Istanbul was Constantinople Now it's Istanbul, not Constantinople Been a long time gone, Constantinople Now it's Turkish delight on a moonlit night
Tak o to śpiewali w 1953 The Four Lads i potem przerobili ją The Might Be Giants w 1990.
Każdy z nas ma swoje ulubione miasto, które będzie zwiedział non stop, i nigdy mu się nie znudzi. Nowy Jork, Paryż, Praga albo Londyn. Dla mnie to zawsze będzie Istambuł. Od pierwszego spojrzenia, czyli 9 lat temu, kiedy miałem okazje zwiedzić to miasto. I tak się poskładało, ze wróciłem tam 6 do 7 razy. Nie żeby zwiedzić jakieś muzeum albo zobaczyć mecz lub koncert. Po prostu, kupić herbatkę w tulipanku, wypić ją przy porcie, czytając książkę oglądając Wieże Galata.
Tym razem postanowiłem wziąć moją dziewczynę, na Mikołajki do Stambułu. Łatwo było ją przekonać, za pomocy serialu którego oglądała, "Wspaniałe Stulecie". Bilety zostały kupione z wyprzedzeniem (jakiś pół rok) ze strony WizzAira, za 100 złoty rtn z BUD do SAW, do tego LuxExpress z Krakowa do Budapesztu i wszystko gotowe, do szybkich Mikołajek w Stambule!
Najlepszy Kaymak w całej Turcji. Właściciel nigdy nie chciał ci sprzedać kaymak na drogę albo do domu. Mogłeś zjeść tylko tam. Tak samo nigdy nie podał składników i proporcje kaymaku, nawet w loże śmierci. Niestety po śmierci jego, lokal jest nieczynny.
Szkoda bo śniadania miał wyborne
Polak Węgier dwa bratanki/Lengyel Magyar két jó barát
U Budapeszcie dużo opisywać nie trzeba, prawie każdy z forumowiczów, był raz Budapeszcie. To samo dotyczy i mnie. W Budapeszcie byłem ze 40 razy. Prawie zawsze znajdował się w naszych podróżach z/do Polski. Potem sporo zwiedziłem to miasto jak wracałem z Warszawy do Aten, biorąc dłuższy transit (ach Malev...)
Tym razem, przejazd był LuxExpressem, z Krakowa, prosto do Budapesztu. Szybko, wygodnie, komfortowo i przyjemnie. Nić dodać nić ująć.
Do Budapesztu dojeżdżamy, niestety z opóźnieniem jakieś 40 minut (kontrola graniczna, w Chyżnem ), ale nie mamy z tym żadnego problemu, jako ze Budapeszt został odwiedzony rok temu.
Wpadamy do naszego hotelu (Green Hotel, po ofercie hotwire, szczerze nie polecam go, jedynie jak będzie tani) i szybko na miasto na kolację.
Kolacja, w Frici Papa, która wiele razy została polecona w tym forum. Także mogę ją polecić, ale nie w późniejszych godzinach, bo niczego już nie będzie do wyboru.
Po kolacji, i po Kürtőskalács (inaczej trdelník albo węgierski sękacz) idziemy do miasta.
Jeden z licznych Jarmarków w Budapeszcie
Most Łańcuchowy/Széchenyi lánchíd
Most Łańcuchowy/Széchenyi lánchíd i zamek w Budzie
Most Łańcuchowy/Széchenyi lánchíd
Parlament
Váci útca
Andrássy útca
Wracamy padnięci do hoteliku, szybki prysznic i do spania, bo jutro rano trzeba wstać i dojechać na lotnisko.Stambuł, dzień 1
Pobudka wcześniej rano, tak żeby zdążyć na śniadanie hotelowe, i pojechać na lotnisko w Budapeszcie.
Muszę przyznać, ze wyszło bardzo sprawnie, i szybko, 2 przesiadkami metrem i potem autobusem na lotnisko. Odprawa paszportowa także nie trwała długo, i już czekaliśmy przy gate do samolotu.
Lot z Wizzairem, to jak lot z Wizzairem. Nić szczególnego nić nowego. Jedyny plus, ze mieliśmy pierwszy rząd w samolocie, i sporo miejsca na nogach, i następny, ze wyszliśmy pierwszy w samolocie.
Kontrola paszportowa w Sabiha Gökçen, także bardzo przyjemna, i szybka. Po 15 minutach, z wyjścia samolotu, spotkanie z ścianą płacu, byliśmy przy przystanku autobusu E-11 do portu przy Kadıköy.
Jako ze dawno nie byłem w tym lotnisku (ostatni raz w 2011) to byłem mega zaskoczony jak się poprawił. Brak "Taxi, my friend" przy wyjściu albo chaosu co towarzyszyło wtedy. Widać ze hub Pegasusa zrobił swoje. Jedyni minus, brak budki komunikacji miejskiej, do wyrobienia istanbulkart, czyli słynnej karty Stambułu po podróżowanie po mieście. Więcej o niej napiszę w nowym temacie.
Był tylko automat, do którego trzeba dać 10 TRY (nie przyjmował 20 TRY, które dostałem od bankomatu) żeby kupić kartę za 6TRY i doładowanie 4TRY. No nić, idę do pobliskiego kebabu, kupuję sok za 5 TRY (wiem zdzierstwo, ale nikt nie chciał mi rozmienić 20...) kupuję dla mojej luby kartę i wchodzimy do autobusu E-11. A tu kolejny zong. Cena za przejazd z 2 TRY podniosła się o 2,3 i nie ma bata, nie jedziemy. I co gorsze, ze znów trzeba znaleźć 2 banknoty po 10 TRY, żeby doładować karty.
Maszyna oczywiście nie przyjmuje monet do ładowania karty (jedynie do kupowania tokena...) i zaczyna się szukania osoby która rozmienię banknotu. Tym raczej było łatwiej. Po rozpoczęciu rozmowy z Turkiem, słowem kardeş, czyli bracie, to w sekundę dostałem, to co chciałem. 2 banknoty po 10 TRY każdy!
:D
Ładujemy karty, i wreszcie jedziemy do portu przy Kadıköy. Podróż dość długa (50 minut prawie, bo dzień beż korków w Stambule, to dzień stracony) ale nam się nie spieszy
:) Dziś to dzień chill out
:)
Dojeżdżamy do pętli, przy Kadıköy, i szukamy naszego promu, do Eminönü, czyli do Europejskiej strony Turcji. Czyli, najkrótsza trasa międzykontynentalna (i do tego najtańsza, jakieś 1,4 TRY).
Po wejście na pokład, obowiązkowo kupujemy 2 tulipanki z herbatą, i odpoczywamy czekając na odcumowanie.
Dworzec kolejowy Haydarpaşa, w Azjatyckiej strony
Haydarpaşa i Kadıköy
Widać już Europę
Dzielnica Galata
Wieża Galata
Most Bosforski
Po wyjściu z promu, szybko skierowaliśmy się szybko do naszego hotelu, do Art City, koło Sultanahmetu, http://www.artcityhotelistanbul.com/ Nocleg nam kosztował grosze, po ostatnie dobrej ofercie HotWire, i fajnie, bo na 4* nie zasługuje. Dostaliśmy niby upgrade do suity, pokój naprawdę fajny, ale w toalecie trzeci zong. Ogromna dziura w prysznicu, na ścianę gdzie znajdują się rury kanalizacyjne. Muszę przyznać ze wyglądało to uroczo
:P
Szybki przyśnić, kolejna herbatka, i wracamy na miasto.
Hagia Sofia. Jeden z najważniejszych atrakcji Stambułu
Sultanahmet, czyli Niebieski Meczet, naprzeciwko Hagii Sofii
Przed rozpoczęciem spaceru, do placu Taksim, szybki postój na ciasteczko
Baklawa z pistacjami i słynny künefe, i oczywiście herbatka do tego
Wracamy znowu do punktu przybycia, czyli do portu Eminönü. 2 charakterystyczne punkty tego miejsca.
Wędkarzy z mostu
I statki kawiarnie, które sprzedają balik ekmek (kanapka z grillowaną makrelą)
Nie wiem, czy makrele pochodzą od wędkarzy z mostu, czy jakiegoś lepszego sortu ;P
Po drugie strony mostu, znajdujemy się w nowej dzielnicy, w Karaköy. Z stamtąd zaczynają się schody do dzielnicy Beyoğlu (i ul. İstiklal). Albo wsiąść do metra Tünel (które obecnie ma 141 lat) i przejechać się do szczytu.
Tünel
Przystanek Tünel, w Karaköy
3 minutki w górę, i jesteśmy w Beyoğlu, na początku/końcu ul. İstiklal. Ulica, na której kręci się cały Stambuł. Sklepy, kina, bary, restauracje i konsulaty. No tak, konsulaty. Obecnie, najbardziej żądanym konsulatem w Stambule, to konsulat Rosyjski. Nie da się go nie zauważyć. Nie wiem czy dalej tak jest, ale w grudniu, cały konsulat był otoczony policją (z kałachami) i wojskiem, pilnującym, żeby żadnego zamachu tam nie było.
İstiklal
Tramwaj nostalgiczny przy İstiklal
Kto co lubi, można na gapę się przejechać
Liczne graffiti przy İstiklal
Zmęczenie już dało znać, i postanowiliśmy wrócić do naszego lokum, na kolejny prysznic i odpoczynku.
Wieża GalataStambuł, dzień 2
Piękny dzień się zapowiada. Już za oknem widać błękit Bosfora i kolejkę statków, żeby mogły dopłynąć do Morza Czarnego.
Szybki prysznic (no cóż trzeba pozdrowić dziurę na ścianie
:P ) i wio na śniadanie.
W sumie, ciężko to nazwać śniadaniem
:P Było to raczej mieszanka obiadu i kolacji razem. Było ciężko dziewczynę z stamtąd ściągnąć
:P Też szybka okazja spotkać się z @marcino123 i @kacper451 i podyskutować o planach zwiedzania Stambułu.
Dziś wycieczkę zaczynamy z (niestety) najbardziej kiczowatego miejsca w Stambule, czyli Kapalıçarşı (Zamknięty Bazar)
Wejście do Bazaru
Jest jednym z największych obiektów tego typu w Turcji. Bazar zajmuje powierzchnię 30 hektarów, ma 61 ulic z około 3500 sklepikami, 22 bramy, restauracje i kawiarnie, dwa meczety i cztery fontanny. Sprzedaje się tu między innymi przyprawy, biżuterię, wyroby garncarskie oraz dywany. Każde z nich, w właściwym dziale/dzielnicy.
Większość rzeczy w środku, to labo podróbki z chin (marnej jakości) albo 3 razy droższe niż w małych sklepikach wokół wieży Galata. Ale warto tu przyjść, i pospacerować, jako ze wejście jest darmowe. Najlepiej, w poranku kiedy nie ma multum ludzi.
Kolejna atrakcja, to niebieski meczet albo Sultanahmet. Meczet który powstał obok Agii Sofii, tylko po to żeby ją "ukryć" i pokazać majestat Otomańskiej architektury.
Wejście jest za darmo, tylko wtedy jak nie ma "mszy" Oczywiście ze wchodzimy na bosaka, i kobiety nie mogą mieć odkryte ramiona i nogi.
Dziedziniec
Kopuła meczetu
Po zwiedzaniu, moja luba poszła zwiedzić Agia Sofie (byłem tam 3 razy, to szkoda mi kasy było na 4 raz) a ja poczekałem na nią, pijąc kawusie, obok Obeliska Konstantyna.
Obelisk, z dawnego hipodromu
Pora obiadowa. Pora na Stambulskie Street Food. Co innego, jak nie balik ekmek. A najsłynniejsze znajdują się przy porcie Eminönü.
Nowy Meczet
Smażalnia
Balik ekmek, czyli grillowana makrela
Smażalnia
W porcie Eminönü, znajduje się także Bazar Egipski (albo Bazar Przypraw) Mısır Çarşısı. Niestety ten bazar, także jest przeznaczony na turystów zamiast na lokalsów. Ceny wysokie i przyprawy za słone (i cenowo i smakowo). Ale tak jak z Wielkim Bazarem, trzeba się przejść i pooglądać
:)
Bardzo jestem ciekawy, jakie są Twoje ulubione zaułki w Stambule. Więc czekam z niecierpliwością na relację. Też moje ulubione.Pochwalę się, że odwiedziłem to miasto ze 30 razy.
:D Ok 10 x samolotem i ze 20 x autokarem
8-) z Katowic.W czasach przed Schengen. Tam autokar wyruszał ok 12 w południe w sobotę. Przyjazd do Stambułu w niedzielę wieczorem. Prawdziwa "odyseja" Przez Czechy, Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię.Powrót jeszcze dłużej Nawet 2-3 dni to trwało, bo Węgrzy ostro "trzepali" na granicy z Rumunią w Battonya.
:evil:
Ja też miałam mieszane uczucia co do kanapki. Albo jakaś oścista makrela mi się przytrafiła, bo długo pozbywałam się ości... Ale w Stambule byłam 2 razy po kilka dni i chcę tam jeszcze wrócić... Coś to miasto w sobie ma
:-)
kusiliście, kusiliście, aż skusiliście.będę tam 7-11.3relacja przydatna do planowania. a czy Stambuł zachwyci mnie tak bardzo jak np. Neapol przekonam się już za tydzień.a kanapka z rybą to mus. żonka wymyśliła, żonka jeść będzie
:)
aby się tylko ością nie zaksztusiła...
;) ja też w tym terminie w Bizancjum no i ryba obowiązkowo, ale ja będę miał płyn ze sobą do neutralizacji ości i przyśpieszenia trawienia mięsa rybiego, wcześniej zaliczam Lwów i jego pszeniczne destylaty
:D
Zeus napisał:Po wyjściu z promu, szybko skierowaliśmy się szybko do naszego hotelu, do Art City, koło Sultanahmetu, http://www.artcityhotelistanbul.com/Nocleg nam kosztował grosze, po ostatnie dobrej ofercie HotWire, i fajnie, bo na 4* nie zasługuje. Dostaliśmy niby upgrade do suity, pokój naprawdę fajny, ale w toalecie trzeci zong. Ogromna dziura w prysznicu, na ścianę gdzie znajdują się rury kanalizacyjne. Muszę przyznać ze wyglądało to uroczo
:PCiesz się, bo ja w tym samym hotelu dostałem "upgrade" do szopy
:lol:
@scomin Całkiem ładna szopa
:) @Zeus Fajna relacja, aż nabrałem ochoty na balik ekmek
:) Dla mnie Stambuł zawsze był bardzo wysoko na liście ulubionych miast.
No i ja jestem zachwycony tym miastem. Po prostu kładzie na kolana. Wybór ulicznego jedzenia i rodzaju to coś niesamowitego. Ja też po lachmacum i po kebabach a tyle jeszcze do zwiedzenia i zjedzenia.☺
klepnalem wczoraj bilety punktami pierwszy raz udalo sie zgrac duza ekpieBUD-SAW-BUD szybki wypad weekendowy piatek-niedzielaa tu chwile pozniej BUMMM zeus doskonala relacja
Now it's Istanbul, not Constantinople
Been a long time gone, Constantinople
Now it's Turkish delight on a moonlit night
Tak o to śpiewali w 1953 The Four Lads i potem przerobili ją The Might Be Giants w 1990.
Każdy z nas ma swoje ulubione miasto, które będzie zwiedział non stop, i nigdy mu się nie znudzi. Nowy Jork, Paryż, Praga albo Londyn. Dla mnie to zawsze będzie Istambuł. Od pierwszego spojrzenia, czyli 9 lat temu, kiedy miałem okazje zwiedzić to miasto. I tak się poskładało, ze wróciłem tam 6 do 7 razy. Nie żeby zwiedzić jakieś muzeum albo zobaczyć mecz lub koncert. Po prostu, kupić herbatkę w tulipanku, wypić ją przy porcie, czytając książkę oglądając Wieże Galata.
Tym razem postanowiłem wziąć moją dziewczynę, na Mikołajki do Stambułu. Łatwo było ją przekonać, za pomocy serialu którego oglądała, "Wspaniałe Stulecie". Bilety zostały kupione z wyprzedzeniem (jakiś pół rok) ze strony WizzAira, za 100 złoty rtn z BUD do SAW, do tego LuxExpress z Krakowa do Budapesztu i wszystko gotowe, do szybkich Mikołajek w Stambule!
Mały preview o czym będzie :)
https://www.youtube.com/watch?v=HSccdWd ... e=youtu.beDla mnie top był Kahvaltı (czyli śniadanie) u Pando Kaymak
Najlepszy Kaymak w całej Turcji. Właściciel nigdy nie chciał ci sprzedać kaymak na drogę albo do domu. Mogłeś zjeść tylko tam. Tak samo nigdy nie podał składników i proporcje kaymaku, nawet w loże śmierci. Niestety po śmierci jego, lokal jest nieczynny.
Szkoda bo śniadania miał wyborne
U Budapeszcie dużo opisywać nie trzeba, prawie każdy z forumowiczów, był raz Budapeszcie. To samo dotyczy i mnie. W Budapeszcie byłem ze 40 razy. Prawie zawsze znajdował się w naszych podróżach z/do Polski. Potem sporo zwiedziłem to miasto jak wracałem z Warszawy do Aten, biorąc dłuższy transit (ach Malev...)
Tym razem, przejazd był LuxExpressem, z Krakowa, prosto do Budapesztu. Szybko, wygodnie, komfortowo i przyjemnie. Nić dodać nić ująć.
Do Budapesztu dojeżdżamy, niestety z opóźnieniem jakieś 40 minut (kontrola graniczna, w Chyżnem ), ale nie mamy z tym żadnego problemu, jako ze Budapeszt został odwiedzony rok temu.
Wpadamy do naszego hotelu (Green Hotel, po ofercie hotwire, szczerze nie polecam go, jedynie jak będzie tani) i szybko na miasto na kolację.
Kolacja, w Frici Papa, która wiele razy została polecona w tym forum. Także mogę ją polecić, ale nie w późniejszych godzinach, bo niczego już nie będzie do wyboru.
Po kolacji, i po Kürtőskalács (inaczej trdelník albo węgierski sękacz) idziemy do miasta.
Jeden z licznych Jarmarków w Budapeszcie
Most Łańcuchowy/Széchenyi lánchíd
Most Łańcuchowy/Széchenyi lánchíd i zamek w Budzie
Most Łańcuchowy/Széchenyi lánchíd
Parlament
Váci útca
Andrássy útca
Wracamy padnięci do hoteliku, szybki prysznic i do spania, bo jutro rano trzeba wstać i dojechać na lotnisko.Stambuł, dzień 1
Pobudka wcześniej rano, tak żeby zdążyć na śniadanie hotelowe, i pojechać na lotnisko w Budapeszcie.
Muszę przyznać, ze wyszło bardzo sprawnie, i szybko, 2 przesiadkami metrem i potem autobusem na lotnisko. Odprawa paszportowa także nie trwała długo, i już czekaliśmy przy gate do samolotu.
Lot z Wizzairem, to jak lot z Wizzairem. Nić szczególnego nić nowego. Jedyny plus, ze mieliśmy pierwszy rząd w samolocie, i sporo miejsca na nogach, i następny, ze wyszliśmy pierwszy w samolocie.
Kontrola paszportowa w Sabiha Gökçen, także bardzo przyjemna, i szybka. Po 15 minutach, z wyjścia samolotu, spotkanie z ścianą płacu, byliśmy przy przystanku autobusu E-11 do portu przy Kadıköy.
Jako ze dawno nie byłem w tym lotnisku (ostatni raz w 2011) to byłem mega zaskoczony jak się poprawił. Brak "Taxi, my friend" przy wyjściu albo chaosu co towarzyszyło wtedy. Widać ze hub Pegasusa zrobił swoje. Jedyni minus, brak budki komunikacji miejskiej, do wyrobienia istanbulkart, czyli słynnej karty Stambułu po podróżowanie po mieście. Więcej o niej napiszę w nowym temacie.
Był tylko automat, do którego trzeba dać 10 TRY (nie przyjmował 20 TRY, które dostałem od bankomatu) żeby kupić kartę za 6TRY i doładowanie 4TRY. No nić, idę do pobliskiego kebabu, kupuję sok za 5 TRY (wiem zdzierstwo, ale nikt nie chciał mi rozmienić 20...) kupuję dla mojej luby kartę i wchodzimy do autobusu E-11. A tu kolejny zong. Cena za przejazd z 2 TRY podniosła się o 2,3 i nie ma bata, nie jedziemy. I co gorsze, ze znów trzeba znaleźć 2 banknoty po 10 TRY, żeby doładować karty.
Maszyna oczywiście nie przyjmuje monet do ładowania karty (jedynie do kupowania tokena...) i zaczyna się szukania osoby która rozmienię banknotu. Tym raczej było łatwiej. Po rozpoczęciu rozmowy z Turkiem, słowem kardeş, czyli bracie, to w sekundę dostałem, to co chciałem. 2 banknoty po 10 TRY każdy! :D
Ładujemy karty, i wreszcie jedziemy do portu przy Kadıköy. Podróż dość długa (50 minut prawie, bo dzień beż korków w Stambule, to dzień stracony) ale nam się nie spieszy :) Dziś to dzień chill out :)
Dojeżdżamy do pętli, przy Kadıköy, i szukamy naszego promu, do Eminönü, czyli do Europejskiej strony Turcji. Czyli, najkrótsza trasa międzykontynentalna (i do tego najtańsza, jakieś 1,4 TRY).
Po wejście na pokład, obowiązkowo kupujemy 2 tulipanki z herbatą, i odpoczywamy czekając na odcumowanie.
Dworzec kolejowy Haydarpaşa, w Azjatyckiej strony
Haydarpaşa i Kadıköy
Widać już Europę
Dzielnica Galata
Wieża Galata
Most Bosforski
Po wyjściu z promu, szybko skierowaliśmy się szybko do naszego hotelu, do Art City, koło Sultanahmetu, http://www.artcityhotelistanbul.com/
Nocleg nam kosztował grosze, po ostatnie dobrej ofercie HotWire, i fajnie, bo na 4* nie zasługuje. Dostaliśmy niby upgrade do suity, pokój naprawdę fajny, ale w toalecie trzeci zong. Ogromna dziura w prysznicu, na ścianę gdzie znajdują się rury kanalizacyjne. Muszę przyznać ze wyglądało to uroczo :P
Szybki przyśnić, kolejna herbatka, i wracamy na miasto.
Hagia Sofia. Jeden z najważniejszych atrakcji Stambułu
Sultanahmet, czyli Niebieski Meczet, naprzeciwko Hagii Sofii
Przed rozpoczęciem spaceru, do placu Taksim, szybki postój na ciasteczko
Baklawa z pistacjami i słynny künefe, i oczywiście herbatka do tego
Wracamy znowu do punktu przybycia, czyli do portu Eminönü. 2 charakterystyczne punkty tego miejsca.
Wędkarzy z mostu
I statki kawiarnie, które sprzedają balik ekmek (kanapka z grillowaną makrelą)
Nie wiem, czy makrele pochodzą od wędkarzy z mostu, czy jakiegoś lepszego sortu ;P
Po drugie strony mostu, znajdujemy się w nowej dzielnicy, w Karaköy. Z stamtąd zaczynają się schody do dzielnicy Beyoğlu (i ul. İstiklal). Albo wsiąść do metra Tünel (które obecnie ma 141 lat) i przejechać się do szczytu.
Tünel
Przystanek Tünel, w Karaköy
3 minutki w górę, i jesteśmy w Beyoğlu, na początku/końcu ul. İstiklal. Ulica, na której kręci się cały Stambuł. Sklepy, kina, bary, restauracje i konsulaty. No tak, konsulaty. Obecnie, najbardziej żądanym konsulatem w Stambule, to konsulat Rosyjski. Nie da się go nie zauważyć. Nie wiem czy dalej tak jest, ale w grudniu, cały konsulat był otoczony policją (z kałachami) i wojskiem, pilnującym, żeby żadnego zamachu tam nie było.
İstiklal
Tramwaj nostalgiczny przy İstiklal
Kto co lubi, można na gapę się przejechać
Liczne graffiti przy İstiklal
Zmęczenie już dało znać, i postanowiliśmy wrócić do naszego lokum, na kolejny prysznic i odpoczynku.
Wieża GalataStambuł, dzień 2
Piękny dzień się zapowiada. Już za oknem widać błękit Bosfora i kolejkę statków, żeby mogły dopłynąć do Morza Czarnego.
Szybki prysznic (no cóż trzeba pozdrowić dziurę na ścianie :P ) i wio na śniadanie.
W sumie, ciężko to nazwać śniadaniem :P Było to raczej mieszanka obiadu i kolacji razem. Było ciężko dziewczynę z stamtąd ściągnąć :P Też szybka okazja spotkać się z @marcino123 i @kacper451 i podyskutować o planach zwiedzania Stambułu.
Dziś wycieczkę zaczynamy z (niestety) najbardziej kiczowatego miejsca w Stambule, czyli Kapalıçarşı (Zamknięty Bazar)
Wejście do Bazaru
Jest jednym z największych obiektów tego typu w Turcji. Bazar zajmuje powierzchnię 30 hektarów, ma 61 ulic z około 3500 sklepikami, 22 bramy, restauracje i kawiarnie, dwa meczety i cztery fontanny. Sprzedaje się tu między innymi przyprawy, biżuterię, wyroby garncarskie oraz dywany. Każde z nich, w właściwym dziale/dzielnicy.
Większość rzeczy w środku, to labo podróbki z chin (marnej jakości) albo 3 razy droższe niż w małych sklepikach wokół wieży Galata.
Ale warto tu przyjść, i pospacerować, jako ze wejście jest darmowe. Najlepiej, w poranku kiedy nie ma multum ludzi.
Kolejna atrakcja, to niebieski meczet albo Sultanahmet. Meczet który powstał obok Agii Sofii, tylko po to żeby ją "ukryć" i pokazać majestat Otomańskiej architektury.
Wejście jest za darmo, tylko wtedy jak nie ma "mszy"
Oczywiście ze wchodzimy na bosaka, i kobiety nie mogą mieć odkryte ramiona i nogi.
Dziedziniec
Kopuła meczetu
Po zwiedzaniu, moja luba poszła zwiedzić Agia Sofie (byłem tam 3 razy, to szkoda mi kasy było na 4 raz) a ja poczekałem na nią, pijąc kawusie, obok Obeliska Konstantyna.
Obelisk, z dawnego hipodromu
Pora obiadowa. Pora na Stambulskie Street Food. Co innego, jak nie balik ekmek. A najsłynniejsze znajdują się przy porcie Eminönü.
Nowy Meczet
Smażalnia
Balik ekmek, czyli grillowana makrela
Smażalnia
W porcie Eminönü, znajduje się także Bazar Egipski (albo Bazar Przypraw) Mısır Çarşısı. Niestety ten bazar, także jest przeznaczony na turystów zamiast na lokalsów. Ceny wysokie i przyprawy za słone (i cenowo i smakowo). Ale tak jak z Wielkim Bazarem, trzeba się przejść i pooglądać :)
Będąc w Stambule, warto także popłynąć statkiem rejsowym po Bosforze, tak jak opisałem tu: statek-wycieczkowy-po-ciesninie-bosfor,1144,84815
Rejs, na "noobów" Stambułu, warty do rozważania, jako ze cena nie jest zaporowa. Jak pogoda też dopisze, to wtedy na prawdę warto popłynąć.
Wieża Galata
Rumelihisarı/Zamek Rumeli
Azja
Azja