+1
Sandakan 5 kwietnia 2021 20:01
50.JPG


Jadąc przez Vopnafjörður wracamy do „jedynki” i dalej tą drogą docieramy do Egilsstaðir. Tu można zatrzymać się na nocleg, ale my mamy inny plan. Korzystając z długiego dnia chcemy dotrzeć jeszcze do małego hotelu, a właściwie górskiego schroniska, leżącego na zupełnym pustkowiu, prawie 80 km w kierunku wnętrza wyspy. Jedziemy więc najpierw drogą 95 na południe, żeby szybko skręcić na zachód w drogę 931 biegnącą wzdłuż jeziora Lagarfljót. W tym rejonie można też podobno spotkać renifery, może więc i nam się poszczęści? Zwierzęta te zostały sprowadzone na Islandię pod koniec XVIII wieku z Finnmark w Norwegii. Nie udało ich się jednak udomowić, a te co uciekły i przeżyły, zamieszkały właśnie we wschodniej części wyspy.


51.JPG


W końcowej części jeziora przejeżdżamy mostem na drugą stronę, gdzie kuszą kolejne wodospady - Litlanesfoss i znacznie większy Hengifoss. Musimy je dziś jednak zostawić z boku, kierujemy się więc w lewo, w stronę skrzyżowania z drogą 910 biegnącą do wnętrza wyspy. Liczne serpentyny wprowadzają nas na płaskowyż, ponad 400 metrów wyżej niż dno doliny. A tam znów inny świat… kamienna pustynia, płaty śniegu.


52.JPG


Droga jest asfaltowa, jedzie się więc dość szybko. Po około 40 km i bez mijania jakiegokolwiek samochodu widzimy w oddali nasz cel.


53.JPG


Jeszcze tylko prawie 2 km szutrową drogą i jesteśmy na miejscu. Bajka. Zupełne bezludzie. Miejsce nie jest najtańsze nawet jak na islandzkie warunki, ale to fantastyczne lokum na dzień lub dwa pieszych trekkingów po okolicy. W pobliżu kolejne wodospady – Kirkjufoss czy Slæðufoss. Na zewnątrz kuszą dwa niewielkie naturalne baseny z ciepłą wodą, oj kuszą… W oddali licząca 1833 m n.p.m. zaśnieżona góra Snaefell ze schodzącym z niej lodowcem. Trudno było nie ulec pokusie i przy -2 st. C, siedząc w czapkach w ciepłej wodzie, długo relaksowaliśmy się po całym dniu jazdy.


54.JPG



55.JPG



Dzień 5
Wyjazd w to miejsce miał dla nas jeszcze inny cel. Wiele osób wie, że energia elektryczna wytwarzana jest na Islandii w elektrowniach geotermalnych i wodnych, ale mało kto wie, że właśnie na tym pustkowiu znajduje się duży zbiornik wodny Hálslón z zaporą Kárahnjúkar Dam, o wysokości 198 m i elektrownią wodną mocy 690 MW. I to cudo inżynierii postanowiliśmy zobaczyć. Dla porównania, najwyższa w Polsce zapora wodna w Solinie ma 80 metrów wysokości i elektrownię wodną o mocy 200 MW.
Jedziemy więc dalej drogą 910. Mimo, że to koniec czerwca tu wciąż panuje zima. Im dalej, tym więcej śniegu wokół. Drogi w głąb wyspy dostępne tylko dla samochodów z napędem 4x4 są wciąż nieprzejezdne.


56.JPG



57.JPG



58.JPG



59.JPG


Po ok. pół godzinie jesteśmy na miejscu. Droga jest przejezdna, ale miejscami zaspy imponują wysokością.


60.JPG


Woda w zbiorniku pochodzi z lodowców i z powodu dużej ilości zawiesin ma brudnoszary kolor.


61.JPG



62.JPG


Niewykorzystana dla celów energetycznych woda spływa kanionem rzeki Jökulsá, który zaliczany jest do najgłębszych i najbardziej imponujących na Islandii.


63.JPG


Pogoda dopisuje, ale czas wracać. W drodze powrotnej do cywilizacji, jeszcze na płaskowyżu, pasie się, chodź wydaje się to prawie niemożliwe, kilka reniferów. A więc faktycznie tu są! Stado jest niewielkie i na nasze wyjście z auta szybko oddala się, ale widzieliśmy je!


64.JPG



65.JPG


W końcu jesteśmy znów nad jeziorem Lagarfljót. Zanim wrócimy do Egilsstaðir, jedziemy jeszcze odwiedzić ciekawie urządzony pawilon informacyjny Snæfellsstofa Visitor Center. W pobliżu jest też wykuta w zboczu góry elektrownia wodna, do której rurociągami doprowadzona jest woda z zapory, a także restauracja Skriduklaustur, w której można było zjeść obiad na zasadzie szwedzkiego stołu. W menu m.in. pulpeciki z renifera…


66.JPG



67.JPG


Jedziemy na wschód drogą 931, tym razem północnym brzegiem jeziora. I nagle stop. Po prawej stronie drogi, na zielonych łąkach pasie się tym razem duże stado reniferów. Te są jakby mniej płochliwe i dają się podejść znacznie bliżej niż te z płaskowyżu.


68.JPG



69.JPG



70.JPG



71.JPG


Dojeżdżamy do Egilsstaðir, przecinamy w poprzek „jedynkę” i kierujemy się drogą 94 w stronę wybrzeża, a następnie do małej nadmorskiej miejscowości Bakkagerði. W oddali widoczna zatoka Héraðsflói z plażą Héraðssandur o długości prawie 25 km.


72.JPG


Na końcowych 25 kilometrach droga przebiega przez wysoki na ok. 650 m grzbiet górski, żeby ponownie zejść na poziom morza. W Bakkagerði przy drodze stoi ciekawy budynek.


73.JPG


Nie on jest jednak celem tej wycieczki tylko mały port poza miasteczkiem, w którym znajduje się kolonia maskonurów. Na niewielkiej skale w samym porcie ptaki te mają ukryte w norach gniazda, a z istniejących tam ścieżek i pomostów można z bardzo bliska obserwować ich zwyczaje.


74.JPG



75.JPG



76.JPG



77.JPG



78.JPG


Czas wracać na nocleg.

Dzień 6
Jedziemy do Seyðisfjörður. To niewielkie miasteczko na wschodnich fiordach, do którego przypływają promy z Europy. Żeby tam dojechać trzeba najpierw wjechać na przełęcz, a potem zjechać malowniczymi serpentynami na poziom morza. Po drodze mgła, jezdnia jest mokra. Przy drodze widoczne są liczne niewielkie wodospady, a największy z nich to Gufufoss.


79.JPG



80.JPG



81.JPG



82.JPG


Na to urokliwe miasteczko w grudniu 2020 roku spłynęły lawiny błotne niszcząc zupełnie 12 budynków, a wiele więcej uszkadzając. Po krótkim spacerze zbieramy się z powrotem. Musimy wrócić tą samą drogą bo innej po prostu nie ma.
Z Egilsstaðir jedziemy na południe w kierunku Fáskrúðsfjörður położonego nad fiordem o tej samej nazwie.


83.JPG



84.JPG


Droga wije się wzdłuż wybrzeża. Po kolejnej pół godzinie dojeżdżamy do Stöðvarfjörður. To urokliwe miejsce z małym portem i czymś w rodzaju muzeum przyrodniczego zwanego Petra's Stone Collection. To dom, w którym mieszkała Ljósbjörg Petra María Sveinsdóttir, która podobno przez całe życie interesowała się kamieniami, a na poważnie zaczęła je zbierać w 1946 roku. Znajduje się tu olbrzyma ilość różnego rodzaju kamieni zebranych głównie w okolicach Stöðvarfjörður, ale też w innych miejscach wschodniej Islandii.


85.JPG



86.JPG



87.JPG


Po krótkim postoju jedziemy dalej drogą wzdłuż fiordów w stronę Höfn. Po drodze mijamy skalisty cypel Hvalnes (Whale Point) z latarnią morską, z widokiem na ocean i otaczające góry. Przy Hvalnes zaczyna się długa mierzeja, ciągnąca się prawie do Höfn.


88.JPG



89.JPG



90.JPG



91.JPG


Höfn to miasto, które jest islandzką stolicą homarów. Po obiedzie, ale bez udziału tych stworzeń, jedziemy dalej w stronę zatoki lodowcowej Jökulsárlón, będącej ostatnim punktem tej relacji. Po drodze co jakiś czas mijamy widoczne w oddali jęzory kolejnych lodowców. Planując noclegi w rejonie Jökulsárlón trzeba mieć na uwadze, że nie ma tu zbyt wielu takich miejsc. Najlepiej zatrzymać się więc w Höfn lub najbliższej okolicy, albo dopiero znacznie dalej w kierunku Vík.


92.JPG



93.JPG



94.JPG



95.jpg


Jökulsárlón zadziwia kolorami i kształtami pływających, oderwanych z lodowca fragmentów lodu. Błękit, biel, czerń popiołu wulkanicznego…


96.JPG



97.JPG



98.JPG



99.JPG




Dodaj Komentarz

Komentarze (6)

cart 5 kwietnia 2021 23:08 Odpowiedz
Super..., zupełnie inny klimat niż zimą.
cypel 6 kwietnia 2021 12:08 Odpowiedz
Też byłem w czerwcu, fajne klimaty. Miałem jechać ponownie teraz w kwietniu ale landryna pokasowała połączenia.Jedna uwaga, żeby się komuś to nie utrwaliłoSandakan napisał:Przy latarni GPS pokazuje 66°32´17´´ szerokości geograficznej północnej co oznacza, że do koła podbiegunowego brakuje tylko niecały stopień, czyli ok. 1,5 km!1' to 1 mila morska, mila morska = 1852 m60' = 1° zatem 1° to 60x1,852 km = 111,12 kmDo koła podbiegunowego brakowało Wam 1' a nie 1° ;), Koło podbiegunowe jest na 66°33'39"
ewaolivka 6 kwietnia 2021 12:08 Odpowiedz
Zdjęcia - rewelacja ! Jaka wspaniała kraina :)
sandakan 6 kwietnia 2021 12:08 Odpowiedz
Masz rację @cypel. Dzięki za wychwycenie błędu. Oczywiście zabrakło nam minuty, a nie stopnia :)
sudoku 6 kwietnia 2021 12:08 Odpowiedz
Do takich miejsc chce się jeździć i potem wracać i wracać.Aż szkoda, że życie takie krótkie jest...
harpoon 13 kwietnia 2021 17:08 Odpowiedz
It's a beautiful fotos. Only the northern lights are missing here.