Dodaj Komentarz
Komentarze (4)
ninoczka
8 kwietnia 2022 17:08
Odpowiedz
Durres to zagłębie hotelowe, popularne dlatego, że jest blisko Tirany i dowóz turystów z lotniska trwa krótko.W zeszłym roku przejazdem tylko, mnóstwo ludzi, a z opinii kolor wody niespecjalnie zachęca do moczenia odnóży, pod tym względem lepiej jechać na południe do Vlory, albo jeszcze dalej na tzw. Riwierę Albańską.Wracając do wyjazdu z Tirany - na ten dworzec autobusowy mówią po prostu DOGANA. Jadąc busikiem z lotniska można poprosić kierowcę żeby się tam zatrzymał, względnie powiedzieć "CasaItalia" - to centrum handlowe naprzeciwko.Wtręt drugi - pociągiem z Tirany donikąd byś nie dojechał, bo podobno w 2013 stację kolejową zaorano pod wielopasmowa drogę.
pajacyk
8 kwietnia 2022 17:08
Odpowiedz
Pewnie latem trochę czyściej, chociaż na plaże trzeba jechać za miasto - Hamallaj, Resort Arbeni. Ogólnie przy plażach w mieście taki Gierek, cudów nie ma co się spodziewać. Drugi raz bym tego miasta na odpoczynek nie wybrał, tylko małe miejscowości z małymi i czystymi plażami a przede wszystkim z ciszą, np. Orikum.
1955845624
8 kwietnia 2022 23:08
Odpowiedz
Nie wiem dlaczego, ale Albania przypadła mi do gustu. Ma swój absolutnie specyficzny klimat i gdybym dzisiaj, tu i teraz miał wybierać niedrogie miejsce na emeryturę do ucieczki z Polski, byłaby to właśnie Albania.Durres to dobre miasto jako właśnie wypadówka z Tirany. Ktoś jest (lub mieszka) w Tiranie, to nad morze podjedzie do Durres. Jednak jeżeli ktoś wybiera się specjalnie do Albanii i zamierza tydzień przesiedzieć w Durres, to zdecydowanie odradzam. Vlora to jest to miejsce, do którego w miarę sensownie można się dostać lub (tu już wynajętym autem) zdecydowanie, zdecydowanie... zdecydowanie Saranda (lub jej okolice).Byliśmy rok temu przez właśnie tydzień w Sarandzie i okolicach, śladami Bartka z "bez planu" (czyt. wszystkie miejsca przez niego odwiedzone, zjeżdżone także przez nas) i to był jeden z lepszych wyjazdów. Wracaliśmy w te same miejsca, z pełnym komfortem robienia tego, co akurat nam się danego dnia zachciało (bez presji czasu i konieczności odhaczania miejsc z listy). A sama Saranda? Wieczorne spacery promenadą, mega tanie i pyszne jedzenie w pobliskich restauracjach - kuchnia włoska, śródziemnomorska... linguini ze świeżymi mulami + kieliszek wina za 60zł./2 osoby? I ta pogoda... zdecydowanie polecam na "majówkę", gdy jeszcze nie ma zbyt wielu turystów.
sanchopan
9 kwietnia 2022 05:08
Odpowiedz
Nie bronię jakoś specjalnie Albanii i Dürres, byłem tam kilka razy samochodem - ale to trochę jakby ponarzekać na brak lub brzydką plażę na Sycylii w listopadzie czy grudniu
;)Tutaj foto z hotelu końcówką maja parę lat temu.Owszem, plaże nie takie jak na Karaibach ani nawet w turystycznych rejonach Hiszpanii - no i promenady bardziej na południe brak. Nie ma jej ani od strony morza ani od strony lądu - nie ma gdzie łazić wieczorami. Poza samą plażą, rzecz jasna. Ale warto zobaczyć: pierwszy raz jak byłem w 2009, to 99,9% samochodów na drodze to były same... Mercedesy: starsze albo wiekowe.
:shock:
:lol: A ten 0,01% to byłem ja, ewentualnie jakiś inny turysta. Parę lat później Mercedesy to była rzadkość.Tak jak z bunkrami - w 2009 były co kilkadziesiąt metrów. A parę lat później - jakby 3/4 poznikało.Dziwnie trochę momentami, bo np. na dwupasmowej drodze (rzadkość, ale jednak są) ograniczenie do... 30 km/h. No i często wtedy stoją z suszarkami. Łapią głównie... turystów. Ale nie tylko.Albo w drodze przez góry, główną drogą do granicy, ową drogę... zwinęli. Kamienie zostały i informacja, że "będą niedługo robić nową drogę". A stan owej "pozostałości" był taki, że prędkość 30-40 km/h była zbyt duża i niebezpieczna.
:shock: W każdym razie jeśli chodzi o plażę, to największa masówka jest właśnie w weekendy, gdy cała stolica zajeżdża "poplażować", a potem nagle robi się pustawo.
:D
;)
Wierzcie lub nie, ale w Durres nie widziałem jakiegokolwiek ptaka morskiego. Zamiast mew po plaży spacerowały …
W pewnym momencie doszedłem do czegoś w stylu mola. Zamiast piasku była na nim zieloniutka trawka. Budynki i otoczenie oczywiście jak z horroru.
I tak przeszedłem sobie kilka kilometrów nad morzem, by z miejsca oznaczonego jako Plepa wrócić autobusem na dworzec w Durres (przejazd po mieście 40 lek – 2 zł). Przy dworcu dostrzegłem duży napis z nazwą miejscowości, ale na pewno nie wywołała ona u mnie pozytywnych emocji. Bardzo chciałbym dowiedzieć się, jak ten kurort wygląda latem. Czy zmienia się z brzydkiego kaczątka w łabędzia? Czy nagle piasek staje się żółty, znika syf z plaży, zniszczone obiekty odzyskują wygląd, tony śmieci są wywożone? Widząc to, co widziałem, na pewno nie wybrałbym się do Durres na wypoczynek. Jeśli ktoś był tam w sezonie, to niech napisze, jak Durres wygląda naprawdę. Tak jak na moich zdjęciach, czy tak jak w folderach turystycznych?