0
Tom Stedd 4 czerwca 2022 22:01
Osiągnąłem kolejny poziom uzależnienia. Zamiast szukać najszybszej i najtańszej trasy, postanowiłem trochę polatać po Europie po taniości. Większość z was ma to na pewno za sobą, a część dopiero przed sobą. Cóż, każdego to uzależnienie wcześniej, czy później dopadnie.
Na liście nieoczywistych miejsc pojawiła się Tuzla w Bośni i Hercegowinie. A dlaczego? Bo po prostu któregoś dnia zasiadłem przed komputerem, zacząłem szukać tanich miejsc docelowych jedno po drugim (z lotniska A na lotnisko B, z lotniska B na lotnisko C itd.) i stworzyłem takie coś: Warszawa – Budapeszt – Sztokholm Skavsta – Tuzla, a na powrocie Tuzla – Mediolan Malpensa – Budapeszt – Kraków (ostatni odcinek Flixbusem). Koszt łączny to 420 zł za bilety i 39 euro za trzy noclegi w Tuzli. Nawiasem mówiąc w wersji powrotnej miałem zahaczyć jeszcze o Korfu (Grecja), jednak linia zmieniła mi dzień wylotu i plan trzeba było przerobić.
Z Warszawy do Budapesztu przelot bez historii. W Budapeszcie przerwa wydłużyła się dość znacznie, bo bodajże o około 2 godziny. Powód? Mechanicy nakazali wymianę … opony w samolocie oczekującym na przyjęcie pasażerów. Przyjechała miejscowa wulkanizacja, facet samu zdjął z furgonetki koło, przetoczył je i wymieniono uszkodzony element. Niestety, cała operacja nie była widoczna z miejsca, gdzie znajdowali się pasażerowie, więc nie wiem, jak to się odbywało.

foto01.jpg


W sali odlotów fajnie prezentowały się wyświetlacze miejsc docelowych.

foto02.jpg


Jako że przylot do Sztokholmu Skavsta był znacznie opóźniony, to i czas do wylotu do Tuzli znacznie się skurczył. Nie dałem rady pójść/pojechać do pobliskiego miasteczka i wolne godziny spędziłem na lotnisku. Coś mi się wydaje, że Wizzair w Skavsta rządzi i dzieli i to przy pomocy polskich lotnisk. A samo lotnisko jest malutkie.

foto03.jpg



foto04.jpg



foto05.jpg



foto06.jpg


Ze Skavsta miałem przelot do Tuzli, gdzie wylądowałem po godzinie 22. Nie było sensu jechać taksi do samej Tuzli (około 15 km), dlatego wynająłem sobie pokój oddalony od lotniska o 15 minut piechotką (miejscowość Dubrave). Nocą nie było co fotografować (tak, było ciemno), dlatego poniższe zdjęcia są z kolejnego dnia i z dnia odlotu. Co można powiedzieć o samym lotnisku Tuzla? Na pewno najmniejsze, na jakim byłem – taki polski Lublin/Świdnik.

foto07.jpg



foto08.jpg



foto09.jpg


Przeskok czasowy - co zaskoczyło przy odlocie? Konieczność zapłacenia przez każdego wylatującego pasażera (dorosłego) podatku lotniskowego w wysokości 2 marek, czyli 1 euro. Nigdzie nie spotkałem takiego haraczu. Bez opłaty pani z Wizzair (nota bene nie mówiąca po angielsku) nie chciała przepuszczać do kontroli bezpieczeństwa.

foto10.jpg



foto11.jpg


Dojazd z/na lotnisko od ronda w pobliskiej miejscowości Dubrave przebiega jak przez wioskę (w sumie to naprawdę przebiega przez wioskę). Przy drodze są parkingi, apartamenty, wypożyczalnie samochodów.

foto12.jpg



foto13.jpg



foto14.jpg



foto15.jpg


Z lotniska do Tuzli nie jeździ nic oprócz taksówek. Nie ma autobusu spod terminala, pociągu, metra itp., więc albo negocjujecie cenę z taksówkarzami (nie znam tej lotniskowej, ale z powrotem wracałem z miasta taksi i zapłaciłem 20 marek, czyli 10 euro – jest to cena „miejska” podawana na stronach internetowych kilku korporacji przewozowych, więc wszystko poza nią jest już nabieraniem turystów), albo z miejscowości Dubrave spróbujecie dojechać do Tuzli transportem publicznym (bilet za 4 marki, czyli 2 euro). Plusem tej opcji jest przejazd autobusu praktycznie przez całą długość głównej trasy przebiegającej przez Tuzlę.
Wielkim mankamentem jest brak na przystankach jakichkolwiek informacji o godzinach kursowania autobusów, ba, nawet nie wiadomo, jakie linie zatrzymują się na nich. Dotyczy to i malutkiego Dubrave, i większej Tuzli. Pozostaje albo czekać w ciemno, albo próbować zagadnąć miejscowych, którzy na pewno będą bardziej zorientowani. Standardowe przystanki wyglądają mniej więcej tak (niestety):

foto16.jpg



foto17.jpg


Po półgodzinnej jeździe wysiadłem w centrum miasta. Kupiłem od razu w kiosku kartę sim z internetem (5 marek, czyli 2,5 euro za bodajże 5 GB, bez żadnych minut do wydzwonienia). Jeszcze na lotnisku wymieniłem euro na marki. Wyczytałem, że kurs euro jest sztywny w całej Bośni i Hercegowinie i waha się w granicach 1 euro = 1,95 marki), a niewielkie różnice w cenie biorą się stąd, że niektóre kantory doliczają 1 procent prowizji za transakcję.
Trafiłem na dzień, w którym pogoda była bardzo dobra. Termometr wskazywał 29 stopni przy bezchmurnym niebie, więc patelnia była dość spora. Mimo to pochodziłem sobie po mieście przez siedem godzin. Wstyd powiedzieć, ale w tym czasie zdołałem zobaczyć wszystkie ciekawsze miejsca Tuzli. Tak, to zdecydowanie nie jest turystyczne miasto, a zwykłe miejsce do życia z kilkoma atrakcyjnymi punktami. Dwa, góra trzy dni to aż nadto na wycieczkę do Tuzli.
Niedaleko mojego apartamentu znajdował się stadion miejski Tusanj. Gra na nim zespół z bośniackiej ekstraklasy. Cieszyłem się, że zobaczę mecz w tej dość egzotycznej lidze, ale pomyliły mi się numery dni miesiąca i zamiast w sobotę spotkanie było w niedzielę po południu, kiedy to już mnie nie było w Tuzli. Swoją drogą widać, że stadion zrobiony był na miarę potrzeb. Miasto nie za duże (około 120 tysięcy mieszkańców), więc i trybuny nie są potrzebne na całej długości 

foto18.jpg



foto19.jpg



foto20.jpg


BiH to kraj z przewagą wiary muzułmańskiej (w wersji light), więc nie powinno dziwić, że na ulicach, czy w sklepach widać dużo kobiet w tradycyjnych nakryciach głowy. Nie widziałem pań całkowicie zakrytych strojem (wiecie, to ubranie jedynie z dziurą na oczy), ale nawet niektóre dziewczynki chodziły z zakrytymi głowami.

foto21.jpg



foto22.jpg


Nieświadomy realiów zaliczyłem małą wtopę. Widziałem, jak z bocznej uliczki wychodziło sporo uczennic w strojach muzułmańskich z walizkami i torbami, które zbierały się na przystanku autobusowym. Pomyślałem, że to chyba jakaś wycieczka jedzie na lotnisko, więc chciałem dopytać się o to, czy stąd odjeżdża autobus do portu lotniczego. Cóż, okazało się, że to wychowanki pobliskiej szkoły muzułmańskiej dla dziewcząt wracały na weekend do domu i po prostu jechały na dworzec autobusowy. Aż z ciekawości poleciałem zobaczyć, jak wygląda taka szkoła, zwana medresą. Szkoła, jak szkoła – może z jedną różnicą. Na jej terenie był niewielki meczet.

foto23.jpg


Pierwszy raz widziałem także cmentarz dla muzułmanów. Nagrobki różnią się od „naszych”, bo w większości są białe i strzeliste. Pozostając w tej nieco smutniejszej tematyce – nekrologi są także troszkę inne, bo zawierają zdjęcie osoby zmarłej. Przy mężczyznach pojawia się tajemniczy (przynajmniej dla mnie) zwrot między nazwiskiem i imieniem, a przy kobietach nazwisko rodowe.

foto24.jpg



foto25.jpg


W Tuzli znajduje się spora hala sportowa, będąca nie tylko miejscem meczów w różnych dyscyplinach sportu, ale także siedzibą lokalnych klubów i innych instytucji, czy sklepów. Nie jest to obiekt nowy, ale ma swoją atmosferę. Ciężką atmosferę.

foto26.jpg



foto27.jpg



foto28.jpg



foto29.jpg



foto30.jpg


A przed halą sportową niespodzianka: nietypowy zegar słoneczny. Działał! Wskazywał akurat kilkanaście minut po godzinie 13.

foto31.jpg


W Tuzli znajduje się kilkanaście meczetów. I takich, których historia sięga kilku wieków wstecz, jak i nowych. Nie będę tutaj podawać nazw i miejsc, gdzie one są, bo zapewne większość z was i tak nie odwiedzi tych muzułmańskich świątyń. Jako ciekawostkę dodam, że przed meczetami widziałem miejsca z kranami z wodą. Myślałem, że to miejsce, gdzie można napić się wody, ale rzeczywistość okazała się inna. Zapewne niektórzy piją tę wodę, ale służy ona głównie do … mycia nóg. Wierni nie mogą wejść do meczetu z brudnymi stopami, więc sobie je myją i potem boso lub w skarpetach wchodzą do środka. Buty pozostają na zewnątrz.

foto32.jpg



foto33.jpg



foto34.jpg



foto35.jpg


Napotkałem podczas spacerów jeden kościół katolicki i powstające dopiero centrum kultury chrześcijańskiej z charakterystyczną konstrukcją na dachu.

foto36.jpg



foto37.jpg


Kolejnym ciekawym elementem architektonicznym w Tuzli jest takie oto ustrojstwo. Nawiązuje do religii muzułmańskiej, zawiera cytaty z Koranu, ale za bardzo nie pojąłem jego przeznaczenia.

foto38.jpg


Nad Tuzlą góruje Slana Banja, czyli góra z parkiem, cmentarzami i kilkoma miejscami pamięci narodowej. Ciekawym budynkiem jest także a’la dom kultury. Wlazłem do środka i pracujący tam chłopak z dumą oprowadził mnie po nim. Budynek to miejsce spotkań młodych artystów i innych osób chcących działać na polu kultury, czy sztuki. Są sale prób, scena, biblioteka, a nawet obserwatorium astronomiczne. Fajna miejscówka, trzeba przyznać.

foto39.jpg



foto40.jpg



foto41.jpg


Nostalgia włącza się, gdy przechodzi się pomiędzy kamiennymi płytami z nazwiskami osób, które zginęły w okresie wojny.

foto42.jpg


Dla wytrwałych na szczycie jest możliwość na spojrzenie na Tuzlę nieco z góry. Szczerze? Nie warto przedzierać się przez krzaki dla takich widoków.

foto43.jpg


Jak wiadomo, Bałkany były miejscem walk wewnętrznych pod koniec XX wieku. Konia z rzędem temu, kto pojmie, dlaczego niby bratnie narody walczyły ze sobą, jakie były koalicje, jakie były zależności i w ogóle dlaczego to się wszystko działo. W parku jest miejsce upamiętniające osoby poległe /zamordowane w latach 1992-1995.

foto44.jpg



foto45.jpg



foto46.jpg



foto47.jpg


W Slanej Banji znajduje się także cmentarz ponad 50 ofiar tragicznego ostrzału Tuzli w 1995 roku (o nim później).

foto48.jpg



foto49.jpg




Dodaj Komentarz

Komentarze (1)

pabien 6 czerwca 2022 17:08 Odpowiedz
Tom Stedd napisał:Jak wiadomo, Bałkany były miejscem walk wewnętrznych pod koniec XX wieku. Konia z rzędem temu, kto pojmie, dlaczego niby bratnie narody walczyły ze sobą, jakie były koalicje, jakie były zależności i w ogóle dlaczego to się wszystko działo. To kwestia całkiem dobrze przeanalizowa i opisana. Literatury na ten temat jest pod dostatkiem