+2
LaVarsovienne 20 grudnia 2017 22:02
DSCF7282.jpg


DSCF7285a (6).jpg


krzesełko.jpg


Ale nie zajeżdżamy zbytnio daleko. Zatrzymujemy się przy plaży Beliche i przy sklepie, który już w tamtą stronę przykuł naszą uwagę. Wydawać by się mogło, że jest tu głównie ceramika, ale w środku znajduje się o wiele więcej. Można tu znaleźć kilka naprawdę gustownych rzeczy do domu, ech i te świetne doniczki po 1 euro. Niestety, ale nie mamy miejsca w bagażu podręcznym na tego typu pamiątki.
DSCF7298.jpg


DSCF7296.jpg


Żegnamy się na chwilę z południową częścią regionu. Teraz nasza trasa będzie prowadzić wzdłuż zachodniego wybrzeża Portugalii.
Robimy kilka zjazdów na plaże: Cordoama, z której od razu uciekamy, bo nie było gdzie zaparkować, Amado, na którą patrzymy z oddali, by w końcu na chwilę poplażować na Praia do Bordeira. Wszystkie te plaże są typowo oceaniczne, szerokie, bezkresne. Tutaj woda jest zimniejsza, niż na południu, na dodatek wiatr nieźle wieje.
DSCF7300.jpg


DSCF7305.jpg


DSCF7312.jpg


DSCF7316.jpg


DSCF7321.jpg


Właściwie można by tak jechać i zjeżdżać co chwilę na kolejne praias, ale czas płynie nieubłaganie. Poza tym z chęcią byśmy coś zjedli. Miasteczko Aljezur wydawało nam się idealnym miejscem, by zrobić obiadowy postój. Stąd będziemy odbijać w głąb lądu. Niestety przegrywamy tu ze sjestą, a jedyny czynny lokal ma wszystkie stoliki zajęte.:/
Jedziemy zatem w stronę naszego miejsca noclegowego, może po drodze coś się znajdzie. I rzeczywiście zatrzymujemy się w jakiejś gospodzie, ale tu też nie zjemy. Zaczynam być wściekła na Portugalię – jak nie walka o stolik, to teraz nie wydają jedzenia. Na dodatek gps każe nam skręcić w jakąś wąską, zapyziałą drogę pod górę. Wjeżdżamy na rozpędzie, bo inaczej z siłą tego auta byśmy utknęli. Na szczęście przez cały ten odcinek nic nie jedzie z naprzeciwka. Nie jest to urokliwa trasa – chaszcze, krzaczory, a teoretycznie powinniśmy podziwiać łańcuch górski Serra de Monchique, w którym już się znajdujemy.
W końcu coś tam się wyłania.
DSCF7325.jpg


Jednak dopiero, gdy dojeżdżamy do naszego hotelu czuć górski klimat. Meldujemy się ekspresowo, wygłodniali pędzimy do knajpy, żeby przypadkiem nam nie zamknęli. :lol: Właścicielem hotelu i restauracji jest Włoch. Na powitanie daje nam dzban wina w prezencie. Tu nie ma tłumów, pośpiechu, jesteśmy mile widzianymi gośćmi. Takie przywitanie to ja lubię. :D
DSCF7327.jpg


Zamawiamy pizzę, a nawet dwie, od razu nazywam ją pizzą portugalską – z kurczakiem i ogniście piekielnym piri piri w oliwie.
DSCF7329.jpg


Po uczcie czas zapoznać się z hotelem. Położony tarasowo Estalagem Abrigo da Montanha to obiekt z widokowym basenem i zadbaną roślinnością.
DSCF7330.jpg

Nasz pokój to dopiero szaleństwo. Jest salon z kominkiem i gigantyczny taras, na który możemy wyjść zarówno z sypialni, jak i salonu. Jak się okazuje chyba z braku standardowej dwójki zarezerwowałam suite, stąd te przestrzenie, ale cena całkiem w porządku 75e/noc ze śniadaniem.
w monchique.jpg


Dosyć późno przyjechaliśmy i dosyć długo biesiadowaliśmy, słońce już się schowało, ale basen trzeba wypróbować.
DSCF7413a (8).jpg


DSCF7332a (1).jpg


Nasza dzisiejsza trasa miała ok. 130 km, z Lagos wzdłuż oceanu aż tu - do gór.
trasa.JPG


Do miasteczka Monchique mamy jakieś 2 km, ale na kolację wybieramy knajpę, którą polecił nam Włoch - oddaloną o 450 m – Luar da Foia. W tej nazwie został zawarty najwyższy szczyt Serra de Monchique czyli Foia, licząca sobie 920 m n.p.m.
Sama restauracja ma dobre oceny w internecie, więc przez chwile powróciły koszmary z Lagos, czy my znajdziemy tu stolik bez rezerwacji? :lol: Pomimo zjeżdżających się samochodów, jest i miejsce dla nas. :)
Odpoczywając od oceanu i owoców morza, idziemy w mięcho i to, co kochamy najbardziej czerwone wino. :twisted: Jest tu pysznie, jak ktoś będzie w okolicach polecam tę restaurację.
W oddali migają światełka miasteczek, a za nimi czarny ocean.
DSCF7351a (2).jpg


DSCF7351a (4).jpg



Poranek iście słoneczny. Nasz taras zaprasza do podziwiania widoków.

DSCF7355.jpg


DSCF7360.jpg


DSCF7361.jpg


DSCF7382.jpg


DSCF7363.jpg


Śniadanie serwowane w knajpie Piri-Piri, w której wczoraj raczyliśmy się pizzą. Teoretycznie w hotelu jest jakaś jadalnia, ale z tego, co się zorientowaliśmy już dawno nieczynna. W ogóle Włoch chce sprzedać to miejsce, więc pewnikiem dlatego nie inwestuje. Tak, czy siak przejście na drugą stronę ulicy, by zjeść śniadanie, nie stanowi dla nas problemu. :D
DSCF7376.jpg


DSCF7365a (1).jpg


DSCF7365a (5).jpg


DSCF7365a (6).jpg


DSCF7366.jpg


DSCF7372.jpg


DSCF7378.jpg


Dajemy basenowi czas, by nagrzał się od słońca, więc po śniadaniu jedziemy na wycieczkę do Monchique.
To niewielkie miasteczko na dzień dobry wyróżnia się tym, że ciężko gdzieś zaparkować. Uliczki, schodki, kamieniczki, ruiny górujące nad miastem, a poniżej baseny.
DSCF7399.jpg


DSCF7395.jpg


DSCF7398.jpg


DSCF7393.jpg


DSCF7401.jpg


Spacerujemy i wracamy na nasz basen, by napawać się jeszcze tym górskim spokojem przed powrotem nad ocean.
DSCF7413a (24).jpg

Albufeira i kilka plaż po drodze – 27.08.

Pobyt w Monchique wykorzystujemy do ostatniej minuty. Wymeldowanie jest do 12., więc w południe opuszczamy góry i wracamy nad ocean.
Plan na dziś – zwiedzić kilka plaż, by ostatecznie dotrzeć do Albufeiry, gdzie mamy zarezerwowany nocleg.

W pierwszej kolejności jedziemy na oddaloną o 30 km Praia dos Três Irmãos.
Gdy tylko dojeżdżamy na plażę zaczynają się koszmarki Algarve :lol: – na początek problem z zaparkowaniem.
Ale z drugiej strony trudno się dziwić – pogoda sprzyja plażowaniu. Gorące słońce, błękit nieba, lato w pełni. 8-)

DSCF7415.jpg


DSCF7420.jpg


DSCF7423.jpg


Chwila relaksu i jedziemy dalej.

DSCF7469.jpg


Droga prowadzi nas przez białe urokliwe miasteczko. Nie muszę wypowiadać tego na głos, po prostu wiem, że tu wrócę. Ale póki co kontynuujemy wycieczkę po plażach i oceanicznych widokach.
DSCF7472.jpg


Zatrzymujemy się kawałek za miasteczkiem przy Algar Seco, gdzie wzdłuż charakterystycznych pomarańczowo-czerwonych skał wytyczona jest ścieżka spacerowa. Nas jednak bardziej zainteresowała znajdująca się tu Restaurante Boneca Bar położona w skałkach. :D Żeby nie robić sobie znowu niepotrzebnych problemów z poszukiwaniem miejsca na obiad, korzystamy z przyjemnością.
DSCF7475.jpg


DSCF7476.jpg


Okazuje się, że kurczak piri-piri to nie był tylko wymysł Włocha w Monchique, tu też serwują takie danie. Sama papryczka stosowana jest do wielu dań kuchni portugalskiej, więc jak ktoś lubi ostre to będzie zadowolony. Zamawiamy zatem kurczaka (9,5e) oraz kalmary w cieście (9,5e).
Jeśli nie macie ochoty i potrzeby korzystać z knajpy, warto tu zejść chociażby po to, by popatrzeć na ocean przez "skalne okna".
DSCF7481.jpg


DSCF7487.jpg


Następny przystanek to jaskinia Benagil. Słynna grota z plażą w środku i dużym otworem u szczytu, dzięki któremu światło wpada do jaskini. Póki co zaglądamy do niej z góry, wpatrując się ,niczym w studnię. Ponieważ wydaje nam się, że na rejs do groty już jest za późno, wrócimy w te strony jutro.
DSCF7506.jpg


DSCF7508.jpg


DSCF7509.jpg



Dodaj Komentarz

Komentarze (23)

firley7 22 grudnia 2017 20:11 Odpowiedz
W taki dzień jak dzisiaj (deszczowy i mglisty), fajnie czyta sięsłoneczną relację :) Czekam na dalszy ciąg :)
greg1291 22 grudnia 2017 20:18 Odpowiedz
Czekamy, czekamy. Na piątkowy wieczór kolejny odcinek byłyby idealny :)
lavarsovienne 22 grudnia 2017 20:46 Odpowiedz
Dzięki Panowie:) Obiecuję, że jutro będzie słoneczny ciąg dalszy;-)
grzes830324 22 grudnia 2017 20:58 Odpowiedz
Czekam i ja relacji z Lizbony. Sam jestem tym miastem zachwycony. Powiedz udalo Ci sie dotrzec na cmentarz Prezeres?
lavarsovienne 22 grudnia 2017 22:43 Odpowiedz
@Grzes830324 zwiedzanie miast traktujemy zazwyczaj bez planu, o istnieniu tego cmentarza do tej pory nawet nie wiedziałam;-) Intuicja i nogi nas prowadzą, tam nas nie poniosły. Ale zgadzam się w pełni, co do zachwytów nad miastem. Powiem więcej, gdybyśmy w trakcie tego wyjazdu nie odwiedzili Lizbony to nie byłaby to spełniona podróż.
cubero4 22 grudnia 2017 23:36 Odpowiedz
W ostatnim czasie zastanawiam się nad wyborem Lizbony na mój następny trip, myślę że dalszy ciąg Twojej relacji zadecyduje o moim wyborze :)
firley7 26 grudnia 2017 09:20 Odpowiedz
Cubero4 napisał:W ostatnim czasie zastanawiam się nad wyborem Lizbony na mój następny trip, myślę że dalszy ciąg Twojej relacji zadecyduje o moim wyborze :)Zgadzam się. Też w przyszłości wybiorę się w te rejony.Fotki zachęcają. Bardzo inspirująca relacja :)
flower188 29 grudnia 2017 13:33 Odpowiedz
bardzo lubię Wasze relacje :) to taki trochę mój styl podróżowania na przedłużone weekendy: za słońcem i pysznym jedzeniem, pięknymi krajobrazami ale z komfortem wynajmu auta i dobrymi noclegami ;) A na dodatek jak coś nie wyszło/daliście się naciąć nie koloryzujecie - takie szczere relacje są bardzo fajne! Trzymam kciuki za jeszcze więcej udanych wyjazdów w 2018 (no i więcej relacji ;))
lavarsovienne 29 grudnia 2017 13:47 Odpowiedz
Dzięki @flower188:-) Wszystkiego podróżniczego na Nowy Rok Ci życzę:-))
firley7 31 grudnia 2017 11:15 Odpowiedz
Bardzo klimatyczne zdjęcia :) Udanych wojaży, pięknych fotek i relacji życzę w Nowym Roku 2018 :)
lavarsovienne 31 grudnia 2017 11:18 Odpowiedz
Dzięki @firley7 :-) i dla Ciebie wszystkiego najlepszego!
aluis 6 stycznia 2018 13:01 Odpowiedz
Miłe wspomnienia :) Minęliśmy się! Byliśmy w Lagos 17-24 a w Lizbonie 24-26 sierpnia :) I nawet w Lagos mieszkaliśmy blisko, bo my trochę "nad" wami :D Też blisko do Dona Ana, ale w spokojniejszej ulicy. Bardzo nam przypadła do gustu ta mieścina, ale wieczorami się nie zapuszczaliśmy do centrum,żeby właśnie nie zepsuć sobie wrażeń tym tłumem turystów ;)
bozenak 9 stycznia 2018 20:43 Odpowiedz
Jak zawsze super relacja :D
firley7 9 stycznia 2018 22:15 Odpowiedz
Narobiliście mi apetytu na Lizbonę :) Nie tylko zdjęciami pysznego jedzenia, urokliwych tramwajów czy lizbońskich zabytków, ale przede wszystkim klimatem tej części relacji.To coś nieuchwytnego, co kryje się w Waszych uśmiechach. Zaprasza do podróży :) Super.
lavarsovienne 9 stycznia 2018 23:25 Odpowiedz
@bozenak, @firley7 Dziękuję Wam serdecznie [emoji173]Wysłane z mojego E5823 przy użyciu Tapatalka
cubero4 11 stycznia 2018 11:18 Odpowiedz
Super relacja pozdrawiam! :)
dubaj1910 20 stycznia 2018 10:33 Odpowiedz
Które miejsce... wywarło największe wrażenie na Algarve?Utrudnijmy wybór... nie pytam pod względem na plaże.
lavarsovienne 20 stycznia 2018 11:27 Odpowiedz
@dubaj1910 ale wydziwiasz :D Przecież przez te 5 dni w Algarve o nic innego nie chodziło, jak o zwiedzanie plaż właśnie. Z naciskiem na słowo zwiedzanie, bo w sumie typowemu plażowaniu poświęciliśmy może ze 2 godz. PS. Piszę właśnie kontynuację Lizbony, proszę mnie wybijać z rytmu :D
maginiak 20 stycznia 2018 12:51 Odpowiedz
@dubaj1910Jak nie chcesz plaż, to ja w Algarve polecam zabawy przy hotelowym basenie.Pewnego wieczoru bawiłam się tak dobrze, że nie zauważyłam że basen się zaczął i runęłam do niego w ubraniu, w butach, z kuflem piwa w jednej ręce i kurczakiem piri-piri w drugiej. Mimo tego, że wypadły mi obie soczewki kontaktowe i do końca pobytu już niewiele zobaczyłam to i tak było fajnie.Niestety nazwy tego hotelu już nie pamiętam ale jak widzisz zabawa jest dość uniwersalna i możesz się bawić w zasadzie w dowolnie wybranym miejscu w Algarve ;)
dubaj1910 21 stycznia 2018 00:20 Odpowiedz
LaVarsovienne napisał:@dubaj1910 ale wydziwiasz :D Przecież przez te 5 dni w Algarve o nic innego nie chodziło, jak o zwiedzanie plaż właśnie. Z naciskiem na słowo zwiedzanie, bo w sumie typowemu plażowaniu poświęciliśmy może ze 2 godz. PS. Piszę właśnie kontynuację Lizbony, proszę mnie nie wybijać z rytmu :DOj nie chodziło mi o wydziwianie czy krytykę - niepotrzebnie tak to odebrałaś.Ja egoistycznie pytałem pod siebie - szukam inwencji na powrót po 20 latach na Algarve i poza świetnymi plażami brakuje mi czegoś co by mnie dodatkowo nakręciło na ten wyjazd.... W Andaluzji było tych dodatkowych smaczków (typu Sierra Nevada, El Chorro) sporo... szukam po prostu czegoś unikatowego w Portugalii.Relacje lajkuje dokładnie - nie było w mojej wypowiedzi cienia "wydziwiania" ;) maginiak napisał:@dubaj1910Jak nie chcesz plaż, to ja w Algarve polecam zabawy przy hotelowym basenie.Pewnego wieczoru bawiłam się tak dobrze, że nie zauważyłam że basen się zaczął i runęłam do niego w ubraniu, w butach, z kuflem piwa w jednej ręce i kurczakiem piri-piri w drugiej. Mimo tego, że wypadły mi obie soczewki kontaktowe i do końca pobytu już niewiele zobaczyłam to i tak było fajnie.Niestety nazwy tego hotelu już nie pamiętam ale jak widzisz zabawa jest dość uniwersalna i możesz się bawić w zasadzie w dowolnie wybranym miejscu w Algarve ;) Hm... nie uwierzę w to runięcie póki zdjęcia miss mokrego podkoszulka nie zobaczę ;) To tylko męska ciekawość - proszę nie złościć się na moje subtelne bezczelności :mrgreen:
lavarsovienne 21 stycznia 2018 01:29 Odpowiedz
@dubaj1910 przecież ja nie odebrałam Twojego zapytania jako krytykę. :-) Słowo wydziwiasz odnosi się do tego, że chciałbyś czegoś niezwiązanego z plażą, a to taki typowo plażowy region przecież. :D Oczywiście zatrzymaliśmy się w górach Monchique, fajnie było, ale same góry nie są jakoś nadzwyczaj spektakularne. Nie równają się z tymi andaluzyjskimi atrakcjami, które wypisałeś (moja opinia na podstawie fot z googla, bo nie byłam w Andaluzji).Z tego, co kojarzę region Alentejo jest warty głębszego poznania. Zbadaj temat, może przypadnie Ci do gustu i jakoś to połączysz, bo regiony są obok siebie. Ja dla samego Algarve na pewno nie wrócę do Portugalii.
ewaolivka 27 stycznia 2018 12:35 Odpowiedz
Portugalia jest bajeczna :) Miła relacja i zdjęcia-dziękuję :)
firley7 27 stycznia 2018 13:39 Odpowiedz
Szkoda, że już koniec relacji.Fajnie się czytało i oglądało :)