 2021 17:08 Odpowiedz
Ja chciałem kogoś wprowadzić do saloniku w tym Hiltonie na spotkanie to się nie zgodzili.
tropikey 1 grudnia 2021 23:08 Odpowiedz
W recepcji powiedzieli, że najlepiej dzień wcześniej skontaktować się z nimi i zarezerwować miejsce, a oni, po przyjściu takiego gościa z zewnątrz wpuszczą go do góry.@ofer - może chodziło Ci o ich Executive Lounge (strasznie marny swoją drogą)? To na samej górze, to Isabel Lounge.
osk 1 grudnia 2021 23:08 Odpowiedz
Czyli rozumiem że ten cały Isabel Lounge nie jest ogólnodostępny? Ja nie będę tam nocował, a wjechać bym chciał [emoji3]
man4business 1 grudnia 2021 23:08 Odpowiedz
@tropikey Cieszę się, że jesteś zadowolony z usług Ani - polecam za każdym razem, bo ona ma furę pomysłów na zwiedzanie Rio i okolic.Jak ktoś chce wycisnąć maksimum, to polecam kombo z kierowcą (np. lokalsem, Gabrielem), wprawdzie to kosztuje kolejne 400 BRL, ale są to bardzo dobrze wydane pieniądze.Co do pomników, jak już znalazłeś Chopina, to między wejściem 8 a 9 koło Ipanema jest popiersie Piłsudskiego (Busto do Marechal Józef Piłsudski), obecnie ma oberwaną tablicę, ale rozpoznawalny bez problemu ;)
tropikey 3 grudnia 2021 12:08 Odpowiedz
Gdyby ktoś był ciekaw, jak brzmi samba przy Pedra do Sal, to tu jest przykład (jest jedną różnica: teraz jest zachowany drobny dystans między muzykami, a widownią):https://youtu.be/4xG49p_QFGg
igore 3 grudnia 2021 17:08 Odpowiedz
Fajna relacja, choć trochę nie w moim stylu, gdyż wolę odkrywać (lub nie) wszystko sam. ;) Rio jest super. Sam spałem w 2 favelach i widok tylko trochę gorszy niż z Hiltona. ;)
osk 3 grudnia 2021 17:08 Odpowiedz
Mam nocleg w Visual Rock Hostel w Rocinha i na to liczę [emoji3]
letadelko 2 lutego 2022 23:08 Odpowiedz
Witam,super relacja! czy można prosić o namiary na tego przewodnika w Iguazu?
tropikey 2 lutego 2022 23:08 Odpowiedz
Co by się nie powtarzać, odsyłam do wpisu w relacji z 2019 r., w którym są wszystkie dane do Eduardo :)gnam-se-sam,219,144662?start=40#p1256776
natalia-fcb 7 stycznia 2024 23:09 Odpowiedz
Czy mogłabym prosić o namiar na Anię, z którą zwiedzałeś Rio? Może być na PW. Z góry dziękuję :)
tropikey 7 stycznia 2024 23:09 Odpowiedz
Poszło :)