+4
cart 15 lipca 2018 10:23
-- 15 Lip 2018 11:19 --

Bilety kupiłem Condorem w ich promocji z marcu tego roku. Wyszło po 2200 za osobę z dogodnymi przesiadkami we Frankfurcie.

Namibia to nie jest kraj, gdzie można podjąć spontaniczną decyzję o podróży. Trzeba dużo wcześniej załatwić samochód, noclegi oraz wizę. Ja przez długi czas chciałem wynająć sedana, ale po rozmowach z kilkoma osobami, zdecydowaliśmy się na terenówkę i był to doskonały wybór. Co prawda sedan prawie wszędzie dojedzie, ale wygoda zupełnie inna, no i musielibyśmy brać ze sobą cały sprzęt kempingowy, który jest normalnie na wyposażeniu terenówki. Załatwiłem także większość noclegów na kempingach, gdzie musiałem zapłacić z góry oraz wizę w Berlinie.

Czas ruszać. Jadę prawie jak zwykle z żoną i dzieckiem. Pakujemy się na maxa w 3 wielkie walizki, ale Condor ma ograniczenie do 20 kg, więc na lotnisku musieliśmy się jeszcze przepakowywać, żeby każda miała max 20.9kg. Na szczęście się udaje. Przy check-in LOT spędzamy sporo czasu i na koniec pani nas informuje o 50 minutowym opóźnieniu. Eh, a my mamy 1.5h na przesiadkę! Węszę kłopoty.
Udajemy się do saloniku i z ponad godzinnym opóźnieniem opuszczamy Warszawę. Jestem już pewien, że nie zdążymy na przesiadkę. Pytałem jeszcze w transfer desku czy mnie nie przerzucą na coś innego, ale kazali lecieć. Sprawdziłem, że ewentualnie można Ethiopianem jeszcze tego samego dnia.

We Frankfurcie wszystko jakoś w miarę szybko poszło i nasz gate był dość blisko. Jako ostatni meldujemy się do samolotu. Pytamy jeszcze na bramce czy nasze bagaże zdążą i pani nas zapewniła, że bagaż jest szybszy od nas.

Condor na szczęście miał sporo wolnych miejsc, więc się porozkładaliśmy by jakoś przespać noc. Danie jest jedno (wege) i napoje bezpłatne. Płatne alkohole.

Po 10h lądujemy w Windhuk. Wysiadamy z samolotu i idziemy z buta do terminala. Jest mega zimno, a ja w samej podkoszulce.

Jest akurat wschód słońca.

Czekamy na bagaże i czekamy i nie docierają . Tego się bałem. Zgłaszamy sprawę do biura, ale tam mówią, że dopiero po 4h będzie coś wiadomo gdzie on jest. Na szczęście zaplanowałem pierwszy dzień/noc w stolicy, więc mam nadzieję, że kolejnego dnia dotrze. Problem jednak jest taki, że Condor przyleci dopiero za 3 dni.

Na lotnisku czekając w kolejce do bankomatu oglądam prognozę pogody - w dzień 25 stopni, a w nocy 0!!! A ja w samym t-shircie

Z lotniska odbiera nas firma, od której bierzemy samochód i wiezie nas do biura. Po drodze mijamy guźce i pawiany :-).
Mieliśmy odbiór dopiero o 14, ale o 10 już samochód był gotowy, więc bierzemy.

Przez godzinę wszystko tłumaczą, sprawdzamy razem oraz demonstrują rozkładanie namiotów, po czym sam mam wszystko zrobić.

Mamy Hiluxa z przebiegiem 250kkm, ale samochód jest naprawdę świetnie przygotowany. Jedzie się nim jak czołgiem i trochę to różnica w stosunku do mojego sportbacka na co dzień ;-)
Jedziemy najpierw do naszego B&B, a potem do miasta na zakupy jakichś ubrań i kosmetyków. Świetne miejsce w centrum na zakupy to Wernhill.
Idziemy potem obejrzeć tych kilka zabytków Windhuk. Najpierw mauzoleum prezydenta:

Image

W środku są wystawy z walk narodu o wyzwolenie.

Obok jest słynny kościół, zwróćcie uwagę na nazwy ulic...

Image

Image

W roli głównej zbrodniarze..., ciekawe.

Idziemy z młodym na plac zabaw i oglądamy miejscowe dzieciaki.

Image

Image

Trochę nasz się z nimi bawi.

Po południu dzwonię na lotnisko pytać o mój bagaż, ale nic nie wiedzą. Zdenerwowany ich ignorancją sam piszę maila do Condora. Odpisali za godzinę, że nasz bagaż przyleci jutro Air Namibia! Z tą świetną wiadomością idziemy spać z zamiarem porannej pobudki i udania się na lotnisko.

-- 15 Lip 2018 11:23 --

Drugi dzień zaczynamy od jazdy z powrotem na lotnisko. To prawie 50 km pod miastem. Najpierw tankujemy furę, bo odebraliśmy z pustym bakiem - weszło 140 litrów :-). Są dwa zbiorniki i powinny starczyć na 1200 km. W praktyce potem jak sprawdzałem to palił mi 10l, więc starczyłoby na 1400 km.

Na lotnisku bagaże już na nas czekały, więc mogliśmy szybko je zapakować i wróciliśmy do centrum handlowego zrobić zakupy jedzeniowe. Wypakowaliśmy samochodową lodówkę do pełna, zjedliśmy wczesny lunch i ruszyliśmy w stronę Rehoboth i parku narodowego Nabim-Naukluft. Pierwsze 90 km było asfaltem z dozwolonym limitem 120 kph, a potem zjechaliśmy na szutr i trochę zaskoczenie:

Image

Można lecieć setką ;-). Problem jednak taki, że na większości szutrów, urządzenie monitorujące w samochodzie piszczy przy 85, ale na tej drodze akurat nie piszczał.

Jedziemy na szlak Naukluft Olive Trail. Tego dnia nie chciałem jechać od razu 350 km, więc szukaliśmy czegoś bliżej. Zresztą przez ten bagaż i spóźnione zakupy jesteśmy do tyłu z czasem.
Szlak jest na 4h, ale my idziemy trochę pod prąd i mamy 1.5h. Nie chciałem ryzykować jeżdżenia po nocy, zresztą jest to zabronione.

Image

Image

Image

Szlak piękny i szkoda, że całego nie przeszliśmy. Mamy jednak do przejechania jeszcze prawie 100 km do kempingu.
Jedziemy przez busz szutrami.
Gdzieniegdzie pojawiają się zwierzaki.

Zachód zbliża się nieubłaganie, kolorki zaczynają się fajne.
W końcu dojeżdżamy na kemping i dostajemy świetne miejsce z widokiem.
Mieliśmy niecałą godzinę na rozłożenie się i zrobienie kolacji, ale było to za mało. Nauczka na następny raz.

Dzieciak miał frajdę z pierwszego spania w namiocie na samochodzie.

Oglądamy zachód słońca. Ja tego koloru w fotoszopie nie dodałem...

Image

Zachód o 19, a o 20 można iść spać ;-)Ubrania na 2 tygodnie, bo nie ma gdzie prać. Sporo żarcia, trochę sprzętu kempingowego, 3 śpiwory, podstawkę dla dziecka do samochodu...
Sam byłem w szoku :)-- 15 Lip 2018 14:28 --

Większość rzeczy możesz kupić i tak też zrobiliśmy na miejscu, ale na część wyjazdu woleliśmy mieć swoje, no i żona nie je mięsa, więc też chciała być zabezpieczona.

-- 15 Lip 2018 14:57 --

Dzień 3 - długo się zbieramy z kempingu i jedziemy w stronę Sossusvlei, czyli słynnych wydm. W sumie to kawał drogi. Zatrzymujemy się w Sesriem, gdzie jest stacja benzynowa, sklep i prawdziwa kawa z ekspresu :-)

Jest też wystawa gratów, Jemy lody i jedziemy dalej szutrową autostradą. Mijamy kolonię wikłaczy, których jest tu pełno:

Image

Dojeżdżamy do bram parku, meldujemy się na kempingu, jemy obiad i postanawiamy jechać do Deadvlei. To jeszcze 90 km, ale zaraz za bramą parku zaczyna się asfalt :-)
Mijamy fantastyczne widoki wydm po lewej i prawej stronie:

Image

Dojeżdżamy do końca asfaltu i tu jeszcze są ze 3 km po piachu. Włączam pierwszy raz napęd 4x4 i jedziemy pod Deadvlei.

Jeszcze piechotka kilometr i oczom się ukazuje to:

Image

Zawsze myślałem, że to jest większe. Idę szybko i jestem sam. Żona z dzieckiem oglądali z daleka, a ja miałem całe zaschnięte jezioro dla siebie.

No to trochę widoczków ;-)

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Wspinamy się na okoliczne wydmy i obserwujemy trochę widoki z góry.

Image

Nastaje wieczór, więc powoli uciekamy na camping. Jutro tu jeszcze wrócimy.16.06 - 1.07.
Koszty to 6600 przeloty, 4300 samochód, 5200 na miejscu.Dzień 4. W nocy temperatura spadła chyba do 5 stopni. Najgorzej jest przed świtem. Żona tak zmarzła, że zeszła do samochodu i go odpaliła by się ogrzać. Ja się cały zapakowałem w śpiwór puchowy i było w miarę spoko.
Po świcie temperatura podnosi się dość szybko.

Jest rosa i mgiełka.

Image

Zbieramy się i wracamy do Sossusvlei, idąc tym razem na Big Daddy Dune.
Jedna z wydm po drodze:

Image

Mijamy zwierzaki:

Image

Powoli się wspinamy. Po piachu idzie się bardzo ciężko.

Image

Image

Image

Widoczki super. Sporo czasu nam tu schodzi, choć w dół postanowiliśmy zbiec na maxa ;-)

Wracamy na Dune 45. Tu to dopiero ciężko było. Przeklinałem, że przed nami trafiła się chińska wycieczka, ale we przejściu 5 minut w górę wszyscy zrezygnowali ze wspinaczki i mieliśmy ją dla siebie.

Image

Image

Z góry naprawdę widać przestrzeń...

Image

Młody miał niezłą zabawę z chyba największą piaskownicą w jego życiu.

Image

Po południu idziemy jeszcze do Sesriem Canyon. Jest ok, ale wrażenia wielkiego nie robi.

Image

Spotykamy za to małą żmiję, która jest ponoć bardzo jadowita. Wtopiła się w otoczenie.

Image

Jeszcze jeden obrazek z okolicy i na tym kończymy dzień.

ImageWiza -
paszport, zdjęcia, wniosek, wydruk biletu lotniczego, wydruk rezerwacji samochodu, wydruk rezerwacji hoteli/campingów, 3-miesięczny wydruk z konta z pensją.
80 euro od osoby + 10 euro za odesłanie paszportu do Polski. Dla 3 osób to 250 euro :/. Zrobiłem przelew i wydrukowałem.
Wysłałem kurierem do Berlina, dostałem pocztą. Ambasada wyrobiła się w niecałe 10 dni, ale moja lokalna poczta nie stanęła na wysokości zadania. Mimo listu priorytetowego, jak podejrzałem tracking to okazało się, że leżała na poczcie przez 8 dni zanim listonosz łaskawie przyniósł mi do domu...Dzień 5.
Przed nami długa droga to Walvis Bay i Swakopmund. Same szutry, a samochód piszczy jak przekraczam 85 kph. Irytujące to jest, bo nie ma tempomatu by nastawić na 84 i trzeba się pilnować. Za oknem najpierw busz, a potem pustynia.

Robimy obowiązkowe zdjęcia ze Zwrotnikiem Koziorożca. Mój znak zodiaku.

Przed Walvis mijamy kilka kopalni soli, ale nie wstępujemy.
Na wjeździe do miasta jest duże centrum handlowe. Zjadamy późny lunch, bo jest już prawie 14 i korzystamy po kilku dniach z internetu bo jest darmowe wifi.
Następnie jedziemy nad zatokę szukać flamingów. I oto one są. Wysiadamy z samochodu, a tu zimno i mega wieje.

Image

Są też dwa pelikany:

Image

Temu drugiemu zimno w szyję:

Image

Flamingom też zimno, bo stoją na jednej nodze ;-)

Image

Po 20 minutach pakujemy się do samochodu zmarznięci. Objeżdżamy jeszcze okolicę oglądając piękne domy, które mają widok na morze. Miasto długo należało do RPA jako enklawa.

Swakopmund jest za 30 km, szybko dojeżdżamy i meldujemy się w hoteliku. Mamy tu 2 noce i miejsce jest fajne, bo mamy dwa pokoje.
Obok jest polski emigrant, który prowadzi piekarnię.

Swakopmund to niemiecki kurort. Zbudowany od zera przez Niemców, którzy tu wszystko przywieźli z ojczyzny, nawet kamienie na falochrony. Pili też wodę przywożoną statkami. Ciągle jest ich tu sporo i jeżdżą całkiem wypasionymi furami.

Nie mieliśmy zbyt dużo czasu na oglądanie, bo już się ściemniało, więc resztę zostawiliśmy na następny dzień.Dzień 6.
Z rana jedziemy na północ do Cape Cross Seal Reserve, gdzie jest ogromna kolonia fok.
Zaraz za Swakopmund zaczyna się nieprzyjemna pogoda, z której słynie Skeleton Coast - pustynia i mgła nadciągająca znad oceanu. Taka pogoda utrzymuje się właściwie do południa i trzeba jechać na światłach, bo dużo nie widać.

Kolonia fok jest fantastyczna i można by tam spędzić godziny, gdyby nie smród :-). Ostrzegano nas przed nim, ale dla mnie nie był tak zły. Synek jednak twierdził, że bardzo śmierdzi.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Trochę mi to przypomina obcowanie ze zwierzakami jakie miałem na Antarktydzie, ale tam nigdzie nie widziałem aż takiego skupiska zwierząt.

Na obiad wracamy do Swakopmund i wcinam stek. Mniam.

Po południu spacerujemy jeszcze po mieście:

Image

Image

W życiu bym nie powiedział, że to Afryka. Jest piękna plaża i molo, ale co z tego, jak temperatura wody to tylko 14 stopni. Jest to zimny prąd i mimo szerokości geograficznej Hurghady, warunki są tu zgoła inne.

Siadam jeszcze na browara i można zakończyć dzień.Dzień 7.
Opuszczamy Swakopmund i jedziemy do Spitzkoppe. Większość drogi jest asfaltowa, a że to w miarę blisko to dojeżdżamy w 2h.

Spitzkoppe widać już z hen daleka, jak jeszcze mieliśmy ze 40km wg mapy.

Image

Jedziemy od razu do środka i okazuje się, że camping jest po prostu pośród tych gór. Nie ma niestety wody ani prądu, ale za to jakie widoki.


Dodaj Komentarz

Komentarze (47)

cypel 15 lipca 2018 11:20 Odpowiedz
Tak z ciekawości, co tam żeście wpakowali, ponad 60 kg bagażu? :shock:
cart 15 lipca 2018 12:07 Odpowiedz
Ubrania na 2 tygodnie, bo nie ma gdzie prać. Sporo żarcia, trochę sprzętu kempingowego, 3 śpiwory, podstawkę dla dziecka do samochodu...Sam byłem w szoku :)
cypel 15 lipca 2018 13:26 Odpowiedz
No tak, żarcie. A czemu braliście jedzenie z Polski? Na miejscu problem, drogo czy co? Od dłuższego czasu siedzi mi Namibia w głowie.
cart 15 lipca 2018 13:28 Odpowiedz
Większość rzeczy możesz kupić i tak też zrobiliśmy na miejscu, ale na część wyjazdu woleliśmy mieć swoje, no i żona nie je mięsa, więc też chciała być zabezpieczona.
zloty 15 lipca 2018 16:14 Odpowiedz
Nie doczytałem- w jakim miesiącu byliście? Podasz główne koszty na koniec?Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
cart 15 lipca 2018 20:05 Odpowiedz
16.06 - 1.07.Koszty to 6600 przeloty, 4300 samochód, 5200 na miejscu.
maxima 16 lipca 2018 10:36 Odpowiedz
Zdjęcia są mega!! Mógłbyś coś więcej napisać o procedurze załatwienia wizy? Jak długo trwało?
cart 16 lipca 2018 10:45 Odpowiedz
Wiza - paszport, zdjęcia, wniosek, wydruk biletu lotniczego, wydruk rezerwacji samochodu, wydruk rezerwacji hoteli/campingów, 3-miesięczny wydruk z konta z pensją.80 euro od osoby + 10 euro za odesłanie paszportu do Polski. Dla 3 osób to 250 euro :/. Zrobiłem przelew i wydrukowałem.Wysłałem kurierem do Berlina, dostałem pocztą. Ambasada wyrobiła się w niecałe 10 dni, ale moja lokalna poczta nie stanęła na wysokości zadania. Mimo listu priorytetowego, jak podejrzałem tracking to okazało się, że leżała na poczcie przez 8 dni zanim listonosz łaskawie przyniósł mi do domu...
handsome 17 lipca 2018 09:43 Odpowiedz
Widoki i kolorystyka ...incredible :P :P :P
j-1 17 lipca 2018 09:56 Odpowiedz
@cart Super podróż, My z braku tanich biletów zamieniliśmy Namibię na Tanzanię i zastanawiam się czy słusznie ;) Widziałem zachód słońca co prawda obok w Botswanie i doskonale wiem, że to nie photoshop.Baaardzo fajna rzeczowa relacja z ładnymi zdjęciami więc dziwi mnie taka mała ilość "lubię".Osobiście czekam na Etoshę ;)
cart 17 lipca 2018 10:30 Odpowiedz
w Tanzanii też jest co robić...
zloty 17 lipca 2018 11:34 Odpowiedz
Z jakiej firmy brałeś furę?
cart 17 lipca 2018 11:41 Odpowiedz
Advanced Car Hire. Mieli ceny 20% niższe niż inni. Zapłaciłem z góry przelewem za całość i dostałem jeszcze 10% zniżki. Samochód miał co prawda 250kkm, ale był super przygotowany i nie mieliśmy z nim kompletnie żadnych problemów. Wręcz przeciwnie, byłem nim zachwycony.
mnowic76 17 lipca 2018 12:03 Odpowiedz
My jedziemy 2 sierpnia i też bierzemy auto z Advanced Car Hire, co prawda za 2 razy tyle :(. Jak negocjowaliście cenę? Za 16 dni z dopłatą za lodówkę mamy 30800 N$ za auto 2014/2015 double cab zero excess. Mieliście jakieś problemy z wynajmującym? Jakieś porady czego nie ma w aucie albo co stwarzało Wam problemy?
mnowic76 17 lipca 2018 12:09 Odpowiedz
My jedziemy 2 sierpnia i też bierzemy auto z Advanced Car Hire, co prawda za 2 razy tyle :(. Jak negocjowaliście cenę? Za 16 dni z dopłatą za lodówkę mamy 30800 N$ za auto 2014/2015 double cab zero excess. Mieliście jakieś problemy z wynajmującym? Jakieś porady czego nie ma w aucie albo co stwarzało Wam problemy?
cart 17 lipca 2018 12:09 Odpowiedz
Ja wziąłem auto z 2011/2012, ale nawet nie wiem który to finalnie rocznik był. Wziąłem zero excess, ale bez szyb i opon. Takie ryzyko, bo ponoć szyby i opony są najbardziej narażone. Wiem, że od lipca ceny idą sporo w górę...Problemów nie było i cały sprzęt był ok. Możesz wziąć jeszcze dodatkowe plastikowe talerze, nóż ewentualnie.Dobrze pakuj, bo z tyłu się mega kurzy. Ponoć pomaga otwarcie małych szybek na pace z obu stron - wtedy robi się trochę ciśnienie w środku i kurz tak nie wpada przez tylną klapę.
mnowic76 17 lipca 2018 12:25 Odpowiedz
Jeszcze 2 pytanka: ile czasu zarezerwować na odbiór auta (prezentacja tego całego wyposażenia)? Pisałeś, że dużo rzeczy zabraliście z kraju, a my planujemy większość kupić na miejscu, jak wygląda sprawa zaopatrzenia (w przeciwieństwie do Twojej żony jestem zadeklarowanym mięsożercą)?
20715 17 lipca 2018 13:07 Odpowiedz
Hej, Z wielką przyjemnością czytam Twoją relację bo i my pod koniec roku wybieramy się do Namibii. Jak wygląda kwestia z dostępnością bankomatów w Namibii i płatnością kartami na kampingach ? Jedziemy poza głównym sezonem więc chciałabym uniknąć rezerwacji kampingów, chociaż jak piszesz to rezerwacje były potrzebne do uzyskania wizy.. Czy obłożenie było pełne ?Kasia
pabloo 17 lipca 2018 14:31 Odpowiedz
Ekstra zdjęcia i widoki, choć jak widzę kierunek dość drogi ;)
zloty 17 lipca 2018 19:17 Odpowiedz
fantastico! jak dasz rade i masz foty pokaż jak sie mieszka na dachu autka ;)
palomino 17 lipca 2018 19:34 Odpowiedz
no własnie. jako że to kierunek mało opisywany a wysoko na mojej liscie to prośba o info np:1. ile noclegów łącznie rezerwowaliscie i z jakim wyprzedzeniem2. z jakim wyprzedzeniem samochod3. czy placiliscie zwykla kredytowa czy prepaidem albo revolut4. napisałes ze Twoja zona na poczatku marzła. jak było później? jakies rady co do przygotowania w tej kwestii bo zmarźlak jestem i ja :)5. na końcu prosiłabym o podsumowanie co bylo warto, z czego byście zrezygnowali a jakie miejsca byly warte absolutnie wszelkich poswiecen i chcielibyscie tam spedzic wiecej czasu tylko plan nie pozwolil6. czy 2 tygodnie to ok, czy musieliscie duzo wyciac z planu/co?
cart 17 lipca 2018 20:25 Odpowiedz
Tam wcześniej była fotka z rozłożonymi namiotami. W środku są materace i jest wygodnie dla 2 osób.1. Zarezerwowałem wszystkie na 3 miesiące przed. Ostatnimi laty lubię mieć wszystkie noclegi rozplanowane, bo szczególnie jak jeżdżę z dzieciakiem to nie chce mi się szukać na miejscu. Jak jesteś przed sezonem to warto zarezerwować w Sesriem/Sossusvlei i w Etoszy. Resztę chyba można ogarnąć na miejscu. Tych kempingów to tez nie ma tak wiele, więc dobrze jest zrobić przynajmniej rozeznanie co gdzie jest.2. Miesiąc przed. W nasze wakacje to raczej trzeba wcześniej.3. Płaciłem zwykłą i gotówką. Warto nadmienić, że randy RPA mają kurs 1:1 do N$ i wszędzie można płacić wymiennie. Ja tego nie wiedziałem, a bankomat na lotnisku wydaje tylko randy.4. Marzliśmy wszędzie. Temperatura spadała do 5 stopni, najgorzej przed świtem. Moja żona z dzieckiem po pierwszych 3 nocach w namiotach, resztę spali w samochodzie i go zapalali w sytuacjach kryzysowych. Jak wyjeżdżaliśmy to w Windhuk w nocy zapowiadali -4 stopnie!5. Podsumowanie miejsc napiszę. W 2 tygodnie nie da się objechać wszystkich miejsc wartych do odwiedzenia w Namibii. A jak kupiłem bilety to myślałem, że jeszcze na 3-4 dni wpadnę do Botswany ;-)
dampie 17 lipca 2018 23:05 Odpowiedz
Wiem, że to wszystko zależy od dziecka, ale ile ma lat Twój syn i jak oceniasz ten kierunek jeżeli chodzi o podróż z dzieckiem (bezpieczeństwo, choroby tropikalne itd)
tit 18 lipca 2018 00:35 Odpowiedz
Piotr, piszac, ze marzliscie i bylo zimno masz na mysli tyko noce? Czy w dzien tez bywalo zimno? Mam spiwor z temp do -17 zakupiony na trekong w Nepalu, nie sadzilam ze moze sie przydac w Afryce :) :)
cart 18 lipca 2018 07:13 Odpowiedz
Mój syn ma 6.5 roku. Na przejazdach samochodem trochę się nudził, więc prawie cały czas oglądał tablet (miałem dwa ;-)). To był jego chyba 32 odwiedzony kraj.Generalnie było ok. Myślałem, że bardziej zwierzaki będą mu się podobały, ale często na safari też wolał tablet. Z dwójką dzieci powinno być lepiej, jakby się sobą zajęły.Najbardziej mu się oczywiście podobało na wydmach.Jest 100% bezpiecznie, my nie braliśmy nic na malarię. Dzieciak ma kilka szczepień tropikalnych i żółtaczkę. Do tej pory (odpukać) nigdy nie miał żadnych problemów żołądkowych na wyjazdach, ja zresztą też.W dzień było 25-29 stopni i pełne słońce. Godzinę po wschodzie słońca ja już chodziłem w t-shircie.Ja mam śpiwór puchowy do -5, taki lekki. Cały w niego wchodziłem razem z głową, bo nad ranem było za zimno by oddychać poza śpiworem. Kolega był na weekend majowy i mówi, że tak zimno nie było.Pewnie najgorzej czerwiec/lipiec.
cypel 18 lipca 2018 10:26 Odpowiedz
Król jest tylko jeden.Piękne foty, zazdroszczę zobaczenia tylu zwierząt.
firley7 18 lipca 2018 10:33 Odpowiedz
Super zdjęcia. Zarówno krajobrazów jak i zwierząt.Zwierzęta wyglądają tak jakby na Ciebie czekały aż zrobisz im zdjęcie.I do tego stroiły miny :) Jestem pod wrażeniem.
cart 18 lipca 2018 11:12 Odpowiedz
@cypel - zdecydowanie. Dwa pełne dni jeżdżenia jednak zdecydowanie wystarczy. Jeszcze będzie jeden park w dalszej części relacji.
85910 18 lipca 2018 22:21 Odpowiedz
@cartZdjęcia rewelacja. Myślę o Namibii od jakiegoś czasu i po Twojej relacji nabrałem jeszcze większej ochoty. Możesz napisać na co konkretnie szczepiliscie syna- mój spoza obowiązkowych ma tylko WZW A.
tit 19 lipca 2018 00:37 Odpowiedz
Relacja REWELACJA, zdjecia piekne. Mysle o Namibii lub road trip po zachodnim wybrzezu USA. Gdybys mial wybierac, jaki bylby Twoj wybor na pierwszy road trip w zyciu? I jeszcze jedno pytanie odnosnie noclegow (campingow), nocowaliscie na wszystkich wczesniej zarezerwowanych? Czy czasami Wasz plan sie zmienial? Jak wtedy z platnosciami/odwolaniem?
cart 19 lipca 2018 07:23 Odpowiedz
@piotrek.s o ile się nie mylę to ma - meningokoki, pneumokoki, WZW A+B, błonica, tężec, krztusiec, dur, polio. Część jest wymagana w PL.@TIT trudno powiedzieć. Ja byłem w Utah/Arizonie 10 lat temu i dla mnie był to kosmos. Namibia na pewno bardziej egzotyczna, pusta, dzika, więcej zwierząt. W USA chyba większe zagęszczenie miejsc typu must-see. Wybór w stylu - kogo bardziej lubisz mamę czy tatę ;-)O campingach trochę już pisałem. My mieliśmy wszystkie zarezerwowane, ale jedną rezerwację olałem. Tam akurat nie płaciłem z góry. Z góry płaciłem w Sesriem, Spitzkoppe, Halali, Erindi. W Waterberg musiałem podać kartę jako gwarancja i by pobrali kasę gdybym się nie pojawił.
margita 19 lipca 2018 10:35 Odpowiedz
Szczerze zazdroszczę :) Myślałam o Tanzanii ale po przeczytaniu relacji wpisuję Namibię na moją listę! I pytanie, czy jest tam tak pusto czy to tylko takie "kadry", chodzi mi o miasteczka, drogi, kempingi?
cart 19 lipca 2018 11:22 Odpowiedz
Generalnie jest pusto. Na niektórych drogach to mijało się kogoś co godzinę czasami.Jeśli chodzi o kempingi to jedynie Halali sprawia wrażenie pełnego. Jak się wjedzie na boczne drogi w Etosha to też samochodów za bardzo nie widać i z rzadka kogoś się mija. W Masai Mara było dużo gorzej :)
jprawicki 23 lipca 2018 12:42 Odpowiedz
Jedna uwaga - miejscowi nas ostrzegali, żeby nie zbierać drewna na ognisko samemu. Prawie w każdym sklepie można kupić i kosztuje grosze a jest jakiś jeden rodzaj, który jest silnie toksyczny i ludzie się regularnie ciężko zatruwają (łącznie z przypadkami śmiertelnymi).Jak ktoś planuje się wybrać to poza przeczytaniem kilku relacji na forum polecam też obejrzenie Cejrowskiego z wizyty w Namibii. Średnio kolesia lubię ale doświadczenia podróżniczego to mu odmówić nie można i parę porad ciekawych daje.
gregory76 23 lipca 2018 14:27 Odpowiedz
Super zdjęcia!
tit 23 lipca 2018 18:07 Odpowiedz
Piotr, czy bedziesz jeszcze odpowiadal na pytania? Mozna pytac tutaj pod relacja?Interesuje mnie wyposazenia samochodu, dokladnie ile litrow ma lodowka i czy dobrze dziala? Jaki sprzet kampingowy na wyposazeniu? Co zabierales z Pl, i najwazniejsze czego nie zabrales, a przydaloby sie ???
tit 23 lipca 2018 20:33 Odpowiedz
Dziekuje.. o to mi chodzilo
kasica88 27 lipca 2018 13:25 Odpowiedz
Znajomi cos bakali,ze moze by tak do tej Namibii, ale jakos nigdy do mnie nie przemawiala. Az do teraz. Wyglada swietnie! A jeszcze takie pytanie (moze bardziej do zony:D), jak wyglada zywot wegetarianski? Da sie na spokojnie cos zjesc/kupic/wyzyc?
cart 27 lipca 2018 13:41 Odpowiedz
Spoko da radę. Mieliśmy sporo camembertów, gotowe kaszotto i tego typu sprawy.
piotrulek 28 lipca 2018 13:35 Odpowiedz
Witam Za 10 dni wylatujemy di Namibii,powiedz proszę jak wygląda wymiana pieniędzy na lotnisku ?w Windhoek będziemy w piątek wieczorem i sobotę. Chcemy wymienic euro na NADy. Jak wyglądają kursy na lotnisku i w bankach?
piotrulek 29 lipca 2018 05:08 Odpowiedz
Witam Za 10 dni wylatujemy di Namibii,powiedz proszę jak wygląda wymiana pieniędzy na lotnisku ?w Windhoek będziemy w piątek wieczorem i sobotę. Chcemy wymienic euro na NADy. Jak wyglądają kursy na lotnisku i w bankach?
cart 29 lipca 2018 05:08 Odpowiedz
Na lotnisku jest kilka kantorów i jeden bankomat wydający randy. Nie pamiętam żadnych kursów, bo korzystałem wyłącznie z bankomatów.
tit 30 lipca 2018 21:02 Odpowiedz
miales swoj GPS? co brales z tej listy additional ?
cart 31 lipca 2018 13:42 Odpowiedz
Wziąłem lodówkę.Używałem swojego telefonu - maps.me mają mapy offline. Here WeGo też ma niezłe mapy offline. Z zasięgiem jest kiepsko. Na kilku campingach jest wi-fi ale drogie i ma tylko kilkaset megabajtów transferu.
jprawicki 31 lipca 2018 13:42 Odpowiedz
Ja też używałem maps.me i bez problemu wszystko działało.W Windhoek kupiłem miejscową kartę pre-paid i używałem miejscowego internetu w komórce. Działa jako tako ale awaryjnie może się przydać :)
osk 8 listopada 2018 13:18 Odpowiedz
Da radę jeszcze raz załadowac zdjęcia? :(
cart 8 listopada 2018 14:45 Odpowiedz