0
hiszpan 22 września 2025 19:47
Image

Jesteśmy sami, za chwilę wpada na szczyt zdyszana para z USA i właśnie słoneczko zachodzi na dłużej – są wściekli, że nie zdążyli a ja dolewam oliwy do ognia pokazując im na telefonie co ich ominęło… ?

Image

Wydarzyło się coś niesamowitego bo takiego słońca już nie będzie przez dłuższy czas, zaciąga się znowu i pada.
Po drugiej stronie góry oglądamy jeszcze wodospad

Image

Image

Z lotniska dochodzi hałas, przelatują nad nami dwa duńskie Merliny AW101, całkiem nisko.

Image

Image

Image

W deszczu spadamy z powrotem na parking. Z daleka widać palec wiedźmy, który oglądaliśmy z bliska wczoraj.

Image

Pogoda coś nie może się zdecydować, rozpadało się na dobre. Jedziemy zdobyć najwyższe wzniesienie Wysp Owczych - Slættaratindur. Na szczęście w okolicach Nesviku deszcz ustępuje słońcu i trekking na ten szczyt zaczyna wyglądać optymistycznie. Po drodze jeszcze fajny widok na wodospad Fossa, co go oglądaliśmy z bliska pierwszego dnia.

Image

Mijamy bokiem Eiði i parkujemy na malutkim parkingu u stóp Slættaratindura. Na szczęście brama otwarta i nie trzeba wchodzić na szlak po drabinie:

Image

O dziwo sam szczyt jest ośnieżony, musiało padać w nocy mocno.

Image

Szlak nie jest wymagający ale pierwsza część podejścia jest bardziej stroma. Dla mnie po zaprawie w Himalajach w maju traktuję to jak lekki spacerek ?. Dzieciaki dają radę.

Image

Image

Image

Na górze naprawdę piękne widoczki chociaż wieje jak diabli

Image

Image

Image

Image

Image

Widać dobrze Olbrzyma i Wiedźmę

Image

Tu stoi nasz samochód. Zrobiliśmy około 400 metrów przewyższenia.

Image

Na sam szczyt nie wchodzimy, końcowe podejście jest mocno ośnieżone i jest za ślisko.

Image

Pozostał nam ostatni punkt programu – Gjógv. Dojeżdżamy tam w 15 minut i na szczęście są miejsca na malutkim parkingu przy samym klifie.
Morze jest niesamowicie wzburzone, fale rozbijają się z impetem o wielkie skały.

Image

Image

Image

Image

Gjógv posiada naturalną zatoczkę, gdzie można spuścić łódź na wodę, jest do tego specjalna lina i wyciągarka. Dziś przy tej pogodzie nikt o tym nie myśli.

Image

Wchodzimy na pobliskie wzgórze podziwiać miasteczko i klify z góry

Image

Image

Na horyzoncie majaczy Kalsoy – dziś przy przebijającym słoneczku robi już lepsze wrażenie ale nie odwiedzimy jej tym razem.

Image

Koniec zwiedzania, jemy jeszcze burgery na stacji benzynowej w Nesvik i wracam prosto na lotnisko. Samochód mam po prostu zostawić na parkingu i klucze wrzucić do skrzynki.
Na lotnisku testuję w końcu lokalne krafty. Do wyboru z kija lub z puszki

Image

Image

Mi najbardziej smakował Slupp ?

Image

Atlantic Airways jest punktualny na szczęście i zabiera nas do Kopenhagi na wieczór.

Image

Nocujemy w Best Western obok lotniska i o 7 rano w poniedziałek Wizzair zabiera nas do cieplutkiej Warszawy, na 10-tą jestem już w pracy.
Koniec szybkiej wycieczki – wszystkim nam mega się podobało :D Polecam!

Dodaj Komentarz