+1
tasma 15 grudnia 2024 23:21
Tydzień temu wróciliśmy z wyprawy na Antarktydę tzw. Fly&Cruise z Antarctica21.
Opnie o rejsie i firmie zamieściłem w tym wątku:
viewtopic.php?f=751&t=170223&p=1742281#p1742281
Tutaj skupie się na samym rejsie i pozwolę sobie wrzucić kilka zdjęć.

Rejs rozpoczyna się w porcie Ushuaia. Za ciężarówką nasz Magellan Explorer

IMG_2510.jpg



Po sprawnym boardingu udajemy się na drugą stronę kanału Beagle do leżącego po chilijskiej stronie Puerto Williams. Załoga zajmuje się formalnościami paszportowymi, a my wybieramy się na krótki spacer.
Miasto ma niewiele do zaoferowania. W centrum znajduje się jeden pomnik upamiętniający wojnę argentysjko-chilijską. Wszystkie sklepy są zamknięte, ulice puste, do tego pada deszcz.

IMG_2519.jpg




IMG_2516.jpg




IMG_2518.jpg




IMG_2520.jpg



Po powrocie i kolacji ruszamy w kierunku przylądka Horn.

-- 16 Gru 2024 17:43 --

Dzień drugi.
Wcześnie rano obudził nas dźwięk spuszczanych na wodę zodiaców. Całą noc mocno wiało,padało i były spore fale. Raczej nie nastawialiśmy się na udane zejście tymczasem ranek powitał nas takim widokiem

IMG_2523.JPEG


Po chwili w głośnikach odezwał się szef expedition team oznajmiająć, że po śniadaniu pakujemy się do zodiaców i schodzimy na Horn.
Wśród załogi czuć było wielką ekscytację, której nie rozumieliśmy. Po wylądowaniu efektu wow również nie stwierdzono. Jakaś plaża, schody, pomnik i trochę trawy.

IMG_2536.JPEG




IMG_2539.JPEG




IMG_2541.JPEG




IMG_2543.JPEG




IMG_2544.JPEG




IMG_2545.JPEG




IMG_2546.JPEG




IMG_2547.JPEG




IMG_2550.JPEG




IMG_2555.JPEG




IMG_2558.JPEG



Takich widoków jest multum w Patagonii. Otóż osiągnięciem jest wylądowanie na Hornie. Wytłumaczył nam to jeden z członków załogi, który powiedział, że to jego 13 rejs w kierunku Antarktydy i pierwsze (!) zejście na Horn.
Wiem już co opowiem wnukom. Co tam jakaś Antarktyda. Byłem na przylądku Horn.
Sam przylądek mieści się na wyspie Isla Hornos. Mieszka tam rodzina: mąż, żona i trójka ich dzieci. Nie zamieszkują tam na stałe, ale przyjeżdżają na sześcio miesięczny kontrakt.
Jest oczywiście najdalej na południe wysuniętym kawałkiem niekontynetalnej Ameryki Południowej. Dalej na południe jest tylko Cieśnina Drake'a.

Po powrocie na statek i obiedzie z głośników przemiły pani sugeruje żeby zażyć wszystko co mamy na chorobę morską bo zaczyna się zabawa...


IMG_2563.JPEG



A tak pogoda jak poniżej uznawana jest za bardzo dobrą.

IMG_2564.JPEG



Tutaj zdjęcie z odprawy dnia trzeciego

IMG_2567.JPEG



i zrobione po niej zdjęcie pozycji staku

IMG_2571.JPEG



Przepłynięcie samej cieśniny zajęło od około 14.00 dnia drugiego do północy dnia trzeciego. Nie chce powiedzieć, że nie da się tego przeżyć, ale też nie było to miłe.
Na chorobę morską nie pomogło mi nic co wziąłem z Polski. Ulgę odczułem dopiero po dystrybuowanych na statku tabletkach Meclizine. Lek nie jest z jakiegoś powodu dostępny w Polsce, ale działa.


Edycja:
Czy ktoś mógłby napisać jakiegoś posta.
Chciałbym wrzucic kolejną cześć, a jak nie będzie posta oddzielającego to automat to sklei w jeden długi post.
Dzięki z góry.-- 16 Gru 2024 19:13 --

To przydługim wstępie pora na creme de la creme. Ran meldujemy się u stóp Half Moon Island
Na początek trzy zdjecia ze statku, jeszcze przed śniadaniem:

414A0549.jpg




414A0555.jpg




414A0562.jpg



Po wylądowaniu znaleźliśmy się w środku kolonii Pingwinów maskowych (Chinstrap penguin):

414A0582.jpg




414A0647.jpg




414A0684.jpg




414A0697.jpg




414A0712.jpg




414A0729.jpg



A ten ptak to Pochwodziób żółtodzioby, po angielsku Snowy sheetbill, choć druga część nazwy powinna być pisana shitbill. Ptak ten żywi się odchodami pingwinów

414A0745.jpg




414A0760.jpg



poranna gimnastyka

414A0803.jpg




414A0805.jpg




414A0890.jpg




414A0924.jpg



samica na gnieździe

414A1103.jpg




414A1129.jpg




414A1135.jpg



Foka futerkowa

414A1190.jpg



Kormoran niebieskooki

414A1232.jpg




414A1267.jpg




414A1293.jpg



I na koniec Magellan Explorer w swoim naturalnym środowisku

414A1204.jpg



-- 16 Gru 2024 20:06 --

I popołudniowe Yankee Harbour
W zatoce spotykamy olbrzymią kolonie Pingwinów białowrewych (Gentoo penguin). Boże, kto wymyśla te polskie nazwy.


414A1354.jpg




414A1387.jpg




414A1398.jpg




414A1420.jpg




414A1434.jpg





Dodaj Komentarz

Komentarze (14)

garmond 16 grudnia 2024 23:08 Odpowiedz
Napisałem posta.
nelciowata 16 grudnia 2024 23:08 Odpowiedz
Cudne klimaty, mega zazdroszczę.Czy stara łódż przy brzegu na Half Moon Island jeszcze jest ?
seba 16 grudnia 2024 23:08 Odpowiedz
Jakim szkłem to robiłeś? Super foty!
tasma 16 grudnia 2024 23:08 Odpowiedz
@sebaCanon RF 200-800 na R5 MK II.
japonka76 17 grudnia 2024 05:08 Odpowiedz
Pingwiny śliczniutkie.A jakiegoś kaszalota z Cieśniny Drake złapałeś na zdjęciu?
grondo 17 grudnia 2024 05:08 Odpowiedz
@tasma - Często potrzebowałeś więcej niż 600mm?
tasma 17 grudnia 2024 12:08 Odpowiedz
@Japonka76Niestety nie. Na Drake'u walczyłem o życie i raczej nie myślałem o robieniu zdjęć.Z drugiej strony było by to dość trudne. Masz wieloryba powiedzmy 40-50 metrów od statku. Statek zasuwa kilkanaście wezłów, 6 metrowe fale a zdjęcie musisz zrobić przez ochlapaną szybę bo jest zakaz wychodzenia na zewnątrz.Na wieloryby pojadę jeszcze raz. Mam straszny niedosyt, ale woda musi być spokojniejsza.@grondoTak. Myślę, że około 50-60% zdjęć robiłem na 800, a później i tak jeszcze cropowałem w PS.Pamiętaj, że poruszasz się po wyznaczonych szlakach i to zwierzęta decydują czy podejdą. O ile pingwiny są ciekawskie i często same podchodzą, to inne zwierzęta (w szczególności ptaki latające) musisz robić z 50 albo więcej metrów.Kilka osób (chyba trzy) miało RF 100-500 i te 300 na moją korzyść robiło dużą różnicę.Mieliśmy 25kg limitu bagażu (nadawany plus podręczny) a ja miałem 11 kg samego sprzętu foto.
cart 17 grudnia 2024 12:08 Odpowiedz
Wielorybów jest najwięcej właśnie pomiędzy Szetlandami a Półwyspem Antarktycznym, bo tam już są bardzo spokojne wody.
tasma 17 grudnia 2024 17:08 Odpowiedz
@cartMasz racje. Ale żeby je tam spotkać to najpierw muszą tam dopłynąć. One wyruszają pod koniec listopada, a na miejscu na tych spokojnych wodach, spotkać je można najpewniej dopiero w drugim tygodniu grudnia. Kaszaloty wypływają wcześniej, ale te pojedyncze sztuki, które widzieliśmy, znajdowały się jeszcze w północnej części cieśniny. Nie wiem ile zajmuje im przepłyniecie. Pewnie kilka dni.Ech gdyby rejs odbywał się teraz albo w styczniu...
letadelko 18 grudnia 2024 21:55 Odpowiedz
Rejs na Antarktyde to moje marzenie, tylko te cenycoraz wyzsze :-(
letadelko 18 grudnia 2024 23:08 Odpowiedz
Rejs na Antarktyde to moje marzenie, tylko te cenycoraz wyzsze :-(
lataczuk 18 grudnia 2024 23:08 Odpowiedz
Dzieki @tasma - nienawidze tego slowa, ale zainspirowales mnie :)
102470 28 grudnia 2024 05:08 Odpowiedz
Wbrew pozorom nie jest to aż tak straszne. Płynę z tego samego "deala" co @tasma w styczniu 2026. Formalnie wygląda to tak, że przy rezerwacji wpałaca się 25% kwoty a pozostałą część na 3 miesiace przed rejsem. Biorąc najodleglejszy termin czyli na +/- za 2 lata masz kupę czasu na odłożenie kasy tj niecałe 200$ miesięcznie.Ps. Myślałem, żeby dolot i powrót zrobić z dwóch stron i zamknąc to w RTW, ale towarzyszka podróży ma za mało czasu/mil itd więc obejdę się smakiem, ale może kogoś pomysł zainspirujePs2. Niektóre rejsy wycieczkowe przepływają tylko koło Antarktydy nie oferując zejscia na ląd, więc zwróćcie uwagę, żeby się nie zdziwić. (Ale to typowe wycieczkowce wypływające np z SCL)letadełko napisał:Rejs na Antarktyde to moje marzenie, tylko te cenycoraz wyzsze :-(
cart 28 grudnia 2024 23:08 Odpowiedz
@marcin.krakow jak możesz jeszcze zmienić to rozważ dłuższy rejs i z lądowaniem na Antarktydzie. Dopiero tam przy półwyspie zaczynają się naprawdę super widoki. Jak już wydawać kupę kasy to lepiej wydać trochę więcej i faktycznie poczuć klimat.