0
tropikey 25 listopada 2021 23:47
Image

Image

Image

Wpadamy jeszcze na nabrzeże zdominowane przez wyjęte z "Gwiezdnych wojen" Museu do Amanhã.

Image

Image

Image

Image

Tuż obok ciągną się zabudowania brazylijskiej marynarki wojennej. Jeden z głównych obiektów wygląda, jak żywcem przeniesiony z Gdyni, w której budynki o takiej właśnie architekturze powstawały w okresie międzywojennym (takich stylowo zbliżonych budynków jest w Rio więcej). . Tuż obok jest sklep z mundurami. Zwróćcie uwagę na jago nazwę ;)

Image

Image

Image

Jest też coś, co jako żywo przypomina sopocki Grand Hotel.

Image

Na koniec dzisiejszej pieszej rundy po tej części Rio docieramy pod akwedukt "Carioca". Słońce schowało się za chmury, więc jego biel jest niemal niedostrzegalna. Całe z resztą otoczenie jest szare i przygnębiające. Wrażenie to wzmagają bezdomni, których jakaś organizacja w towarzystwie policji próbuje (tak przynajmniej podejrzewam) nakłonić do opuszczenia tego miejsca i przeniesienia się do przytułku.

Image

Image

Dziś jemy w restauracji Joaquina, ale dania nie są aż tak smaczne, jak w Bar S.

Image

Image

Jutro żegnamy się z Rio i lecimy do Foz do Iguaçu.To nasze ostatnie godziny w Rio. Będę nudny i samopowtarzający, jak kałasznikow, ale:
1) rano mamy znowu wschód słońca bliski "Jeleniowi na rykowisku",
2) przed śniadaniem nabijamy tradycyjną dyszkę po Copacabanie i przyległościach.

Image

Image

Image

Po porannym posiłku w Hiltonie jest jeszcze trochę czasu, który spędzamy na dachu hotelu cykając ostatnie obrazki okolicy, a potem schodzimy jeszcze do baru vis a vis na Caipirinhę.

Image

Image

Image

Image

Image

Image Image

W oczekiwaniu na Ubera, który zawiezie nas na lotnisko SDU, robię sobie szybki rachunek plusów i minusów, które można zapisać na koncie Hiltona Copacabana.
Do pierwszych bez zająkniecia zaliczam genialną lokalizację i wspaniałe widoki. Nie ma powodu, by krytykować śniadania, a i sama cena noclegów jest (przynajmniej w tym okresie) bardzo rozsądna. Załoga jest sympatyczna i uczynna. Przymykam oko na różne oznaki starzenia się hotelu, czy fatalny stan wanny w naszym pokoju. Jest jednak jedna rzecz, która musi być wytknięta: fatalna oferta w saloniku. Te drobiazgi, które są wystawiane w ramach happy hour, to zupełna porażka. Równie dobrze mogliby ten salonik zlikwidować.
Mimo to, 5-dniowy pobyt tu uznaję za bardzo udany.

Na lotnisko Santos Dumont docieramy w kwadrans. Mamy zamiar skorzystać z saloniku (w ramach kart DC) i chcąc uniknąć wpadki takiej, jak na lotnisku Congonhas sprawdzam dokładniej jego lokalizację. Tym razem nie musimy robić obchodu po całym terminalu, by trafić do celu.
Czy warto? Cóż, widywałem gorsze, ale do końca roku pozostało już niewiele czasu i trzeba wykorzystać limit z Dinersa.

Image

Image

Image

Image

Image

Nasz samolot już oczekuje na pasażerów. Zerkam nie tylko na niego, ale zadzieram głowę również w górę i dostrzegam pracowników pucujących szklany dach terminala. Niby bywało się już tu i ówdzie, a takich cyrkowców jeszcze nie widziałem :D .

Image

Image

Image

Niestety, widoków lotniczych na Rio znowu nie mam. Siedzę po lewej stronie, ale nawet po prawej niewiele bym zyskał. Samoloty startują w kierunku Głowy Cukru i wejścia do zatoki, unoszą się bardzo szybko i odbijają od Rio, w związku z czym obrazki szybko znikają z pola widzenia. Po lewej stronie widać tylko trochę wody i satelitarnego Niterói.

Image

Image

Image

LATAM nie oferuje pasażerom żadnego cateringu. Jedynie ci z przodu dostają kubek wody. W zamian jednak, każdy może uruchomić na swoim urządzeniu kanały TV, filmowe, muzyczne itp. dostępne za pomocą kodu QR.

Do Foz przylatujemy z niewielkim opóźnieniem. Na miejscu czeka już na nas Eduardo - miejscowy przewodnik, z którego usług korzystałem już 2 lata temu.

Image

Tym razem mamy u niego zarezerwowane:
1) transfer z lotniska do hotelu (IBIS w centrum Foz), połączony z wizytą w aptece w celu zrobienia testu antygenowego oraz transfer z hotelu na lotnisko za 2 dni - łączny koszt, to 50 USD za 2 osoby,
2) całodniową prywatną wycieczkę do parków "wodospadowych" po obu stronach granicy - łączny koszt to 180 USD za 2 osoby + bilety wstępu do obu parków.

Jasne, transfer można byłoby załatwić taniej Uberem. Mamy tu jednak dość niejasną sytuację w zakresie przekraczania granicy brazylijsko-argentyńskiej, a zwłaszcza, czy można w ogóle wrócić do Brazylii drogą lądową (wg przepisów taki wjazd z Argentyny nie jest dozwolony) oraz rodzaju testu wymaganego w Argentynie. Eduardo twierdzi, że wszystko będzie w porządku, więc po prostu oddajemy całość w jego ręce i niech się wykaże :D
Po drodze do naszego Ibisa zatrzymujemy się w aptece Hiper Farm (
https://maps.app.goo.gl/7sewRWcwPCXCxu4c6), z której po około 20 minutach wychodzimy z negatywnymi wynikami. Jeszcze chwila i jesteśmy w Ibisie. Od poprzedniej mojej wizyty tutaj nie zmieniło się prawie nic (choć wnętrza się trochę zdegradowały), ale jedno zjawisko mocno mnie zaskakuje. O ile poprzednim razem miałem do czynienia w recepcji z osobami, które potrafiły po angielsku powiedzieć co najwyżej "hello", o tyle teraz, każdego dnia rozmowa nie nastręcza żadnych trudności.

Image
(żeby nie było wątpliwości - łóżko pojedyncze, bo mieliśmy oddzielne pokoje :D)

Umawiamy się z Eduardo, że rano odbierze nas o 7:30, a on w tym czasie ma za nas jeszcze wypełnić online argentyński formularz zdrowotny, na potrzeby którego robi skany szeregu naszych dokumentów (muszą być załadowywane wyłącznie, jako pdf).

Na zakończenie dnia udajemy się do stosunkowo nowego lokalu - Patio Pomare. Mają tu specyficzny sposób płacenia. Zamiast uiścić należność kelnerowi, trzeba podejść do okienka, wręczyć kasjerce swój numerek, który otrzymało się przy składaniu zamówienia i czekać na paragon. Gdy chętnych do płacenia jest zbyt wielu, robi się tu spory zator.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Kończymy dzień w iście świątecznym nastroju i zastanawiamy się, czy Eduardo ma rzeczywiście rację i nasza wycieczka dojdzie do skutku? Oby tak się stało, bo pogoda w Foz jest wymarzona do oglądanie wodospadów z obu stron.

Image

ImageEduardo zjawia się z drobnym opóźnieniem. Okazuje się, że argentyński system do przyjmowania deklaracji zdrowotnych jest dość ślamazarny, a Eduardo wypełnia je dziś o świcie i stąd półgodzinny poślizg. Mamy przynajmniej ciut więcej czasu na śniadanie. Cudów w Ibisie nie ma, ale i tak jest zaskakująco dobrze (a w zasadzie tak samo, jak 2 lata temu).

Image

Image

Image

Image

Nadchodzi chwila próby. Jesteśmy na przejściu granicznym i idziemy najpierw do okienek brazylijskich. Oddajemy nasze paszporty, Eduardo coś dodaje od siebie o krótkim wypadzie na drugą stronę i po chwili podjeżdżamy już do funkcjonariuszy argentyńskich. Tu udajemy się najpierw do biura w kontenerze (sfinansowanym przez Unię Europejską, jak wskazuje napis), gdzie sprawdzają szczepienia, testy i deklaracje zdrowotne. Nikt nie ma zastrzeżeń, że zamiast PCR, nasze testy są antygenowe. Teraz pora na ostatni etap - typową budkę graniczną, gdzie pogranicznik sprawdza jeszcze nasze paszporty. Chwilę potem jesteśmy już stuprocentowo w kraju tanga. Jak dotąd, wszystkie informacje podane przez Eduardo sprawdzają się! Tak naprawdę jednak najważniejsze jeszcze przed nami. Dopiero w drodze powrotnej poznamy odpowiedź na pytanie, czy wpuszczą nas drogą lądową do Brazylii?

Dla samego naszego przewodnika, to wielki dzień. Jest tu po raz pierwszy od marca 2020 r.! Pracuje w tym biznesie już od 20 lat, więc tak długa przerwa była dla niego istną wyrwą w życiorysie.
Z przyjemnością obserwujemy, jak serdecznie witają go wszyscy pracownicy parku i inni przewodnicy. Zaczynam się zastanawiać, czy nie powinniśmy dostać rabatu za przysługę uczynioną naszym zamówieniem :D

Organizacja pracy części argentyńskiej jest teraz trochę pokręcona i warto być elastycznym.
Niespodzianka czeka już przy bramie. Biletów nie można kupić w kasie, tylko trzeba to zrobić najpierw online, a dopiero potem podejść do okienka po wydruk. Jaki jest tego cel, nie mam pojęcia, ale najwyraźniej to rodzaj tzw. "enhancementu", którym od jakiegoś czasu podcierają się wszyscy dostawcy szeroko rozumianych usług turystycznych, tłumacząc zmiany na gorsze, jako przejaw dbałości o dobro klienta.
Druga zmiana dotyczy Garganta del Diablo. Można się tam teraz dostać tylko pociągiem (żeby można było kontrolować liczbę osób przebywających na kładce tam prowadzącej i na platformie widokowej). Niestety, częstotliwość jego kursowania jest obecnie bardzo niska. Gdybyśmy chcieli pojechać z pierwszej stacji za bramą parku, musielibyśmy czekać aż godzinę! Idziemy zatem jedną ze ścieżek prowadzących górną krawędzią, planując wejście na pokład pociągu gdzieś dalej. Magia wodospadów zaczyna działać :)


Dodaj Komentarz

Komentarze (19)

tarman 26 listopada 2021 05:08 Odpowiedz
@tropikey będę śledził jak odmieniasz sobie klimat [emoji106]Wrzucaj foty, będą cieszyć oczy w tej naszej szarudze.
igore 26 listopada 2021 12:08 Odpowiedz
@tropikey napisz koniecznie ile przytyles w trakcie tej podróży. Wciąż jesz i jesz [emoji3]
tropikey 26 listopada 2021 17:08 Odpowiedz
Tu mnie masz :DWłaśnie zameldowaliśmy się w hotelu i pierwsze co robimy, to jemy śniadanie (w samolocie oczywiście też było) :DDalsza część za jakiś czas, bo mamy dziś intensywny dzień w SP....
sko1czek 27 listopada 2021 17:08 Odpowiedz
@tropikeyTe ośnieżone szczyty widziane z Barajas to Sierra de Guadarrama. Miejsce na solidne narty zimą.
sudoku 27 listopada 2021 17:08 Odpowiedz
Czy szwedzkie napisy w teledysku Barry'ego też mają jakieś (np. symboliczne) znaczenie?
tropikey 27 listopada 2021 17:08 Odpowiedz
To tylko wypadek przy pracy. Choć może podświadomy, bo dzieciństwo upłynęło mi w dużej mierze pod wpływem dziadka - intendenta na promach pływających do... Szwecji.
osk 1 grudnia 2021 12:08 Odpowiedz
Dwa pytania:- ile Pani Ania życzy sobie za dniówkę?- w Hiltonie da radę wjechać na górę na zdjecia, ewentualnie coś drobnego zamówić czy tylko dla gości hotelowych?
tropikey 1 grudnia 2021 12:08 Odpowiedz
Dwie odpowiedzi:1) za każde 8 h (w praktyce wychodziło zawsze dłużej) zapłaciliśmy 400 BRL, łącznie za 2 osoby. W sumie wyszło zatem 800 BRL, do podziału na 2. Oczywiście, bilety wstępu i transport (zawsze Uber) to dodatkowy koszt, ale to jest do wydania niezależnie od formy zwiedzania (dodam, że oficjalni przewodnicy mają wstępy i przejazdy kolejkami za darmo), 2) wydaje mi się, że tak zupełnie bokiem wjechać się nie da, bo do wjazdu na dowolne piętro musisz mieć kartę. Niewykluczone jednak, że po zagadaniu w recepcji, że chce się pojechać do Lounge Isabel (nazwa baru), jakoś to organizują. Mogę o to zapytać - dam jeszcze znać.
ofer 1 grudnia 2021 17:08 Odpowiedz
Ja chciałem kogoś wprowadzić do saloniku w tym Hiltonie na spotkanie to się nie zgodzili.
tropikey 1 grudnia 2021 23:08 Odpowiedz
W recepcji powiedzieli, że najlepiej dzień wcześniej skontaktować się z nimi i zarezerwować miejsce, a oni, po przyjściu takiego gościa z zewnątrz wpuszczą go do góry.@ofer - może chodziło Ci o ich Executive Lounge (strasznie marny swoją drogą)? To na samej górze, to Isabel Lounge.
osk 1 grudnia 2021 23:08 Odpowiedz
Czyli rozumiem że ten cały Isabel Lounge nie jest ogólnodostępny? Ja nie będę tam nocował, a wjechać bym chciał [emoji3]
man4business 1 grudnia 2021 23:08 Odpowiedz
@tropikey Cieszę się, że jesteś zadowolony z usług Ani - polecam za każdym razem, bo ona ma furę pomysłów na zwiedzanie Rio i okolic.Jak ktoś chce wycisnąć maksimum, to polecam kombo z kierowcą (np. lokalsem, Gabrielem), wprawdzie to kosztuje kolejne 400 BRL, ale są to bardzo dobrze wydane pieniądze.Co do pomników, jak już znalazłeś Chopina, to między wejściem 8 a 9 koło Ipanema jest popiersie Piłsudskiego (Busto do Marechal Józef Piłsudski), obecnie ma oberwaną tablicę, ale rozpoznawalny bez problemu ;)
tropikey 3 grudnia 2021 12:08 Odpowiedz
Gdyby ktoś był ciekaw, jak brzmi samba przy Pedra do Sal, to tu jest przykład (jest jedną różnica: teraz jest zachowany drobny dystans między muzykami, a widownią):https://youtu.be/4xG49p_QFGg
igore 3 grudnia 2021 17:08 Odpowiedz
Fajna relacja, choć trochę nie w moim stylu, gdyż wolę odkrywać (lub nie) wszystko sam. ;) Rio jest super. Sam spałem w 2 favelach i widok tylko trochę gorszy niż z Hiltona. ;)
osk 3 grudnia 2021 17:08 Odpowiedz
Mam nocleg w Visual Rock Hostel w Rocinha i na to liczę [emoji3]
letadelko 2 lutego 2022 23:08 Odpowiedz
Witam,super relacja! czy można prosić o namiary na tego przewodnika w Iguazu?
tropikey 2 lutego 2022 23:08 Odpowiedz
Co by się nie powtarzać, odsyłam do wpisu w relacji z 2019 r., w którym są wszystkie dane do Eduardo :)gnam-se-sam,219,144662?start=40#p1256776
natalia-fcb 7 stycznia 2024 23:09 Odpowiedz
Czy mogłabym prosić o namiar na Anię, z którą zwiedzałeś Rio? Może być na PW. Z góry dziękuję :)
tropikey 7 stycznia 2024 23:09 Odpowiedz
Poszło :)