0
Tom Stedd 29 lipca 2022 19:49
Czytając w internecie inne relacje z Prisztiny uderzało mnie to, że powtarzały się opinie o nieciekawym mieście, braku zabytków, braku atrakcji itp. Tym bardziej zaintrygowało mnie to miasto i chciałem samemu sprawdzić, jak tam jest. Bo dla mnie im prościej, tym wspanialej, im bardziej dziko, tym atrakcyjniej.
Przelot Warszawa – Prisztina – Warszawa za 340 zł (wiadomo, „Szalona środa” LOT-u). Po niecałych dwóch godzinach wylądowałem w Prisztinie. Wewnątrz lotnisko jak każde inne, dość duże, sporo samolotów jak na kraj, który nie jest uznawany przez wiele państw świata. Przylatujący mogą na lotnisku posilić się w dwóch ogólnoświatowych sieciówkach i kilku lokalnych barach. W oczy rzuca się liczba punktów, w których można wypożyczyć samochody – jest ich może z dwadzieścia.
Ważna informacja dla klientów LOT: przed odlotem z Prisztiny każdy musi zameldować się na dole na stanowisku LOT-u, żeby odebrać kartę pokładową, a dopiero później można pójść na górę na kontrolę bezpieczeństwa.

1.jpg



2.jpg


Są też dwa punkty z kartami SIM – to ważne udogodnienie, bo na mieście karty można kupić tylko w sklepach firmowych telekomów, a nie jak u nas w każdym sklepie, czy kiosku. Ja nabyłem później na mieście kartę operatora VALA za 3 euro (w cenie chyba 150 minut lokalnych i 3 GB internetu).
Przed lotniskiem sporo taksówkarzy. Coś czuję, że taryfy „mafijne” stoją przed samym wejściem, a na parkingach można zobaczyć firmowe pojazdy korporacji taksówkowych. Chodzą też panowie oferujący swoje nieoficjalne dowozy. Jeden nawet łaził nachalnie za mną, uciekając się do słynnych „My friend!”. Ceny dojazdu taxi do miasta (ok. 18 km) nie są mi znane, bo wcześniej wyczytałem, że kursuje do centrum autobus miejski za 3 euro. Przystanku nie da się przeoczyć, jest na lewo od wyjścia z lotniska. Poniżej godziny odjazdów z lotniska i z dworca autobusowego w Prisztinie oraz przystanki, na których można wsiąść/wysiąść. Bilet kupuje się w autobusie (gotówka) i otrzymuje się paragon (!).

3.jpg



4.jpg



5.jpg


Spałem w Hostelu Tuba oddalonym od centrum o 15 minut piechotką (za pokój z łazienką za trzy noce zapłaciłem 60 euro) i w sumie mogę go polecić. Dojście może zmęczyć słabszych kondycyjnie, bo jest pod górkę, ale to specyfika Prisztiny, która pośrodku jest płaska, a naokoło pojawiają się mniejsze lub większe pagórki.

6.jpg


Często wille umieszczone są piętrowo. Należy współczuć ich właścicielom. A może to prestiż mieszkać wyżej?

7.jpg


Jak już wspomniałem, szlak atrakcji w Prisztinie jest utarty i ciężko znaleźć coś innego. Ja odpuściłem meczety, które w ogóle mnie nie ciekawią, więc lista „must see” została jeszcze trochę okrojona. Zatem zapraszam na oklepany spacer do stolicy Kosowa.
Na pewno rzuca się w oczy budynek katedry katolickiej pw. św. Matki Teresy z Kalkuty. U nas katedry kojarzą się z budynkami kilkusetletnimi, a ta prisztińska została ukończona podobno w 2017 roku. Środek kościoła jest ascetyczny.

8.jpg



9.jpg


To prawdopodobnie jest budynek filharmonii. Wokół prawie że klepisko z resztkami trawy, ale lista koncertów i występów była naprawdę długa.

10.jpg


Bardzo ciekawy pomnik – wykonany jest z ponad 20 tysięcy elementów, co ma symbolizować taką właśnie ilość etnicznie albańskich kobiet zgwałconych i skrzywdzonych przez Serbów w latach 1998-1999.

11.jpg


Każdy turysta trafi na pewno pod napis „Newborn”. Podobno co roku jest on przemalowywany, aby coś uczcić, czy zwrócić uwagę na coś nowego.

12.jpg


Za „plecami” napisu znajduje się hala sportowa i centrum kultury. Właściwie były to dwie hale w jednym budynku, ale jedna spaliła się i nie została odbudowana, służąc obecnie za parking. W użytku jest druga połowa, a w podziemiach jest także niewielka galeria handlowa.

13.jpg



14.jpg


Niestety, nie udało mi się zobaczyć działającej hali, ale zostałem wręcz zmuszony do wejścia do części niesportowej przez wolontariuszkę festiwalu artystycznego, który akurat odbywał się w Prisztinie. W różnych częściach miasta miały miejsce koncerty, wernisaże, pogadanki itp. Chciała, no to wlazłem podziwiać instalację artystyczną. Wyszedłem po 10 sekundach patrzenia na coś takiego. Może kiedyś pojmę sztukę współczesną.

15.jpg


Obowiązkowym punktem wizyty w Prisztinie jest spacer po reprezentacyjnym spacerowniku. Jak w wielu miastach i w stolicy Kosowa jest taka aleja, po której nie jeżdżą samochody, a chodzą ludzie. Wiadomo, w większości bez celu, żeby tylko się przejść. Po obu stronach mnóstwo lokali, sklepów, punktów usługowych i innych miejsc, które chcą zedrzeć z ciebie pieniądze.

16.jpg



17.jpg


Pod koniec spacerownika jest pomnik lokalnego bohatera oraz napis upamiętniający tragedię wojny z Serbami.

18.jpg



19.jpg


Ciekawy fakt – w Prisztinie można znaleźć wiele budynków, które oznaczone są jako rządowe. Jest budynek rządu, parlamentu, ministerstw, czy ich oddziałów. W wielu przypadkach nikt by nie wpadł na to, że w środku jest instytucja rządowa.

20.jpg



21.jpg



22.jpg



23.jpg


Warto zobaczyć także budynek biblioteki. Internety piszą, że wielu uważa go za jeden z najbrzydszych na świecie. Czy ja wiem? Na pewno jest nietypowy. Całkowite okratowanie i bąblowe świetliki na dachu to elementy, których nie widziałem nigdy i nigdzie. W środku wyposażenie i wygląd z głębokiego komunizmu.

24.jpg



25.jpg



26.jpg



27.jpg



28.jpg


Tuż obok biblioteki są Galeria Narodowa i nieukończona świątynia prawosławna. Jak na słowo „narodowa” to galeria nie imponuje gabarytami, a wewnątrz nie byłem, więc nie wiem, jakie są w środku zbiory. Z kolei świątynia nie jest dokończona, bo była budowana chyba przez prawosławnych Serbów, a jak wiadomo, Serbia i Kosowo nienawidzą się, więc finał budowy zapewne nigdy nie nadejdzie.

29.jpg



30.jpg


Wstąpiłem za to do Narodowego Muzeum Kosowa. Wejście jest darmowe, odwiedzających i obsługi zero. Zwiedziłem ekspozycję, wyszedłem z budynku i nie widziałem żywej duszy. A co do zbiorów, to na parterze są garnki, skorupki, figurki itp. z dawnych czasów, a na piętrze o wiele ciekawsze zbiory w miarę współczesne. Jest chyba nawet dokument deklaracji niepodległości Kosowa z 2008 roku, ale nie jestem pewien, bo nie widziałem opisu po angielsku.

31.jpg



32.jpg



33.jpg


Jest też izba pamięci prezydenta Ibrahima Rugovy, który jest bardzo ceniony w Kosowie, o czym świadczą pomniki, czy duże bannery z jego wizerunkiem.

34.jpg



35.jpg



36.jpg



37.jpg


W muzeum znajduje się też bardzo ciekawa rzecz – zajmująca aż 10 metrów kwadratowych „mozaika” św. Matki Teresy z Kalkuty wykonana ze zszywek. Milionów zszywek. W telewizorze możemy śledzić proces jej tworzenia i potwierdzenie wpisania rekordu do księgi Guinnessa.

38.jpg



39.jpg



40.jpg


Oprócz Rugovy bardzo cenieni są politycy amerykańscy, którzy byli architektami powstania Kosowa. Najbardziej doceniony jest Bill Clinton, który zasłużył na pomnik i wielki banner. Nieco mniej wyróżniono kilku innych polityków, którzy zasłużyli na popiersia, czy cytaty ze swoich wypowiedzi.

41.jpg



42.jpg


Kolejnym punktem na liście „must see” jest wieża zegarowa. Poszukałem na mapie, gdzie ona się znajduje i pomaszerowałem pod nią. Prawie ją przeoczyłem, bo wygląda ona obecnie tak – jest w remoncie, otoczona rusztowaniami i siatką.

43.jpg


Jak wspomniałem, meczety zupełnie odpuściłem, bo to nie moja bajka. Nie poszedłem także do mini skansenu, gdzie eksponowane są rzeczy z klimatów ludowych. No i to byłoby w sumie na tyle, jeśli chodzi o polecane atrakcje Prisztiny.
Nie byłbym sobą, gdybym nie znalazł sobie innych ciekawych miejsc, czy wydarzeń. Zapraszam zatem na moją małą wycieczkę swoimi własnymi ścieżkami.
W pobliżu budynku rządu znajduje się niewielki skwer, na którym była ostatnia synagoga w Prisztinie, zamknięta w 1963 roku. To także miejsce pamięci Żydów, którzy zginęli podczas Holocaustu.

44.jpg


Kilka kilometrów od centrum, a właściwie już na granicy miasta, położony jest duży kompleks rekreacyjny Germise. W jedną stronę przespacerowałem się, z powrotem wróciłem autobusem miejskim (0,40 euro). Po drodze widziałem najbardziej wypasione wille w całej Prisztinie. Nowoczesność, luksus i kicz, czyli to, co bogacze lubią najbardziej.

45.jpg


Wjazd samochodem na teren parku Germise kosztuje 1 euro. Płatność w budce u ciecia. Od razu w oczy rzuca się duży kompleks wodny, ale co ciekawe, nie było w nim za wielu osób, mimo temperatury sięgającej ponad 30 stopni.

46.jpg



47.jpg



48.jpg


Nie wchodziłem głęboko w park, więc nie wiem, czy warto tam pojechać. Sporo osób za to biegało, więc jakieś walory ten teren musi mieć. Smutno wyglądała siłownia plenerowa, która jak większość podobnych obiektów (w Polsce też) świeci pustkami i zarasta zielskiem.

49.jpg


W samym centrum Prisztiny znajduje się stadion sportowy, na którym mecze rozgrywa klub FC Prisztina i reprezentacja krajowa. Chciałem pierwszego dnia zwiedzić obiekt, ale cieć przepędził mnie twierdząc, że trenuje jakaś drużyna Ballkani i nie można wejść. Cóż, odszedłem z niesmakiem, ale coś mnie tknęło i dowiedziałem się, że nazajutrz na stadionie odbędzie się mecz Ligi Konferencji Europy. Wow! Jeśli bilet będzie niedrogi, to obejrzę sobie ten mecz – pomyślałem sobie. No i kolejnego dnia przyszedłem pod obiekt. Akurat trafiłem na przyjazd zespołu gości.


Dodaj Komentarz

Komentarze (8)

sudoku 29 lipca 2022 23:08 Odpowiedz
Nie udało mi się dotrzeć do Kosowa parę miesięcy temu.Więc teraz ta relacja będzie jak znalazł.
klapio 31 lipca 2022 23:08 Odpowiedz
Dość orientalnie wygląda ta Tirana, jak byłem w Podgoricy i Belgradzie to tamte Bałkany wydawały mi się bardziej europejskie. Fajnie że LOT zaczął latać do Prisztiny, trzeba będzie się wybrać :)
pudelek 4 sierpnia 2022 05:08 Odpowiedz
Quote:To czemu niektóre samochody mają takie rejestracje z zaklejonymi symbolami?analogicznie jest w przypadku rejestracji kosowskich - z symbolami państwowymi RKS nie wjadą do Serbii, muszą je zakleić. Niewiele to zmienia, chodzi o pewną formę upokorzenia. Teraz właśnie z powodu tablic jest awantura na granicy...Quote:Oznakowanie dróg jest dwujęzyczne. Nie podejmę się zgadywania, jaki to język oprócz zapewne albańskiego.przecież to serbski, tylko w alfabecie łacińskim. Oficjalnie Kosowo jest dwujęzyczne, na tablicach urzędowych jako drugi też występuje serbski.
meczko 5 sierpnia 2022 05:08 Odpowiedz
Tom Stedd napisał: Pożyjesz w miejscu, gdzie nie ma segregacji śmieci, nikt nie przejmuje się ekologią, będziesz mógł brać za darmo reklamówki ze sklepu, .... Czyżby to był jeden z ostatnich wolnych krajów, gdzie ludzie żyją tak, jak chcą?W Prisztinie nie byłem, ale byłem ostatnio w Peji/Peć i Prizrenie. Super ta "wolność", nie ma co. Segregacji śmieci nie ma, reklamówki można brać za darmo ze sklepu, a co więcej, społecznie przyjęte jest wyrzucanie śmieci do rzeki płynącej przez miasto albo na pustą działkę przy drodze. Istny raj! Stopień zaśmiecenia porównywalny z Azją. Ludzie żyją tak jak chcą? Nie wiem, jak ty, ale ja jednak nie chciałbym żyć w stertach śmieci...
ghostwriter 5 sierpnia 2022 05:08 Odpowiedz
Bardzo fajny wpis, ale i tak przyczepię się do tego co inni ;) Quote:Czyżby to był jeden z ostatnich wolnych krajów, gdzie ludzie żyją tak, jak chcą?Nie chce mi się nawet komentować tej wolnej inicjatywy, przestępczej zapewne, wystarczy wspomnieć, że nikt u nas nie tęskni. Ale co Wam się ludziom roi w głowie (Wam, bo to nie taka odosobniona opinia), żeby uznawać syfienie za przejaw wolności, podczas gdy jest dokładnie odwrotnie? Prywatną to możesz mieć opinię, ale na nieszczęście środowisko mamy wspólne - powietrze, woda, klimat itd. Jeśli ktoś produkuje śmieci, ale nie utylizuje ich w odpowiedni sposób, nie płaci za to, to znaczy, że prywatyzuje zysk, a uspołecznia koszty. Oszczędza czas lub koszty, inni za to zapłacą albo kasą, albo zdrowiem. Wyobrażasz sobie, że np. producent jakiegoś produktu nie zajmuje się odpadami, a np. wywala je do lasu? Dla niego to korzystne, nie ponosi kosztów, inni ponoszą, więc mają mniejsze marże albo droższy produkt, śmieciarz zyskuje. A za utylizację odpadów zapłaci społeczeństwo. To nie ma nic wspólnego z wolnością, to jej zaprzeczenie. Część ludzi jest przymuszana do płacenia za kogoś, kto się na śmieceniu dorabia, a jeszcze skraca im się życie. Śmieciarz pozostaje jak najbardziej wolny, od konsekwencji.Swoją drogą niektórzy traktują temat sozologii jako jakiś nowy wymysł, podczas gdy w latach 80. środowisko w Polsce było tak zniszczone, że opozycja postulowała, żeby się tym zająć, a władze PRL musiały po cichu skapitulować, bo faktycznie było źle. Ale to była "wolność" ;)
martinuss 13 sierpnia 2022 17:08 Odpowiedz
@Tom SteddZ tego dworca dojadę do Prizren? Będę pod koniec Sierpnia ;)https://www.google.com/maps/place/Prist ... 21.1470186Dodatkowo: wbijają stempel do Paszportu w Kosowie?
meczko 13 sierpnia 2022 17:08 Odpowiedz
Do Kosowa można wjechać na dowód, do Serbii zresztą też, więc cały wyjazd można zrobić bez paszportu.Jeżeli pokazuje się paszport, to raz wbijają, raz nie, nie ma reguły. Podobnie jest zresztą we wszystkich ościennych krajach. Bardzo teoretycznie stempel z granicy Kosowa z Macedonią albo Albanią mógłby oznaczać odmowę wpuszczenia do Serbii, bo z serbskiego punktu widzenia to nielegalne przekroczenie granicy Serbii. Ale to musiałby być wyjątkowy pech, żeby serbska straż graniczna się do tego przyczepiła.
tom-stedd 13 sierpnia 2022 23:08 Odpowiedz
Nie wiem, czy dojedziesz, ale to jest właśnie główny dworzec autobusowy, więc szanse są największe, że to właśnie stamtąd będzie autokar w każdy punkt Kosowa i okolic.