+1
Bubu69 26 maja 2019 22:44
1.jpg




Było już po 8 rano, a że nasz motel był położony w dobrym punkcie lokalizacyjnym – blisko do głównej, tętniącej nocnym życiem ulicy Duval, po której spacerowaliśmy poprzedniego wieczora, a także 3 minuty spaceru do punktu, z którego jest 140 km do Kuby w linii prostej, to postanowiliśmy tam podejść. Najpierw jednak zobaczyliśmy gdzie tak naprawdę dostarczana jest prawdziwa Coca-Cola :), no i okazało się, że to tutaj ;)!


Fot. 48

2.JPG




Zatem poszliśmy do znanej boi, mijając po drodze piękne domy i hoteliki. Podobno punkt ten jest często mocno oblegany i trzeba stać w kolejkach, aby zrobić sobie zdjęcie. Natomiast nam się udało, bo było dosłownie kilka osób i bez problemu można było podejść. Powiem szczerze, że aż tak nie wyglądało tam super, bo zaraz obok był długi płot psujący widok na morze, a sama boja stała blisko muru kolejnego domostwa. Jednak jest to najbardziej wysunięty na południe punkt kontynentalnych Stanów, więc zdjęcie trzeba było zrobić :).


Fot. 49

3.jpg



Fot. 50

4.jpg



Fot. 51

5.JPG




Wróciliśmy do motelu i przyszykowaliśmy się do jazdy w kierunku parku Everglades. Koniecznie chciałam zobaczyć na żywo aligatora, a dodatkowo w planie mieliśmy popływać airboatem po moczarach. Ruszyliśmy w drogę! Ale mogłabym stamtąd nie wyjeżdżać :).

W międzyczasie okazało się, że jedyna drużyna z NBA, która mogła zagrać w play off-ach w pobliżu miejsc, gdzie byliśmy to Philadelphia 76ers... oczywiście w Filadelfii :). A ponieważ mój mąż jest fanem koszykówki i sam gra rekreacyjnie to trzeba było spełnić dodatkowe marzenie obejrzenia meczu NBA na żywo, chociaż raz w życiu. Był to dodatkowy plan, o którym myśleliśmy czy się uda, ale gdy okazało się, że drużyna przeszła dalej, zaczęłam obmyślać plan B, jakim było dostanie się z Nowego Jorku do Filadelfii. Najpierw jednak trzeba było kupić bilety. Weszłam więc na stronę internetową hali Wells Fargo Center, gdzie miało odbywać się wydarzenie i przekierowało mnie na stronę stubhub.com w celu kupna biletów. Słyszałam już, że jest to jedna ze stron, na których bez obaw można nabywać bilety na takie mecze. Bilety były oczywiście bardzo drogie, dolne rzędy blisko boiska oscylowały w granicach 600 $, trochę wyżej ok.300 $, górne rzędy to ceny już w okolicach 120-160 $. Ponieważ był to dla nas nadprogramowy wydatek szukałam raczej najtańszych miejsc, aby chociaż zobaczyć jak to wygląda na żywo i poczuć atmosferę prawdziwego meczu NBA :P. Tak więc znalazłam bilety po 118 $ lekko po ukosie w górnych rzędach. W momencie zakupu doliczają oczywiście podatek, więc wyszło chyba po 125 $. Trzeba podać wtedy też adres email oraz amerykański nr telefonu, na który wysyłają info o biletach, ale który jest też potrzebny do uzyskania ebiletu (na szczęście miałam zakupiony starter T-Mobile). Trzeba jednak uważać, bo twój nr podany w smsie od T-mobile jest z kierunkowym „1” (łącznie 11 cyfr), a na stubhub trzeba podać tylko 10 cyfr, pomijając tą 1 (tak myślałam), inaczej wyskakiwał błąd. Liczyłam te cyfry, sprawdzałam i w końcu kupiłam. Kiedy jednak nic nie przychodziło ani na telefon ani na maila zaczęłam się trochę stresować. W końcu znalazłam maila o kupnie biletów i nr potwierdzenia (jak to zwykle bywa - w innym folderze). I teraz aby dostać te bilety trzeba wpisać nr telefonu i potwierdzenia, a ja kopiowałam ten nr z wiadomości i wklejałam do tej formułki. Oczywiście za cholerę nie przechodziło. Że zły nr czy zły email, czy cokolwiek. A tylko w ten sposób można było odczytać bilety! Myślę sobie „ja pier..ę, coś schrzaniłam albo mnie oszukali”. Zatrzymaliśmy się po drodze, żeby coś zjeść i padło na jakąś meksykańską knajpkę no-name. Jedzeniu towarzyszyło uczucie wywalenia w błoto 1000 zł i brak meczu. Do tego żarcie było tak okropne, że czegoś takiego dawno nie jadłam! Już więcej nie zdradzę Denny’s, przysięgam (ani nawet Wendy’s, Maca czy Dunkin Donata). Wyglądało jak pasza dla bydła lub nawet gorzej, jak nie powiem co. To nas aż tak nie odstraszyło, ale smakowało okropnie, a mój nastrój przegranej idealnie odzwierciedlał smak jedzenia. W końcu myślę, „trudno, przyznam się M., że chyba coś spierniczyłam i kasa poszła z dymem” . No i mówię mu, on na to „no trudno, to nie pojedziemy, nic się nie stało, no ale zobacz jeszcze raz, może coś trzeba inaczej wpisać :)”, myślę „uff, jaki wyrozumiały :)”, no i zaczęłam dalej kombinować. Wklejałam ten nr telefonu i nic nie szło, aż w końcu zauważyłam, że wkleja się tylko 10 pierwszych cyfr, zamiast 11, a usuwając 1-kę z przodu brakuje ostatniej cyfry z nru telefonu – w momencie kupna biletów na początkowej stronie tak nie było, dlatego powieliłam schemat, nie zauważając tego braku. Dopisałam ostatnią cyfrę i poszło :)!!!! Bilety były, w formie kodu QR, zrobiłam od razu print screeny i byłam uratowana. No ja pier…lę, jak to człowiek się czasem namęczy i nadenerwuje z własnej głupoty – facepalm x 100. Właśnie prośba do adminów strony, czy da radę dodać emotikonkę „facepalm” „buźkę z sercami w oczach” oraz „buźkę zastanawiającą się” nad własną głupotą ;).


Fot. 52

6.jpg




Zbliżaliśmy się do okolic Miami, żeby odbić 41 w lewo w kierunku Everglades City, skąd odpływają airboaty. Park jest bardzo duży, w zasadzie podzielony na 2 części i można zwiedzać go kierując się dwoma głównymi drogami nr 9336 i 41. Natomiast dla nas było już dosyć późno, bo ok. godziny 14, więc zmierzaliśmy tylko tą górną drogą, aby zdążyć na wycieczkę łodziami, które stacjonowały do godz.17. Nie wiem jak to wyszło, że jakoś tak długo tam jechaliśmy, ale zawsze coś jest po drodze do zrobienia ;). Przejażdżki nie rezerwowałam, bo trzeba było wybrać godzinę, a nie wiedziałam w końcu o której dotrzemy. Jednak wcześniej wysłałam do nich maila i dostałam potwierdzenie, że można przyjechać na miejsce i dopiero wykupić wycieczkę. Zdecydowałam się na firmę Captain’s Jack, po doradztwie @mikuś , która oferuje 2 rodzaje przejażdżek – standardową Grassland - po bezkresnych trawach oraz Mangrove – w tunelach między zaroślami moczarów. Wybrałam tę drugą opcję jako na pewno ciekawsze doświadczenie. W drodze zadzwoniłam do firmy, aby potwierdzić , że jedziemy!

Airboat tours : https://www.captainjacksairboattours.com/

A póki co zmierzaliśmy w ciemną stronę mocy, bo niebo wyglądało jakby miało zaraz pojawić się jednocześnie tornado i burza z piorunami! Znowu myślę sobie „to koniec, już po nas, ale chociaż zobaczymy tornado w USA, jak to w tych programach pokazują” – zawsze trzeba szukać pozytywów w danej sytuacji :). Zbliżaliśmy się do tego zjawiska, zaczął padać (to mało powiedziane) deszcz, pioruny waliły po bokach, a my jechaliśmy na przejażdżkę łodzią po moczarach, no naprawdę zajebiście :). Nic nie było widać, więc zwolniliśmy do jakichś 20 km/h , a w radiu właśnie puścili AC/DC „Thunder” – przypadek ;)? Patrzyłam cały czas na pogodę w tel, która pokazywała, że w Everglades nie ma nawet kropli deszczu. Z tą nadzieją odbiliśmy w lewo w drogę 41 i parę km po burzy nie było śladu, a słońce świeciło całą mocą.


Fot. 53

7.JPG




Dojechaliśmy do Captain’s Jack prawie na ostatnią chwilę, bo coś koło 16 i kupiliśmy bilety za ok.40 $ od osoby na przejażdżkę airboatem. Na łódź wchodzi 6 osób, my mieliśmy szczęście, że byliśmy tylko w czwórkę.


Fot. 54

8.jpg




No i rozpoczęliśmy wycieczkę. Na początku nasz przewodnik podpłynął w miejsce, gdzie okazało się, że w tej okolicy pływa delfin :) a raczej delfiny, bo mama z małymi :). Chyba się tam zadomowiły. Z nami powolutku płynęła druga łódka i wspólnie wypatrywaliśmy tej rodzinki. Na początku myśleliśmy (nie do końca zrozumieliśmy też co nasz przewodnik mówił w tym hałasie), że to sztuczna makieta :), tak jak w Universalu w LA w jednym momencie wynurza się wielki rekin i to taka atrakcja dla turystów. Po prostu nie mając na co dzień takich zwierząt wokoło człowiek nie dowierza, że może w naturalnym środowisku zobaczyć z bliska delfina. Oczywiście okazało się, że to jak najbardziej prawdziwy okaz, który co rusz wynurzał się z wody ;). Wiadomo, znowu moim popiskiwaniom nie było końca, ale dwie Francuzki siedzące z tyłu zdawały się nie padać z wrażenia na widok delfina. Hmm, nie wiem czy to tylko ja tak reaguję na te zwierzęta, ale mąż też był zadowolony hehehe.


Fot. 55

9.jpg




Po chwili zaczęliśmy naszą przygodę w moczarach, łódka płynęła wolno między zaroślami. Wyglądało to bardzo ciekawie, ale zastanawialiśmy się czy będziemy cały czas płynąć takim tempem, chociaż tunele faktycznie były wąskie i trzeba było się nieźle namanewrować. Ale po chwili jak naszym oczom ukazał się dosyć długi odcinek prostej drogi, a nasz przewodnik dodał gazu i zaczęliśmy sunąć po wodzie z dużą prędkością! Ale adrenalina, to było mega zajebiste, zwłaszcza jak trzeba było wejść w zakręt, za którym była ściana zarośli i żadnej drogi, a nasz pilot z całym impetem robił w ostatniej chwili zawrotkę! W zasadzie, gdyby tak się nie trzymać poręczy to można bez problemu wypaść do wody, a nikt też nas nie uprzedzał przed tym faktem, tak że w ostatnich chwilach złapaliśmy się mocniej drążka i było dosyć wesoło.
Cała trasa była przeplatana takimi odcinkami, przygoda super fajna, widoki piękne i bardzo polecam tę przejażdżkę :)!


Fot. 56

10.jpg



Fot. 57

11.jpg




Natomiast niestety cały czas nie udało się zobaczyć aligatora! Ponieważ było już dosyć późno, a nie do końca wiedziałam gdzie mogę się jeszcze udać pozwiedzać park to opuszczając Captain’s Jack zapytałam się kobiety, która tam pracowała, czy wie może gdzie jest w okolicy takie miejsce, gdzie można się przejść i być może zobaczyć to (ZDJĘCIE Z INTERNETU) :


Fot. 58

Park-Narodowy-Everglades-na-Florydzie_npsphoto_4.jpg


Źródło : https://zbierajsie.pl/park-narodowy-eve ... florydzie/


Powiedziała, że jasne, niedaleko jest taka mała kładka, gdzie można pochodzić i będzie na pewno widać aligatory. Wytłumaczyła na mapie i ruszyliśmy w drogę, musieliśmy się tylko troszkę cofnąć. Dotarliśmy do tego punktu i poszliśmy się przejść. No i naszym oczom ukazały się prawdziwe aligatory, forfitery na maxa :). Co prawda w innej odsłonie niż to co widziałam w internecie, a raczej zasłonie wody, aczkolwiek i tak było super zobaczyć je na żywo. Nie wykazywały może takiego samego entuzjazmu co my, ale bacznie przyglądały się zwiedzającym. Tam akurat prawie nikogo nie było, być może ze względu na godzinę lub dlatego też, że to miejsce mogło być mniej znane. Pojechaliśmy dalej kawałek szutrową drogą w głąb parku, licząc jeszcze na coś ciekawego. Nic tam nie było, ale fajnie można było zatrzymać się przy poboczu i podejść do brzegu rzeki, w której czaiły się aligatory i co kawałek widać było ich stateczne łebki :). Wokół latały sępy, świetny klimat, trochę jak na odludziu wśród prawdziwej przyrody :).


Fot. 59

12.jpg



Fot. 60

13.jpg



Miejscówka : https://www.google.pl/maps/place/H.P.+W ... 81.2620389

Do tego po drodze skakało pełno koników polnych, ale to nie były koniki - to były wielkie konie :shock: ! Udało nam się jednego uchwycić, przepiękny!


Fot. 61

14.jpg




Uznaliśmy, że tyle nam wystarczy i udaliśmy się w drogę do kolejnego noclegu, który starałam się znaleźć nie za daleko od parku Everglades, aby znowu po całym dniu jazdy nie dokładać kilometrów. Padło na miasteczko Naples, o którym nic nie wiedziałam, ale szukając na bookingu hotelu z widoku mapy trafił się obiekt Lemon Tree Inn za 99,79 $ :P za noc, ze śniadaniem i oczywiście darmowym parkingiem. Nie mogło obyć się też bez basenu, ale w tych cieplejszych stanach to chyba raczej standard.

Dojechaliśmy na miejsce i rozlokowaliśmy się, motel wyglądał lepiej na żywo niż na zdjęciach, a pokój wręcz ślicznie :) (a na pewno przyjemnie ;)). Znowu relaks w basenie, gra w basenową koszykówkę i ruszamy na miasto.


Fot. 62

15.JPG



Fot. 63

16.JPG




Wybrałam ten hotel też pod względem lokalizacji w Naples, bo w komentarzach było napisane, że jest blisko spacerkiem do morza i do 5-tej alei (czyli pewnie jakiejś głównej ulicy po prostu). @mikuś powiedział mi, że Naples to takie fajne miasteczko, gdzie zapewne swoją emeryturę spędzają bogaci Amerykanie. Wyruszyliśmy zatem na spacer, idąc wzdłuż 3-ciej alei w stronę morza. I tak sobie idziemy i idziemy i po chwili docieramy do miejsca skąd rozpoczynały się wielkie, zajebiste, nie do opisania wille i po prostu nie mogliśmy uwierzyć „kto tak kuźwa mieszka!?!?” Przystrzyżone trawniczki, lampy podświetlające podjazdy, 50 pokoi w środku, 20 łazienek, 5 salonów, kino i basen z jacuzzi – na pewno to tam wszystko w środku było w tych domach. Szliśmy i tylko gadaliśmy do siebie „gdzie my tu jesteśmy i co to za domy, co to w ogóle za miejsce” hehehe i nie mogliśmy się napatrzeć - było tam naprawdę pięknie! Bardzo nam się tam podobało, można by tam zamieszkać, tylko 50 mln $ i jedna chata już jest Twoja :).


Fot. 62

17.jpg



Fot. 63

18.jpg



Fot. 64

19.jpg



Fot. 65

20.jpg



Fot. 66

21.jpg



Fot. 67

22.jpg




Mapa 5

mapa 5.png




Dotarliśmy do plaży, słońce zdążyło już zajść, a nasz zachwyt nad tym miejscem nie mijał.


Fot. 68

23.jpg




Odbiliśmy w bok, aby dojść do tej 5-tej alei, z myślą, że może po drodze sobie coś zjemy. Gdy tam doszliśmy, dotarło do nas, że nie stać nas na jedzenie w tej okolicy i jedyne, na co możemy sobie dziś wieczorem pozwolić w tej miejscowości, to kupno jedzenia w tej drogerio-aptece CVS :). Tam były takie knajpy, porozwieszane światełka na drzewach, a kelnerzy w garniturach, że nawet głupio nam było tamtędy przechodzić, z czym do ludzi hehe ;). Ale to nic, przeszliśmy spoglądając na amerykańską elitę i tak jak mówiliśmy, skoczyliśmy do sklepu po piwo i chipsy na kolację ;).


Fot. 69

24.jpg



Fot. 70

25.jpg




A tak jak wspominałam, jak ktoś ma wolną gotówkę to były tam takie oferty ;) :


Fot. 71

27.jpg




Cały dzień super, oczywiście oprócz stresu z meczem NBA :). Everglades to piękny park, warto poczytać i zaplanować wcześniej jakieś trasy czy szlaki, aby mieć większą możliwość spotkania aligatora. Naples nas naprawdę zachwyciło, taka ukryta perełka na Florydzie! Będziemy miło wspominać to miejsce. A kolejny dzień to również dłuższa trasa i wizyta w Kennedy Space Center!


Mapa 6

mapa 6.png

@adamkru i @monroe - dzięki :), też uważam, że to pasuje ;)

@brzemia - nie, nawet nie pół dnia, ok. 4 h :)Dzień 5 . KENNEDY SPACE CENTER 07.05.2019


„Nie mów mi, że niebo jest granicą, skoro są ślady stóp na księżycu…” H.Coben


Na dzisiejszy dzień było zaplanowane trochę jazdy, więc wstaliśmy o 5 nad ranem, wyszykowaliśmy się i chwilkę po 6 wyruszyliśmy w trasę. Ominęło nas śniadanie, wydawane od 6:30, ale chcieliśmy jak najszybciej być w drodze. Wybrałam trasę odcinkami płatnymi, która miała wynieść nieco ponad 4 h, zamiast bezpłatnej drogi, trochę dookoła, w 6 h.

Bilety do KSC kupowałam kilka dni przed wyjazdem na oficjalnej stronie :

https://www.kennedyspacecenter.com/

Całodzienny wstęp dla 2 osób, z podatkami, wyniósł ok. 127 $. Ściągnęłam sobie również aplikację z mapą atrakcji i różnymi informacjami.
Na miejsce dojechaliśmy przed godziną 11, parking jest płatny, chyba ok.10 $.

A więc zaczęliśmy przygodę z kosmosem :)! Ja akurat uwielbiam takie tematy, ciekawi mnie wszystko co jest związane z planetami, gwiazdami, powstawaniem wszechświata, czarnymi dziurami i tym podobne (UFO też nie pogardzę :P), więc to miejsce wydawało mi się idealne. Męża niespecjalnie interesują takie rzeczy, ale po samych pozytywnych opiniach miałam nadzieję, że i jego zachwycą nieziemskie sprawy ;).


Fot. 72

1.jpg




Po wejściu, znowu za radą @mikuś ;), poszliśmy najpierw na objazdówkę po całym terenie NASA. W autobusie kierowca opowiadał o mijanych obiektach i ich historii. Po drodze widzieliśmy nawet aligatory :), ale największe wrażenie robił wielki budynek NASA, gdzie budują rakiety. Niestety nie ma tam wstępu dla zwiedzających (co raczej logiczne). Jednak fajnie było być blisko miejsca gdzie ziemia zetknie się w końcu z niebem, a raczej kosmosem, a wszystko to tylko dzięki pracy ludzkich rąk – stworzone przez człowieka, a mimo to wydaje się jednak takie magiczne…


Fot. 73

2.jpg




Dotarliśmy do hali Apollo/Saturn. Po wejściu do środka najpierw wyświetlają różne filmy, następnie przechodzi się do miejsca, gdzie odwzorowano salę kontroli lotu, z której pilotowano start rakiety w misji Apollo 8 – pierwszego lotu załogowego, podczas którego człowiek okrążył Księżyc oraz wykonano zdjęcia całej Ziemi – emocje można naprawdę poczuć jakby uczestniczyło się w całym wydarzeniu. Następnie docieramy do wielkiego hangaru, gdzie widzimy w całej okazałości rakietę – robi wrażenie!


Fot. 74

3.jpg



Fot. 75

4.jpg



Fot. 76

5.jpg




Potem w innej sali można było obejrzeć „przedstawienie” z lądowania na Księżycu oraz dalej rekwizyty z wypraw w kosmos :)!


Fot. 77

6.jpg



Fot. 78

7.JPG



Fot. 79

8.JPG




Po przejściu hali idziemy z powrotem na autobus zawożący nas do głównego centrum. Udajemy się do hali, gdzie oglądamy film o Atlantisie - promie kosmicznym wielorazowego użytku, przeznaczonym do transportu ludzi i sprzętu na orbitę i z powrotem, a następnie widzimy wahadłowiec w całej okazałości. Następnie udaję się na symulację startu rakiety – można poczuć się trochę jak prawdziwy astronauta lecący w kosmos ;).


Fot. 80

11.jpg



Fot. 81

12.jpg



Fot. 82

13.jpg




Ale…

Potem poszliśmy do kina IMAX na film 3D … już nie wiem o czym – w zasadzie to o tym jak Amerykanie polecieli w kosmos itd. – przez całą wizytę przewijały się te same tematy.
W pewnym momencie muszę przyznać, że było to już trochę męczące. Cały czas praktycznie pokazywano to samo, non stop starty rakiet, budowa rakiet, ubrania kosmonautów – pokazano potęgę Ameryki i cały ich udział w wyprawach w przestrzeń kosmiczną i wszystko to co się wydarzyło 30 lat temu… Co oczywiście nie umniejsza dokonań człowieka w historii podboju kosmosu czy samego udziału USA w tym wszystkim. Liczyłam może na więcej atrakcji związanych z samym kosmosem, opowieści o planetach, gwieździstym sklepieniu czy co tam jeszcze można wymyślić. Jednak ciągłe filmiki o tym samym po jakimś czasie stały się nużące, a sam obiekt swoje lata świetności chyba już ma za sobą – kiedyś na pewno mogło to robić większe wrażenie, a zwłaszcza na Amerykanach, patrzących na swój dorobek w historii ludzkości. Aczkolwiek muszę oddać, że starali się w miarę ciekawie wszystko zobrazować, żeby zainteresować odwiedzających.

W związku z tym mąż całkowicie nie zainteresowany tematem dosyć szybko się znudził, a ja po jakimś czasie również miałam przesyt. Nie chcę nikogo zniechęcać do wizyty, gdyż jest to moje subiektywne zdanie, ale trzeba nastawić się na pewno bardziej na tematykę historii lotów niż o samym wszechświecie. Obiekt ma jednak bardzo dobre opinie i wielu zwiedzających bardzo poleca, tak więc każdy znajdzie coś dla siebie. Mnie się podobało, ale chyba liczyłam na coś więcej :), zwłaszcza że kosmos to dla mnie jednak magia ;).


Naszą wizytę w KSC zakończyliśmy przed czasem, bo wyszliśmy stamtąd chyba koło 16 (centrum otwarte jest do godz.18) i pojechaliśmy zameldować się w hotelu. Kolejny nocleg miałam zarezerwowany dosyć blisko (aby standardowo po całym dniu daleko nie jeździć) - w miejscowości Titusville – hotel Days Inn by Wyndham Titusville Kennedy Space Center :). Cena za 1 noc wyniosła 69 $, ze śniadaniem i parkingiem, na miejscu oczywiście basen. Motel na jedną noc jak najbardziej ok.


Fot. 80

10.jpg




Wypoczęliśmy nad basenem przy zabawie małym dronem Tello, który wpadł mi w palmę i tyle było z nagrywania :P. Na swoje usprawiedliwienie i obronę moich umiejętności obsługi tego urządzenia, mogę dodać, że nie była to moja wina ;). Postanowiłam wzmocnić siłę zasięgu wifi instalując wzmacniacz sygnału, który ma dosyć dziwną konfigurację i chyba nie działał jak należy, przerwał połączenie z dronem, a ten wleciał w palmę nie „słuchając się” moich poleceń. Na szczęście obok był długi kij do wyciągania śmieci z basenu, który posłużył za ratunek i zwrócił mi moją zabawkę z powrotem :). Tak to jest jak dorośli zabierają się za tego typu atrakcje :P


Fot. 81

9.jpg




Potem ruszyliśmy na miasto – swoje kroki skierowaliśmy do restauracji Denny’s, uwielbiam tę sieć. Jedzenie mają dobre, a ceny przystępne.

Mąż, aby zrekompensować sobie lekko spokojny dzień (dla niego), postanowił podnieść w organizmie trochę adrenaliny i po krótkim czasie znaleźliśmy studio tatuażu (a oczywiście policjanta dla mnie żadnego wokoło). Ku mojemu rozczarowaniu nie zrobił sobie wzoru związanego z tematyką kosmosu, ale KSC nie uratowało tego pomysłu :). Za to został wytatuowany przez młodego kolesia, co to chyba dopiero stawia swe kroki w tym temacie i z zamysłu - pantera w stylu amerykańskiego oldschoolu - przypomina bardziej jaszczurkę albo nie wiadomo co :). Chciał to ma, skoro mu się tak nudziło, ale on jest bardzo zadowolony hehehe.

Tak więc minął nam dzień, który zakończyliśmy z piwem i chipsami (tam są właśnie takie dramaty żywieniowe) w pokoju przy oglądaniu meczu NBA w tv, aby poczuć już te emocje do naszego zbliżającego się wielkimi krokami wydarzenia na żywo. A jutro już wylot do NYC :)!

A Wy jak oceniacie KSC? Czy wszyscy co byli są pod wrażeniem i wrócili by tam jeszcze raz? Jestem ciekawa Waszych opinii :)!


Mapa 7

mapa 7.png

Dzień 6 . FLORYDA – NYC 08.05.2019


Wyruszamy z rana z Titusville i jedziemy w kierunku lotniska w Miami. Dziś przelot do Nowego Jorku :) !

Wybrałam trasę wzdłuż wybrzeża nr 1, zamiast autostradę 95, chciałam po drodze jeszcze popatrzeć na widoki albo się gdzieś zatrzymać. Wylot mieliśmy o 19:50, więc praktycznie cały dzień był przed nami.
Na długi postój wybraliśmy Fort Lauderdale, gdzie mąż wynalazł super boisko do koszykówki, bo na samej plaży i koniecznie chciał z kimś zagrać w takich okolicznościach przyrody. Tak więc kierowaliśmy się do tego miejsca.

Niestety moje wyobrażenie jazdy po Stanach jest jak patrzenie przez różowe okulary. Wydaje mi się, że 350 km do przejechania to jest jak spacer po bułki do piekarni pod domem, „no przecież zaraz dojedziemy” „to jest tylko kawałek” „mamy full czasu”. Godziny mijały, a my ciągle byliśmy daleko w tyle, bo trasa miała dużo świateł po drodze i czasami po jednym pasie w każdą stronę . Ja oczywiście zdanie miałam takie, że przecież w tyle samo czasu dojedziemy tędy, co autostradą, mąż niestety rozwiał moje wątpliwości, że chyba coś źle liczę. Chcąc nie chcąc, bo inaczej byśmy nigdzie nie zdążyli, musieliśmy zjechać na drogę szybkiego ruchu, chociaż bardzo chciałam powtórzyć przejazd wybrzeżem jak na kalifornijskiej 1-ce. Nie zmienia to jednak mojego poglądu co do jazdy po Stanach, uwielbiam te amerykańskie klimaty ;).


Fot. 82

1.jpg




Zatem ok. 13-tej dojechaliśmy do plaży w Fort Lauderdale – dokładnie do South Beach Park. Sam przejazd przez miasto trochę w korkach, ale okolica wydawała się bardzo przyjemna. Obok plaży jest parking, oczywiście płatny.
Miejscówka wyglądała super! Faktycznie było boisko, a zaraz obok morze i palmy, fajny klimat.


Fot. 83

2.jpg



Fot. 84

3.jpg




Ja skorzystałam oczywiście z możliwości opalania i pływania w morzu, za to mąż wypatrywał czy aby ktoś nie gra właśnie w kosza.


Fot. 85

4.jpg




Było dosyć gorąco, więc marne szanse na spotkanie kogoś na boisku, zwłaszcza o takiej godzinie. Ale udało się, na horyzoncie pojawił się jeden osobnik. Aby go nie wystraszyć natłokiem naszych fotograficzno-filmowych pomysłów plan był taki, że M. najpierw pójdzie, podpyta i zacznie grać, a potem ja dojdę spokojnie i niby od niechcenia porobię zdjęcia.
Ale się zdziwiliśmy, bo pierwszy „atak” na grającego był nieudany, gdyż tamten stwierdził, że „on nie przyszedł tu sobie grać z kimś, tylko sam dla siebie, aby potrenować technikę”. No ok, trudno, może czuł się lekko niepewnie jak podszedł do niego taki wydziarany, biały koleś, że sam na sam … chce z nim porzucać ;). Na szczęście zaraz pojawił się kolejny i ten już podjął wyzwanie :) ! Po chwili do nich podeszłam, „a że to żonka, porobi kilka fotek” . No i zaczęło się. Miałam nagrywać KAŻDĄ akcję, w której mąż ma piłkę, a w szczególności jak trafia do kosza. Na końcu okazało się, że PODOBNO ponagrywałam tylko te sceny gdzie przeciwnik jest w akcji, trafia ciągle piłką i prawie ŻADNEGO filmu gdzie punkt zdobywa mąż. A suma summarum mój mąż wygrał, więc na pewno jakieś fajne wideo się znajdzie, a i fotką mogę się też pochwalić ;).


Fot. 86

6.jpg



Fot. 87

7.jpg




Po tej emocjonującej grze w pełnym słońcu postanowiliśmy zmierzać już w stronę lotniska.

Dojechaliśmy do Alamo oddać auto. Jak to zwykle u nich bywa, wszystko poszło szybko i sprawnie. Tym razem niczego nie zapomnieliśmy z auta i można było rozstać się z naszym towarzyszem na Florydzie :).

Za auto na 5 dni w segmencie SUV wyszło 1076,76 zł (pierwszy wynajem był na ok.970 zł, klasa intermediate, ale został anulowany).

W opcji mieliśmy :
- dodatkowego kierowcę
- bak paliwa gratis (czyli dostaliśmy pełen, a oddawaliśmy pusty – nawet jako tako udało nam się wyliczyć, by zostało mało paliwa)
- wkład własny 0 zł
- brak depozytu

Całość rezerwowałam przez Rentalcars i wykupiłam u nich dodatkowe ubezpieczenie na rzeczy nieujęte w podstawowym ubezpieczeniu z Alamo, czyli szyby, podwozie i kluczyki za 193,25 zł.

Przejechaliśmy ok.1500 km i na paliwo wydaliśmy 68 $. Ceny były prawie o połowę niższe niż na zachodzie (w końcu doświadczyliśmy stwierdzenia, że w Ameryce paliwo kosztuje jak woda) i wahały się w granicach 2,59 -2,79 $ za galon.

Wylot mieliśmy z Miami International liniami Delta. Pierwszy raz kupowałam u nich bilet (przez internet), w cenie 50 $ za osobę był przelot na trasie MIA-LGA (Nowy Jork, lotnisko La Guardia) z bagażem podręcznym i przedmiotem osobistym. W międzyczasie zdecydowaliśmy się dokupić 1 bagaż nadawany i w Norwegian można było na koncie użytkownika po prostu dodać tę opcję i z góry opłacić. Tutaj natomiast była tylko informacja, że 1-wszy bagaż rejestrowany kosztuje 40$, drugi chyba 30$ i tyle. Nie można było wykupić tego online, ani za bardzo też nie było informacji, że płaci się na lotnisku (co być może z tego wynika i jest logiczne, ale ja się stresowałam, że coś będzie nie tak). No ale nic, podeszliśmy do odprawy i oczywiście bez problemu można było zapłacić na miejscu.

Poszliśmy na odprawę i zostało nam już tylko oczekiwanie na samolot. Co do bagażu oraz rzeczy w nim przewożonych nadmienię tylko, bo często pojawiają się w związku z tym pytania na różnych forach i stronach, że w bagażu nadawanym przewoziłam leki : bez recept (co prawda większość na przeziębienie, ale znalazł się standardowo antybiotyk w razie czego), niektóre w opakowaniach, niektóre bez – nigdy nie było z tym problemu, w torebce też miałam jakieś pojedyncze blistry (p.bólowe) i nikt nigdy o nic nie pytał, nie sprawdzał. W podręcznym za to przewoziłam drona, którego też ani razu nie wyciągałam z bagażu na taśmę i również nie było problemów :).

Natomiast czekając już przy bramce, gdy nastąpiło wpuszczanie do samolotu (chyba wywoływali po kolei wg jakichś sekcji) spojrzeliśmy na bilet, który nie miał w ogóle wyznaczonych miejsc i okazało się, że powinniśmy podejść do informacji obok, gdzie Pani dopiero nadaje miejsca w samolocie…. Dziwne to było, bo czemu przy odprawie nie mogli tego zrobić od razu, tylko dopiero przed samym wejściem? Jakaś dziewczyna przed nami chciała chyba wykupić miejsce, to już nie było (może klasę biznes?) i trochę się stresowaliśmy, że co, bilet mamy, ale może nie starczy miejsca w samolocie, czy jak :P, kto pierwszy ten lepszy? Podeszliśmy z obawą, no ale Pani nadała nam numery siedzeń i wydrukowała kolejny bilet i wtedy dopiero wpuścili nas do samolotu. Tak że takie to numery w Delcie ;).

No i pożegnaliśmy Miami, Florydę, co tu dużo mówić – bardzo nam się tam podobało :) !!! Nie nudziliśmy się ani trochę, pozwiedzaliśmy fajne miejsca, zaczerpnęliśmy trochę słońca i kąpieli morskich, pojeździliśmy po amerykańskich drogach, czego chcieć więcej :) ! Według mnie tak da się żyć :P!

I do tego takie widoki :)!


Fot. 88

8.jpg




Ale nic straconego, nie ma na co narzekać, skoro czeka na nas NOWY JORK!!! Huhuhu :) :)

Miasto znane ze wszystkich filmów, symbol Ameryki, w moim przeświadczeniu miejsce, które powinno odwiedzić się przynajmniej raz w swoim życiu, poznać i dowiedzieć się na własnej skórze czy nas zachwyca, czy nie robi wrażenia.

Mieliśmy lądować o 23:10 na La Guardii, miałam też do wyboru JFK przy kupnie biletów, ale wybrałam to pierwsze, gdyż stosunkowo blisko od lotniska mieliśmy swój nocleg, w związku z czym szybszy dojazd, zwłaszcza o tak późnej godzinie.

Zbliżaliśmy się do lądowania i znowu moim oczom ukazał się świetny widok – Nowy Jork nocą z lotu ptaka, coś wspaniałego :) !!! Możecie sobie tylko wyobrazić moją ekscytację :P „ja nie mogę, ale czad” „jesteśmy w NYC, czy ty w to wierzysz!?” i takie tam hasełka pierwszego razu ;). Rozświetlony Manhattan prezentował się niesamowicie, było widać nawet błyski zmieniających się reklam na Times Square :). Niby nigdy nie byłam, ale z doświadczenia filmowego i internetowego człowiek od razu wie co, gdzie i jak :).


Fot. 89


Dodaj Komentarz

Komentarze (83)

brzemia 26 maja 2019 22:48 Odpowiedz
Zapisany jako pierwszy !!Tapniete z telefonu
asfalto 26 maja 2019 23:09 Odpowiedz
Zarowno loty jak i trasa po Florydzie nudna jak flaki z olejem. Robilem prawie identyczna trase, lepiej bawilem sie w weekend w Sandomierzu. Moczary, grubi ludzie, grubi ludzie na wozkach inwalidzkich, wszedzie mustangi w cabrio. Te same nudne drinki, najgorsze zarcie.Przepraszam, musialem. Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
brzemia 26 maja 2019 23:14 Odpowiedz
No zobacz, ja zrobilem podobne kopko i mi sie podobało ;)Tapniete z telefonu
kat-lee 27 maja 2019 04:23 Odpowiedz
Aj, super! Twoja poprzednia relacja to jedna z moich ulubionych. Czekam na powtórke z fajnych widoków i tatuaży :DA beach place czytam cały czas "bitch please" :D
lousylucky 27 maja 2019 07:11 Odpowiedz
Majówkę również spędziłem na florydzie oraz w NYC, z niecierpliwością czekam na dalszą relacje! Wrócę wspomnieniami do mojego american dream :D
oszukani 27 maja 2019 07:20 Odpowiedz
Czekam na resztę relacji :) ale matko bosko 1900zł za norwegiana ? Lufa z OSL lata za tysiaka + dolot wizzem i się zamykasz w 1100 + ewentualny bagaż:)
bubu69 27 maja 2019 10:36 Odpowiedz
@kat_lee - dzięki, miło mi to czytać :), wszystko będzie :)! Ja za każdym razem uczę się wymowy "beach", żeby nie brzmiało "bitch" :P@lousylucky - ooo, to ciekawe jak Ci się podobało i czy mieliście podobny plan :)@Oszukani - haha, no weź mi nic nie mów! Czyli znowu przepłaciłam! I to jeszcze Lufą mogłam lecieć... dajcie żyć :P, następnym razem piszę do Ciebie czy cena ok, a Ty mi dajesz alternatywę hehe
monroe 27 maja 2019 10:59 Odpowiedz
Fort Lauderdale jest chyba w permanentnej przebudowie bo jak tam byliśmy 5 lat temu to również wszędzie były różnego rodzaju roboty ;)Lubię czytać Twoje relacje bo jesteś totalnie szczera i autentycznie radosna w tym co piszesz :D Przynajmniej nie chwalisz się małpkami wypitego whisky z samolotu i tym, że np. kocyk liniom zajumałaś... :D
asfalto 28 maja 2019 06:16 Odpowiedz
Telefon musi Ci się przegrzewać od narzucania tych filtrów? A no tak bez nich byłoby po prostu średnio. A jak tu powiedzieć znajomym, że było średnio, kiedy tyle dudków poszło na bilety. Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
bubu69 28 maja 2019 09:03 Odpowiedz
@Asfalto - hahaha :), pocieszne :)... to jest moja relacja i świat widziany moimi oczami, a u mnie nie jest średnio, tylko kolorowo, słonecznie i pozytywnie! Owszem , takie zdjęcia nie muszą podobać się każdemu, ważne że mnie się podobają, bo takie były moje odczucia będąc tam i wszyscy co mnie znają to wiedzą ;). Nie musisz czytać dalej, jeśli to jest takie nudne dla Ciebie ;)
asfalto 28 maja 2019 09:12 Odpowiedz
Nie czytałem przecież.Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
brzemia 28 maja 2019 09:13 Odpowiedz
Na Ocean Drive zaplacilem za najdrozsze lody w swoim zyciu. 20zl za gałkę. 3 razy pytalem sie czy sie nie pomyliła. Miła starsza pani powiedziała: To jest Miami. ;)Tapniete z telefonu
bubu69 28 maja 2019 09:17 Odpowiedz
@Asfalto - to całe szczęście dla Ciebie! Życzę udanych kolejnych wycieczek, miłego dnia i wszystkiego co nie średnie, tylko żeby telefon Ci się nie przegrzał od tej pozytywności ;)
booboozb 28 maja 2019 09:30 Odpowiedz
Co do tatuaży - pics, or it didn`t happen ;) Dołączam do śledzących relację :P
bubu69 28 maja 2019 09:40 Odpowiedz
@BooBooZB - hahaha, masz rację, dobra, przyjmuję wyzwanie ;)
mikus 28 maja 2019 14:57 Odpowiedz
@Bubu69 Ciebie to powinno się wysyłać jako testerkę hoteli, miejsc czy knajp - miałbym pewność, że w 100% szczerze opiszesz jak jest naprawdę :P Jak zwykle bardzo dobrze się czyta, zaś troli typu Asfalto pomijaj i nawet nie karm.Czekam na więcej :D
brzemia 28 maja 2019 15:05 Odpowiedz
Optymizm, az tryska. Podkoloryzowane zdjęcia idealnie pasuja do stylu relacji. ;)Kontynuuj.Tapniete z telefonu
asfalto 28 maja 2019 16:42 Odpowiedz
Jestem trollem, bo nie jarają mnie sztampowe relacje, przekolorowane fotki z niezloczona iloscia filtrow, wyimaginowana rzeczywistosc. Moze trollem bo mam swoje zdanie, ktore nie pokrywa sie ze zdaniem ludzi z kolka wzajemnej adoracji? Ok, to jestem :) Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
brzemia 28 maja 2019 16:51 Odpowiedz
Czy moglbys nie przeszkadzać.W imieniu autorki wątku proszę moderacje o wykasowanie postow OT. Moich takze.Tapniete z telefonu
joker1977 29 maja 2019 13:07 Odpowiedz
Super relacja. Szczegóły dot. (hoteli, must see, itp.)- bardzo się przydadzą . aby tak dalej. Ostatnie zdjęcie "be" :shock:
japonka76 29 maja 2019 13:19 Odpowiedz
Ojojoj, wspomnienie Key West. Pisałam Ci, że tam jest fajowo :) Te duże jaszczurki to iguany (legwany zielone). Na Florydzie widzieliśmy dwa rodzaje: legwany zielone (tego, którego masz na zdjęciu) oraz legwany te o pomarańczowym zabarwieniu. Są naprawdę urocze, chociaż są już gatunkiem inwazyjnym na Florydzie.
bubu69 29 maja 2019 14:02 Odpowiedz
@mikuś i @brzemia - dzięki chłopaki ;)No ale @mikuś nie wiem czy byłabym odpowiednia osobą do testowania, bo wszytko by mi się podobało, to takie nieobiektywne :P@joker1977 - dzięki :)! A co do zdjęcia tatuażu to faktycznie nie jest za piękne :P, sama się nad nim zastanawiałam, szkoda że nie ma opcji ukrytej, a wejście tylko dla wrażliwych widzów ;) (może jeszcze je usunę, przemyślę sprawę), ale sami chcieli ;)@Japonka76 - tak, bardzo mnie zachęciłaś i sprawdziło się :)!
szajbek 30 maja 2019 13:20 Odpowiedz
Bubu, nie przejmuj się docinkami. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że każdy musi mieć swojego trolla, bez różnicy czy we własnej relacji czy poza nią ;)Szczerze mówiąc odkąd przeczytałem na podforum o Stanach, że byłaś na wschodnim wybrzeżu, bardzo czekałem na Twoją relację. Razem z żoną długo zastanawialiśmy się czy może będzie to nasz kierunek w tym roku, jednak zdecydowaliśmy się ostatecznie na coś innego - nie przekonywały nas ceny oraz to, że bardziej lubimy przyrodę niż miasta. Czekam na dalszy ciąg, może nas przekonasz! :D
bubu69 30 maja 2019 15:18 Odpowiedz
@szajbek - dziękuję za miłe słowa, cieszę się, że będziecie czytać dalej relację, może faktycznie Was zachęci :). Widoki i krajobrazy być może są bardziej spektakularne na zachodzie, więc ciężko opisać cały ten klimat jaki panuje na Florydzie. Przede wszystkim miał być NYC, a przez "promocję" :P lotniczą udało się 2 miejsca za 1 razem,a ja nie miałam też wielkich oczekiwań co do Florydy. A po pobycie tam byłam zaskoczona jak bardzo nam się podobało, ale naprawdę nie da się ująć tego w słowa, choć bardzo się teraz postaram ;).
maginiak 30 maja 2019 16:06 Odpowiedz
Super się czyta :)I mam chyba podobne odczucia do Ciebie będąc w Stanach - takie wrażenie, że tam w powietrzu unosi się coś wyjątkowego, czego nie ma nigdzie indziej. Tak naprawdę ta wyjątkowa aura tworzy się oczywiście w mojej głowie a nie unosi w powietrzu, no ale co tam ;)
brzemia 30 maja 2019 16:10 Odpowiedz
Nie chcę rozmazywać waszych miłych wspomnień, bo mnie też sie "tam" strasznie podobało, ale to jest syndrom "turysty w kraju rozwiniętym".Tapniete z telefonu
adamkru 30 maja 2019 23:18 Odpowiedz
Fantastyczne zdjęcia! Jestem zachwycony :-) Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka
monroe 31 maja 2019 02:02 Odpowiedz
Mnie też - zwłaszcza, że kolory podkręcone co do Florydy bardzo pasuje :)
brzemia 31 maja 2019 07:24 Odpowiedz
Z Naples do KSC jechaliscie chyba caly dzien?Tapniete z telefonu
bubu69 31 maja 2019 08:37 Odpowiedz
@adamkru i @monroe - dzięki :), też uważam, że to pasuje ;)@brzemia - nie, nawet nie pół dnia, ok. 4 h :)
brzemia 31 maja 2019 09:11 Odpowiedz
to czekamy na Atlantisa ;)
mikus 31 maja 2019 09:19 Odpowiedz
Strasznie fajnie mi się to czyta z dwóch względów : po pierwsze, plan znałem na pamięć 8-) i jestem ciekaw jak Wam to wyszło, a po drugie, Twój komiksowy sposób prowadzenia relacji jest uroczy ! Opisujesz to w taki sposób, że postronne osoby odczuwają wszystkie rozterki czy przygody jakby były tam razem z Tobą.Przy wielu 'nadmuchanych' czy sztywnych relacjach na f4f, takie szczere opisywanie wyprawy jak Twoje czy np. @pestycyda to aż chce się czytać. Keep going
igore 31 maja 2019 10:01 Odpowiedz
adamkru napisał:Fantastyczne zdjęcia! Jestem zachwycony :-) Pytanie, czy to jeszcze zdjęcia, czy już obrazy. ;) Relacja ciekawa, szczera i optymistyczna. Przekonuje mnie, by nie wybierać się na Florydę. :)
bubu69 31 maja 2019 10:25 Odpowiedz
@brzemia - coś tam będzie hehe, ale zdjęcia Atlantisa chyba nie mam :P @mikuś - hahaha, oj tak, z planem to Cię wymęczyłam na wszystkie strony, ale dzięki temu wiedziałam gdzie jechać ;). I dziękuję za pozytywny komentarz, też uważam, że fajniej jest przeżywać przygody razem z autorem :). W zasadzie Tobie to w każdym poście powinnam dziękować ;)@igore - kto nie był na Florydzie, niech żałuje ;)! W zasadzie nigdy nie była ona moim celem wycieczkowym, a teraz bardzo mi się spodobała, jednak ciężko oddać jej klimat, trzeba po prostu tam pojechać by zrozumieć :). Może w innych relacjach zdjęcia są bardziej naturalne, ale takie fotki jak moje też się czasem przydadzą w tym gąszczu normalności :). Zwłaszcza, że jednocześnie jaskrawe i pastelowe kolory kojarzą mi się z Florydą i tak ją właśnie zapamiętałam :). Ale cieszę się, że optymizm relacji Ci się podoba :)
andrzej111 4 czerwca 2019 12:07 Odpowiedz
CSI Miami ( którego byłem fanem ) miało identycznie podkręcone kolory :-)
brzemia 8 czerwca 2019 08:51 Odpowiedz
Parking 5$ ;)Tapniete z telefonu
samaki9 8 czerwca 2019 11:18 Odpowiedz
Byłem tam w 1996 roku , już wtydy było nudne.... Jako bonus , na żywo , z odległości ok. 10 km (ale za to z górnego pietra wycieczkowca) widziałem kilka razy start promów kosmicznych
brzemia 8 czerwca 2019 11:26 Odpowiedz
Przepraszam bardzo, ale stwierdzenie że KSC jest nudne to lekka przesada. To tak jakbyś pojechał do Luwru i powiedział że nuda, same nudne obrazy.Ja uważam iż KSC to jedno z lepszych miejsc na Florydzie i poleconym to 100 razy bardziej niż Disney land.Ale każdy lubi coś innego....Tapniete z telefonu
samaki9 8 czerwca 2019 11:33 Odpowiedz
@brzemia Disneyland też był nudny...Ale za to świetnie bawiłem się w Busch Garden w Tampie.
channel 8 czerwca 2019 23:04 Odpowiedz
Jak zwykle fantastycznie:) Czekam na NYC = niecierpliwie!
brzemia 14 czerwca 2019 07:51 Odpowiedz
Ja leciałem Delta na podobnejbtrasie MIA-JFK to tez bylo niewesoło. Bilety kupowane ponad pol roku wczesniej a przy boardingu brak miejsc.. czekac...Jakas aukcja byla ludzie licytowali wyzsze taryfy w tym biznes i dopiero jak kilka osob kupilo biznes to my dostalismy miejsca, pomimo tego kilka osob nie poleciało i dostali kase i bilet na kolejny lot. Tapniete z telefonu
bubu69 14 czerwca 2019 08:40 Odpowiedz
@brzemia - ojejka, co za akcje :o ! W takim razie mieliśmy farta, że dostaliśmy miejsca i polecieliśmy, a to był ostatni lot tego dnia :shock: . No ale jak można tak robić, co to za praktyki :( , bilet masz, a możesz nie wsiąść... Wam też się udało, ale reszta kiepsko :?
brzemia 14 czerwca 2019 08:43 Odpowiedz
Overbooking sie to nazywa ;)Tapniete z telefonu
oszukani 14 czerwca 2019 08:45 Odpowiedz
@Bubu69 odnośnie noclegu to na przyszłość polecam sprawdzić/skorzystać z Airbnb. My na 5 nocy w Nowym Jorku na Harlemie, blisko Central Parku zapłaciliśmy 1500zł. Mieliśmy pokój z prywatną łazienką, a właścicielkę mieszkania zobaczyliśmy tylko raz w ciągu 5 dni. Zawsze to sporo taniej niż hotele :)
bubu69 14 czerwca 2019 14:30 Odpowiedz
@brzemia - a no tak, znam, ale myślałam, że to tylko w bajkach lub sf :P, a to jednak na żywo odwalają!@Oszukani - no właśnie coś nie mam przekonania do tego airbnb... nie wiem czemu, może dlatego, że to wynajmuje prywatna osoba, która albo mieszka w tym domu (tego bym nie chciała) albo będzie coś nie tak i co wtedy z reklamacją... wiem, że są różne opcje do wynajęcia, osobno też, ale jeszcze nie próbowałam, może kiedyś się skuszę, żeby nie przepłacać tyle. Ale tak samo mam z uberem, coś mi nie leży :P
oszukani 14 czerwca 2019 14:44 Odpowiedz
@Bubu69 w ostatnim czasie rezerwujemy tylko przez airbnb i nigdy nie było najmniejszego problemu z miejscem, gospodarzem itp. Zawsze rezerwujemy całe miejsce bo zazwyczaj jest tasze niż hotel no i ma kuchnie. Na Harlemie mieliśmy pokój z łazienką ale właścicielki i tak nigdy nie było więc w sumie to tak jak cale miejsce :)
vincenz 14 czerwca 2019 16:55 Odpowiedz
@oszukani możesz podrzucić linka do tego miejsca?
bubu69 14 czerwca 2019 17:58 Odpowiedz
@Oszukani to faktycznie mieliście fajnie :)... może spróbuję następnym razem airbnb, jeśli będzie duża różnica cenowa. A na Harlemie było ok??? Jasne, podrzuć linka dla potomnych ;)
oszukani 14 czerwca 2019 19:24 Odpowiedz
Proszę :)https://www.airbnb.pl/rooms/30045461?so ... nP2ub4aJ90Na Harlemie było bardzo spoko. Dużo fajnych knajpek gdzie można się posilić :)
mikus 24 czerwca 2019 10:35 Odpowiedz
Czuję się jak 'lokowanie produktu' ale to bardzo pozytywne ;)
channel 27 czerwca 2019 20:55 Odpowiedz
Qrcze!!!!!!!! Jest zdjęcie z policjantem! A nawet dwoma! Wycieczka super! Szkoda, że nie mam z kim jechać :( mój mąż odmawia współpracy...chyba pojadę samotnie ;)Czekam na "kolejny odcinek" :-)
channel 28 czerwca 2019 16:23 Odpowiedz
I co było dalej? :)
bubu69 28 czerwca 2019 17:30 Odpowiedz
mikuś napisał:Czuję się jak 'lokowanie produktu' ale to bardzo pozytywne ;) - @mikuś - hahahaha, nie mogłabym inaczej :), ale oczywiście, że pozytywnie :)@channel - hehehe, no udało się w końcu z tymi policjantami, byłam na maxa zadowolona :). Nie martw się, uda Ci się w końcu namówić męża, ja miałam tak samo, już byłam skłonna pojechać sama, żeby tylko tam być, ale udało się i zobacz, już druga wyprawa razem do USA i to z własnej chęci :P. A jeśli masz na myśli co po Times Square to wróciliśmy już tylko do hotelu, a kolejne dni już niedługo opiszę :)
mikus 19 lipca 2019 09:59 Odpowiedz
Ja wiem, że są wakacje, ale minęło już 10 dni, a tu brakuje 'kropki na i' w tej relacji ;)
bubu69 19 lipca 2019 09:59 Odpowiedz
Hahaha, nieźle wyczułeś @mikuś , bo dziś chciałam opisać kolejny dzień :). Chociaż faktycznie widzę, że inni też mają wakacje, bo coś mało odzewu, albo moja relacja taka sobie :P
brzemia 19 lipca 2019 10:02 Odpowiedz
Pisz i nie marudz!!Tapniete z telefonu
samaki9 28 lipca 2019 18:55 Odpowiedz
Fajna relacja i fajne zdjęcia ! Dlaczego tatuaż ny yankees , a nie metsów na przykład ?
bubu69 28 lipca 2019 20:16 Odpowiedz
@samaki9 - dzięki :), a co do tatuażu NY - myślę, że chodziło bardziej o wzór niż drużynę (choć mąż zna oczywiście NY Yankees i ich logo ;))
mikus 29 lipca 2019 12:48 Odpowiedz
O nie, nie, nie - teraz w ramach rewanżu, powinnaś polecieć na Alaskę i wszystko tutaj opowiedzieć, tak żebym miał gotowca, na ostatni brakujący mi element USA ;) Relacja świetna jak zawsze, dobre zdjęcia, jest lekkie pióro, dobre poczucie humoru, czekamy na kolejne opowieści :)
bubu69 29 lipca 2019 13:01 Odpowiedz
@mikuś - hahaha, dobra, niech będzie :), lecę na Alaskę i daję Ci znaka co i jak ;). Oczywiście dziękuję raz jeszcze za pomoc i dobre słowo :)!!!
blueberry0701 31 lipca 2019 06:20 Odpowiedz
Dla takich relacji warto zalogować po bardzo długim czasie i napisać pierwszego posta.Świetnie opisany wyjazd, lubię Twój styl pisania- szczery i z jajem. Zresztą , super wyprawa. Zainspirowałaś mnie (tak, jak i poprzednim wyjazdem)
bubu69 31 lipca 2019 09:57 Odpowiedz
@Blueberry0701 - ojejka, bardzo dziękuję :), niesamowicie mi miło :)! Cieszę się, że relacja się podobała i zainspirowała Cię, być może do podobnego wyjazdu :). Pozdrawiam serdecznie :)!!!
buby 18 sierpnia 2019 21:02 Odpowiedz
Super relacja :)natomiast w dalszym ciągu nurtuje mnie ten fragment ;-)Bubu69 napisał:[b]. W ogóle na żywo hotel wyglądał lepiej niż na zdjęciach, a i pokój niczego sobie :). O historii pokoju mieliśmy się przekonać chyba dopiero po powrocie ;). A póki co, mega super :)!
bubu69 19 sierpnia 2019 20:32 Odpowiedz
@BuBy - PRIV ;)P.S. Dzięki :)! Fajny nick :P
dziabulek 19 sierpnia 2019 20:32 Odpowiedz
Przeczytałem po czasie bo ostatnio trochę na bakier z czasem. Relacja podobnie jak poprzednia świetna , wtedy planując podobną wycieczkę jak Ty bardzo skorzystałem, tym razem znów skorzystam bo jesienią odwiedzę Florydę:)
bubu69 19 sierpnia 2019 22:51 Odpowiedz
@dziabulek - Dziękuję, pamiętam że czytałeś poprzednią relację i też planowałeś :). No zobacz, coś w tym jest, że znowu zmierzacie do Stanów ;)
dziabulek 20 sierpnia 2019 07:34 Odpowiedz
Podobnie jak i Ciebie nas także USA wciągnęły. Choć tym razem nie są jedynym punktem wycieczki jak było poprzednio, a raczej Floryda została dodatkiem, bo przy okazji robimy jeszcze Meksyk i Kubę. Ale na Florydzie także spędzimy kilka pierwszych i kilka ostatnich dni podróży, dlatego fajnie było znów przeczytać Twoje rekomendacje :)
ankafly4free 9 września 2019 22:13 Odpowiedz
Co za fantastyczna relacja!!!!!!! Dziewczyno, please, kupuj bilety do USA co roku i pisz dalej!:D Moj maz sie tylko ciagle pyta, co ja tak parskam smiechem przed komputerem. Serio, duzo czytam, ale ostatnio tak sie smialam czytajac "Lesia" Chmielewskiej, kiedy mialam 20 lat temu.Idealnie, ze zauwazylam te relacje, bo sami jedziemy na Floryde pod koniec pazdziernika, i po przeczytaniu Twojej relacji jestem milion razy bardzo podekscytowana i ucieszona tym wyjazdem, niz po czytaniu TripAdvisora oraz przewodnika!Nie zdazylam jeszcze przeczytac wszystkich komentarzy, wiec jesli jest info, to przepraszam za powtarzanie sie - ale co to za aparat i filtr masz? Bo te zdjecia sa BOSKIE
bubu69 9 września 2019 22:53 Odpowiedz
@ankafly4free - jejka, dziękuję za tak pozytywny komentarz :), bardzo mi miło :)!!! Cieszę się, że dostarczyłam komuś takiej radości i na nowo wzbudziłam ekscytację zbliżającym się wyjazdem, oby utrzymało się do końca :). Chętnie bym powróciła do USA, bo Stany niesamowicie wciągają :), mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się uda :), a póki co życzę udanej wycieczki :)!!!Zdjęcia robione w większości telefonem oraz aparatem Sony alpha 6000 :)
manyaky 14 września 2019 16:41 Odpowiedz
Fajna relacja. Ten dzień z Filadelfią hardcorowy. Nie zdecydowałbym się na coś podobnego. :P
bubu69 14 września 2019 18:35 Odpowiedz
@manyaky - dziękuję :), to prawda, ten dzień był hardcorowy, ale byliśmy na to przygotowani w myśl zasady "jak szaleć to szaleć" ;). Nie wiem jak daliśmy radę, zwłaszcza że na codzień chodzę spać o 22 :P :lol: , ale na wyjazdach to pojawiają się jakieś nadprogramowe siły, nie wiadomo skąd, to chyba ta wakacyjna energia :), no i dobrze dopracowany plan :P
vincenz 18 września 2019 17:55 Odpowiedz
Właśnie wracam z Filadelfii i moim zdaniem to miasto jest właśnie na jeden dzień.
luki 25 września 2019 12:19 Odpowiedz
@Bubu69 świetna relacja.W pierwszym poście napisałaś: "Większym problemem były płatne drogi na Florydzie, niby sobie obczaiłam przed wyjazdem, którędy nie jeździć, ale nie udało mi się tego ominąć. W wypożyczalni nic nie mówili jak przejeżdżać przez bramki czy wybierać pas Sunpassa, czy nie wiem już co (dali ulotkę, ale nie była ona do końca czytelna dla mnie), zatem tak parę razy przejechaliśmy (sunpassem). Będę teraz obserwować co się dzieje na karcie kredytowej i ile ściągają."Dziś sobie przypomniałem, że czekałem do końca relacji na informację jak się rozwinęła sprawa z opłatami za drogi. Także, jeżeli mógł bym prosić o jakieś info to będę bardzo wdzięczny.
bubu69 28 września 2019 12:53 Odpowiedz
@luki - dzięki :) !!Już faktycznie po napisaniu relacji później dodałam informację o pobranych płatnościach :EDIT : póki co (31.07) opłaty ściągnięte za autostrady :- Floryda : 20,04 zł, 6,67 zł, 35,35 zł, 11,95 zł, 27,75 zł = 101,76 zł- NY : 75,41 złco daje razem 177,17 zł (jak żyć :P)Na tę chwilę nic się nie zmieniło i mam nadzieję, że nic nie dojdzie :P. Nie wiem co to za opłata z NY w drodze do Filadelfii, bo starałam się jeździć bezpłatnymi drogami, ale już nie pamiętam... ale dosyć wysoka :/
kkl 28 września 2019 12:53 Odpowiedz
Do Nowego Jorku nie da się bezpłatnie wjechać samochodem. Albo płacisz za most albo za tunel. Pewnie za to Cię skasowali.Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
vincenz 29 września 2019 12:22 Odpowiedz
Zależy z której strony się jedzie, ale się da. Cztery mosty są bezpłatne (Manhattański, Brooklyński, Queensboro i Williamsburg).
kkl 29 września 2019 14:28 Odpowiedz
Tak, ale to są mosty wewnątrz miasta Nowy Jork. Od strony zachodniej nie da się wjechać za darmo. Przynajmniej sam bardzo szukałem takiej możliwości i nie znalazłem. Wyjechać, owszem, można za darmo, ale nie wjechać. W ogóle droga NJ Turnpike, jeśli nie jechać, jest jedną z droższych w Stanach. Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
vincenz 29 września 2019 15:00 Odpowiedz
Dlatego podkreśliłem, że zależy z której strony się jedzie. Od północy i wschodu bez problemu da się za darmo dojechać na Manhattan.
channel 22 października 2019 22:09 Odpowiedz
Dokończyłam !!! Wspaniała relacja. Czekałam na NY, ale gorączka przedślubna (córka wychodziła za mąż :lol: ) nie pozwoliła mi na wcześniejsze spokojne czytanie, a nie chciałam po łebkach, w Twoich relacjach trzeba się rozsmakować i spokojnie czytać każde słowo. Bije z nich ogromna radość. dzięki śliczne za to ze zachciałaś się z nami podzielić swoimi wrażeniami.
kamdlu 27 stycznia 2020 15:35 Odpowiedz
@Bubu69, w maju tego roku będziemy robić tą samą trasę co Wy. Niestety nie mogę wysłać PW, a mam kilka pytań :)
maginiak 27 stycznia 2020 15:50 Odpowiedz
@kamdlu Masz już pięć postów więc spróbuj teraz
bubu69 27 stycznia 2020 17:12 Odpowiedz
@kamdlu - napisałam na PW, chyba już teraz możesz :)
paolo77 6 lutego 2020 14:44 Odpowiedz
Quote:[..]karcące słowa wygranegoDoskonałe :lol: