0
nelciowata 7 grudnia 2021 21:03
Ta relacja i wspomnienia drepcą za mną już od dawna,ale ciągle było tak  jakoś nie po drodze.
Może teraz jak zaczynam pisać to jakoś pójdzie i się w końcu uda   :?:
Rejs był już kawał czasu temu , bo w lutym 2020, więc zupełnie w innych czasach .Jak się świat w tym czasie strasznie pozmieniał...
Wtedy oczywiście nie zdawałam sobie sprawy ,że to moja ostatnia podróż przed pandemią a potem będzie długo wielkie NIC .
Rejs jest na niezbyt dużym statku Ms Hamburg na max 400 pasażerów,  niemieckiego armatora Plantours .To nasz drugi rejs tym statkiem więc i statek i miła obsługa jest nam dobrze znana. Nam, bo płyniemy w 4 osoby. Ja z połówką i koleżanka z mężem.
Trasa jest dla nas mega ciekawa a szczególnie jej kilka punktów. Cieśnina Drake'a, fiordy chilijskie, cieśnina Magellena i Falklandy
A tak to wygląda mniej więcej dzień po dniu.
Image

Rejs jest sprzedawany w pakiecie z dolotami z Niemiec , można wybrać z Monachium albo z Franfkurtu. Dojazd do Niemiec już trzeba sobie zorganizować na własną rękę. Wybieramy Fra , bo jest więcej lotów.
Do czasu wyjazdu ogarniam wszystkie porty, abyśmy wiedzieli, gdzie jechać i co oglądać, tak aby na maxa wykorzystać stopy..
ciachu25 napisał:
Nie widać foto. Szary zakaz wjazdu zamiast tego;)

Chyba teraz już widać ?

greg2014 napisał:
Trasa super, planuję od lat - może w bardziej "oklepanej" wersji czyli Buenos-San Antonio/Valparaiso lub w drugą stronę - ale to nie robi wielkiej różnicy.
Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy :-)

Greg,trzymam kciuki, za złapanie fajnej okazji w tych okolicach....prędzej czy póżniej na pewno ci się uda :)

Im bliżej lutego  tym bardziej przebieramy nogami z radości :D ale i niecierpliwości
Nadchodzi w końcu TEN DZIEŃ , to niedziela 2 luty . O g.17 mamy samolot do Fra , to pierwszy etap naszej podróży. Tam mamy spotkać się ze znajomym, którzy lecą z Berlina i już razem  o 22.15 wsiądziemy w wielkiego ptaka do Buenos, potem lecimy do Ushuaia .W porcie czeka na nas statek , który odpływa wkrótce po zaokrętowaniu.
Taki jest przynajmniej plan.....
Odprawa na Okęciu idzie nam całkiem sprawnie, nie ma nawet cienia opóźnienia. Zajmujemy miejsca w samolocie i ..hurra lecimy.. .
Nawet nam przez myśl nie przechodzi,że za jakieś pół godziny  nasze wakacje wywrócą się do góry nogami :cry:
Zaczynam wcinać wałówę - już tak mam ,że tylko wsiądę do samolotu to od razu chce mi się jeść i pić .Mąż coś tylko marudzi mi do ucha. słyszysz jakiś dziwny stukot ? nieee.  ja nic nie słyszę. Potem jednak słyszę i to bardzo wyrażnie ,ale już samego  pilota. Ogłasza, że niestety z powodu usterki czy awarii samolot zawraca i za kolejne pół godziny owszem wyląduje ,ale nie we Frankfurcie tylko... na Okęciu :shock:
Jaka awaria, co nie działa  ? Co dalej na lotnisku ? czy podstawiają nowy samolot ,abyśmy mogli się szybko przesiąść ? na te pytania stewardessy nie odpowiadają.. Zresztą na żadne nie odpowiadają. .Pierwsze uczucia to szok, niedowierzanie, potem wściekłość, bo czuję ,że to niestety może oznaczać koniec naszej podróży nie tylko do Fra ale i na inny kontynent. A skoro tak, to wizja rejsu bardzo szybko oddala się. Potem jednak przychodzi chwila zastanowienia .. skoro coś nie hula w samolocie , to jaka jest szansa ,że w ogóle dolecimy na Okęcie i spokojnie wylądujemy :?: :?:
Lądujemy na szczęście ok. Patrzymy na zegarki.. jeśli podstawili już samolot, albo zrobią to szybko to jest szansa,że dolecimy do Fra i złapiemy samolot do Buenos. Niestety już na płycie lotniska okazuje się ,że samolot owszem będzie ,ale kiedy ? tego na razie nikt nie wie...Wizja złapania samolotu z Fra do Buenos raczej pada.. Nie poddajemy się jednak ,próbujemy znaleźć na szybko jakiś inny lot z Fra do Buenos albo Ushuaia tak, żeby innym lotem zdążyć na statek.. Niestety nic nie ma.. :( Nie ma więc szans, aby zdążyć na rejs . Statek odpłynie,ale bez nas.
Równolegle podstawiają inny samolot do Fra .Nie wszyscy chcą jednak lecieć, niektórzy mają obawy .. Gorączkowo zastanawiamy się co robić i w niemal ostatniej chwili wycofujemy się z lotu... Nie ma sensu teraz lecieć, skoro na samolot już nie zdążymy , na rejs również.
 Załamani odbieramy bagaże i wracamy do domu. :( Jeszcze w życiu tak szybko nie wróciłam z wakacji :lol:
cart napisał:
No. Relacja cacy, dzięki za podzielenie się ;-P

Postaram się dzielnie ogarnąć temat ;)

Niewiele  śpimy tej nocy.. Rano zastanawiamy się co robić i czy jest sens w ogóle coś robić Wiadomo, jesteśmy mocno sfrustrowani całą sytuacją :(
Rozważamy  2 opcje :
1/  nie robimy właściwie nic, zostajemy w domu  i.... wszystko nam przepada. 
2/  kupujemy nowe bilety lotnicze, do pierwszego możliwego portu, aby złapać statek i odbyć chociaż dalszą część rejsu.
Sprawdzamy trasę rejsu i okazuje się, że niestety pierwszy możliwy port do dopiero w .. Punta Arenas w Chile. Wcześniej statek pływa po kanale Beagle i fiordach chilijskich bez cumowania. Jeśli więc nawet dołączymy do rejsu to i tak fiordów nie zobaczymy, to już na bank przepadło.
Kontaktujemy się z armatorem z pytaniem , czy skoro nie polecieliśmy w jedną stronę to będziemy mogli po rejsie wracać razem ze wszystkimi samolotem ?Okazuje się ,że tak , nasz bilet na  lot powrotny z Buenos do Fra nie przepada, kabina na statku też na nas czeka. Chociaż jakieś dobre newsy...
Mamy również opłacony bilet z Waw do Fra, bo ci nie skorzystali z podstawionego samolotu, mogą polecieć dowolnym samolotem  w ciągu  3 dni od "przerwanego" lotu.
Sprawdzamy więc loty z Fra do Punta Arenas, oczywiście są i to różne opcje czasowe i cenowe. Suma sumarum, idziemy w opcje nr 2 czyli decydujemy się w końcu  wysupłać dodatkowa kasę , kupić bilet i "gonić : statek  Skoro już decyzja podjęta ,uznajemy że trzeba lecieć jak najszybciej, kupujemy lot na następny dzień. Ten czas  mamy na ewentualne, szybkie  przepakowanie się i ogarnięcie logistyki w Punta Arenas ( hotel, wycieczki etc)..
Udaje się wszystko załatwićDZIEŃ 1

choć właściwie to już dzień trzeci ,jak na razie mało udanych wakacji :(
O 9.30 mamy lot do Fra. Robimy więc drugie podejście , z nadzieją ,że tym razem jednak do Niemiec uda się dolecieć .Tyle tylko, że  wybieramy Lufę. I to jest dobry wybór, bo na szczęście lot odbywa się bez żadnych przygód.
Po paru godzinach wyczekiwania na lotnisku lecimy Iberią do Madrytu. Samolot nieprzyjemny, długi , wąski , wszystko płatne. Nie  dają nawet butelki wody :shock: . Siedzenia sztywne, wręcz pionowe , mega niewygodne.
Kolejny lot też niestety Iberią . Lecimy z Madrytu do Santiago.i to aż 13,5 godziny..
Samolot jest full , nie ma żadnego wolnego miejsca ,żeby się przesiąść i rozłożyć, Za to jest nówka sztuka, nowoczesny , wręcz pachnie świeżością . Jedzenie jest całkiem ok. choć śniadanie skromne.
Są za to ładne widoczki z góry.

Image

Image

Lądujemy w Santiago pół godziny przed czasem .
Niestety musimy odebrać wszystkie bagaże i przejść odprawy na nowo, bo zmieniamy lotnisko na krajowe.
Kolejki są wszędzie spore, więc schodzi się nam całkiem dużo czasu. Spotykamy pieski obwąchujące bagaże w poszukiwaniu narkotyków.
Dobrze ,że nasz stopover to 5 godzin więc bez pośpiechu mieścimy się w czasie..
Na zewnątrz widać piękną pogodę, słoneczko i 26C. Wszyscy w krótkich rękawkach, fajnie.

Image

Image

ImageSorki, za fotki, to tylko i wyłącznie mea culpa :oops: Zapomniałam udostępnić nowy album :oops:
Już będzie ok, bo album "otwarty"DZIEŃ 2
Ostatni nasz lot jest z Santiago do Punta Arenas. Jest już krótki , trwa  niecałe 4 godziny. ale nam się już bardzo dłuży. Niestety nic za free nie serwują,
Po wszystkich 4 lotach bagaże docierają do nas bez szwanku, ufff.. przy naszym szczęściu to wcale nie jest takie oczywiste
Śpimy w hotelu, znalezionym na airbnb.
https://hotelhain.cl/
Luksusów brak ale za tą cenę jest ok, 3 noce za 580 zł ze śniadaniem ,Ma też tą zaletę ,że jest bardzo blisko portu, gdzie będziemy łapać statek.
Wrzucamy bagaże do środka i idziemy na wieczorny spacer po okolicy


Image

Image

W porcie olbrzymia rzeżba ogona wieloryba oraz zielona wieża zegarowa

Image

Image

Image



Image

Image



Image


Image



Image
Na resztkach doku widać mnóstwo ptaków,Są koromorany,mewy i pewnie inne gatunki .
Przy brzegu sa też kaczuchy
Super to wygląda.

Image


Image

Image

Image

Image

Image

ImageDZIEŃ 3
Mamy 2,5 dnia wolnego czasu w Punta Arenas, zanim dotrze tu nasz statek. Wykorzystujemy czas na zwiedzanie okolicy, która jest obłędna i pewnie tydzień byłoby mało na te atrakcje.
Na początek wybieramy się do Pali Aike National Park. Tour jest organizowany przez lokalne biuro podróży.
Ok 7.30 . pod nasz hotel podjeżdża mały busik, a w nim jest tylko 5 osób. Okazuje się, że to 3 Niemki i para z ... Polski, z Krakowa. Jak miło spotkać rodaków w tak pięknych okolicznościach przyrody .Pilotem okazuje sie rdzenny Chilijczyk Juan. bardzo miły, gadatliwy 
.Zanim dojedziemy do parku zatrzymujemy się w opuszczonej hacjendzie San Gregorio.. To takie chilijskie "ghost town" , tu czas się zatrzymał i czuć tą bogatą "wełnaną "historię Hacjenda świetnie prosperowała przez ponad 100 lat i  była pierwszą , która eksportowała owczą welnę i mięso nawet na Falklandy
Wciąż jest używana do strzyżenia wełny latem

Image`14

Image

Image

Image

To nie koniec atrakcji. Na brzegu leżą 2 wraki  XIX wiecznych statków zbudowanych w Anglii parowiec " Amadeo"  i  żaglowiec Ambassador". To też częśc historii tego regonu..
Trochę smutny widok..

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image
greg2014 napisał:
@nelciowata - rewelacyjne zdjęcia
Czy możesz zdradzić czym je robisz ?


Greg, dziękuję za miłe słowa :D
fotki są z 3 żródeł :Canon EOS-1DX, Olympus E-M10MarkII i Iphone

Pali Aike
Pogoda jest średniawa.. słońce tylko czasem, pochmurno, czasem popaduje, Mogło by być lepiej..
Park jest dość nietypowym miejscem , bo obejmuje tereny powulkaniczne. Nie ma więc za dużo ciekawej roślinności.
Za to są zwierzaki i to jeszcze przed wjazdem do parku. Całe stada guanacos . Są i maluchy
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

W parku jest kilka atrakcji, zaczynamy od laguny Ana
Oczywiście spotykamy kolejne guanacos, pojedyńczo i w grupach. Bardzo urozmaicają ten surowy krajobraz

Image

Image

Image

Image
kwiaty są raczej rzadkością

Image

Image

Guanacos pozują nam jak modelki. Piękne są, takie zgrabne i .. lekkie


Dodaj Komentarz

Komentarze (18)

ciachu25 7 grudnia 2021 23:08 Odpowiedz
Nie widać foto. Szary zakaz wjazdu zamiast tego;)
tropikey 7 grudnia 2021 23:08 Odpowiedz
W tapatalku działa.
greg2014 7 grudnia 2021 23:08 Odpowiedz
Trasa super, planuję od lat - może w bardziej "oklepanej" wersji czyli Buenos-San Antonio/Valparaiso lub w drugą stronę - ale to nie robi wielkiej różnicy.Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy :-)
nelciowata 8 grudnia 2021 23:08 Odpowiedz
ciachu25 napisał:Nie widać foto. Szary zakaz wjazdu zamiast tego;)Chyba teraz już widać ?greg2014 napisał:Trasa super, planuję od lat - może w bardziej "oklepanej" wersji czyli Buenos-San Antonio/Valparaiso lub w drugą stronę - ale to nie robi wielkiej różnicy.Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy :-)Greg,trzymam kciuki, za złapanie fajnej okazji w tych okolicach....prędzej czy póżniej na pewno ci się uda :) Im bliżej lutego  tym bardziej przebieramy nogami z radości :D ale i niecierpliwości Nadchodzi w końcu TEN DZIEŃ , to niedziela 2 luty . O g.17 mamy samolot do Fra , to pierwszy etap naszej podróży. Tam mamy spotkać się ze znajomym, którzy lecą z Berlina i już razem  o 22.15 wsiądziemy w wielkiego ptaka do Buenos, potem lecimy do Ushuaia .W porcie czeka na nas statek , który odpływa wkrótce po zaokrętowaniu. Taki jest przynajmniej plan.....Odprawa na Okęciu idzie nam całkiem sprawnie, nie ma nawet cienia opóźnienia. Zajmujemy miejsca w samolocie i ..hurra lecimy.. . Nawet nam przez myśl nie przechodzi,że za jakieś pół godziny  nasze wakacje wywrócą się do góry nogami :cry: Zaczynam wcinać wałówę - już tak mam ,że tylko wsiądę do samolotu to od razu chce mi się jeść i pić .Mąż coś tylko marudzi mi do ucha. słyszysz jakiś dziwny stukot ? nieee.  ja nic nie słyszę. Potem jednak słyszę i to bardzo wyrażnie ,ale już samego  pilota. Ogłasza, że niestety z powodu usterki czy awarii samolot zawraca i za kolejne pół godziny owszem wyląduje ,ale nie we Frankfurcie tylko... na Okęciu :shock: Jaka awaria, co nie działa  ? Co dalej na lotnisku ? czy podstawiają nowy samolot ,abyśmy mogli się szybko przesiąść ? na te pytania stewardessy nie odpowiadają.. Zresztą na żadne nie odpowiadają. .Pierwsze uczucia to szok, niedowierzanie, potem wściekłość, bo czuję ,że to niestety może oznaczać koniec naszej podróży nie tylko do Fra ale i na inny kontynent. A skoro tak, to wizja rejsu bardzo szybko oddala się. Potem jednak przychodzi chwila zastanowienia .. skoro coś nie hula w samolocie , to jaka jest szansa ,że w ogóle dolecimy na Okęcie i spokojnie wylądujemy :?: :?: Lądujemy na szczęście ok. Patrzymy na zegarki.. jeśli podstawili już samolot, albo zrobią to szybko to jest szansa,że dolecimy do Fra i złapiemy samolot do Buenos. Niestety już na płycie lotniska okazuje się ,że samolot owszem będzie ,ale kiedy ? tego na razie nikt nie wie...Wizja złapania samolotu z Fra do Buenos raczej pada.. Nie poddajemy się jednak ,próbujemy znaleźć na szybko jakiś inny lot z Fra do Buenos albo Ushuaia tak, żeby innym lotem zdążyć na statek.. Niestety nic nie ma.. :( Nie ma więc szans, aby zdążyć na rejs . Statek odpłynie,ale bez nas.Równolegle podstawiają inny samolot do Fra .Nie wszyscy chcą jednak lecieć, niektórzy mają obawy .. Gorączkowo zastanawiamy się co robić i w niemal ostatniej chwili wycofujemy się z lotu... Nie ma sensu teraz lecieć, skoro na samolot już nie zdążymy , na rejs również. Załamani odbieramy bagaże i wracamy do domu. :( Jeszcze w życiu tak szybko nie wróciłam z wakacji :lol:
cart 8 grudnia 2021 23:08 Odpowiedz
No. Relacja cacy, dzięki za podzielenie się ;-P
nelciowata 9 grudnia 2021 12:08 Odpowiedz
cart napisał:No. Relacja cacy, dzięki za podzielenie się ;-PPostaram się dzielnie ogarnąć temat ;) Niewiele  śpimy tej nocy.. Rano zastanawiamy się co robić i czy jest sens w ogóle coś robić Wiadomo, jesteśmy mocno sfrustrowani całą sytuacją :( Rozważamy  2 opcje :1/  nie robimy właściwie nic, zostajemy w domu  i.... wszystko nam przepada. 2/  kupujemy nowe bilety lotnicze, do pierwszego możliwego portu, aby złapać statek i odbyć chociaż dalszą część rejsu.Sprawdzamy trasę rejsu i okazuje się, że niestety pierwszy możliwy port do dopiero w .. Punta Arenas w Chile. Wcześniej statek pływa po kanale Beagle i fiordach chilijskich bez cumowania. Jeśli więc nawet dołączymy do rejsu to i tak fiordów nie zobaczymy, to już na bank przepadło.Kontaktujemy się z armatorem z pytaniem , czy skoro nie polecieliśmy w jedną stronę to będziemy mogli po rejsie wracać razem ze wszystkimi samolotem ?Okazuje się ,że tak , nasz bilet na  lot powrotny z Buenos do Fra nie przepada, kabina na statku też na nas czeka. Chociaż jakieś dobre newsy...Mamy również opłacony bilet z Waw do Fra, bo ci nie skorzystali z podstawionego samolotu, mogą polecieć dowolnym samolotem  w ciągu  3 dni od "przerwanego" lotu.Sprawdzamy więc loty z Fra do Punta Arenas, oczywiście są i to różne opcje czasowe i cenowe. Suma sumarum, idziemy w opcje nr 2 czyli decydujemy się w końcu  wysupłać dodatkowa kasę , kupić bilet i "gonić : statek  Skoro już decyzja podjęta ,uznajemy że trzeba lecieć jak najszybciej, kupujemy lot na następny dzień. Ten czas  mamy na ewentualne, szybkie  przepakowanie się i ogarnięcie logistyki w Punta Arenas ( hotel, wycieczki etc).. Udaje się wszystko załatwić
abelincoln 9 grudnia 2021 23:08 Odpowiedz
@nelciowataZnowu (chyba?) jest problem ze zdjęciami...
zeus 10 grudnia 2021 05:08 Odpowiedz
Na Tapatalk działa bez problemu.Abelincoln może to wina addblocka?
micnur 10 grudnia 2021 12:08 Odpowiedz
To nie wina addblocka @Zeus. U mnie wszystko w porządku :)
abelincoln 10 grudnia 2021 12:08 Odpowiedz
Dzisiaj już widać - stawiałbym, że domyślne ustatwienie zdjęć udostępnianych z google drive jest, by pokazywać tylko zalogowanym - a na telefonie się jest. Ja oglądam z komputera gdzie nie jestem zalogowany do googla - może dlatego. Ale przepraszam za OT.
nelciowata 10 grudnia 2021 12:08 Odpowiedz
Sorki, za fotki, to tylko i wyłącznie mea culpa :oops: Zapomniałam udostępnić nowy album :oops: Już będzie ok, bo album "otwarty"
greg2014 12 grudnia 2021 17:08 Odpowiedz
@nelciowata - rewelacyjne zdjęciaCzy możesz zdradzić czym je robisz ?
greg2014 21 grudnia 2021 17:08 Odpowiedz
@nelciowata - nie widać niestety fotek w ostatnim poście -:(
nelciowata 21 grudnia 2021 17:08 Odpowiedz
greg2014 napisał:@nelciowata - nie widać niestety fotek w ostatnim poście -:(już udostępniłam, przepraszam :?
naimad 25 grudnia 2021 05:08 Odpowiedz
Piękne zdjęcia, aż chce się wrócić w te rejony :)
magalhaes 2 stycznia 2022 23:08 Odpowiedz
-- 02 Sty 2022 21:59 -- nelciowata,dziękuję za fantastyczną relację z Twojej podróży. Za zdjęcia - piękne, przykuwające uwagę, i komentarze - wrażliwe i skłaniające do refleksji.Gratuluję eskapady.Życzę wielu szczęśliwych podróży od 22 w górę :)magalhaes -- 02 Sty 2022 22:01 -- nelciowata,dziękuję za fantastyczną relację z Twojej podróży. Za zdjęcia - piękne, przykuwające uwagę, i komentarze - wrażliwe i skłaniające do refleksji.Gratuluję eskapady.Życzę wielu szczęśliwych podróży od 22 w górę :)magalhaes -- 02 Sty 2022 22:02 -- nelciowata,dziękuję za fantastyczną relację z Twojej podróży. Za zdjęcia - piękne, przykuwające uwagę, i komentarze - wrażliwe i skłaniające do refleksji.Gratuluję eskapady.Życzę wielu szczęśliwych wypraw od 22 w górę :)magalhaes
greg2014 3 stycznia 2022 17:08 Odpowiedz
@nelciowata - wielkie dzięki, znakomita relacja, rewelacyjne zdjęcia. Wybieram się w ten rewir od dawna - teraz już wiem, że zdecydowanie warto :-) PS. Zadanie "kill mutton" na rozpisce tygodniowej brzmi groźnie... :-)
klapio 8 stycznia 2022 17:08 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja, super że nie zrezygnowaliście pomimo pierwotnych niepowodzeń :)