Obiecałem sobie, iż powyższą "setkę" wypiję po dojściu do Sisimiut
:)
Tego dnia naliczyłem conajmniej 3 przejścia przez rzekę, Mp-trójką na ostatniej baterii, noi jedzenia coraz mniej.
Docieram do 1 z 2 dostepnych chatek.Slonce, rzeki, zyc nie umierac, Czesi docieraja po paru godzinachOstatni 9. dzień
Szedłem siłą inercji, w świetnej pogodzie i nastroju, mimo braku sił i 21,5-km odcinkiem przede mną.
Przede mną góry i góry, wodospady i pierwsze oznaki cywilizacji.Szczerze? Nie mogę doczekać się prysznica, łóżka w hostelu oraz piwa
:)Droga mija ciężko, ale z pięknymi krajobrazami: gigantycznym, powoli znikającym jeziorem Kangerlussuaq Tuleq.Powoli pojawia się lotnisko 5-tysięcznego, drugiego co do wielkości na Grenlandii, miasteczka Sisimiut.
Ostatecznie docieram do Sisimiut, jedząc resztki paprykarza szczecinskiego prosto z puszki, stając na asfalcie, bez żadnego nawoływania, od razu zatrzymuje się auto, które przez eskimoską rodzinę zawozi mnie do hostelu.
I FUCKING DID IT!
Powrót do Kangerlussuaq, 30 minut samolotem, 9 dni wędrówki....
:))))Jeszcze w ramach ciekawostki, pierwszego dnia, idąc od lotniska do Hundeso (chatka-przyczepa), mija się wioskę Kelly Ville.
Quote:
Kellyville - mikrowioska, w której mieszkamy, jest amerykańską stacją naukową zajmującą się badaniami górnych warstw atmosfery, przede wszystkim radarowym sondowaniem jonosfery. Stację prowadzi niedochodowa instytucja naukowa SRI International finansowana przez National Science Fundation. Oprócz wielkiego radaru - głównego urządzenia badawczego, pracuje tu ok. 20 innych instrumentów radiowych i optycznych, należących do różnych instytucji i uniwersytetów amerykańskich oraz Duńskiego Instytutu Metorologicznego. Nieformalna (ale powszechnie zaakceptowana) nazwa Kellyville pochodzi od Johna Kelly, amerykańskiego naukowca, który podczas budowy stacji wyznaczał lokalizację budynków.
Krajobraz stacji tworzą wieża z ruchomą anteną radarową o średnicy 32 m, budynek główny, 5 domków dla pracowników i agregatornia. Stację zbudowano w małej dolince 16 km na zachód od przylotniskowego osiedla Kangerlussuaq (duń. Søndre Stromfjord). Na stałe pracuje tu 4 lub 5 osób różnych narodowości, natomiast naukowcy i studenci, których specjalizacja związana jest z profilem naukowym stacji, przyjeżdżają na krótsze okresy.
Kangerlussuaq jest głównym międzynarodowym lotniskiem Grenlandii powstałym w miejscu amerykańskiej lotniczej bazy wojskowej Sondrestrom Air Base, która po utracie znaczenia militarnego została zamknięta w 1992 r. i za symbolicznego dolara przekazana autonomii grenlandzkiej. Osiedle znajduje się 60 km na północ od kręgu polarnego, na końcu 175-kilometrowego fiordu o tej samej nazwie, jednego z najdłuższych na świecie. Wszystkie pozostałe grenlandzkie osiedla położone są bezpośrednio na wybrzeżu. Miejsce pod bazę położone daleko od otwartego morza wybrali Amerykanie w 1941 r. ze względu na korzystne warunki atmosferyczne. Najstabilniejsza pogoda na Grenlandii i najwięcej słonecznych dni w roku sprawiają, że mimo mroźnych zim Kangerlussuaq jest jednym z lepszych pogodowo lotnisk na świecie.
Z miasteczka wiedzie asfaltowa droga kończąca się w "porcie", obecnie prawie nieużywanym, nie licząc dwukrotnej w ciągu roku wizyty statku towarowego, sporadycznych (choć coraz częstszych) wizyt statków wycieczkowych i punktu kotwiczenia małych jednostek. Od portu odchodzi szutrowa droga prowadząca do Kellyville i dalej do dawnej agregatorni zasilającej niegdyś nadajnik radiowy z ok. trzystumetrowym masztem antenowym. Stara agregatornia, Kangerlussuaq i punkt 660 (krawędź lądolodu) połączone są najdłuższą drogą na Grenlandii - ok. 40 km.
-- 19 Gru 2014 15:32 --
Parę fotek uzupełniających na dokładkę
:)
Wnętrze chatki - przyczepy i moje miejsce do spania.Poza nim były tam dwa łóżka piętrowe.
Kajak - Canoe na 3-ci dzień podróży.
Duńczycy płynący obok drugą kanadyjką.
Pies Jacoba - Belto, wybitnie nieszczęśliwy z konieczności dalszego płynięcia.
Kopce na szlaku czesto były "udekorowane" porożami reniferów
-- 19 Gru 2014 16:24 --
Wnętrze jednej z chatek i poniżej moje legowisko do spania
:)
Na dowód, iż z rana bywało poniżej zera
:)
Teoretycznie najtrudniejsza rzeka do przejścia wg przewodnika.W praktyce ta akurat była b.łatwa => druga połowa sierpnia.
Niespodzianka podczas ostatniego dnia podróży, niespotykana wcześniej
:) Gdybym ja z rana miał taką wiedzę....
:)
Dorzucam jeszcze okładkę przewodnika - jedynego, ale obsolutnie niezbędnego dla każdego chcącego podjąć wyzwanie Arctic Circle Trail.
Jako,że w Polsce nie mogłem nigdzie tego wyszukać, wykupiłem wersję online za bodajże 50-55zl i wydrukowaną miałem ze sobą.Jakby co - moge się podzielić
:)Przed chwilą wysłałem przewodnik.A do relacji ze Svalbardu postaram się zabrać w przyszłym tygodniu.
Jednocześnie dziękuję wszystkim, którzy zagłosowali na Grenlandię w konkursie grudniowym
:)
-- 02 Lut 2015 21:59 --
Jako,że dostałem mnóstwo maili i PW z pytaniami, a zarazem b.pozytywnym odzewem, dorzucam jeszcze trochę informacji o wszystkich chatkach na trasie Arctic Circle Trail.Liczę, iż mój temat, poza nieco innym pomysłem na wyprawę, stanie się mini kompendium wiedzy dla piechurów chcących podjąć wyzwanie ACT.
1. Hundeso
Nie jest to oficjalna chatka ACT, niemniej jednak do dyspozycji każdego backpakera.Chatka to zresztą powiedzenie nieco na wyrost, główna część to stara przyczepa kempingowa, a w jej środku dwa piętrowe łóżka, kanapa, stolik, mini kuchnia oraz piec parafinowy.W dobudówce znajduje się jeszcze jedno piętrowe łóżko.Idąc w stronę jezioro (UWAGA woda w tym jeziorze jest słona) dojdziemy do toalety z unikalnym widokiem na jezioro Hundeso
:) Wchodząc do przyczepy można odnieść wrażenie, iż naruszyło się teren prywatny, w środku bowiem wiele przyrządów codziennego użytku, gry planszowe, książki, zużute katusze i troche jedzenia zostawionego przez piechurów idących z Sisimiut.
2.Katiffik
Chatka nad jeziorem Katiffik to miejsce, gdzie przy odrobinie szczęścia znajdziemy kajaki dzięki którymi będziemy mogli dać nogom i dopłynąć do Canoe Centre.Wewnątrz chatki dwie platformy (w sumie dla 6 osób,z czego 3 śpią na podłodze).O ile pamiętam są tam 4 materace.Do tego mini kuchnia.Spaliśmy tam w 7 osób
:) (trzech Duńczyków, trzech Anglików i ja).
:)
3.Canoe Centre
Canoe Centre to największa chatka na trasie ACT.Znajduje się zaraz przy piaszczystej plaży.W środku WC z instrukcją obsługi, jeśli zamierzamy skorzystać należy w środku umieścić czarny plastikowy worek, a na wyjściu umieścić go w kontenerze na zewnątrz.Chatki są czyszczone w zimie (firma sprzątająca na skuterach śnieżnych).Canoe Centre składa się z dużej kuchnio-jadalni, dwóch "sypialni", w każdym jest 8 piętrowych łóżek, dodatkowo w jednym piec parafinowy za pomocą którego wysuszyłem wszystkie ubrania, w tym buty.Spokojnie znajdzie się miejsce dla 25-30 osób.
4.Ikkattooq
Mała chatka zaraz przy jeziorze Ikkattooq.W środku miejsce dla 6 osób, bez materaców, do tego mini kuchnia i piec parafinowy.Spałem tu sam.
5.Equalugaarniarfik
Bardzo fajna, przestrzenna chatka, z WC, kuchnią i dwoma platformami z miejscem do spania w sumie dla 6 osób.Naturalnie więcej może spać na podłodze.Jeśli wymaga jest pomoc przy ewentualnych kontuzjach chorobie,do pobliskiego jeziora może dotrzeć łódź z Sisimiut.
6.Lake House
:)
Do dyspozycji są tu dwie chatki,w odległości ok. 500 metrów, jednak grzech nie skorzystać z tej drugiej.Wcześniejsza chatka spłonęła w 2008 roku i w jej miejsce postawiono najbardziej luksusową, z przestronną kuchnią, 5 łóżkami piętrowymi, WC oraz piecem parafinowym.
7.Nerumaq
Chatka bardziej przypomina altankę ogrodową, b. podobna do Ikkattooq.Miejsce do spania dla 6 osób na drewnianych pryczach, mini kuchnia, do tego piec parafinowy, w środku pomalowana na biało.Malownicza położona w dolinie.Spałem w niej sam.
8.Kangerluarsuk Tuleq
Do dyspozycji przed ostatnim dniem trekkingu mamy dwie chatki, w jednej wg przewodnika dość mocno czuć rybny zapach, jako że często wizytują ją rybacy z Sisimiut. Spałem w drugiej chatce, dość ciemnej, z jednym małym okienkiem, miejscem do spania do 6 osób na dwóch platformach oraz mini kuchnią i ławą.Ja spałem w niej sam.Tańsze bilety powrotne Air Greenland:
W mijającym już sezonie, kilku forumowiczów przeszło ACT w różnych wariantach.W regionie ACT nie ma niedźwiedzi polarnych, więc spokojnie. Jak będziesz miał szczęście to zobaczysz woły piżmowe, a prawie na 100% renifery i zające polarne.Po roku powyższy post jednak dementuję
;)
@pokrowce
Miło było dzięki Tobie "powrócić" na szlak.Filmik długi, ale obejrzałem go w całości z przyjemnością
;) W tym roku minie 5 lat od kiedy przeszedłem ACT, a mam wrażenie jakby to była co najmniej dekada. Widzę,że także miałeś bliższe spotkanie z reniferami. Zazdro za złowioną i zjedzoną rybkę
:P
Co do zaginionego Chińczyka - także słyszałem o tym nieszczęśliwym przypadku. Takie są jedne z następstw popularyzacji szlaku.
Jest mi niezmiernie miło, że relacja zainspirowała Ciebie,a także kilku innych forumowiczów, którzy także ACT mają za sobą.
;)
@Father Figure, co do miesięcy:
Czerwiec - niewielki ruch na szlaku, ale teren po roztopach mocno podmokły, wylęg moskitów Lipiec - największy ruch na szlaku, owady także na pełnej. Od połowy sierpnia wraz pierwszymi nocami poniżej zera - brak komarów.Spory ruch na szlaku. W chwili obecnej najlepszy czas to przełom sierpnia / września.Brak komarów i mniej piechurów.Czy ktoś się w tym roku wybiera na ACT?
Od około tygodnia niepodal doliny Nerumaq i Kangerluarsuk tulleq widoczne są tumany dymu. Pożary są niegroźne na dłuższą metę, lecz w tej chwili zaleca się, by:
There’s a lot of smoke and they recommand not to hike the Arctic circle trail right now.
Druga sprawa, około 12 kilometrów w Kangerlussaq spostrzeżono niedźwiedzia. Zagrożenia nie ma, gdyż został zastrzelony przez lokalne władze. W tym rejonie, jest to rzadkie zjawisko, lecz warto umieścić instrukcję na wypadek spotkania z misiem:
Quote:
Polar bears pose a potential threat to humans, livestock, effects, properties, etc. Avoid any behavior that may provoke an attack.
Feeding of polar bears
Feeding polar bears is prohibited, and should under no circumstances take place. This can lead to polar bears repeatedly seeking out residential areas.
Polar bears in the wild or outside city limits
Keeping a safe distance from a sighted polar bear is the safest option in avoiding any attack. Upon observing a polar bear, you must leave the area immediately. Contact The Ministry of Fisheries, Hunting and Agriculture, the village authorities and the wild life officer. An adventurous nature and desire to take photographs of the polar bear do not justify any act that may put you or the polar bear in danger.
What to do upon encountering a polar bear:
Do not walk or sail up to the polar bear. Leave the area If necessary, fire a few warning shots with a rifle, a signal pistol, a foghorn or something else that may work as a deterrent and scare the polar bear away Notify The Ministry of Fisheries, Hunting and Agriculture, the village authorities and wild life officer about where you sighted the polar bear. Travelling in polar bear country In areas where observations of polar bears are frequent, it is recommended to carry a rifle of cal. .30-06 as a minimum, loaded with soft point ammunition, at all times. When camping in these areas, you should always have a polar bear guard and/or a warning system (e.g. trip wires). Ensure that sleeping tents and food stock are separated by a minimum of 50 meters. Handling of waste and its disposal must also be positioned well away from tents and the food stock. When placing your camp, avoid areas: with active glaciers with pack ice (on ice) ravines/crevasses along the coast where there is a polar bear den nearby where there are traces of polar bears; tracks, fresh feces, etc. that may disturb your hearing, e.g. a river.
Polar bears at towns and villages
When a polar bear is approaching a inhabited area, attempt to scare it away, firing warning shots with a rifle, signal pistols or similar. Metallic sounds, from banging on pots for example, can also be used as polar bear deterrent. Boats, snowmobiles or ATV’s may be used in such circumstances. The driving of polar bears is done in a slow pace - only a few km’s per hour as polar bears are easily overheated, which may have a lethal effect on them. In any case, you must abide by the orders given by the Ministry of Fisheries, Hunting and Agriculture, Police, village authorities or wild life officer. Problem Bears Problem Bears are defined as individuals that repeatedly, and despite being driven away, seek out inhabited areas.
License to kill The option of killing a polar bear is an absolute last resort. Cases of problem bears are evaluated individually by The Ministry of Fisheries, Hunting and Agriculture (APNN)1 to determine whether it is necessary to kill a polar bear. The necessity of killing a polar bear must be documented with photographs or other reliable source of documentation. As a general rule, police, village authorities or wild life officers stand in charge of the killing.
Figure 1: shot placement (sysselmannen.no)
In the case of polar bear cubs Polar bear cubs are born in high winter, and it is estimated to be around the beginning of January. When a cub is approx. 2 years old, it is usually weaning from its mother. It will by then, regardless of gender have the same size as the mother. If the cub is NOT as big as the mother, it is approx. 1 year old, and would NOT be able to fend for itself.
If it is 1 meter long, measured from snout to tail, it will approx. be 1 year and with all probability, still dependent on its mother. If it is 1m high, standing on four legs, it is about. 1.5 -2 m long and would most probably already be 2 years old and able to fend for itself.
There is no significant difference in size, between the male and female polar bear in the very first years of its lifetime. Measured in March-April, the length measured in a straight line from snout to tail of 1-year-old polar bears in Greenland is ca. 147 cm, while the 2-year olds are about. 172 cm. The 2-year-olds are almost as long as their mothers.
(Source; Greenland Institute of Natural Resources).
@adamek zazdro! Miałem tam dotrzeć dwa lata temu, ale "pewne" wydarzenia zweryfikowały moje plany. Ściany Tasermiut Fjordu nazywane są nie bez powodu "arktyczną Patagonią". Po cichu liczę na relację.
;)
ACT UPDATE:
Obecnie sugerowany wariant trasy to ACT South, czyli odbicie na południowy zachód przy chatce Eqarlugaarniarfik.
Nowy szlak prowadzi nieopodal opuszczonej osady Sarfannguit, skąd organizowane są wycieczki z Sisimiut.
Treking w Grenlandii - takie stwierdzenie naprawdę rozpala i działa na wyobraźnię! Zupełnie poza jakimikolwiek utartymi szlakami
:)Czekam na ciąg dalszy!
Super, gratuluję!Ja będę na Grenlandii w wakacje, sam tak nie pójdę, a planów konkretnych jeszcze nie mam.Chyba że planujesz jechać jeszcze raz, tym razem w inne miejsca
:)
W ciemno relacja miesiaca. Odkad ogladnalem "Into the Wild" mam slabosc do dzikiej, nietknietej przez czlowieka polnocy. Kolejna inspiracja - dzieki BooBooZB!
:)Mam nadzieje ze zostaniesz z nami na dluzej, czekamy na nastepne relacje!
Jestem pod wrażeniem! Super pomysł, cudne zdjęcia i szacunek za pokonaną trasę. Krajobrazy fantastyczne! Takie miejsca lubię. Ale ich coraz mniej
;) Dziękuję za relację i pozdrawiam! E.
Szacun, szacun, szacun! Dałeś chłopie wielu z nas świetny pomysł na podróż. Podziwiam Cię. Jesteśmy w tym samym wieku ale ja chyba sam nie chciałbym takiej trasy pokonywać. Takie relacje to istna wisienka na torcie. Dzięki za inspiracje
:)
Wszystkim dziękuję za miłe komentarze
:) Późno się zabrałem za pisanie relacji z uwagi na brak czasu, forum śledzę od dawna, ale lepiej pózno niż wcale.Na inne pytania też chętnie odpowiem.Pare osób pytało o koszt lotu - początkowo ten najbardziej istotny, czyli Kopenhaga - Kangerlussuaq miałem wykupiony na flipo.pl za 2100zł w dwie strony => Greenland Express.Na miejscu okazało się,że lotu nazajutrz nie ma, nikt nic nie wie, nie odbiera telefonów.Miałem dwie opcje wykupienie nowego biletu na Air Greenland, dwa razy droższego lub powrót do Gdańska na tarczy.Wybór znacie
;)
Nie-sa-mo-wi-te widoki! A wschod slonca 8go dnia bajkowy!Pytanie, nie bales sie niedzwiedzi polarnych. Niby na Grenlandii nie ma ich duzo i sa raczej w innych czesciach wyspy, ale jednak...
BooBooZB napisał:Wszystkim dziękuję za miłe komentarze
:) Późno się zabrałem za pisanie relacji z uwagi na brak czasu, forum śledzę od dawna, ale lepiej pózno niż wcale.Na inne pytania też chętnie odpowiem.Pare osób pytało o koszt lotu - początkowo ten najbardziej istotny, czyli Kopenhaga - Kangerlussuaq miałem wykupiony na flipo.pl za 2100zł w dwie strony => Greenland Express.Na miejscu okazało się,że lotu nazajutrz nie ma, nikt nic nie wie, nie odbiera telefonów.Miałem dwie opcje wykupienie nowego biletu na Air Greenland, dwa razy droższego lub powrót do Gdańska na tarczy.Wybór znacie
;)Witam moge poprosić numer rezerwacji, lub adres mailowy pod którym pan zarezerwował bilet lotniczy? Numer rezerwacji/ adres mailowy prosze wysłać jako wiadomość przez forum. Sytuację skontroluję.Dziękuję JacekFlipo.pl
Witam,mój proces refundacji został rozpoczęty 30.września.Nadal nie otrzymałem jeszcze z powrotem pieniędzy.Nr rezerwacji za chwilę wyślę jako PW. -- 18 Gru 2014 09:48 -- Co do niedzwiedzi polarnych, na Grenlandii są one wyłącznie w północnej części tej ogromnej wyspy.W okolicach Arctic Circle Trail już częściej można spotkać woły piżmowe, ale niestety nie miałem aż takiego szczęścia.
Super relacja, naprawdę Skandynawia zaczyna mnie coraz bardziej interesować
;) Ceny jak się domyślam też skandynawskie?I mam pytanie o te chatki, one są wolno stojące, czy trzeba za nie jakoś płacić, czy jak? Bo po zdjęciach nie wyglądają, jakby zmieściła się tam też recepcja
:P
Wszystkie chatki są za free, nie ma konieczności wcześniejszej rezerwacji.Tak jak możecie zaobserwować, są lepsze i gorsze
:)Oczywiście nigdy nie ma pewności czy chatka nie będzie pełna i trzeba mieć ze sobą namiot.W moim przypadku nie było z tym problemu, szczególnie podróżując samemu.Spałem we wszystkich chatkach na trasie Arctic Circle.Raz tylko rozstawiłem namiot na rzeczy i prowiant, kiedy drugiego dnia w Katiffik było dość ciasno
:)
A jak z lokalną fauną? Oprócz renifera i zająca widziałeś inne gatunki? Woły piżmowe potrafią być niebezpieczne a skoro nie ma tam drzew to może być ciekawie; )Dołączam się do wcześniejszych pytań, ile +/- wyszła cała wyprawa?
Podorzucałem do poszczególnych postów/dni wędrówki więcej zdjęć, tak aby zachować porządek chronologiczny.Co do fauny, to poza tymi co wymieniłem, praktycznie nic nie rzucało się w oczy.World of Greenland oferuje loty nad miejscami, gdzie "urzędują" woły piżmowe, ale to droższa zabawa z awionetką.Lisy polarne ponoć bardzo ciężko wypatrzeć.
Fantastyczna wyprawa, przygoda niczym z Into the Wild to moje największe marzenie. Dodatkowo Twoja podróż mnie niezwykle zaciekawiła, bo jestem na etapie czytania książki o szlaku PCT przez Stany Zjednoczone, polecam- Cheryl Strayed Dzika Droga.
Fantastyczna relacja! Zdjęcia niesamowite, podpinam się pod prośbę o więcej
:-).Poza tym podziwiam, że szarpnąłeś się na taką wyprawę sam. Trzeba mieć faktycznie mocne zacięcie i silną wolę, żeby dojść do samego końca.Ja bym tylko nie zjadła królika
:P. Pozdrowienia!Martyna
Wśród tylu pochlebnych opinii jeden krytyczny komentarz nie zaboli, więc pozwolę sobie na odrobinę tak popularnego w internecie hejtu
:) Mam wrażenie, że nie przygotowałeś się zbytnio do tej wyprawy
:P Oczywiście, miałeś mapy i informacje o szlaku, ale chyba nie byłeś przygotowany kondycyjnie, skoro już po pierwszym dniu poważnie zaczęło doskwierać Ci kolano, a potem z trudem przemierzałeś 20 km dziennie. Wziąłeś 28 kg bagażu na plecy! To dużo za dużo! Jestem pewny, że z perspektywy czasu mógłbyś zrobić całą listę rzeczy, które były niepotrzebne lub mógłbyś je zamienić na coś innego, lżejszego (zjadłeś cały ketchup?
:D). No i brak kijków trekkingowych przy Twoim kolanie to istotny błąd, ale o tym przekonałeś się sam
:) To wszystko sugeruje mi, że raczej nie miałeś wcześniej doświadczenia z trekkingiem w górach, a mimo to podjąłeś się przejścia 180 km w miejscu odosobnionym, gdzie nie było zasięgu, a istniała szansa, że przez kilka dni nie spotkasz człowieka. Jedni pogratulują Ci odwagi, ja raczej widzę tutaj nieostrożność. I zanim wyleje się na mnie wiadro pomyj za ten wpis, tłumaczę, że moim celem nie jest umniejszanie Twojego wyczynu, a przestroga na przyszłość. Wybierając się na podobne wyprawy, trzeba być dobrze przygotowanym i świadomym różnych ewentualności. Wszystkie opisy podróżniczych wyczynów, których bohaterowie zlekceważyli zalecane środki bezpieczeństwa (np. trekking po lodowcach w pojedynkę olewając ryzyko wpadnięcia w szczelinę) brzmią dobrze tylko po fakcie i to jeśli skończyły się szczęśliwie. Raz na jakiś czas zdarza się jednak wypadek i wtedy mówi się już tylko o nieodpowiedzialności i krótkowzroczności (np. gdy trzeba ściągnąć z gór gościa, który poszedł tam w klapkach i skręcił kostkę). Jeśli źle Cię oceniłem na podstawie tych kilku faktów, które zamieściłeś w relacji, to przepraszam, ale to był tylko pretekst do mojego apelu o rozwagę w przypadku takich wypraw. Fantazja jest dobra w czasie weekendowego wypadu do europejskich stolic, a nie gdy człowiek staje twarzą w twarz z naturą i jest zdany tylko na siebie.
korpus, przy pierwszych wyprawach albo testowaniu nowych pomysłów takie rzeczy się zdarzają. Nie demonizowałbym, zwłaszcza kwestii kolana, bo sam pamiętam że złapałem jednocześnie kontuzję kolana i uda pierwszego dnia podczas wyprawy rowerem na Nordkapp, ale już po 2 dniach opanowałem to i mogłem robić przez ponad 20 dni między 110 a 180 km dziennie. Gdyby tylko była taka potrzeba natychmiast skończyłbym wyprawę. Braków sprzętowych jakich wtedy doświadczyłem nawet bym nie przewidział przed wyjazdem, ale teraz mam doświadczenie i jestem w stanie samemu organizować podobne wyprawy.Nie wiesz jak boli nieudany skok przez płot dopóki nie przeskoczysz
;)A wracając do relacji, chyba kolejny raz będę mógł czerpać inspirację z f4f.
korpus napisał:To wszystko sugeruje mi, że raczej nie miałeś wcześniej doświadczenia z trekkingiem w górach, a mimo to podjąłeś się przejścia 180 km w miejscu odosobnionym, gdzie nie było zasięgu, a istniała szansa, że przez kilka dni nie spotkasz człowieka. Jedni pogratulują Ci odwagi, ja raczej widzę tutaj nieostrożność.korpus napisał:Raz na jakiś czas zdarza się jednak wypadek i wtedy mówi się już tylko o nieodpowiedzialności i krótkowzroczności (np. gdy trzeba ściągnąć z gór gościa, który poszedł tam w klapkach i skręcił kostkę).Każdy ma prawo do własnego zdania ale jednak jest spora różnica pomiędzy tą wyprawą na Grenlandię, a gościem w klapkach na górskim szlaku. Kolega się przygotował do wyjazdu jak umiał i widać, że miał odpowiednie przygotowanie kondycyjne. Oczywiście popełnił pewne błędy ale najlepiej się przecież uczy na własnych pomyłkach. Gość w klapkach to poprostu głupota w czystej postaci i tyle.A, że jakieś poważniejsze ryzyko na takiej wyprawie istnieje, to myślę, że kolega dobrze wiedział przed wyjazdem ale od tego są marzenia, żeby je spełniać. Osobiście to już bardziej pod nieostrożność podchodzą mi czasami wyczyny pewnego moderatora, nazwijmy go roboczo - W.
:)
Pytanko do autora relacji.Samotna wyprawa w co by nie mówić region, gdzie można nie spotkać człowieka przez kilka dni. Byłeś jakoś zabezpieczony na wypadek jakiegoś wypadku w sensie np kontuzji uniemożliwiającej dalszy marsz/ powrót? Jakie są możliwości wezwania pomocy w taki przypadku na Grenlandii? Jakieś radio?
Z pokorą przyjmuję wszelkie słowa krytyki.Jeśli chodzi o mój ekwipunek - nie miałem żadnych niepotrzebnych rzeczy, zarówno pod względem ciuchowym, jak i jedzeniowym.Tutaj nie zmieniłbym nic, no może poza jakością kilku rzeczy(np. lepsze spodnie,lepszy plecak, możnaby troche wymienić....)
:) Co do przygotowania kondycyjnego - nie mam sobie nic do zarzucenia, nie robiłem specjalnych przygotowań (typu chodzenie w górach przez kilka dni), bo najprościej w świecie nie miałem na to czasu.Znałem jednak swoje możliwości plus bardzo dobrze przestudiowałem szlak dzień po dniu i wiedziałem co mnie czeka.Być może większe problemy miałbym wraz z gorszą pogodą, ale miałem 2 dni "buforu", noi gdybać sobie można
:)Co do kontaktu w razie różnych zdarzeń - moje wyjście zgłosiłem na policji w Kangerlussuaq oraz powrót w Sisimiut. Szedłem dokładnie tyle dni, ile planowałem.Nie mam telefonu satelitarnego, w razie kłopotów zostałbym w jednej z chat i czekał na pomoc kolejnych piechurów, z ksiąg gości wyczytałem,że mniej więcej w połowie trasy, jego partnerka dość mocno zachorowała, została w chatce (Lake House), a gość czym prędzej podążał do Sisimiut.W trasie spotkałem 3 osoby (poza mną) także idące samotnie, bez telefonów satelitarnych i radia.Z przewodnika wynika,że w historii Arctic Circle Trail (szlak jest oznaczony od 1997), nie było jeszcze przypadków konieczności ewakuacji helikopterem.Don t be the first one!
:)Jeszcze gwoli ścisłości - kolano zaczęło mnie boleć feralnego drugiego dnia(po pierwszych 20 km wszystko było ok), kiedy lało, wiało i szedłem na łeb na szyję, by tylko dotrzeć do chatki.Nie wyszło to z braków kondycyjnych.
Chciałbym pogratulować Ci tych kilku dni spędzonych bez cywilizacji - pewnie czasem wielu z nas też chciałoby rzucić wszystko w czorty, te telewizory, komórki, samochody, internety, fejsbuki i te inne fly4free (..no to teraz będzie ban
;) ) i pójść w taką dzicz, mieć taki RESET.Szacun.
Parę dni temu skończyłam czytać "Into the Wild" i miło wiedzieć że wśród Polaków są też ofiary takiego "wanderlust".Podziwiam fantazję i dziękuję za relację
:-)
ekstra. mało człowiek już ma marzeń o północy a tu jeszcze jedno, dzięki.Szacun ogromny:) Faktycznie momentami szkocko. Trochę widokowo jak Isle of Harris & Lewis. Pozdr!
Dzięki za wszelkie miłe słowa - naprawdę polecam ten szlak i wyprawę, lotniczo nietanią, ale warto...
:)Co do rezerwacji - moj proces refundacji zaczął się 30.wrzesnia i zwyczajowo trwa 5-10 tygodni, a wiec jeszcze jestem uzbrojony w cierpliwość.Dam znać jak tylko sprawa się zakończy.
Cześć,Przede wszystkim gratuluję wyprawy!
:) Przeczytaliśmy z chłopakiem tę relację jednym tchem, gdyż sami w tym roku polujemy na 'arktyczne' promocje, a Grenlandia i ACT zrobiły na nas duże wrażenie. Czy byłaby szansa na podesłanie przewodnika, z którego korzystałeś, na maila? olkaa85@o2.plByłabym wdzięczna!pozdrawiamOlga
Informuję, iż w dniu dzisiejszym otrzymałem zwrot za loty, które nie odbyły się na trasie Kopenhaga - Kangerlussuaq.Proces refundacji trwał od 30.września, ale najważniejsze,że z pozytywnym finałem.Rezerwacji na te loty dokonywałem na flipo.pl
Piękna relacja! Gratuluję trekkingu! Przeczytałam z tym większą ciekawością, że też się tam wybieram. Mam w związku z tym pytanie - czy w Kangerlussaq lub Sissimiut można kupić kartusze do palników? Jeśli tak, to jakiego typu są dostępne? I jeszcze gorąca prośba - czy możesz na adres mailowy wysłać przewodnik po ACT? Będę wdzięczna
:)
Katusze można kupić zarówno w Kangerlussuaq (jedyny większy sklep - naprzeciwko wyjścia z lotniska), jak i w Sisimiut.Niestety nie napiszę Ci dokładnie, jakie są to katusze.Ja miałem ze sobą kuchenkę paliwową.A przewodnik przed chwilą wysłałem na maila.pozdrawiam
:)
Zastanawiam się nad napisaniem relacji ze Spitsbergenu 2013, o ile można wstecz
:) Chociaż napewno było to mniejsze wyzwanie, dalekie od typowego trekkingu, bardziej wycieczki z bazą w Longyerbyen.
Witam! Dołączam się do gratulacji za nietypowy trekking! I mam także prośbę, w miarę możliwości, o przesłanie tego przewodnika, ponieważ zastanawiam się nad wybraniem się w podobną podróż! mój adres: bar-m@o2.pl
:)
Nie korzystałem, miałem tylko i aż: mapy i kompas.Jak na moje, akurat na ACT - niepotrzebne, ja miałem zresztą wystarczająco wydatków przed wyjazdem.Może w przyszłości się skuszę na takie coś.Chociaż,by rodzina znała moje położenie
:)
A mógłbyś mi też przesłać przewodnik(i)? trog@swmud.netOd raz też proszę napisz czy między tymi dwoma miastami (Sisimiut i Kangerlussuaq) jest jakaś droga i jeśli tak, to jak daleko od niej szedłeś?I... jeszcze jedno
:) W pierwszym poście pisałeś, że nie komentujesz Greenland Express. Coś jest nie tak z tą linią?Btw. Ląduję w Kangerlussuaq 29 lipca 2015 i mam w planach przejść ACT. Jeśli ktoś będzie w tym terminie też - dajcie znać.
Co do dróg - znasz odpowiedź, ale zacytuję jeszcze przewodnik:Quote:Not wishing to alarm prospective trekkers, but the course of the Arctic Circle Trail,with a few variations, has been proposed for a conversion into a dirt road betweeen Kangerlussuaq and Sisimiut.The route has been surveyed,a report has been completed and costs have been estimated.However,there are various issues to be adressed.In places, the land contains a thick layer of permafrost,and if it is damaged so that it begins to melt,any road built on top of this wil buckle and colapse.No final decision has been made and,with luck, the report will be shelved,leaving the Arctic Circle Trail as a classic wilderness route and the longest popular trail in Greenland.Szczerze, idąc tym szlakiem, zrobienie tam ubitej drogi to GIGANTYCZNE koszty i nie sądze, aby nastąpiło to w ciągu kilkudziesięciu lat, o ile kiedykolwiek.Co do Greenland Express - wiem,że na nowo latają, ja po prostu miałem z nimi niemiłe doświadczenia z uwagi na odwołany lot + zero informacji.Życzę,aby nikomu się to nie przytrafiło.Przewodnik wysłałem.pozdrawiam
Witam drążę temat, poczytałem, jestem zwyczajnie zainteresowany Grenlandią i tu moja prośba...BooBooZB i wszyscy wtajemniczeni... Bardzo proszę o przewodniki, mapy i inne materiały i wszelkie info o obszarze... Mój mail heniek.henio@wp.plPozdrawiam gorąco
:) w lodowym klimacie
;)
Gdańsk - Kopenhaga SASem. Z Kopenhagi do Kangerlussuaq i dalej do Ilulissat plus powrót z Kangerlussuaq do Kopenhagi Air Greenland. Z Ilulissat do Sisumiut prom AUL - też fajna sprawa.
Gdzie kupiłaś butlę albo kuchenkę? I jeżeli na miejscu to ile Cię to kosztowało?Czy warto brać wędkę?Jak z pogodą? Jak z komarami? Czy spotkałaś woła piżmowego
:)?
W Sisimiut bez problemu kupisz zarówno katusze jak i paliwo.Jest kilka sklepów typowo turystycznych.Cen niestety nie pamiętam.W przewodniku widnieje wiele wzmianek o rzekach i jeziorach "full of arctic char" - wędkować więc napewno warto, choć wędka to napewno troche więcej bagażu.Osobiście widziałem kilka wielkich ryb, które nie zdążyły wypłynąć z małych jezior.Komary ponoć znikają w połowie sierpnia, gdy temperatura w nocy spada poniżej zera.Mi w ogóle nie dokuczały (wyprawa po 20.sierpnia).
BooBooZB napisał:W Sisimiut bez problemu kupisz zarówno katusze jak i paliwo.Jest kilka sklepów typowo turystycznych.Cen niestety nie pamiętam.A w Kangerlussuaq ?Właśnie czytałem ten przewodnik i mnie to zaciekawiło. Z jednej strony wędka trochę waży, a z drugiej ciepła rybka może znacząco podnieść morale na trasie
:)
W Kangerlussuaq też - jest sklep zaraz przy wyjściu z lotniska - praktycznie jedyny w tym małym miasteczku.Sporo katuszy nie do końca pustych było też w pierwszej chatce w Hundeso.
Przepraszam, dawno mnie tu nie było.Odpowiadam kkawa1, choć w zasadzie odpowiedź już tu padła.Palnik nakręcany zabraliśmy z Polski. Z kartuszem nie było tak prosto, ponieważ w Kangerlussuaq nie znaleźliśmy. Podobno są w sklepiku przy lotnisku, ale nie pasowały nam godziny otwarcie. Kupiliśmy natomiast w Ilulissat. Nie pamiętam ile kosztowały, bodajże 30-50 zł za 500 g. W Sisimiut nie widzieliśmy kartuszy, choć tamtejszy sklep turystyczny wyglądał dość obiecująco. W chacie Hundeso były same puste kartusze, więc nie zawsze mozna na to liczyć. Generalnie nie zalecałabym odkładania tego zakupu na ostatnią chwilę.Co do wędki nie ma rozeznania.Komarów i meszek praktycznie nie było (byliśmy na przełomie lipca/sierpnia. Były natomiast całe chmary muszek, które nie gryzły, ale pchały się wszędzie: do oczu, w uszy, nos. Spotkanie z taką chmarą przypominało wejście pod prysznic. Repelenty typu DEET na to nie działają. Ja szłam w moskitierze. Pogoda była bardzo przyjazna - pomiędzy 6 a 20 st. Można by rzec, że to arktyczne upały. W zasadzie nie padało.Co do zwierzaków, to woła piżmowego niestety nie spotkaliśmy, choć bardzo na to liczyliśmy. Były renifery, bielaki, trochę ptactwa: śnieguły, poświerki, czeczotki, białorzytki, było też dużo nurów lodowców, bieliki, sokoły ale generalnie szału nie było. Co do wielorybów, to owszem, były i to w dużych ilościach. Najpierw oglądaliśmy je z lądu z żółtego szlaku przy Ilulissat a potem w okolicy Aassiat z rejsu Ilulissat - Sisimiut - całe stada. W ogóle koniecznie polecam wypad na kilka dni do Ilulissat. Cudowne miejsce, trudna stamtąd odjeżdżać. Czy z Sisimiut można na wieloryby? Nie wiem niestety. Pozdrawiam
Tak jeszcze tylko dodam, dla tych co nie byli. Moskitiera jest na ACT calkowicie, bezdyskuzyjnie OBOWIAZKOWA.Muszek sa miliardy i kazda z nich chce Ci wleciec do nosa, oka, ucha a najorsze jest juz to jak idziesz pod gore np. i wleci Ci centralnie do gardla. Raz, ze blee, a dwa, ze naprawde jest to meczace. Ja moskitiery nie mialem i to byl najwiekszy blad mojego zycia.
:)W Kangerlussuaq w sklepie przy lotnisku widzialem te moskitiery za jakies 98 DKK, jesli sie nie myle, ale naprawde warto. Niestety zainteresowalem sie tym dopiero po przejsciu ACT.
:(
Dziękuję za odpowiedź. Przeczytałam waszą relację z trekkingu, super zdjęcia. Naprawdę dużo osób spotkałyście. Mam jeszcze kilka pytań technicznych o toaletę. Czy przez 9 dni myłyście włosy? Jak wytrzymałyście bez mycia włosów? Jak ze śmieceniem na szlaku tj. czy zbierałyście swoje papiery toaletowe po użyciu? Wszystkie śmieci typu puste puszki po mielonkach to chyba zabierałyście ze sobą?
W niektórych domkach są toalety (bodajże 3), gdzie umieszczasz czarny plastikowy worek, robisz tam to co się właśnie robi w tych miejscach i wraz ze swoim wyjściem umieszczasz ów worek z zawartością w specjalnym do tego przygotowanym kontenerze/skrzyni na zewnątrz.Kontenery te opróżniane w zimie za pomocą skuterów śnieżnych.Co do innych dni - pozostaje załatwiać się na uboczu, odejść od szlaku.Pierwszego dnia w Hundeso jest kibelek z widokiem na jezioro, warto więc otworzyć drzwi
;) Co mycia włosów/kąpania się - ja podczas wędrówki kąpałem się z 3-4 razy w lodowatych jeziorkach.Piękna sprawa.No ale prysznic po 9 dniach - chyba nawet postawię ponad to
:P
Hej! Też wybieram się w tym roku na Arctic Circle Trail. Gdzie można znaleźć ten przewodnik? Najlepiej w pdf? Ja nie mogę coś upolować wersji, która nie chciałaby się od razu podpinać do mojej karty kredytowej... Chętnie bym kupiła papierową wersję, ale 80 zł to chyba lekka przesada. Pozdrawiam i będę wdzięczna za odpowiedź!
Zupełnie tego nie rozumiem, że dopiero dzisiaj trafiłam na tę pierwszą relację.@BooBooZB gratuluje i chylę czoła. Jestem pod ogromnym wrażeniem. A zdjęcia są takie urzekające. Podałbyś całkowity koszt tej wyprawy - tak orientacyjnie.Bo jestem ciekawa, czy to prawda, że tamten kierunek to nie dość że dla twardzieli to jeszcze dla majętnych twardzieli. Rzekłabym, że to hipsterska destynacja
:lol:
28 kg na plecach??? Mozesz wyjasnic - how come???Swego czasu robilam Szlak Krolewski w Norwegii i Szwecji - wlasciwie robilismy go cala rodzina z wtedy 12 letnim synem. Nasz ekwipunek: maz - 17 kg, ja 14 kg, syn 5 kg (wlasciwie same karimaty i troche pierdol).Warunki klimatyczno-przyrodnicze podobne. Zarcie w wiekszosci mielismy ze soba. Zrobilismy jakies 130 km.
@sofizmat - jako,że od mojego przejścia ACT minęło prawie 2,5 roku z czystym sumieniem mogę powiedzieć,że nieco ewaluowałem na płaszczyźnie szeroko pojętego sprzętu oraz obecnie nawet czasem b.restrykcyjnego cięcia w bagażu z piłowaniem szczoteczki włącznie
;) Na tej wyprawie nie miałem liofilizatów, za to miałem dość ciężką odzież, którą nie zawsze nosiłem na sobie, 4-kg namiot i syntetyczny śpiwór, sporo jedzenia w puszkach.I tak na starcie wyszło.Ale dopiero mając na plecach kajak plus wszystko inne można docenić, iż w ten czas, wcale nie było tak ciężko
:P @Japonka76 - dziękuję za b.miłe słowa i przebrnięcie przez relacje.Koszty - one może nie zamykają się w cenie przelotów, ale ich odchylenie jest b. nieduże, bo jak już ruszysz w dzicz, to nie ma gdzie wydawać pieniędzy
;) A konkretnie, na Grenlandię lotniczo można dostać się z Kopenhagi, Islandii lub Kanady.Zazwyczaj najtaniej z Kopenhagi, ale nadal nie ma promocji takich jak kiedyś.A więc obecnie - około 3000zł za loty CPH - SFJ z różnicami w zależnie od pór roku. No i wiadomo - tu rzadko lata się z podręcznym.Grenlandia ma dwa lotniska przyjmujące duże samoloty z kontynentu - wspomniane Kangerlussuaq oraz Narsarsuaq na południu.Stamtąd w inne części wyspy latają dwuśmigłowe Dashe albo helikoptery.Generalnie im dalej na północ tym oczywiście drożej, z docelowym lotem do Quaanaaq nawet za 13000.Zależy czego oczekujesz od Grenlandii, trekkingowo ACT jest super i na pewno tam wrócę
:P .A dostęp do lodowego piękna z bliska jest w Ilulissat i nazywa się Icefjord, z tym że już okolice Ilulissat nie są aż tak tradycyjne trekkingowo.
Ja chyba za wszystko zaplacilem ponizej 8k PLN. Nie pamietam juz.Policz sobie to tak:2x bilet AirGreenland (CPH-SFJ i w druga strone, musisz leciec AirGreenland - serio, inna linia Cie wydyma - uwierz :>)2x bilet do Kopenhagi skad tam bedziesz lecial (ja lecialem z Krakowa i nie pamietam juz czy te 700 PLN Norwegianem to bylo w 1 strone czy dwie)1x bilet JHS->SFJ (ja placilem chyba cos kolo 550 PLN)Do tego dolicz z 3-4 dni za hostel. Ja bylem chyba z 3 dni w Kangerlussuaq i 3 w Sisimuit.Na miejscu licz mniej wiecej tak, ze koszt nienajgorszego sniadania, jak kupisz w sklepie to 50 PLN (tyle zaplacilem za kilka plasterkow sera zoltego, chlep i paste jajeczna).Wszystkie atrakcje i w SFJ (np wyprawa na lodowiec), JHS i Illulisat da sie wygooglac razem z cenami.Ja zaluje tylko jednej rzeczy, mianowicie ze nie bylem w Illulisat. Tam ponoc jest mega zajefajnie, wiec wlicz sobie to tez.Reszte jedzenia przywieziesz samolotem w plecaku z PL. Aha, kup moskitiere na glowe - naprawde warto.
:)
BooBooZB napisał:Zazwyczaj najtaniej z Kopenhagi, ale nadal nie ma promocji takich jak kiedyś.A więc obecnie - około 3000zł za loty CPH - SFJ z różnicami w zależnie od pór roku. No i wiadomo - tu rzadko lata się z podręcznym.troche to nielogiczne ze taniej ze jest z Kopenhagi niz Reykiaviku, szkoda bo na Islandie mozna sie latwo i tanio dostac wizzairem.
Cześć i czołem
:)Zainspirowani wyprawą Zbyszka, w lipcu 2015 również wybraliśmy się na trekking ACT
:)Gdyby ktoś miał ochotę poczytać, poniżej link do relacji z tej wycieczki:http://footsteps.cba.pl/index.php/relac ... grenlandia
Cześć,Chciałbym ale nie mam czasu pisać relacji z wyjazdu dlatego może kilka info na temat ACT.Miałem okazje czytać ten wątek przygotowując się do wyjazdu więc napiszę kilka info jak u mnie było (część info może się powtarzać z tym co już poprzednicy napisali)Loty:Leciałem na 2 oddzielnych rez: WAW - CPH - KRK (SK) oraz CPH - SFJ - JHS / SFJ - CPH z GL.Na locie do 1 nocka w CPH na zwiedzenie miasta. Na powrocie lądowanie po północy(lot opóźniony,nocka na lotnisku w CPH) i rano lot CPH - KRK.Robiłem trasę treku od Sisimiut do Kangerlussuaq. Dlaczego w tą stronę?- żeby na powrocie nie ryzykować, że lot JHS - SFJ spóźni się i nie zdążę na przesiadkę na lot SFJ - CPH- że w SFJ dużo ciężej o gaz z wejściem na palnik zakręcany ...i kilka innych powodówLot CPH - SFJ - CPH posiłek na pokładzie, ekraniki przy fotelach, ale samolot stary. 278 seats. Samolot A332.Lot SFJ - JHS Dash8, 37 miejsc. Miejsca zajmuje się kto pierwszy ten lepszy siada gdzie chce. Lot 30min.Lotnisko SFJ:- jest jeden ATM. Jest informacja turystyczna(czasem ktoś tam jest).- Youth Hostel w mieście od 240-250 DKK za łóżko/za noc w pokoju wieloosobowym(pobiera extra 5% za płatność kartą, gotówka nie ma tej opłaty)- Polar Lodge pokój 2 os ok 980 DKK/za noc- Hotel lotniskowy 1645 DKK/noc- supermarket na przeciwko lotniska = jak wylądowałem w SFJ nie było w markecie gazu zakręcanego, tylko Camping gaz(wbijany). Drugi dużo mniejszy market ok 2km od lotniska(niedaleko hostelu) - na lotnisku/w hotelach/w hostelach/w supermarkecie można płacić kartą(płaciłem MC kantoru Aliora)Lotnisko JHS:- malutkie, brak ATM na lotnisku. - w mieście duży supermarket- gaz zakręcany kupowałem w Sisimiut tu https://goo.gl/maps/5fWfGRkKMUD2. Koszt dużego kartusza to 100 DKK/duży kartusz, też na stacji benzynowej można próbować(ale zakręcanego nie mieli)- droga lotnisko - centrum miasta ok 4.5km pieszo zrobiłemSzlak:- miałem liofile przywiezione z Polski- mapę szlaku można np ściągnąć aplikację maps.me i tam mapę Grenlandii, szlak i domki są tam zaznaczone/ewentualnie polecam ściągniecie tracku GPS z Wikiloc- dziennie spotykałem ok 10-20 osób.- spałem w domkach(1 raz w namiocie), szedłem 8 dni całą trasę- polecam baaaaardzo dobre buty wodoodporne i dobrą pelerynę przeciwdeszczową- w domkach są pozostawione kilka kartuszy gazu, ale zdecydowana większość pusta, jak nie kupicie gazu w mieście ryzykownym jest wyruszanie na szlak i "liczenie" akurat się znajdzie- zasięg straciłem już pierwszego dnia zaraz po wyruszeniu z Sisimiut, a odzyskałem przy Kelly Ville, przy drodze na końcu szlaku. Używałem karty SIM prepaid Mobile Vikings, i miałem sms za 0.19gr na Grenlandii, a transfer danych też w sensownych cenach. Np z karty SIM abonament Play koszt sms 1PLN, transfer danych jakieś chore kwoty.- można z Kelly Ville do SFJ zamówić taxi, nr tel znajduje się na kamieniu jak dojdziecie do drogi. Albo można zejść drogą żużlową 4km do drogi asfaltowej i tam próbować łapać stopa(jeszcze 13km do lotniska/miasta SFJ jest)- na canoe przy Canoe Center/Katifik trzeba uważać bo wiele dziurawych połatanych taśmą
:)- tel satelitarny jak coś łapią na Grenlandii zasięg firmy Immersat oraz Iridium.W razie pytań piszcie.M.
Dobry pomysł plus okoliczności także sprzyjające: kef-sfj-1380zl-wakacje-2018,232,117617
;) W mijającym już sezonie, kilku forumowiczów przeszło ACT w różnych wariantach.
BooBooZB napisał:Dobry pomysł plus okoliczności także sprzyjające: kef-sfj-1380zl-wakacje-2018,232,117617
;) W mijającym już sezonie, kilku forumowiczów przeszło ACT w różnych wariantach.Może to już padało, ale muszę zapytać: jak na ACT wygląda kwestia niedźwiedzi polarnych? Czytałem, że na Grenlandii się zdarzają. Czy trzeba pożyczać armatę?
W regionie ACT nie ma niedźwiedzi polarnych, więc spokojnie. Jak będziesz miał szczęście to zobaczysz woły piżmowe, a prawie na 100% renifery i zające polarne.
Cześć, dzisiaj specjalnie się zarejestrowałem żeby w końcu coś napisać
:) w szczególności chciałbym bardzo podziękować BooBooZB - którego relacja kiedyś zachęciła mnie do wyruszenia na ACT w lipcu 2017
:) spotkałem tam na szlaku jakieś 25osób, z czego 2 Polki - także zachęcone relacją na tym forum
:) w tamtym czasie Niemiec (Frude, o ile dobrze pamiętam - ten od akcji sprzątania ATC) który "opiekował się szlakiem" szacował że rocznie przechodzi go jakieś 1,5k turystów (wliczając też pokonujących zimą na psich zaprzęgach). W 2017 był plan, żeby wzdłuż szlaku wybudować ścieżkę pozwalającą pokonywać szlak konno i na quadach. Nie wiem na czym to się skończyło, podpisywałem gdzieś petycję o zaniechanie tego pomysłu. Co do "niebezieczeństw" szlaku - szlak jest coraz popularniejszy, przechodzi go coraz więcej ludzi, więc nawet idąc samemu, w przypadku jakiejś kryzysowej sytuacji jest spore prawdopodobieństwo że ktoś nam pomoże
:) ALE niedźwiedzie rzeczywiście się tam pojawiają, nie ma chyba udokumentowanych przypadków ataku na ludzi, ale np. na inne zwierzęta już są
:P dzieje się tak raz na kilkanaście lat - Frude pokazywał mi nawet zdjęcia niedźwiedzia chodzącego po ulicy w Kangerlussuaq (były 2, jeden został zastrzelony, 2gi... gdzieś uciekł
:P). Nie jest to jakieś realne zagrożenie, ale niedźwiedzie się pojawiają. Frude, oraz tubylcy z Sisimiut mówili też o wilkach, ale żadne źródła tego nie potwierdzają - chociaż akurat oni powinni być nieźle poinformowani. Na pewno są rosomaki, sam jednego widziałem
:) Mało gdzie wspomina się również o ruchomych pisakach, które tu jednak występują
:P i zazwyczaj można przeczytać opinię że jeszcze nikt, w historii ACT nie potrzebował pomocy - a to nie do końca prawda. Na ostatnim odcinku, tuż przed samym Sisimiut jest "ołtarzyk" i kwiaty turysty z Chin który tam był widziany po raz ostatni. Jego ciała szukało wojsko i tubylcy, ponad 2tys osób, nie znaleziono nic. Oprócz tego, w pobliskich górach prawie że co roku tubylcy (najczęściej myśliwi, "zwykli" mieszkańcy z szacunku do przyrody nieczęsto wybierają się sami w dzicz) - nie na szlaku, ale w okolicach. Nie piszę tego, żeby kogoś nastraszyć, ale to nie jest wypad na Babią Górę - trzeba mieć respekt przed dziką naturą. Widziałem tam chłopaka z Portugalii w jeansach, który naczytał się że szlak można robić z 7 letnim dzieckiem. Pewnie że można. Pogoda może być cudowna i wtedy wszystko jest ok. Ale równie dobrze może spaść 30cm śniegu - czy to w lipcu czy sierpniu, a wtedy już nie jest tak kolorowo. Tak czy siak, serdecznie polecam, super przygoda, BooBooZB - jeszcze raz dzięki za inspirującą relację. Jeśli ktoś chce, mam przydługawy filmik z mojego wypadu, pozdrawiam! https://www.youtube.com/watch?v=L6xUJOvBhiA&t=82s
Po pierwsze, świetny film!!!, z jeszcze lepszą ścieżką dźwiękową (sam obejrzałem go kilkukrotnie przed umieszczeniem Twojego posta).Jak Twoim zdaniem ma się sprawa z trekkingiem w Lipcu? Wiele osób poleca zdecydowanie Sierpień, argumentując to zarówno mniejszą ilością uciążliwych moskitów oraz roztopami, które w czerwcu i na początku lipca sprawiają, że droga bywa błotnista.Jeżeli mógłbyś jeszcze napisać z iloma kg ma plecach startowałeś, ile dni zajął Ci trekkingi i czy pogoda w lipcu mocno go Tobie wydłużyła, byłym wdzięczny.
@pokrowceMiło było dzięki Tobie "powrócić" na szlak.Filmik długi, ale obejrzałem go w całości z przyjemnością
;) W tym roku minie 5 lat od kiedy przeszedłem ACT, a mam wrażenie jakby to była co najmniej dekada. Widzę,że także miałeś bliższe spotkanie z reniferami. Zazdro za złowioną i zjedzoną rybkę
:P Co do zaginionego Chińczyka - także słyszałem o tym nieszczęśliwym przypadku. Takie są jedne z następstw popularyzacji szlaku.Jest mi niezmiernie miło, że relacja zainspirowała Ciebie,a także kilku innych forumowiczów, którzy także ACT mają za sobą.
;)@Father Figure, co do miesięcy:Czerwiec - niewielki ruch na szlaku, ale teren po roztopach mocno podmokły, wylęg moskitówLipiec - największy ruch na szlaku, owady także na pełnej.Od połowy sierpnia wraz pierwszymi nocami poniżej zera - brak komarów.Spory ruch na szlaku.W chwili obecnej najlepszy czas to przełom sierpnia / września.Brak komarów i mniej piechurów.
@BooBooZB dzięki, filmik rozciągnięty i zmontowany głównie z myślą o rodzinie, chciałem żeby poczuli trochę klimatu
:Pw chatkach są księgi gości, było sporo wpisów polaków - obstawiam że większość zainspirowana Twoją relacjąpozdrawiam!@Father Figuredzięki, fajnie że filmik się spodobał - muzyka głównie grenlandzka
:)pewnie poniższym komentarzem narażę się na drwiny pewnych osób, ale może poniższe info okaże się przydatne.od początku: na Grenlandii przebywałem od 5 do 16 lipca. opierałem się głównie na relacji BooBooZB - przeczytałem może 2-3 inne wpisy na anglojęzycznych blogach. stwierdziłem że nie ma co za dużo czytać - nie ma niedźwiedzi, szlak jest prosty, będzie to środek arktycznego lata, więc pogoda nie powinna być zła. mapy zamówiłem sporo wcześniej, jednak z Anglii dotarły do mnie dopiero tydzień przed wylotem, w informacji na odwrocie przeczytałem o ruchomych piaskach, oraz przestrogę żeby raczej nie chadzać samemu
:P pomyślałem że może to był błąd że tak mało czytałem o szlaku, ale już nie było czasu, miałem trochę rzeczy na głowie. podczas lotu, siedziałem koło mniej więcej 30-35 letniego Grenlandczyka, który jako myśliwy-amator pół drogi przestrzegał mnie, żebym uważał, bo nawet oni grenlandczycy starają się nie wchodzić samotnie w dzicz. dodatkowo, dolatując nad lotnisko, okazało się że w górach leży śnieg z burzy śnieżnej która miała miejsce dzień wcześniej - co dodatkowo nakręciło mojego grenlandzkiego znajomego, który kazał mi obiecywać że będę na siebie uważać
:D co było jednocześnie miłe i niepokojące
;-)lotnisko jest jakieś 35km od lodowca od którego wieje zimny wiatr, do tego w nocy temperatura była na minusie, spadł śnieg i pomimo bezchmurnego nieba i słońca było po prostu zimno.po wylądowaniu, chciałem zgłosić policji, że wychodzę na szlak, tak że jeśli nie pojawię się w Sisimiut do 9dni, niech się tym zainteresują
:P „posterunek” (barak) był zamknięty, a na lotnisku w informacji powiedzieli mi, że nie muszę nic nikomu zgłaszać, że to Grenlandia i tutaj wszystko jest niebezpieczne i gdyby każdy każdemu zgłaszał że robi coś niebezpiecznego, to policja zajmowała by się tylko przyjmowaniem zgłoszeń
:P po czym spotkałem Frude (niemca który opiekuje się szlakiem), który uświadomił mnie, że niedźwiedzie i wilki jednak czasem się tu pojawiają. uświadomił że jednak ktoś zaginął na tym szlaku i że zdarzają się załamania pogody, podczas których lepiej nawet nie rozkładać pałąków w namiocie, bo zostaną połamane, należy tylko wejść do namiotu bez jego rozkładania, zwinięty śpiwór wsadzić w reklamówkę, następnie pod brzuch i robić wszystko by nie zamoknął, bo później nie będę miał jak go wysuszyć
:) do tego kupiłem ostatni mały kartusz w sklepie, a jak chciałem dokupić benzynę na „stacji benzynowej” to musiałem 3h czekać na kolesia który ma specjalną kartę dzięki której można zatankować, po czym stwierdzono że stawka dla turysty zamiast 3 korony duńskie wynosi 50 za litr!
:) po czym tak czy siak stwierdzono, że mogą nalać benzynę tylko specjalnych kanistrów z atestem. zasady na końcu świata
;-)tak więc na szlak wyruszałem z opóźnieniem, z obawą że oprócz ruchomych piasków, wilków i niedźwiedzi nie wiem o czymś jeszcze. stwierdziłem że jeśli znowu spadnie śnieg i będę musiał siedzieć np. 2 dni w namiocie, to 1 kartusz może mi nie wystarczyć do ogrzania. co tu dużo mówić: przypanikowałem
:P uczucie wyściskanego żołądka towarzyszyło mi kilkadziesiąt km. wieczorem pierwszego dnia doszedłem do kellyville, jednak postanowiłem iść dalej, żeby nadrobić czas póki pogoda jest dobra. 3go dnia doszedłem do Eqalugaarniarfik. Dopiero tam wyluzowałem. Wraz z oddaleniem od lodowca pogoda się trochę poprawiła (chociaż kolejnej nocy i tak prószył śnieg), przyzwyczaiłem się do Grenlandii, już miałem pewność że nie chce mnie zabić
:P miałem nadmiar jedzenia, gazu i czasu - i to był początek wielkiego chillu
:) ponieważ nie miałem zaplanowanych etapów oraz tego ile danego dnia muszę przejść, miałem mega swobodę, spałem też głównie w namiocie, schodziłem ze szlaku i badałem co jest „za górą”. ostanie 2 noclegi spędziłem w chatce nad fiordem, niedaleko Sisimiut - było tam tak super, że nie chciało mi się stamtąd iść dalej, szczególnie że byli też bardzo pozytywni ludzie których spotkałem na szlaku. ryby, grzyby, owoce morza - Grenlandia ładnie się o nas zatroszczyła. teoretycznie szlak zajął mi 7 dni, ale były tam i dni „na spince” i totalnego luzu, gdzie patrząc na trasę szlaku nie posunąłem się o kilometr (łowienie ryb niedaleko chatki nad fiordem). z mojego doświadczenia, lepiej wyznaczyć sobie jeden dzień więcej i spokojnie iść, nie bojąc się że w razie jakiejś niespotykanej akcji zabraknie czasu i samolot odleci bez nas.moim zdaniem lipiec jest spoko terminem, w 2017 noce bywały chłodne i moskity pojawiały się dopiero po południu, kiedy słonko było wysoko - zawsze też można iść nocą, wtedy ich praktycznie nie ma. po jakimś czasie (5dni?) już się nimi nie przejmowałem i chodziłem bez moskitiery - ważne żeby się smarować. w moim przypadku moskitiera trochę mi przeszkadzała w obserwacji i miałem wrażenie że przez nią trochę tracę. pierwsze dni wędrowałem również nocą i wtedy nie było z nimi problemów, zresztą nocą uaktywniają się też zwierzęta i jest ich znacznie więcej na szlaku. „nocą” - w najgorszym momencie jest szaróweczka i spokojnie można wędrować bez czołówki. taki system obrała 2ka duńczyków - jeden z nich doznał kontuzji achillesa, musieli wyrzucić jeden plecak, spakować najważniejsze rzeczy do jednego i powoli spacerować nocą - często odpoczywali i komary były dla nich uciążliwe.plecak miałem stary, z lat 70 ze stelażem i oldschoolowym systemem nośnym - razem z 1,5l alkoholu ważył 26kg
:D mógłbym zbić wagę, ale chciałem być totalnie samowystarczalny przez 10 dni. było ciężko, ale niewiele bym zmienił. na pewno wymienił bym plecak na jakiś z lepszym systemem nośnym. co do mokradeł, szedłem w starych, chyba 7letnich meindlach - ani razu mi nie przemokły chociaż przemakały na weekendowych wyprawach w góry. po prostu starałem się uważać gdzie stawiam nogi - ważna była dla mnie kwestia i bezpieczeństwa i suchych stóp. jedyne ciężkie momenty na szlaku to podejścia pod góry, ale tam zazwyczaj było sucho (wydaje mi się że męczące były głównie ze względu na wagę plecaka).bywały dni że nie widziałem nikogo, bywało że spotykałem 6osobową grupę - ogólnie „tłumami” na szlaku bym się nie przejmował, no, chyba że chcesz codziennie spać w chatce, to wyobrażam sobie sytuację kiedy jest w niej więcej chętnych niż łóżek
:P ale jeśli bierzesz pod uwagę namiot, lipiec wydaje się naprawdę okej. natomiast jeśli w sierpniu czy wrześniu nie ma turystów i komarów - to wtedy bajka.osobiście polecam podróż DO Sisimiut, a nie odwrotnie, chociażby ze względu na wspomnianą chatkę nad fiordem - super miejsce żeby spędzić więcej czasu.gdyby były jeszcze jakieś pytania - proszę walić śmiało
:)pozdrawiam
@cypel dzięki. młynek, oraz inne skarby znajdują się w ostatniej chatce przed Sisimiut, nad fiordem. nie jest to oficjalna chatka ACT (oficjalna jest jakiś kilometr dalej, na górce, bez dostępu do morza), ale można z niej korzystać. jest to stara chatka rybacka, ponieważ jest nad fiordem, jest do niej łatwy dostęp z Sisimiut i jest wyposażona „na bogato”. jest trochę drewna (które na Grenlandii jest cenne, bo prawie nie rosną tam drzewa) które można wykorzystać do zrobienia ogniska, są wędki, naczynia, przyprawy (w tym młynek!), były folie aluminiowe i inne ekskluzywne rarytasy
:D jak dla mnie, najlepsza miejscówka na ACT
:) dostęp do słodkiej wody, strumień w którego oczku roi się od arctic char, morze które cofając się odsłania omułki i krewetki - czego chcieć więcej
:)pozdrawiam!
Wspomnienia wróciły! @pokrowce, gratuluję przejścia ACT
:!:. Co ciekawe, patrząc na podaną przez Ciebie datę, widzę śmieszną koincydencję: wyruszyłem na szlak (Lodowiec Russella-Sisimiut) mniej więcej tydzień później...
8-) . Odniosę się tylko do jednego: bracie, 26 kg na plecach?
:o #niezazdroszczę, u mnie blisko 10kg mniej
:D
>> wieczorem pierwszego dnia doszedłem do kellyville, jednak postanowiłem>> iść dalej, żeby nadrobić czas póki pogoda jest dobra. 3go dnia doszedłem>> do EqalugaarniarfikA tutaj mam pytanie, które może pomóc także ewentualnie innym osobom, planującym ACT. Z tego co piszesz, wynika, że w dwa dni, mając 26 kg na plecach, przeszedłeś z okolic Hundeso do Eqalugaarniarfik. Hmm, z Kellyville jest kawałek do przyczepy (Hundeso), potem do Katiffik ~20km, dalej do Canoe Center i jeziorem Kangerluatsiarsuaq (~25km), następnie do Ikkattooq (16km) i jeszcze odcinek z Ikkattooq do Eqaluagaarniarfik, czyli jakieś 19km. Dobrze liczę?
@OradeaOrbea - dzięki i również gratulacje! jest nas sporo, a będzie na pewno więcej
:) 16kg - gratki, ja tyle nie miałem pewnie nawet po wyjedzeniu całego prowiantu
:Pdobrze liczysz
:) na etapie planowania ACT miałem nie do końca standartowe podejście - nie dzieliłem wcześniej szlaku na etapy, nie wiedziałem nawet ile jest dokładnie chatek, bo nie one miały wyznaczać moje dzienne cele. Chciałem spać w namiocie i brałem pod uwagę że w urokliwych miejscach mogę zostać trochę dłużej, a w „lepsze” dni trochę nadrobić trasę. wiedziałem też, że równie dobrze mogę iść nocą, uważałem że nie ma znaczenia czy będę się rozbijał i szedł spać o 7 rano czy o 19 po południu. ATC brałem jako całość i chyba stąd moje wątpliwości na początku :O dopuściłem myśl, że jednak mogłem przecenić swoje możliwości, że na Grenlandii mało może zależeć od Ciebie a dużo od Grenlandii
:P no i ludzie których spotykałem byli świetnie przygotowani, a ja nie odrobiłem lekcji.Dlatego też postanowiłem trochę podgonić na początku. Jeśli to komuś coś pomoże, moje pierwsze 3 dni wyglądały tak (daty i godziny na podstawie zdjęć):środa, 5 lipca 201710:04 lądowanie w Kangerlussuaq12:45 piwko u Frude, zdjęcie miśka szlajającego się po Kangerlussuaq, opowieści o wilkach, sztormach i zaginionym Chińczyku
:P
około 14 wyruszam w stronę Kellyville18:18 Kellylle20:00 przyczepa w której spotykam Brytyjczyków poznanych wcześniej u Frudego - zostają na noc w przyczepie, idę dalej
czwartek, 6 lipca:03:38 rozkładam namiot przy jeziorku, jakieś 1,5-2km od Katiffik
13:00 wyspany i najedzony jajecznicą ruszam dalej
:) w Katiffik spotykam 2 duńczyków, jeden z nich dozna później kontuzji achillesa, będą poruszać się nocą z uwagi na wolne tempo i komary, będą musieli pozbyć się połowy sprzętu, gdyż tylko jeden z nich będzie w stanie nieść plecak. po drodze urządzam sobie 2 krótkie drzemki bez rozkładania namiotu.piątek, 7 lipca:7:23 canoe center - spotykam tam sporo ludzi, śniadanie, drzemka i ruszam dalejpo drodze mijam pierwszą z Polek - pozdrawiam jeśli to czytasz, po drodze spotykam idącą z Sisimiut sporą grupę młodych Czechów. Chłopcy mówią że w jeziorze 2 chatki wcześniej (Eqaluagaarniarfik) pływają spore ryby - to miejsce stanowi mój dzisiejszy cel
16:30 docieram do Ikkattooq, tam spotykam 2gą Polkę oraz parkę Czechów. Nie pamiętam imienia, ale ta dziewczyna była właśnie z tego forum
:) pozdrawiam
:) wstyd było mi się przyznać, ale jak opowiadałaś że powyrzucałaś praktycznie wszystkie rzeczy, żeby tylko zminimalizować wagę plecaka - tachałem jeszcze wtedy prawie 1,5l/kg 40% alkoholu
:P plecak mi ciążył, ale ani przez moment nie pomyślałem o tym, że mógłbym się pozbyć cennego balastu
:) chwilka gadki i lecę dalej20:04 przekraczam strumień, spotykam Szwajcarkę która samotnie! z 28kg (chyba 28, pamiętam że był cięższy od mojego!
:P ) plecakiem przemierza Grenlandię :O22:17 docieram do Eqaluagaarniarfik, w środku jest 2ka niemców rosyjskiego i ukraińskiego pochodzenia, później się z nimi zaprzyjaźniam i spędzamy trochę czasu, łowimy ryby itp. tymczasem rozbijam namiot obok. tempo mogło się wydawać szybkie, ale następnego dnia, gdy spałem w Lake House a na zewnątrz prószył śnieg, pośrodku nocy wpadło 2 duńczyków. byli totalnie przemarznięci, nie dali się nawet poczęstować wódką na rozgrzanie
:P mówili tylko że w górach jest śnieg i ciężkie warunki. ściągnęli ubrania i wskoczyli do śpiworów na ziemi. byli to kolesie, którzy już raz zrobili ACT. tym razem chcieli go zrobić biegnąc z jednym tylko noclegiem. w lekkich ospreyach mieli tylko śpiwór i jedzenie na 2 dni. spotkałem też grenlandkę, która szła z Sisimiut do Kangerlussuaq i mówiła że czasami robi tą trasę i w zależności od pogody zajmuje jej to 3 do 4 dni
:P w Sisimiut nasłuchałem się też o tubylcu, który ACT robi na jeden raz, bez przerwy na sen.później wyluzowałem z tempem, więc może wam odpuszczę reszty relacji
:P p.s. w jeziorze koło Eqaluagaarniarfik nie widziałem żadnej ryby
:Ppozdrawiam
Czy ktoś się w tym roku wybiera na ACT?Od około tygodnia niepodal doliny Nerumaq i Kangerluarsuk tulleq widoczne są tumany dymu. Pożary są niegroźne na dłuższą metę, lecz w tej chwili zaleca się, by:There’s a lot of smoke and they recommand not to hike the Arctic circle trail right now. Druga sprawa, około 12 kilometrów w Kangerlussaq spostrzeżono niedźwiedzia. Zagrożenia nie ma, gdyż został zastrzelony przez lokalne władze. W tym rejonie, jest to rzadkie zjawisko, lecz warto umieścić instrukcję na wypadek spotkania z misiem:Quote:Polar bears pose a potential threat to humans, livestock, effects, properties, etc. Avoid any behavior that may provoke an attack.Feeding of polar bearsFeeding polar bears is prohibited, and should under no circumstances take place. This can lead to polar bears repeatedly seeking out residential areas.Polar bears in the wild or outside city limitsKeeping a safe distance from a sighted polar bear is the safest option in avoiding any attack. Upon observing a polar bear, you must leave the area immediately. Contact The Ministry of Fisheries, Hunting and Agriculture, the village authorities and the wild life officer.An adventurous nature and desire to take photographs of the polar bear do not justify any act that may put you or the polar bear in danger.What to do upon encountering a polar bear:Do not walk or sail up to the polar bear. Leave the areaIf necessary, fire a few warning shots with a rifle, a signal pistol, a foghorn or something else that may work as a deterrent and scare the polar bear away Notify The Ministry of Fisheries, Hunting and Agriculture, the village authorities and wild life officer about where you sighted the polar bear.Travelling in polar bear countryIn areas where observations of polar bears are frequent, it is recommended to carry a rifle of cal. .30-06 as a minimum, loaded with soft point ammunition, at all times. When camping in these areas, you should always have a polar bear guard and/or a warning system (e.g. trip wires). Ensure that sleeping tents and food stock are separated by a minimum of 50 meters. Handling of waste and its disposal must also be positioned well away from tents and the food stock. When placing your camp, avoid areas: with active glacierswith pack ice (on ice) ravines/crevasses along the coastwhere there is a polar bear den nearbywhere there are traces of polar bears; tracks, fresh feces, etc. that may disturb your hearing, e.g. a river.Polar bears at towns and villagesWhen a polar bear is approaching a inhabited area, attempt to scare it away, firing warning shots with a rifle, signal pistols or similar. Metallic sounds, from banging on pots for example, can also be used as polar bear deterrent. Boats, snowmobiles or ATV’s may be used in such circumstances. The driving of polar bears is done in a slow pace - only a few km’s per hour as polar bears are easily overheated, which may have a lethal effect on them. In any case, you must abide by the orders given by the Ministry of Fisheries, Hunting and Agriculture, Police, village authorities or wild life officer.Problem BearsProblem Bears are defined as individuals that repeatedly, and despite being driven away, seek out inhabited areas.License to killThe option of killing a polar bear is an absolute last resort. Cases of problem bears are evaluated individually by The Ministry of Fisheries, Hunting and Agriculture (APNN)1 to determine whether it is necessary to kill a polar bear. The necessity of killing a polar bear must be documented with photographs or other reliable source of documentation. As a general rule, police, village authorities or wild life officers stand in charge of the killing.Figure 1: shot placement (sysselmannen.no)In the case of polar bear cubsPolar bear cubs are born in high winter, and it is estimated to be around the beginning of January. When a cub is approx. 2 years old, it is usually weaning from its mother. It will by then, regardless of gender have the same size as the mother. If the cub is NOT as big as the mother, it is approx. 1 year old, and would NOT be able to fend for itself.If it is 1 meter long, measured from snout to tail, it will approx. be 1 year and with all probability, still dependent on its mother. If it is 1m high, standing on four legs, it is about. 1.5 -2 m long and would most probably already be 2 years old and able to fend for itself.There is no significant difference in size, between the male and female polar bear in the very first years of its lifetime. Measured in March-April, the length measured in a straight line from snout to tail of 1-year-old polar bears in Greenland is ca. 147 cm, while the 2-year olds are about. 172 cm. The 2-year-olds are almost as long as their mothers. (Source; Greenland Institute of Natural Resources).
Ktoś się wybiera na Grenlandie?
:)Jadę w 3 osoby na trekking do Tasermiut Fjord. Poszukujemy kogoś, żeby podzielić koszt Zodiaca na trasie Nanortalik - Klosterdalen. Łódź na 6 os kosztuje 4500 DKK. PLanujemy płynąć 21.08 rano. Może akurat ktoś się wybiera na trekking lub chcę zrobić wycieczkę do fiordu?
:)
Obiecałem sobie, iż powyższą "setkę" wypiję po dojściu do Sisimiut :)
Tego dnia naliczyłem conajmniej 3 przejścia przez rzekę, Mp-trójką na ostatniej baterii, noi jedzenia coraz mniej.
Docieram do 1 z 2 dostepnych chatek.Slonce, rzeki, zyc nie umierac, Czesi docieraja po paru godzinachOstatni 9. dzień
Szedłem siłą inercji, w świetnej pogodzie i nastroju, mimo braku sił i 21,5-km odcinkiem przede mną.
Przede mną góry i góry, wodospady i pierwsze oznaki cywilizacji.Szczerze? Nie mogę doczekać się prysznica, łóżka w hostelu oraz piwa :)Droga mija ciężko, ale z pięknymi krajobrazami: gigantycznym, powoli znikającym jeziorem Kangerlussuaq Tuleq.Powoli pojawia się lotnisko 5-tysięcznego, drugiego co do wielkości na Grenlandii, miasteczka Sisimiut.
Ostatecznie docieram do Sisimiut, jedząc resztki paprykarza szczecinskiego prosto z puszki, stając na asfalcie, bez żadnego nawoływania, od razu zatrzymuje się auto, które przez eskimoską rodzinę zawozi mnie do hostelu.
I FUCKING DID IT!
Powrót do Kangerlussuaq, 30 minut samolotem, 9 dni wędrówki....
:))))Jeszcze w ramach ciekawostki, pierwszego dnia, idąc od lotniska do Hundeso (chatka-przyczepa), mija się wioskę Kelly Ville.
Krajobraz stacji tworzą wieża z ruchomą anteną radarową o średnicy 32 m, budynek główny, 5 domków dla pracowników i agregatornia.
Stację zbudowano w małej dolince 16 km na zachód od przylotniskowego osiedla Kangerlussuaq (duń. Søndre Stromfjord). Na stałe pracuje tu 4 lub 5 osób różnych narodowości, natomiast naukowcy i studenci, których specjalizacja związana jest z profilem naukowym stacji, przyjeżdżają na krótsze okresy.
Kangerlussuaq jest głównym międzynarodowym lotniskiem Grenlandii powstałym w miejscu amerykańskiej lotniczej bazy wojskowej Sondrestrom Air Base, która po utracie znaczenia militarnego została zamknięta w 1992 r. i za symbolicznego dolara przekazana autonomii grenlandzkiej. Osiedle znajduje się 60 km na północ od kręgu polarnego, na końcu 175-kilometrowego fiordu o tej samej nazwie, jednego z najdłuższych na świecie. Wszystkie pozostałe grenlandzkie osiedla położone są bezpośrednio na wybrzeżu. Miejsce pod bazę położone daleko od otwartego morza wybrali Amerykanie w 1941 r. ze względu na korzystne warunki atmosferyczne. Najstabilniejsza pogoda na Grenlandii i najwięcej słonecznych dni w roku sprawiają, że mimo mroźnych zim Kangerlussuaq jest jednym z lepszych pogodowo lotnisk na świecie.
Z miasteczka wiedzie asfaltowa droga kończąca się w "porcie", obecnie prawie nieużywanym, nie licząc dwukrotnej w ciągu roku wizyty statku towarowego, sporadycznych (choć coraz częstszych) wizyt statków wycieczkowych i punktu kotwiczenia małych jednostek. Od portu odchodzi szutrowa droga prowadząca do Kellyville i dalej do dawnej agregatorni zasilającej niegdyś nadajnik radiowy z ok. trzystumetrowym masztem antenowym. Stara agregatornia, Kangerlussuaq i punkt 660 (krawędź lądolodu) połączone są najdłuższą drogą na Grenlandii - ok. 40 km.
-- 19 Gru 2014 15:32 --
Parę fotek uzupełniających na dokładkę :)
Wnętrze chatki - przyczepy i moje miejsce do spania.Poza nim były tam dwa łóżka piętrowe.
Kajak - Canoe na 3-ci dzień podróży.
Duńczycy płynący obok drugą kanadyjką.
Pies Jacoba - Belto, wybitnie nieszczęśliwy z konieczności dalszego płynięcia.
Kopce na szlaku czesto były "udekorowane" porożami reniferów
-- 19 Gru 2014 16:24 --
Wnętrze jednej z chatek i poniżej moje legowisko do spania :)
Na dowód, iż z rana bywało poniżej zera :)
Teoretycznie najtrudniejsza rzeka do przejścia wg przewodnika.W praktyce ta akurat była b.łatwa => druga połowa sierpnia.
Niespodzianka podczas ostatniego dnia podróży, niespotykana wcześniej :) Gdybym ja z rana miał taką wiedzę.... :)
Jako,że w Polsce nie mogłem nigdzie tego wyszukać, wykupiłem wersję online za bodajże 50-55zl i wydrukowaną miałem ze sobą.Jakby co - moge się podzielić :)Przed chwilą wysłałem przewodnik.A do relacji ze Svalbardu postaram się zabrać w przyszłym tygodniu.
Jednocześnie dziękuję wszystkim, którzy zagłosowali na Grenlandię w konkursie grudniowym :)
-- 02 Lut 2015 21:59 --
Jako,że dostałem mnóstwo maili i PW z pytaniami, a zarazem b.pozytywnym odzewem, dorzucam jeszcze trochę informacji o wszystkich chatkach na trasie Arctic Circle Trail.Liczę, iż mój temat, poza nieco innym pomysłem na wyprawę, stanie się mini kompendium wiedzy dla piechurów chcących podjąć wyzwanie ACT.
1. Hundeso
Nie jest to oficjalna chatka ACT, niemniej jednak do dyspozycji każdego backpakera.Chatka to zresztą powiedzenie nieco na wyrost, główna część to stara przyczepa kempingowa, a w jej środku dwa piętrowe łóżka, kanapa, stolik, mini kuchnia oraz piec parafinowy.W dobudówce znajduje się jeszcze jedno piętrowe łóżko.Idąc w stronę jezioro (UWAGA woda w tym jeziorze jest słona) dojdziemy do toalety z unikalnym widokiem na jezioro Hundeso :) Wchodząc do przyczepy można odnieść wrażenie, iż naruszyło się teren prywatny, w środku bowiem wiele przyrządów codziennego użytku, gry planszowe, książki, zużute katusze i troche jedzenia zostawionego przez piechurów idących z Sisimiut.
2.Katiffik
Chatka nad jeziorem Katiffik to miejsce, gdzie przy odrobinie szczęścia znajdziemy kajaki dzięki którymi będziemy mogli dać nogom i dopłynąć do Canoe Centre.Wewnątrz chatki dwie platformy (w sumie dla 6 osób,z czego 3 śpią na podłodze).O ile pamiętam są tam 4 materace.Do tego mini kuchnia.Spaliśmy tam w 7 osób :) (trzech Duńczyków, trzech Anglików i ja). :)
3.Canoe Centre
Canoe Centre to największa chatka na trasie ACT.Znajduje się zaraz przy piaszczystej plaży.W środku WC z instrukcją obsługi, jeśli zamierzamy skorzystać należy w środku umieścić czarny plastikowy worek, a na wyjściu umieścić go w kontenerze na zewnątrz.Chatki są czyszczone w zimie (firma sprzątająca na skuterach śnieżnych).Canoe Centre składa się z dużej kuchnio-jadalni, dwóch "sypialni", w każdym jest 8 piętrowych łóżek, dodatkowo w jednym piec parafinowy za pomocą którego wysuszyłem wszystkie ubrania, w tym buty.Spokojnie znajdzie się miejsce dla 25-30 osób.
4.Ikkattooq
Mała chatka zaraz przy jeziorze Ikkattooq.W środku miejsce dla 6 osób, bez materaców, do tego mini kuchnia i piec parafinowy.Spałem tu sam.
5.Equalugaarniarfik
Bardzo fajna, przestrzenna chatka, z WC, kuchnią i dwoma platformami z miejscem do spania w sumie dla 6 osób.Naturalnie więcej może spać na podłodze.Jeśli wymaga jest pomoc przy ewentualnych kontuzjach chorobie,do pobliskiego jeziora może dotrzeć łódź z Sisimiut.
6.Lake House :)
Do dyspozycji są tu dwie chatki,w odległości ok. 500 metrów, jednak grzech nie skorzystać z tej drugiej.Wcześniejsza chatka spłonęła w 2008 roku i w jej miejsce postawiono najbardziej luksusową, z przestronną kuchnią, 5 łóżkami piętrowymi, WC oraz piecem parafinowym.
7.Nerumaq
Chatka bardziej przypomina altankę ogrodową, b. podobna do Ikkattooq.Miejsce do spania dla 6 osób na drewnianych pryczach, mini kuchnia, do tego piec parafinowy, w środku pomalowana na biało.Malownicza położona w dolinie.Spałem w niej sam.
8.Kangerluarsuk Tuleq
Do dyspozycji przed ostatnim dniem trekkingu mamy dwie chatki, w jednej wg przewodnika dość mocno czuć rybny zapach, jako że często wizytują ją rybacy z Sisimiut. Spałem w drugiej chatce, dość ciemnej, z jednym małym okienkiem, miejscem do spania do 6 osób na dwóch platformach oraz mini kuchnią i ławą.Ja spałem w niej sam.Tańsze bilety powrotne Air Greenland:
https://www.airgreenland.com/campaigns/ ... ets/takussDobry pomysł plus okoliczności także sprzyjające: kef-sfj-1380zl-wakacje-2018,232,117617
;)
W mijającym już sezonie, kilku forumowiczów przeszło ACT w różnych wariantach.W regionie ACT nie ma niedźwiedzi polarnych, więc spokojnie. Jak będziesz miał szczęście to zobaczysz woły piżmowe, a prawie na 100% renifery i zające polarne.Po roku powyższy post jednak dementuję ;)
Miło było dzięki Tobie "powrócić" na szlak.Filmik długi, ale obejrzałem go w całości z przyjemnością ;) W tym roku minie 5 lat od kiedy przeszedłem ACT, a mam wrażenie jakby to była co najmniej dekada. Widzę,że także miałeś bliższe spotkanie z reniferami. Zazdro za złowioną i zjedzoną rybkę :P
Co do zaginionego Chińczyka - także słyszałem o tym nieszczęśliwym przypadku. Takie są jedne z następstw popularyzacji szlaku.
Jest mi niezmiernie miło, że relacja zainspirowała Ciebie,a także kilku innych forumowiczów, którzy także ACT mają za sobą. ;)
@Father Figure, co do miesięcy:
Czerwiec - niewielki ruch na szlaku, ale teren po roztopach mocno podmokły, wylęg moskitów
Lipiec - największy ruch na szlaku, owady także na pełnej.
Od połowy sierpnia wraz pierwszymi nocami poniżej zera - brak komarów.Spory ruch na szlaku.
W chwili obecnej najlepszy czas to przełom sierpnia / września.Brak komarów i mniej piechurów.Czy ktoś się w tym roku wybiera na ACT?
Od około tygodnia niepodal doliny Nerumaq i Kangerluarsuk tulleq widoczne są tumany dymu. Pożary są niegroźne na dłuższą metę, lecz w tej chwili zaleca się, by:
There’s a lot of smoke and they recommand not to hike the Arctic circle trail right now.
Druga sprawa, około 12 kilometrów w Kangerlussaq spostrzeżono niedźwiedzia. Zagrożenia nie ma, gdyż został zastrzelony przez lokalne władze. W tym rejonie, jest to rzadkie zjawisko, lecz warto umieścić instrukcję na wypadek spotkania z misiem:
Feeding of polar bears
Feeding polar bears is prohibited, and should under no circumstances take place. This can lead to polar bears repeatedly seeking out residential areas.
Polar bears in the wild or outside city limits
Keeping a safe distance from a sighted polar bear is the safest option in avoiding any attack. Upon observing a polar bear, you must leave the area immediately. Contact The Ministry of Fisheries, Hunting and Agriculture, the village authorities and the wild life officer.
An adventurous nature and desire to take photographs of the polar bear do not justify any act that may put you or the polar bear in danger.
What to do upon encountering a polar bear:
Do not walk or sail up to the polar bear. Leave the area
If necessary, fire a few warning shots with a rifle, a signal pistol, a foghorn or something else that may work as a deterrent and scare the polar bear away
Notify The Ministry of Fisheries, Hunting and Agriculture, the village authorities and wild life officer about where you sighted the polar bear.
Travelling in polar bear country
In areas where observations of polar bears are frequent, it is recommended to carry a rifle of cal. .30-06 as a minimum, loaded with soft point ammunition, at all times. When camping in these areas, you should always have a polar bear guard and/or a warning system (e.g. trip wires). Ensure that sleeping tents and food stock are separated by a minimum of 50 meters. Handling of waste and its disposal must also be positioned well away from tents and the food stock. When placing your camp, avoid areas:
with active glaciers
with pack ice (on ice)
ravines/crevasses along the coast
where there is a polar bear den nearby
where there are traces of polar bears; tracks, fresh feces, etc.
that may disturb your hearing, e.g. a river.
Polar bears at towns and villages
When a polar bear is approaching a inhabited area, attempt to scare it away, firing warning shots with a rifle, signal pistols or similar. Metallic sounds, from banging on pots for example, can also be used as polar bear deterrent. Boats, snowmobiles or ATV’s may be used in such circumstances. The driving of polar bears is done in a slow pace - only a few km’s per hour as polar bears are easily overheated, which may have a lethal effect on them.
In any case, you must abide by the orders given by the Ministry of Fisheries, Hunting and Agriculture, Police, village authorities or wild life officer.
Problem Bears
Problem Bears are defined as individuals that repeatedly, and despite being driven away, seek out inhabited areas.
License to kill
The option of killing a polar bear is an absolute last resort. Cases of problem bears are evaluated individually by The Ministry of Fisheries, Hunting and Agriculture (APNN)1 to determine whether it is necessary to kill a polar bear. The necessity of killing a polar bear must be documented with photographs or other reliable source of documentation. As a general rule, police, village authorities or wild life officers stand in charge of the killing.
Figure 1: shot placement (sysselmannen.no)
In the case of polar bear cubs
Polar bear cubs are born in high winter, and it is estimated to be around the beginning of January. When a cub is approx. 2 years old, it is usually weaning from its mother. It will by then, regardless of gender have the same size as the mother. If the cub is NOT as big as the mother, it is approx. 1 year old, and would NOT be able to fend for itself.
If it is 1 meter long, measured from snout to tail, it will approx. be 1 year and with all probability, still dependent on its mother. If it is 1m high, standing on four legs, it is about. 1.5 -2 m long and would most probably already be 2 years old and able to fend for itself.
There is no significant difference in size, between the male and female polar bear in the very first years of its lifetime. Measured in March-April, the length measured in a straight line from snout to tail of 1-year-old polar bears in Greenland is ca. 147 cm, while the 2-year olds are about. 172 cm. The 2-year-olds are almost as long as their mothers.
(Source; Greenland Institute of Natural Resources).
ACT UPDATE:
Obecnie sugerowany wariant trasy to ACT South, czyli odbicie na południowy zachód przy chatce Eqarlugaarniarfik.
Nowy szlak prowadzi nieopodal opuszczonej osady Sarfannguit, skąd organizowane są wycieczki z Sisimiut.
Pożar do dziś NIE został opanowany: