0
Tom Stedd 23 marca 2022 22:15
Znów niskie ceny (78 zł w obie strony) skłoniły mnie do jednodniówki, tym razem w Belgii w Charleroi. Niedawno byłem już na takim wyjeździe, ale udało mi się tylko zrobić dość obszerne spacerowo koło przy lotnisku i już musiałem wracać. Tym razem kilka godzin spędziłem w samym Charleroi.
Na pewno to miasto kojarzyć mi się będzie z rozkopami i trwającymi pracami budowlanymi. Pierwsze tego objawy widoczne są już na lotnisku.

01.jpg



02.jpg


Do Charleroi można dostać się autobusem miejskim. Przy lotnisku znajduje się a’la dworzec dla firmy flibco, jednak z nimi raczej nie dojedziemy do miasta. Autokary te kursują np. do Brukseli, a bilety można kupić przed odjazdem w kontenerze. Przyglądałem się fikuśnie pomalowanym pojazdom tej firmy i coś mi nie grało – dopiero później połapałem się, że mają na sobie namalowany fragment samolotu. Coś ciężko skapowałem się w tym malowaniu.

03.jpg



04.jpg


Chcąc jechać do Charleroi trzeba przejść ze 100 metrów i czekać na autobus przy biletomatach. Wcześniej spytałem pracownika flibco, ile kosztuje bilet miejski do Charleroi, a ten z uśmiechem powiedział: „For free”. Podszedłem do biletomatu i okazało się, że on nie działa.

05.jpg



06.jpg



07.jpg


Spokojnie zatem wsiadłem do środka i obserwowałem, jak część ludzi siedziało znudzonych, a część skanowało kody QR i ściągało jakąś aplikację i kupowało bilety. Zignorowałem to, dojechałem do końca i wysiadłem spokojnie na dworcu kolejowym. Jako że temat nie dawał mi spokoju, to poleciałem do punktu komunikacji miejskiej i dowiedziałem się, że przejazd z/na lotnisko nie jest „for free”, tylko kosztuje 6 euro. Grzmijcie i plujcie, ale obudziło się we mnie skąpstwo i w drodze powrotnej na lotnisko nie kupiłem biletu. W dwie strony można zaoszczędzić 12 euro, a sam przejazd zajmuje raptem 17 minut bez żadnego przystanku, więc szansa na kontrolę biletu jest chyba minimalna. Cały czas miałem w uszach informację od pracownika flibco: for free, for free. Typ chyba wiedział, że większość pasażerów jeździ na gapę.
W internecie za wiele ciekawego o Charleroi nie można znaleźć, w większości negatywne rzeczy. Że bezpłciowe, że brzydkie, że przemysłowe, że w budowie, że brudne, że, że, że … Wpływa to na pewno podświadomie na odbiór miasta i dlatego wysiadając przy dworcu załamałem ręce.

08.jpg



09.jpg



10.jpg



11.jpg


Ujrzałem na horyzoncie napis „Primark” i wiedziałem, że tam będzie teren bardziej cywilizowany. Galeria handlowa rano była pusta, ale po południu już była zapchana.

12.jpg



13.jpg


Nie miałem planów na zwiedzenie czegoś, czy pójścia w konkretne z góry ustalone miejsce. Po prostu spacerowałem sobie patrząc na Google Maps. Raz trafiałem lepiej, raz gorzej, raz było szaro, raz kolorowo.

14.jpg



15.jpg



16.jpg



17.jpg



18.jpg



19.jpg



20.jpg



21.jpg



22.jpg



23.jpg



24.jpg



25.jpg



26.jpg



27.jpg



28.jpg



29.jpg



30.jpg



31.jpg



32.jpg



33.jpg


W miastach piłkarskich staram się dotrzeć pod miejscowe stadiony. Czasem uda się wejść do środka, czasami trzeba ograniczyć się tylko do popatrzenia z zewnątrz. W Charleroi na początku wszystko było zamknięte na głucho, aż znalazłem wejście „od zaplecza”. Powitał mnie tam przypadkowo spotkany pracownik techniczny pięknym ukłonem i „Bonjour”. Spytałem szpetnym angielskim, czy mogę wejść na murawę, a że jego angielski nie był nawet szpetny, to dla świętego spokoju gestykulując rękoma wskazał mi kierunek. No bo co może chcieć jakiś gość z plecakiem nie gadający po francusku/niderlandzku? Na pewno durny turysta spragniony zobaczenia stadionu. Tak więc zobaczyłem sobie stadion Royal Charleroi Sporting Club.

34.jpg



35.jpg



36.jpg



37.jpg



38.jpg



39.jpg


Mapy Googla pokazywały niedaleko drugi stadion piłkarski, więc pomaszerowałem sobie ku niemu. Cóż, tym razem był to obiekt klasy zdecydowanie niższej – Royal Olympic Club Charleroi. Nikt go nie pilnował, wszystko było dostępne.

40.jpg



41.jpg



42.jpg


Po mieście, oprócz autobusów, jeżdżą także tramwaje, chyba szumnie nazywane metrem (przynajmniej takie oznaczenia mają stacje – M).

43.jpg



44.jpg


Belgia podobno komiksami stoi. W mieście znajduje się (znów podobno) szlak bohaterów najpopularniejszych komiksów. Mi postacie, a właściwie ich odwzorowania, które spotkałem, niestety nic nie mówiły.

45.jpg



46.jpg


Podczas spacerowania w sumie nie spotkałem żadnego fajnego domu, czy willi. Nic zatem dziwnego, że w agencji nieruchomości mieszkania były dość tanie – i co by nie powiedzieć – kiepskie. Przynajmniej z zewnątrz.

47.jpg



48.jpg


Najbardziej efektowną budowlą, którą widziałem, było coś takiego kominopodobnego. Na pewno w środku był komisariat i inne biura.

49.jpg




Dodaj Komentarz

Komentarze (2)

metia 23 marca 2022 23:08 Odpowiedz
Co mogę powiedzieć - widzę, że skończyli parę remontów i zaczęli kilka innych :lol: Została natomiast zwrócona uwaga na metro - myślę, że niewiele osób o tym wie, ale premetro w Charleroi zaprojektowano w latach 60. jako największy tego typu system w całym Beneluxie: 8 linii i ponad 50 km tras. Nie dlatego, że metro było tam potrzebne, tylko dlatego, że polityka inwestycji w infrastrukturę w Belgii zakładała równy podział środków między Walonię a Flandrię. Projekt metra dostała Antwerpia, więc w Walonii jakieś miasto też musiało dostać. I padło na Charleroi :)
kl-user 24 marca 2022 05:08 Odpowiedz
Charleroi kilka lat temu wyglądało jak z horroru tj. upadła osada górniczo-hutnicza. Teraz wzięli się trochę do remontów i powoli miasto zaczyna wyglądać lepiej. Od siebie dodam, że warto zajrzeć do stacji metra pn. "Parc" i "Janson". Jedna jest cała w rysunkach z komiksów z Tintinem, a druga z innych belgijskich komisów. Jakby się pokręcić po najbliższych okolicach to jest trochę ciekawostek np.:- muzeum tramwajów w Thuin i oryginalny stary szlak tramwajowy dla zabytkowego taboru jeszcze z czasów sieci SNCV,- statek-kościół w Marchienne-au-Pont i sklep...bułgarski w centrum tego miasteczka,- całkiem spory zamek w Fontaine-l’Évêque .