0
Zeus 12 kwietnia 2017 12:45
knajpka.jpg



Zamawiam tylko piwko, bo nie mam siły jest (były objawy ze zachorowałem, ale jednak to przemęczenie)


piwo2.jpg



Wracamy do casy, i był nasz właściciel. Gadka smatka, okazało się ze ma overbooking, i możemy spać u jego kolegi. I dostaniemy gratis śniadanie w ramach przeprosin, w ramach dobrej recenzji.
Win-win :D Do tego mamy całe górne piętro, z krzesłami do huśtania się i widokiem nad morze.

Odpakujemy się, i idziemy znów na wieczorny spacer.


8.jpg



Kupujemy mojito przy placu, i siedzimy przy schodkach obok casa de musica


9.jpg



Plaza Mayro


10.jpg




11.jpg



Gubimy się w uliczkach


12.jpg



I docieramy do głównej atrakcji Trinidadu, czyli kościół San Francisco de Asis (Święty Franciszek z Asyżu)


13.jpg




14.jpg




15.jpg




16.jpg



Dziś jednak króluje zimne piwko


piwo1.jpg



Wracamy do casy, odespać i wyprostować nogi, po podróży busem

Dzień piwa

Dziś wstałem spragniony. Ale to mega. Nie wiem czemu, ale cały dzień chciało mi się pić. I nie wiem, jak, ale w kraju rumu miałem okropny smak na piwo, które jest okropne.

Śniadanie było uboższe od tego z Vinales, ale dobre, żebyśmy mogli zwiedzić w dniu Trinidad.
Ale pierwsze, to dworzec autobusowy, i kupno biletów do Cienfuegos i przy okazji kolejnych.

Dowiadujemy się ze do Cienfuegos wszystko jest pełne, ale są miejsca na busa z Cienfuegos do Varadero i Varadero - Habana. Kupujemy żeby mieć to z głowy i gubimy się znowu w mieście.

Co nam zrobiło wielkie zdziwienie to miłość Kubańczyków do Beatlesów
Wszędzie znajdziemy lokale z tematyką Beatles albo nawet pomnika John Lennona w Hawanie


17.jpg




18.jpg




19.jpg



I gubimy się...


20.jpg




21.jpg




22.jpg



... żeby się znaleźć przy Plaza Carillo


23.jpg




24.jpg



I pora obiadowa, w tym samym miejscu, Taberna La Botija

Dziś wybieramy tapas, które się okazują spore porcje do zjedzenia.

Za 2-3 CUCy mamy talerz tapas, i po prostu wybieramy najdziwniejsze i zwykłe, jak makaron z ananasem i szynka, krewetki koktajlowe


jedzenie.jpg



Sałatka krabow


jedzenie2.jpg



I po obiadku idziemy zwiedzić okoliczną plażę, La Boca


25.jpg




26.jpg


kościół San Francisco de Asis


27.jpg




28.jpg




29.jpg




30.jpg



I plaza


31.jpg



Ładna ona to nie była, do tego brudna przez Kubańczyków, ale fajne miejsce spróbować kolejne piwo


piwo3.jpg



I zobaczyć zachód słońca


32.jpg



Dzień się skończył przy kolejnym piwem gdzieś na głównym placu


piwo4.jpg

Trinidad - Cienfuegos
0-2
La Perla del Sur


Nie wiemy czemu wzięliśmy tylko jeden nocleg w Cienfuegos. A nie 2 jak w Trinidadzie.
Chyba coś nie doczytaliśmy. Albo ominęło nam.
Ale czemu, to potem będzie.

Poranek taki sam jak ostatnie, czyli dzień zaczynamy śniadaniem na naszym tarasie.

O 9 byliśmy omówieni z taksówkarzem, żeby nasz podwiózł do Ciefuegos.
Liczyliśmy na amerykańskie stare auto, a tu zong, bo nowy Hyundai Atos, do tego z pasami bezpieczeństwa!

Podróż cały czas przy wybrzeżu, z widokiem na plaży. Dojeżdżamy do naszej casy, przed czasem zameldowania się. Jako ze czasu mieliśmy trochę, do check in, zrobiliśmy małą przerwę w "narodowej" lodziarni Copelia.


lody.jpg



Cennik

Oczywiście, nie liczmy na poradę pracowników. Trzeba wybierać to co mają, nawet nie wiedząc co bierze się


lody1.jpg



Ja wybrałem jakieś lody Arlekin, z truskawką. Super to one nie były (porównując z tymi co je się w Europie) ale za cenę parę CUP to nawet machnąłem ręką. Godzina 11, godzina naszego check-inu a tu kolejny zong.

Dowiadujemy się ze właściciel casy, nie prowadzi noclegów przez AirBnb od paru dobrych tygodni (ale oczywiście naszego noclegu nie skasował) ale w ramach dobrej chęci pomaga nam znaleźć inny lokum (który się okazał nielegalny) do przespania jednej nocy. Oczywiście prosząc żeby mu pozytywną opinię napisać. Po raz drugi machnęliśmy ręką, zostawiamy manatki i idziemy zwiedzić miasto.

Cienfuegos to dość ciekawie miasto. Można powiedzieć trochę inne niż pozostałe kubańskie miasta. Króluje tutaj francuski akcent. I to dość mocno szczególnie budynkach. Nie beż powodu nazywa się Perłą Południa.


1.jpg



Odpoczynek przy graniu szachach


2.jpg



Wujek Che


3.jpg



I zwrot w prawo, żeby wejść na stare miasto i do głównego placu (Plaza Marti)

Palacio de Gobierno/Pałać Gubernatora


4.jpg



I jego wnętrza


12.jpg



Catedral de la Purísima Concepción


5.jpg




6.jpg



Teatr Terry


7.jpg




8.jpg




9.jpg



Pomnik Jose Marti


10.jpg




11.jpg



Po godzince spacerku, idziemy dalej, strony Palacio de Valle


13.jpg




14.jpg




15.jpg




16.jpg





Dodaj Komentarz

Komentarze (30)

tom971 12 kwietnia 2017 13:25 Odpowiedz
Jedziesz @Zeus , szczególnie:Jak widzisz serwis AM i ich 787?Jaka strategie miałeś na zakup dolotów i powrotu z AMS? (szczególnie ciekawe w kontekście aktualnych poszukiwań do LUX, FLR i innych..)
zeus 12 kwietnia 2017 14:06 Odpowiedz
O Aeromexico i 788/789 będą innych rozdziałach ;)
firley7 4 czerwca 2017 15:50 Odpowiedz
Fajna relacja. Na luzie i z humorem.Czekam na dalszy ciąg :)
boots 17 czerwca 2017 13:41 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja i preludium do tego, czego wkrótce sam doświadczę. A pomyłki językowe dodają opisom swoistego smaczku. Ale jednak muszę napisać, że Plaza to nie plaża, a Cava to nie kawa. ;)
zeus 17 czerwca 2017 13:48 Odpowiedz
Dzięki :DTak jak pisałem w innych tematach, zapraszam do poprawienia mi błędów :) Sent from my Nokia 3330 using Tapatalk
igore 17 czerwca 2017 13:54 Odpowiedz
Ładne zachody słońca. Może mi się wydaje, ale z relacji przebija chyba lekkie rozczarowanie Kubą. ;)
firley7 17 czerwca 2017 15:08 Odpowiedz
Rum, cygara i Hemingway. To moje skojarzenia na temat Hawany.Czy byliście może w Finca Vigia pod Hawaną - w domu, w którym mieszkał Hemingway?Bo w relacji nie mogłam znaleźć.Poza tym bardzo fajna relacja i zdjęcia :)
zeus 17 czerwca 2017 17:34 Odpowiedz
Nie dałem rady :( za mało czasu a komunikacją to trzeba doliczyć jakieś 30 60 minut w jedną stronę :(Sent from my Nokia 3330 using Tapatalk
firley7 6 lipca 2017 17:00 Odpowiedz
Faktycznie, zakończenie wyprawy z rozmachem!Szacun :)
boots 6 lipca 2017 19:52 Odpowiedz
@ZeusCzy mógłbyś napisać, jak wyglądają ceny i dostępność w sklepach artykułów spożywczych i kosmetyczno - chemicznych?
zeus 6 lipca 2017 19:56 Odpowiedz
Powiedz jakie dokładnie, to sprawdzę notesik :)
boots 6 lipca 2017 19:59 Odpowiedz
Chodzi mi generalnie o podstawowe produkty do przygotowania jedzenia - pieczywo, masło, wędliny, sery, twarogi, warzywa, owoce itp. oraz np. papier toaletowy, mydło, płyny do kąpieli itp.
zeus 6 lipca 2017 20:05 Odpowiedz
Pieczywo: parę CUP Masło: parę CUCWędliny, ser: Wiele CUC. Pamiętam ze kg goudy było 10-15 CUC. Nie pamiętam seropodobne produkty Owoce, warzywa: na ulicznych stoiskach i targach: parę CUPPapier toaletowy: nie wiem, nie potrzebowałemPłyny do kąpieli: 5-10 CUCMydło: 1-2 CUC
boots 6 lipca 2017 20:10 Odpowiedz
A jak z dostępnością tego wszystkiego w sklepach? Jest bez problemu, sklepów jest sporo?
zeus 6 lipca 2017 20:13 Odpowiedz
W Varadero i w Hawanie nie ma problemu.U nas był problem z "tanią" wodą, czyli mniej niż 1.5 CUC za 1.5lSklepy spore, prawie co krok jakiś. Jak nie, to na ulicy :)
michcioj 6 lipca 2017 23:55 Odpowiedz
fajnie sie czyta ta recenzje, wychodzi na to, ze bylismy w tych samych miejscach na Kubie, np. bar beatlesow w Varadero :)
cccc 7 lipca 2017 02:38 Odpowiedz
Fajna Relacja, wracaja wspomnienia i lubie ten kraj. :) Zeus napisał:dopóki nie poznałem Greka, który wyemigrował na Kubę (wiem ze to dziwne) w 2000 rokuWydaje mi sie, ze to nic dziwnego, Grecy lubia emigrowac, nawet w czasach glebokiej komuny, w latach 40- i 50-tych do Polski przyjechalo ok. 14 tys. uciekinierow z Grecji. ;)Pozdr.
zeus 8 lipca 2017 09:54 Odpowiedz
I dla tych co nie lubią czytać, zapraszam do Video o Kuby :)https://www.youtube.com/watch?v=6pjmO6p ... e=youtu.beZa niedługo zakończenie z Kuby, i parę przemyślenia :)
boots 8 lipca 2017 12:55 Odpowiedz
A jak chodzi internet? Da się korzystać ze skype'a?
zeus 8 lipca 2017 12:57 Odpowiedz
Internet, zależy gdzie. Albo mega muli albo idzie sprawnie. A Skype jest zakażany na Kubie.
boots 8 lipca 2017 13:05 Odpowiedz
Co znaczy zakazany? Pierwszy raz czytam taką informację...
michcioj 8 lipca 2017 13:15 Odpowiedz
Zeus napisał:W Varadero i w Hawanie nie ma problemu.U nas był problem z "tanią" wodą, czyli mniej niż 1.5 CUC za 1.5lSklepy spore, prawie co krok jakiś. Jak nie, to na ulicy :)podstawow rzeczy dalo sie kupic, no wlasnie w roku 2012 woda kosztowala az 1.5 cuc za 1.5 litra,male piwo 0,33 1 cuc, bulelka havana club od 3.8 cuc. pamietam ze relatywnie drogie bylo jedzenie w restauracjach, jakis obiad/kolacja od 7 cuc w gore,teoretycznie dalo sie cos tam jesc na ulicach, ale zazwyczaj byla to srednio niedobra pizza czy kanapka od 10 CUP w gore. podobno byly problemy z dostawami artykulow higienicznych wiec wszystkie rzeczy takie jak zele pod prysznic, mydlo, artykulu higieniczne i olejki do opalania wzielismy ze soba,rowniez z gorka i co zostalo np. mydlo czy paste do zebow rozdawalismy ludziom.do tego wzielismy tez stare lachy z mysla zeby to wszystko zostawic na Kubie,podobno uzywane ciuchy sie ludziom bardzo przydadza, bo z tym ciezko. wiec prawie cala garderobe zostawilismy miejscowym.
zeus 8 lipca 2017 13:16 Odpowiedz
@bootshttps://answers.microsoft.com/en-us/sky ... a6d6eef86fChciałem powiedzieć, ze nie działa. Ale whatsup działa.
boots 8 lipca 2017 13:19 Odpowiedz
Wiesz co, ja w tym linku nie widzę odpowiedzi...
zeus 8 lipca 2017 13:25 Odpowiedz
boots 8 lipca 2017 13:28 Odpowiedz
Wiesz co, z tego linku wynika jednak, ze skype działa ;-)Quote:Cuba – with poor internet infrastructure, access to computers is limited, the Skype service is extremely expensive and the Internet is very slow.
nico-muc 8 lipca 2017 14:04 Odpowiedz
Zeus napisał:U nas był problem z "tanią" wodą, czyli mniej niż 1.5 CUC za 1.5lSklepy spore, prawie co krok jakiś. Jak nie, to na ulicy :)My ten problem rozwiązaliśmy kupując soki naturalne. Tam gdzie widać napis 'jugos naturales' takie pojemniki na soki jak dawno temu w Polsce - za szklankę soku płaciłem od 1 do 2 CUP, a napełnienie własnej butelki wychodziło od 2 do 18 CUP więc zawsze poniżej 1 CUC.
zeus 8 lipca 2017 14:06 Odpowiedz
No tak. Ale czasami do zgaszenia pragnienia potrzebna jest woda :D
cccc 10 lipca 2017 01:07 Odpowiedz
michcioj napisał:podobno byly problemy z dostawami artykulow higienicznych wiec wszystkie rzeczy takie jak zele pod prysznic, mydlo, artykulu higieniczne i olejki do opalania wzielismy ze soba,rowniez z gorka i co zostalo np. mydlo czy paste do zebow rozdawalismy ludziom.do tego wzielismy tez stare lachy z mysla zeby to wszystko zostawic na Kubie,podobno uzywane ciuchy sie ludziom bardzo przydadza, bo z tym ciezko. wiec prawie cala garderobe zostawilismy miejscowym.Szacunek, ze nie myslales tylko o sobie, masz u mnie duze piwo i przypuszczam, ze nie jedno, jak bede kiedy w Gdansku. :)Zeus napisał:U nas był problem z "tanią" wodą, czyli mniej niż 1.5 CUC za 1.5lMi udalo sie kupic wode w malym sklepiku za 1.90 CUC w 5-litrowym plastykowym kanistrze, w innych miejscach kosztowala od 2.30 do 3 CUC.Pozdrawiam.
rakomir 4 października 2017 21:50 Odpowiedz
bardzo fajna relacja. przyjemnie sie czytalo!