+1
Hemol 3 grudnia 2019 15:43
Witam serdecznie drogi czytelniku! Troche czasu juz minelo od mojej ostatniej relacji, ale w koncu postanowilem sie mocno zmobilizowac i cos wydusic, liczac na to, ze komus moze sie przydac troche informacji podrozniczych, mniej lub bardziej praktycznych. Moze nawet kogos zachece do spakowania walizek? Co prawda to juz ponad rok od tamtych wydarzen, ale w pamieci pozostalo duzo wiecej niz bym sie tego spodziewal.
To bedzie moja 3cia relacja na f4f, wiec koncept calosci bedzie podobny do poprzednich. Kierunek podrozy byl dla mnie dosyc oryginalny - Afryka po raz pierwszy - a konkretnie to padlo na RPA. Juz od dawna marzylo mi sie zrobic przyslowiowy "roadtrip" po tym wspanialym kraju, ale musialem czekac na zielone swiatlo od mojej drugiej polowki. Zaswiecilo sie na wrzesien 2018! Z zalozenia mialy to byc wakacje przyjazne dla budzetu domowego, wiec plan zakladal zmiescic sie w 3tys euro na 2 tygodnie pobytu (calosc kosztow dla pary). Podsumowanie wrzuce na koniec i zobaczycie czy udalo sie plan zrealizowac.

Startowalismy w Dublinie skad Qatar Airways zabral nas do Johanesburga. Musielismy sztywno trzymac sie dat (31.08-13.09), wiec duzego pola manewru nie bylo co do wyboru lotow. Za trase DUB-JNB, CPT-DUB cena 450eur za osobe byla bardzo przyzwoita. Podroz w jedna strone to okolo 18h z przesiadka w Doha. Standard lini - niesamowity! Wczesniej latalismy juz takimi liniami jak Turkish, Quantas, Emirates itp., ale Qatar zrobil na nas bardzo duze wrazenie, szczegolnie obsluga klienta. Goraco polecamy! Po niezwykle przyjemnym locie, 1-go wrzesnia okolo godziny 12:00 meldujemy sie na JNB (lotnisko w Johanesburgu) w Avisie, gdzie czekala na nas Toyota Corolla (sedan), ktora to ruszylismy we wspaniala dwutygodniowa podroz! Koszt wynajmu plus zuzyte paliwo to okolo 500eur. Skorzystalismy z rentalcars.com ze wzgledu na pakiet dodatkowej ochrony auta.
Image
Tak wygladala nasza trasa (plus doszlo do tego troche jazdy po Parku Krugera i w okolicach Kapsztadu)

Johanesburg i Pretorie postanowilismy odpuscic - to nie nasze klimaty - wiec pierwszego dnia zajechalismy do miasteczka Nelspruit, po okolo 3.5h drogi z lotniska, gdzie zrobilismy szybkie zakupy i zameldowalismy sie w Hippo Water Front Lodge.
Po drodze termometr wskazywal 25C a prognoza na dzien nastepny byla podobna - cieplo i pieknie! Juz pierwszego wieczoru uderzyla nas wyjatkowa goscinnosc lokalsow. Moglismy przylaczyc sie do grupy tubylcow i skosztowac ich slynnego Braai (grill w stylu RPA) popijajac lokalnym piwem. Na koniec dostajemy tylko wytyczne, aby nie krecic sie rankiem w okolicach rzeki. Podobno hipopotamy calkiem szybko biegaja, wiec lepiej nie ryzykowac.
Nelspruit jest swietna baza wypadowa do rozpoczecia "Panorama Route" - trasy widokowej laczacej niesamowite i roznorodne krajobrazy prowincji Mpumalanga. Ruszamy skoro swit (temperatura w gorskich czesciach trasy kolo 0 stopni!!!) i planowo przeznaczamy caly dzien aby nacieszyc sie pierwszymi widokami RPA. Przystankow jest kilkanascie i mimo ze wszystkich miejscowek nie zaliczamy to spokojnie mozna w jeden dlugi dzienprawie wszystkie "odhaczyc". Wiekszosc z tych naturalnych atrakcji jest platna, ale nie sa to zawrotne sumy (1-2eur od osoby)

Image

Gods Window - bylismy na tyle wczesnie, ze nie musielismy placic wejsciowki. Poza nami byla tam jeszcze tylko jedna grupa turystow.

Image

Przy takiej widocznosci w oddali Park Krugera a nawet granica z Mozambikiem.

Image

Image

Bourke's Luck Potholes - jeden z ciekawszych przystankow na naszej trasie

Image

Image

Image

Lone Creek Falls

Image

Zdecydowanie najlepsza "miejscowka" na calym Panorama Route. Punkt widokowy na kanion rzeki Blyde. Zycze kazdemu takiej widocznosci!!!

Image

Po dlugim, ale niezbyt wyczerpujacym dniu czeka na nas kolacja i nocleg w Gecko Cottage w miasteczku Hectorspruit 80km na wschod od Nelspruit. Domowe jagniece curry, zimne piwo w lodowce i przesympatyczni gospodarze, ktorzy zasypuja nas przydatnymi informacjami na temat Parku Krugera - naszego nastepnego punktu podrozy. Miejsce to nie bylo wybrane przypadkiem, gdyz znajdowalo sie tylko 45 min. drogi od Crocodile Bridge Gate czyli pd-wsch bramy wjazdowej wlasnie do Parku Krugera. Byl to nasz najtanszy i zarazem najprzyjemniejszy nocleg z calego pobytu w RPA.

Image

Godzina 6:00, dzien trzeci. Juz czekamy w kolejce - idzie sprawnie. Wojskowi sprawdzaja tylko czy aby na pewno nie mamy broni palnej w samochodzie i po okazaniu voucheru noclegowego udaje nam sie wjechac i rozpoczac safari naszym wypozyczonym autem. Cel oczywisty - zobaczyc wielka piatke! Koncentrujemy sie na poludniowej czesci parku, a trasa - od wspomnianej wczesniej bramy, przez Skukuze (nocleg) i wyjazd przez Numbi - ma nam zagwarantowac jego realizacje. Poruszamy sie z predkoscia okolo 20km/h zjezdzajac czesto z glownej drogi w poszukiwaniu zwierzat. Na efekty dlugo nie trzeba bylo czekac.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Nocleg na terenie parku byl strzalem w dziesiatke. Mimo swojej ceny to warto zarezerwowac sobie taka przyjemnosc, a zeby wyhaczyc najtansze miejscowki to proponuje robic to z minimum 6 miesiecznym wyprzedzeniem. Zalozylismy ze dwa dni w parku w zupelnosci wystarcza ale mysle, ze dzien 3 bylby wskazany. Pomimo ponad 30-to stopniwych upalow, eksploracja Krugera jest niesamowitym doznaniem i poprostu nie chce sie wyjezdzac.

Opuszczamy park przez brame Numbi i udajemy sie do Nelspruit na zakupy, a nastepnie w dluga podroz (prawie 400km) na poludnie do Newcastle, nieopodal ktorego nocujemy w Grace Country Retreat w wiosce Memel. Wieczorem organizujemy sie pod katem dnia nastepnego, gdyz czeka nas nie lada wyzwanie - wspinaczka na szczyty Drakensbergu (Gory Smocze) do drugiego najwyzszego wodospadu swiata - Tugela! Z Memel jedzie sie okolo 3h aby dotrzec do Witsieshoek Mountain Lodge, nastepnie okolo 30 min. do Sentinel Car Park skad zaczyna sie szlak. Ostatni odcinek drogi przed parkingiem to prawdziwa katorga dla samochodow osobowych. Ciezko nazwac to droga! Nie polecam jechac wynajetym autem (nawet 4x4). Lepiej skorzystac z oferty Witsieshoek ML i to oni za drobna oplata zawioza nas na ow parking. Wrzesien to poczatek wiosny i pora sucha w Drakensbergu i okazalo sie warunki tego dnia byly wrecz idealne do wspinaczki. Temperatura w okolicach 20C, czyste niebo i bardzo wietrznie - z tym przyszlo nam sie zmagac podczas tych 7h wedrowki. (Jezeli potrzebujecie szczegolowych informacji o samej trasie to piszcie PW)

Image

Image

Image

Image

W porze suchej wodospad Tugela teoretycznie nie isnieje. W praktyce okazuje sie ze jest go tyle co "kot naplakal". Na powyzszym zdjeciu widac jednak wyzlobienie w skale (prawa strona). Pomimo tego widoki i cala trasa sa poprostu niesamowite i jeszcze to uczucie gdy siedzisz 3000m npm na szczytach Gor Smoczych...

Image

Na szlaku udalo nam sie porozmawiac z dwojka studentow z Johanesburga na temat bezpieczenstwa w kraju i oboje byli w ciezkim szoku, ze RPA jest przedstawiane jako kraj wzglednie niebezpieczny, zwlaszcza po zmroku. Podczas 2 tygodni naszej wyprawy nie bylo chwili, ze poczulismy jakiekolwiek zagrozenie wiec moze to i prawda, ze "balonik jest troche za bardzo pompowany"?
Na koniec dnia (tym razem mocno zmeczeni) udalismy sie kierunku Clarens (nocleg - De Molen Farm) przejazdem przez niesamowity "township" Phuthaditjhaba oraz przez malowniczy Golden Gate National Park skapany w promieniach zachodzacego slonca.

Image

Image

Dzien szosty to chwila luzu, dluga trasa, uzupelnienie zapasow. W centrum Clarens zatrzymujemy sie na wypasione sniadanie i po dobrej kawie ruszamy w droge! Odcinek do pokonania to ponad 600km az do Somerset East (nocleg Gate 66). Tutaj slow kilka o drogach RPA. Wszystkie drogi glowne 1,2,3 itd sa w bardzo dobrym stanie. Ruch samochodowy jest przecietny na wiekszosci odcinkow z duza iloscia "ciezarowcow". Bardzo duzo radarow. Jezdzi sie komfortowo. Natomiast drogi podrzedne to juz zupelnie inna bajka. Szykujcie sie na test waszych umiejetnosci jazdy autem! Niezliczone ilosci dziur na drogach, ciagle ograniczenia predkosci, no i te kolosalne ciezarowki do wyprzedzania nie raz przyprawily mnie o zawal serca! Zdarzyly sie tez kontrole policyjne i tu bardzo przydaje sie miedzynarodowe prawo jazdy (ciesze sie, ze wyrobilem). Planujac trase polecam trzymac sie drog glownych bo w rzeczywistosci dluzsze odcinki przejedziemy szybciej! Google Maps bardzo sie przydaje, podajac bardzo precyzyjne czasy przejazdow pomiedzy wybranymi punktami.
Somerset East przywitalo nas deszczowa aura, ale nie bylo to niespodzianka. Prognoza pogody na najblizsze 48h zapowiadala sie katastrofalnie. Niestety najblizsze dwa dni planowane na przejechanie Garden Route to nieustanny deszcz i gradobicia! Nasz pobyt w pieknie polozonej miejscowosci Knysna to glownie zakupy i probowanie lokalnych specjalow. Polecamy klimatyczna knajpe "34 Degrees South".

Image

Image

Image

Podazajac dalej krajowa "dwojka" dojechalibysmy do Cape Town, ale zbaczamy w kierunku miasteczka Oudtshoorn i regionu slynacego z ferm strusiow. Odwiedzamy po drodze Cango Caves - ciekawy kompleks jaskin.

Image

Image

Nastepnie zmierzamy na Swartberg Pass w drodze do Prince Abert. Zonk! Przelecz Swartberg zasypana sniegiem! Przejazdu brak! Jeszcze pare dni temu termometry pokazywaly 33 stopnie a tu mozna by opony zimowe zalozyc! Szok! Szukamy trasy alternatywnej... jest! 1.5h drogi ekstra jest do ogarniecia. To co sie stalo nastepnie zapamietamy chyba do konca zycia. Po pierwsze rozpogodzilo sie, a po drugie ten przypadkowy objazd okazal sie najpiekniejsza i najbardziej niezwykla gorska przelecza jaka kiedykolwiek jechalismy! Zaluje ze zdjecia nie oddaja do konca dramaturgii tej scenerii.

Image

Image

Niedaleko Prince Albert farma Wolvekraal byla noclegowym strzalem w dziesiatke! Obszerna drewniana chatka "po srodku niczego", kominek, wyborne afrykanskie sauvignon blanc itp...

Image

Image

Dzien nr dziewiec zaczynamy jeszcze przed pierwszymi promieniami slonca i ruszamy - kierunek Kapsztad, a konkretnie kraina winnic - Stellenbosh. Pogoda cudowna, w oddali osniezone szczyty pobliskich pasm gorskich towazysza nam prawie przez cala droge do Jonkershoek Nature Reserve.

Image

Image



W powietrzu czuc wiosne, widac juz pierwsze wiosenne kwiaty. Po dlugim spacerze gorskimi szlakami reszte dnia spedzamy na degustacji win i dobrym jedzeniu w poleconej winnicy Boschendal. Mocno zrelaksowani udajemy sie na spoczynek (Glasshouse in the winelads) z mysla o ostatnim etapie naszej podrozy - Cape Town! W Stellenbosh po 10 dniach w RPA przyszedl czas na chwile refleskji i troche smutnej prawdy o tym kraju. Z gory zaznaczam, ze sa to nasze prywatne odczucia i doswiadczenia. Mowi sie tam duzo o wolnosci i rownouprawnieniu. Jak to wyglada naprawde? Kiedys "czarny" niewolnik a dzis "czarny" niewolnik ze stawka godzinowa! Wszedzie, doslownie wszedzie "biali" obslugiwani przez "czarnych". Na kazdym kroku sluzba domowa - oczywiscie "czarni". Strasznie nas to irytowalo - i jeszcze do tego sposob w jaki sie zachowuje ta pier****na arystokracja. Naprawde smutne ale bardzo realne.

Image

Jonkershoek Nature Reserve w Stellenbosh

Image

Image

Kapsztad. Cztery dni, cztery noclegi - tyle czasu mielismy na zwiedzanie miasta i okolic. Jest to duzy zapas, ale warto miec tego czasu troche wiecej z uwagi na najwazniejsza atrakcje czyli Gore Stolowa. Podczas naszego pobytu kolejka linowa wjezdzajaca na szczyt byla otwarta tylko 1 z 4 dni! Nawet gdyby nie udalo sie nam wjechac na Table Mountain to i tak ilosc rzeczy godnych polecenia w Cape Town i okolicach jest niezliczona.

Image

Image

Na pierwszy ogien poszly ogrody botaniczne Kirstenbosh (zdjecia powyzej) - piekne i malowniczo polozone, naprawde warte zobaczenia.
Pogoda dopisywala, wiec bez chwili namyslu padlo haslo "Table Mountain"! Z parkingiem problemu nie bylo, ale wrzesien to nie sezon, wiec mozna sie bylo tego spodziewac. W momencie opuszczania samochodu podbiegl do nas tamtejszy "pilnowacz" obiecujac ze nic sie z autem nie stanie bo to wlasnie on stoi na posterunku! Oczywiscie padla tez kwota jaka nalezy sie za bezpieczenstwo. Po krotkiej pogawedce oznajmilem panu ze gotowke dostanie jak wrocimy i wszystko bedzie ok - niestety wiecej juz go nie zobaczylem. Kolejka do kasy biletowej to jakies 15 minut, a sam wjazd na gore trwa
moze kilka kolejnych. Co do samego szczytu...

Image

Image

Pierwsze dwa noclegi w okolicach Kapsztadu mielismy kolejno w Hout Bay i Simon's Town ze wzgledu na korzystne ceny i odleglosc od Przyladka Dobrej Nadziei. To pierwsze bardzo urokliwie polozone, ale nie polecam ze wzgledu na miejscowy port i towarzyszacy mu zapach. Jest to jednak idealny start wycieczki "przyladkowej".
Rozpoczelismy od Chapmans Peak Drive, a zakonczylismy w Simons Town. Trudno uwiezyc, ze obok tak ogromnej metropolii zachowal sie taki dziki kawalek natury. Biegajace strusie, zebry, malpy a na koniec dnia urokliwe pingwiny i wisienka na torcie jaka niewatpliwie byla obserwacja wielorybow. Te ostatnie wlasnie we wrzesniu plywaja bardzo blisko ladu w prawie calym False Bay, wiec mozemy je obserwowac i nasluchiwac "z brzegu" bez koniecznosci wyplyniecia na otwarty ocean. Co do samego Simons Town to atrakcja numer jeden sa niewatpliwie Boulders Beach i Foxy Beach a konkretnie ich mieszkancy.

Image

Chapmans Peak Drive

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (10)

jekyll 3 grudnia 2019 21:10 Odpowiedz
Piękne foty :D Pogoda Wam dopisała :)
gecko 3 grudnia 2019 21:22 Odpowiedz
@HemolWróciłem z RPA miesiąc temu i widzę, że zrobiliście prawie identyczną trasę jak ja :D jak było z tą drabinką łańcuchową na Tugelę? Bardzo ryzykownie? Przyznam, że przed wyjazdem bardzo się obawiałem tego fragmentu wspinaczki, bo mam trochę lęk wysokości, ale na miejscu okazało się, że tydzień wcześniej drabinka się zerwała, więc pozostało wspinać się po skalistym rumowisku. Z wiatrem rzeczywiście był hardcore. Pierwszego dnia tam masakrycznie wiało, że strach było wychodzić z pomieszczenia i większą część dnia spędziłem w barze Witsieshoek :D ps.na Table Mountain w Kapsztadzie miałem wyjątkowego pecha, bo wykupiłem wcześniej wjazd kolejką, a że chmury na szczycie były tak gęste, że totalnie nic nie było widać, to i zjechać musiałem kolejką, bo szlak był zamknięty. :P Eh.. stówa wywalona, a na szczycie jedyne co zobaczyłem to sklep z pamiątkami :P
hemol 3 grudnia 2019 23:25 Odpowiedz
@jekyll dzieki. Wrzesien nie byl wybrany przypadkiem.Z mojego "researchu" wyszlo, ze pogoda ma byc wlasnie wtedy najlepsza jezeli chodzi o przekroj calego kraju.@gecko ja tez mam drobny lek wysokosci i powiem szczerze, ze drabiny byly straszne. Zakwasy w rekach (od panicznie mocnego trzymania) mialem przez prawie tydzien! Co do Gory Stolowej to wielka szkoda. Mam nadzieje ze pogoda dopisala w innych czesciach kraju.
sudoku 3 grudnia 2019 23:42 Odpowiedz
Bardzo fajna wyprawa i zjęcia też.Podejrzewam, że w kwestii bezpieczeństwa to ci studenci chcieli się wykazać patriotyzmem i nie szkalować swojego kraju.Bo jednak z jakiegoś powodu te wszystkie ogrodzenie pod napięciem, czy ostrzeżenia na drogach się jednak biorą.Ale oczywiście też nie można panikować i przesadzać - my też tam parę dni spędziliśmy i nic nam się nie stało mimo nawet chodzenia po zmroku.
ibartek 4 grudnia 2019 00:57 Odpowiedz
drabinki rewelacyjne, polecam orla perc na przetarcie :-) kraj jest swietny i roznorodny, z Afryki to dla mnie top 1.
pietrucha 10 grudnia 2019 13:43 Odpowiedz
Hemol napisał:... ten przypadkowy objazd okazal sie najpiekniejsza i najbardziej niezwykla gorska przelecza jaka kiedykolwiek jechalismy! Od razu poproszę o zaznaczenie tej trasy na mapie i wrzucenie jej tutaj. Fantastyczne zdjęcia ☺️
maginiak 10 grudnia 2019 15:43 Odpowiedz
Fantastyczne zdjęcia. Będę w RPA w lutym, wprawdzie służbowo, ale będę miała kilka dni ekstra na zwiedzenie okolic Kapsztadu, więc tym bardziej miło się ogląda :)
j-1 11 grudnia 2019 14:22 Odpowiedz
@Hemol musieliśmy się mijać, bo robiłem bardzo podobną trasę we wrześniu.Zjeżdżałem przez Swaziland do Zulu Natal omijając Lesotho.Fajnie powspominać.Pinotage, Chenin Blanc i Biltong śnią mi się po nocach :D Czym robisz zdjęcia ?
hemol 11 grudnia 2019 14:39 Odpowiedz
@J.1 Pewnie, ze fajnie powspominac. Ja od kilku lat nie rozstaje sie z Canonem 6D (do tego 3 obiektywy: zoom Tamrona 70-300, 17-40L Canona i Samyang 14 do astro)
qbaqba 23 grudnia 2019 05:08 Odpowiedz
Sudoku napisał:Podejrzewam, że w kwestii bezpieczeństwa to ci studenci chcieli się wykazać patriotyzmem i nie szkalować swojego kraju.Bo jednak z jakiegoś powodu te wszystkie ogrodzenie pod napięciem, czy ostrzeżenia na drogach się jednak biorą.Zrobilismy prawie identyczną trasę w kwietniu tego roku i co do bezpieczeństwa - polecam popatrzeć na statystyki przestępczości które są dostępne na stronie chyba każdego miasteczka. Do miejsca w ktorym nocowaliśmy w Plattensberg Bay włamał się w środku nocy koleś z nożem. Spora część autostopowiczów (a jest ich bardzo dużo) jak widzi że kieruje biały, to wystawiony kciuk zamienia nierzadko na środkowy palec.