+3
przemos74 13 marca 2016 20:01
Image

Powrót do hotelu chciałem odbyć tramwajem. Niestety rozkład jazdy z uwagi na obecne wydarzenia w mieście jest zmieniony. Na przystankach są jednak odpowiednie osoby, które pomagają wszystkim niezorientowanym jak dostać się w wyznaczone miejsce. Ostatecznie kupuję w 7Eleven kartę Misty i tramwajem numer 12 udaję się w okolice hotelu. Okazuje się, że w sobotę w St Kilda, gdzie ulokowany jest mój przybytek, cała dzielnica tętni życiem, atmosfera weekendowa odczuwalna jest o wiele mocniej niż w innych krajach. Nie sposób nie zatrzymać się tu na chwilę. Tak mija mój pierwszy dzień w Australii. W kolejnym odcinku przelot w biznes klasie linii Qantas i odwiedziny Sydney :)

@Washington, dzięki :) Miło to słyszeć.
@tropikey, dziękuję :) Polecam, świetna sprawa.
@Koala22, to był prawie najlepszy hotel na trasie. Prawie, bowiem najbardziej jestem zadowolony z tego co dopiero przed nami w tej relacji ;)
@adix1982, robię fotki telefonem Moto X Style oraz Canonem EOS700D ze szkłem EF 24-105 mm 1:4 L IS USMBudzik nastawiony tym razem na 6 rano nie zadzwonił, bowiem dokładnie obudziłem się o 5:59 i go wyłączyłem ;) Szybka kąpiel, pakowanie i w drogę na dworzec Southern Cross. Poszedłem na przystanek, jednak według rozkładu pierwszy tramwaj w niedzielę odjeżdża dopiero o 7:43… Miałem dwa wyjścia – taksówka lub spacer. Postawiłem na drugą opcję, która pozwoliła mi zobaczyć jeszcze kilka nieodwiedzonych uliczek.

Na dworzec docieram dokładnie o 7:30 i dosłownie 2 minuty później już jestem na pokładzie Skybusa w drodze na lotnisko w Melbourne. Bilet kupiłem wcześniej w dwie strony, więc teraz tylko okazałem go kierowcy. Po około 20 minutach docieramy do celu. Port lotniczy MEL składa się z kilku terminali. Na krajówkach mamy takie linie lotnicze jak Jetstar, Virgin Australia, Tiger Airways i Qantas, którym właśnie polecę. Jak widzicie na zdjęciach nie ma tutaj standardowych stanowisk do odprawy.

Image

Image

Większość pasażerów korzysta z automatów, gdzie można wydrukować bilet i zawieszkę na bagaż. Niestety system wydrukował mi tylko bilet z napisem, żebym oddał się do obsługi. Dzięki temu, że rejs odbywałem w biznes klasie, to nie musiałem czekać w kolejce, a już po chwili miałem w ręce boarding pass z zaproszeniem do saloniku Qantasa oraz potwierdzenie nadania jednej sztuki bagażu. Kontrola bezpieczeństwa ponownie bez oczekiwania i już jesteśmy w części Airside, gdzie przez okno widać praktycznie same maszyny Qantasa. Idę w prawo, bowiem właśnie tam wskazują strzałki na Qantas Lounge. Po wjeździe schodami do góry i sprawdzeniu mojego biletu obsługa zaprasza mnie do części saloniku, która jest w dalszej części i jest przeznaczona tylko dla pasażerów klasy biznes i najwyższego statusu w One World. Wcześniej jednak postanawiam zobaczyć czym te dwie poczekalnie się różnią. Okazuje się, że w ten pierwszej brakuje np. ciepłych posiłków na śniadanie, wyciskarki do świeżych owoców itp. Poza tym różnice nie są jakieś kolosalne.

Image

Image

Image

Mój lot odbywa się prawie z ostatniej bramki na terminalu, czyli 11. Przy niej stoi Airbus A330-200, który zabrał mnie w rejs do Sydney. Lot trwał godzinę i 10 minut. Boarding jest bardzo szybki, bowiem nie ma już dodatkowej kontroli dokumentów tożsamości. Moje miejsce to 5B. Fotele w biznes klasie tego przewoźnika (stara konfiguracja) są bardzo wygodne, miejsca na nogi jest pod dostatkiem, a IFE działa nieźle, chociaż spotkałem wiele lepszych. Obłożenie w C było całkiem spore, myślę, że ponad 80%. Układ siedzeń w tym samolocie to 2-2-2, co przy tak krótkich rejsach myślę, że sprawdza się bez zarzutu.

Image

Image

Image

Po wejściu na pokład otrzymaliśmy powitalny napój (sok limonkowy lub wodę). Natomiast po starcie podano śniadanie – ja postawiłem na kawałek mięsa z serem i szynką, jogurt z owocami i kawę. Dodatkowo dostępne były muffinki oraz chleb. Lot zajął niewiele ponad godzinę. Z uwagi, że lądowanie odbywało się od strony oceanu, a ja siedziałem z lewej strony to mogłem podziwiać całą zatokę. Niebo było trochę zachmurzone, ale temperatura idealna, bowiem około 23 stopni.

Image

Samolot podjechał do rękawa i weszliśmy do terminalu krajowego, gdzie kierując się w lewą stronę możemy zejść na niższe piętro do strefy przylotów, gdzie są karuzele z bagażami. Ja na swoją walizkę nie musiałem praktycznie w ogóle czekać i od razu poszedłem na pociąg do centrum. Po wprowadzenie miejsca docelowego na ekranie automatu biletowego pojawiła się cena do zapłaty około 17 dolarów (OW). Wydawało mi się to bardzo dużo za przejazd kilku stacji metrem. Przypomniałem sobie, że kiedyś na forum polecany był spacer do stacji Mascot (ok. 2,5 kilometra), co znacząco zbije cenę, kiedy zaczniemy naszą podróż właśnie tam. Tak właśnie zrobiłem, wcześniej pytając o drogę obsługi lotniska. Okazuje się, że spacer jest cały czas chodnikiem i zajmuje około 20 minut. Teraz mój bilet kosztował 4 dolary. Widzimy tutaj, że władze w Sydney mocno zdzierają na osobach podróżujących z i na lotnisko. Podobno również bilet okresowy w mieście ni zwalnia z dodatkowych opłat, bowiem trzeba dokupić wtedy Gate Pass za bodajże 12 dolarów australijskich.

Image

Ja wysiadam na Circular Quay i od razu kieruję się w stronę hotelu Intercontinenal Sydney, który znajduje się jakieś 200 metrów od stacji i tyle samo od słynnej Opery. Pomimo, że byłem przed 13:00 to już była niewielka kolejka do check inu. Po chwili recepcjonista odnalazł moją rezerwację, chwilę porozmawialiśmy o polskiej wódce i z uwagi, że wcześniej na zdjęciach widziałem fajne widoki z klubowego saloniku na 31 piętrze, to postanowiłem zapytać o dostęp do niego. Zniknął on na chwilę, żeby coś sprawdzić czy też kogoś zapytać o takową możliwość i się udało. Otrzymałem klucz pozwalający na spędzanie tam czasu. Warto podkreślić, że wiązało się to z darmowym śniadaniem, przekąskami do godziny 22 oraz kolacją (17-19) z napojami alkoholowymi.
Mój pokój położony był na 23 piętrze, daleko od windy. Niestety była to wersja z dwoma osobnymi łóżkami (brak dostępności innych konfiguracji). Trudno jednak mieć do niego jakiekolwiek zastrzeżenia. Co prawda miejscami widać, że nie jest to obiekt pierwszej nowości, ale oferuje wszystko, czego wymaga się od hotelu z pięcioma gwiazdkami na koncie.

Image

Image

Żeby dłużej już nie tracić czasu szybko się przebrałem i poszedłem na spotkanie z kangurami do Taronga ZOO. Można tam dotrzeć promem z przystani numer 2, która była jakieś 100 metrów od mojego hotelu. Następnie mamy aż trzy opcje wejścia do ZOO. Pierwszą z nich jest kolejka gondolowa, drugą autobus, a trzecią spacer (wejście dolne, a nie główne). Oczywiście poszedłem za opcją numer trzy, która jednak wiązała się ze zwiedzaniem „pod górę”. To jednak specjalnie by mi nie przeszkadzało, jednak chwilę po sprawdzeniu mojego biletu (kupiony na australijskim Grouponie) zaczął lać deszcz z taką intensywnością, że w zasadzie nie można było zwiedzać, a z drugiej strony zwierzaki w tym czasie również się ukrywały. Po jakiś 20 minutach opad ustał zupełnie i zaczęło świecić słońce. Obawiałem się, że taka aura za długo się nie utrzyma i zacząłem wręcz biegać po ogrodzie zoologicznym, że zobaczyć jak najwięcej. Mamy tutaj do obejrzenia ponad 4000 gatunków zwierząt, na co potrzeba sporo godzin. Ja miałem ich tylko trzy, ale i tak udało się zobaczyć australijską faunę oraz słynne miejsce z żyrafami, gdzie mamy genialny krajobraz.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Dużym plusem zoo jest możliwość wejścia np. do kangurów. Te niestety nie były zbyt aktywne, ponieważ głównie odpoczywają chowając się przed słońcem. Najbardziej ruchliwe są w przed i po wschodzie słońca oraz przed i po zachodzie. Oprócz tego w określonych godzinach są różne pokazy i karmienie zwierząt. Niestety wombata się nie doszukałem, a diabeł tasmański spał. Do miasta wróciłem oczywiście promem. W hotelu byłem około 17:30 i od razu udałem się do Club Lounge na kolacje. W tym miejscu dress code jest wymagany. Salonik był praktycznie pełen, ale z uwagi na świetne jedzenie (małże, ostrygi, sushi etc.) i dobre jakościowo alkohole zasiedziałem się aż do 21:30. Zresztą dopiero po zachodzie słońca widok na Hardour Bridge i Operę był zjawiskowy.

Image

Image

Image

Image

Image

Kiedy już miałem wychodzić na sesję Opery i mostu nocą to dosyć mocno rozpadał się deszcz i postanowiłem odpuścić i położyć się spać, żeby kolejny dzień zacząć jak najwcześniej.

@Juve, hehe tak to wygląda :)
@maxima, ja właśnie nie trafiłem na ten tramwaj :( Ale popularne miejsca są na tyle blisko, że spokojnie można obejść w jeden dzień. 12 apostołów obiecałem sobie na kolejny raz :)
@grzegorz84, AirAsia X daje radę na długich lotach. Ja nie byłem wcale bardziej zmęczony po tym rejsie niż np. po AB TXL-AUH, chociaż niektórzy mówią, że AB to też prawie LCC.
@luck1991, byłem tylko w sobotę, kiedy odbywał się od 14 trening i od 18 kwalifikacje.

Dzięki za wszystkie łapki w górę. Jeszcze będę miał dla Was dwa odcinki relacji :)Na początku dziękuję za wiele miłych słów tutaj i na PW. Pisanie relacji zabiera trochę czasu i miło mi, że macie ochotę to czytać i oglądać. Mówiłem, że jeszcze dwa wpisy, ale okazuje się, że chyba będą trzy. Jedziemy dalej.

Zgodnie z planami udało mi się wstać całkiem wcześnie, bo już o 8 rano. Trudno mi będzie pewnie przez jeszcze spory czas odespać te praktycznie trzy totalnie bezsenne noce w czasie tego wyjazdu, ale póki forma dopisuje i jest się w tak wspaniałym miejscu, to trzeba korzystać.

W związku z tym od razu poszedłem do hotelowej restauracji na śniadanie. Jak przystało na markę IC wybór jedzenia jest bardzo szeroki, sporo jedzenia z wysokiej półki i do tego obsługa bardzo kompetentna. Ja niestety po wieczornym szaleństwie nie jestem specjalnie głodny dlatego raczę się owocami i wyciskanymi sokami.

Image

Wracam do pokoju, patrzę przez okno i cholerka znowu pada. Szybko sprawdzam pogodę na Google. Okazuje się, że dopiero przejaśnienia mogą pojawić się o 14. W związku z tym przebieram się i idę popływać na basen, który znajduje się na 31 piętrze i również tutaj jest fajny widok na operę i most.

Image

Kiedy dochodzi na zegarku 10:00 idę do konsjerża po parasol i ruszam na spacer. Udaję się w stronę Hyde Parku, gdzie moją uwagę zwróciła fontanna oraz niedaleko Katedra Św. Marii. Wcześniej jednak minąłem Art Gallery of NSW, czyli świątynię sztuki. W środku można podobno obejrzeć obrazy Roya Lichtensteina i Andy’ego Warholla. Niestety tym razem nie miałem na to czasu.

Image

Image

Image
Następnie skierowałem się w kierunku Darling Harbour, które jest sąsiednią zatoczką do Circular Quay. To prawdziwe centrum rozrywkowe, o czym przekonałem się przy poprzedniej wizycie w Sydney (liczne bary i dyskoteki), ale są tutaj także atrakcje turystyczne. Niestety zdjęcia przy takiej pogodzie nie wyszły zbyt ładnie. W rejonie Darling Harbour jest kilka atrakcji jak np. Sydney Aquarium, Sydney Wildlife, Madame Tussauds Sydney i Australijskie Muzeum Morskie. Pierwsze trzy odwiedziłem 2 lata temu i polecam je głównie z uwagi na przystępną cenę w pakiecie.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Niestety deszcze nie ustępował, a może i padał coraz mocniej. To jednak mnie nie zniechęcało i poszedłem w kierunku najpopularniejszego mostu w Australii, który nazywany jest też „wieszakiem” z uwagi na swój kształt. Robi on świetne wrażenie, wcale nie mniejsze niż Golden Gate czy Brooklyn Bridge, które notabene miałem okazję oglądać na żywo w ostatnich czterech miesiącach. Każdy ma w sobie coś niezwykłego. Tym razem przeszedłem się tylko pod nim, ale muszę także zrobić spacer po nim.

Image

Idę teraz w stronę The Rocks, czyli pierwszej dzielnicy Sydney, gdzie ponad 200 lat temu wysiedli pierwsi osadnicy. Kiedyś było to miejsce doków i magazynów, a teraz są tu popularne restauracje. Architektura wiktoriańska widoczna jest na każdym kroku. Na uwagę zasługuje to, że wśród licznych budynków i schodów są także mini ogródki i miejsca, gdzie można usiąść i odpocząć.

Image

Powoli zataczam kółko, ponieważ idę na Quays, czyli w miejsce gdzie przypływają promy łączące zatokę. To takie nieoficjalne centrum Sydney, gdzie toczy się życie. Stąd też cały czas moje oczy kierują się w stronę największej perełki Sydney, czyli budynku opery. Mówiono o niej już bardzo dużo, jednak kiedy byłem pierwszy raz w tym mieście mocno się na niej zawiodłem, ponieważ na żywo nie robi takiego wrażenia, jak w telewizji czy Internecie. Z drugiej strony posiada niesamowity kształt i jest pięknie oświetlona w nocy. Poza tym sama jej konstrukcja jest niesamowita, bowiem wykonano ją z tysięcy duńskich kafelków.

Image

Image

Image

Zbliża się godzina mojego wykwaterowania, więc wracam do hotelu, żeby się spakować. Zostawiam swoje bagaże w recepcji i dostaję specjalną kartę tylko do Lounge na 31 piętrze, gdzie w razie potrzeby będę mógł wypić kawę, zjeść o 17 kolację i przede wszystkim poczekać do 18:30 na kierowcę, który zawiezie mnie na lotnisko. Myślę sobie, że dawno nie miałem nigdzie tak dobrze. W tym hotelu (przyp. IC Sydney) dba się o klienta przez cały czas, nawet kiedy oficjalnie jego czas pobytu dawno już minął.

Image

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (66)

chaleanthite 13 marca 2016 21:33 Odpowiedz
Czekam cierpliwie na wiecej, pozdrawiam i zycze udanej wyprawy!!! :)
aoeuidhtn 13 marca 2016 22:31 Odpowiedz
o kuźwa, ale wycieczka :) Lecisz sam czy z kimś?
aoeuidhtn 13 marca 2016 22:31 Odpowiedz
o kuźwa, ale wycieczka :) Lecisz sam czy z kimś?
chaleanthite 13 marca 2016 22:42 Odpowiedz
Czekam cierpliwie na wiecej, pozdrawiam i zycze udanej wyprawy!!! :)
julk1 13 marca 2016 22:42 Odpowiedz
Z Twojego planu wygląda, ze rzeczywiście lecisz do Australii na 3 dni. A co z drogą powrotną, jest taka sama jak do Australii czy lot bezpośredni z krótkimi przesiadkami?
joker1977 14 marca 2016 09:35 Odpowiedz
Czuje że będzie ciekawie. to jest to co tygrysy lubią najbardziej. :D
maarcin1938 15 marca 2016 07:49 Odpowiedz
Znajome widoki :)Fajna relacja sie zaczyna ! Powodzenia !
kazik-1983 15 marca 2016 08:30 Odpowiedz
wow ohh ahhjuz mi sie podobaszacunek dla wszystkich,ktorzy nawet na kilka dni potrafia pojechac na drugi koniec swiatanie kazdy to potrafidzieki i powodzenia
andre 16 marca 2016 01:54 Odpowiedz
Ile to szaleństwo Ciebie kosztowało ? Planowane było z wyprzedzeniem i kupno biletu. itd. ?SUPER REWELACJA !
dziabulek 16 marca 2016 21:54 Odpowiedz
Fajnie się czyta, czekam na ciąg dalszym, tym bardziej, że za jakiś czas również będę w Doha na chwilę i w Sydney na kilka dni.
koala22 17 marca 2016 13:27 Odpowiedz
Coś tak czuję, że odnalazłabym się w tej biznes klasie :D Zwłaszcza, że lecą tam "Przyjaciele"!Który szampan smakował Ci najbardziej?
michzak 17 marca 2016 13:33 Odpowiedz
Lecieć w biznesie... Marzenie :Pfajnie się czyta :)
maczala1 17 marca 2016 14:14 Odpowiedz
przemos74 napisał:Dwie stewardesy, które mnie obsługiwały kilka razy „dosiadały się”, żeby porozmawiać, oferowały degustacje innych alkoholi, a kiedy atmosfera zrobiła się zdecydowanie mniej formalna powymienialiśmy się kontaktami A do mnie w Wizzie dosiadają się przeważnie same naprute buraki i wcale nie mam ochoty z nimi się niczym wymieniać. I gdzież tu spawiedliwość ...
dziabulek 17 marca 2016 15:53 Odpowiedz
@Koala22 wbrew pozorom lepiej nie znaleźć się w biznes klasie, mi udało się tam dwa razy znaleźć i to w Emirates, które biznes ma bardzo wysoko ocenianą, cóż ... lataniem potem jest dużo cięższe, jak zdajesz sobie sprawę, że kilka/kilkanaście metrów od Ciebie ludzie mogą spać w łóżkach pod kołderką :) cóż trzeba trzymać kciuki na darmowe upgrade, lub kombinować na inne sposoby aby tam się dostać:) @przemos74 , a Ty leciałeś za punkt etc czy po prostu kupiłeś odcinek w biznes? no bo upgrade nie dostałeś, skoro już wcześniej widziałeś, że lecisz tą klasą.
koala22 17 marca 2016 22:25 Odpowiedz
Dobrze się czyta tę relację i miło się dzięki niej wspomina miejsca, w których się było samemu (i niestety nie mam tu na myśli biznes klasy w Qatarze) :) Czekam na ciąg dalszy!
adix1982 18 marca 2016 11:09 Odpowiedz
Super relacja i piękne fotki (btw. jakim aparatem je robiłeś?)
komor 18 marca 2016 11:30 Odpowiedz
Quote:Na zdjęciach widzicie także chyba nadal największy (165 metrów wysokości) na świecie diabelski młyn – Singapore Flyer. Tytuł ten odebrał on londyńskiemu London Eye. Dla Twojej informacji już ponoć nie jest najwyższy, obecnie 1 ma młynek w Las Vegas, choć w 2014 jeszcze go nie widziałem. Sama przejażdżka Flayerem warta swojej ceny, bardzo miłe mam wspomnienia.PS. Relacja nie jednemu uruchomi bakcyla do podróżowania :twisted:
mattt2 18 marca 2016 12:21 Odpowiedz
Szaleństwo! Zazdroszczę!!! :o :o :o :o
koala22 21 marca 2016 14:13 Odpowiedz
Hilton w KL wypada świetnie. Z tej strefy śniadań mogłabym prawie nie wychodzić :D Prawie, no bo basen i sauna też kuszą!
tropikey 21 marca 2016 14:27 Odpowiedz
cześć,przyłączam się do innych i wyrażam swoje słowa uznania. Obserwuję wpisy w tym wątku, bo chodzi mi po głowie coś podobnego na styczeń/luty 2017, więc będę bogatszy w doświadczenia :-)Miłej dalszej podróży!
washington 21 marca 2016 19:48 Odpowiedz
Normalnie niezbyt lubię relacje "lotnicze", ale ta jest rewelacyjna i świetnie się ją czyta! Czekam na więcej
luck1991 22 marca 2016 07:20 Odpowiedz
Byłeś cały weekend na zawodach F1 czy tylko w piątek?Wysyłane z mojego GT-I8160 za pomocą Tapatalk 2
grzegorz84 22 marca 2016 07:38 Odpowiedz
Nie wiedziałem, że w Melborune jest tak ładnie! A jak lot AirAsia, na takim długim locie odnosi się wrażenia, że to tania linia lotnicza?
masaperlowa-pl 22 marca 2016 08:36 Odpowiedz
Ach te cateringi!
maxima 22 marca 2016 10:01 Odpowiedz
Melbourne jest naprawdę super! Po centrum normalnie jeździ darmowy tramwaj w starym stylu zatrzymując się przy głównych atrakcjach. Fajny jest tez ogród botaniczny.dla tych co mają więcej czasu to konieczna jest wycieczka na 12 apostołów ;)
juve 22 marca 2016 11:07 Odpowiedz
Po weekendzie w pracy:- Jak Ci minął weekend?- Aaa całkiem spoko, w Australii byłem.To lubię :D
dziabulek 23 marca 2016 08:05 Odpowiedz
Fajna relacja, bardzo przyjemnie się czyta:) dziękuje też za poradę odnośnie tańszego dojazdu do centrum miasta z lotniska, postaram się skorzystać, choć po 14h może być z tym różnie:) Mam jeszcze jedno pytanie ile płaciłeś za bilet do zoo poprzez grupon? P.S.aż się dziwię, że nikt nie marudzi, że śpisz w hotelach 5*, a nie w domku na placu zabaw :)
maxima 23 marca 2016 09:52 Odpowiedz
uwielbiam odprawę na krajówki w Aussie - te automaty powinny być wszędzie ;) dodatkowo można wnosić wodę i napoje w butelkach większych niż 100 ml ;)
greg-li 23 marca 2016 13:15 Odpowiedz
Nie wiem jak w Europie, ale w Azji też wszędzie na krajówkach można brać dużą wodę. W Polsce raz leciałem WMI-GDN i na security w Modlinie bardziej trzepali niż na ORD i FRA razem wziętych :)A co do Sydney to nam recepcjonistka poleciła nie kombinować i jechać prosto na lotnisko. Bramki są na tyle szerokie i długo otwarte, że wyszliśmy za kimś. Nieuczciwe to jest miasto, które kasuje ponad 10 dolarów tylko za to, że wsiada się na lotnisku, a nie stację przed lub za. Jeżeli ktoś jednak chce być całkowicie uczciwy, to z lotniska na tą stację co pół godziny jeździ autobus, który kosztuje normalnie ;)
mucustrooper 23 marca 2016 13:17 Odpowiedz
Nie wiem jak w Europie, ale w Azji też wszędzie na krajówkach można brać dużą wodę. W Polsce raz leciałem WMI-GDN i na security w Modlinie bardziej trzepali niż na ORD i FRA razem wziętych :)A co do Sydney to nam recepcjonistka poleciła nie kombinować i jechać prosto na lotnisko. Bramki są na tyle szerokie i długo otwarte, że wyszliśmy za kimś. Nieuczciwe to jest miasto, które kasuje ponad 10 dolarów tylko za to, że wsiada się na lotnisku, a nie stację przed lub za. Jeżeli ktoś jednak chce być całkowicie uczciwy, to z lotniska na tą stację co pół godziny jeździ autobus, który kosztuje normalnie ;)
koala22 23 marca 2016 22:36 Odpowiedz
Lot na drugą półkulę i powrót w tak krótkim czasie jest niezgodny z naturą! :D :lol:
michzak 25 marca 2016 16:03 Odpowiedz
:shock:Wysłane z mojego SM-A500FU przy użyciu Tapatalka
tropikey 25 marca 2016 16:10 Odpowiedz
O koszty nie dopytuję, bo widziałem już szczegółową kalkulację na innej stronie, ale nie mogę pominąć milczeniem apartamentu w Etihad. Taki lot, to faktycznie marzenie, zwłaszcza na tak długiej trasie. Zazdroszczę, ale i kombinuję w tym kierunku... Jak długo zajęło Ci złapanie biletu w tej klasie za mile? Gdybym planował coś podobnego w styczniu 2017, kiedy powinienem zabrać się za szukanie?
tropikey 25 marca 2016 16:10 Odpowiedz
O koszty nie dopytuję, bo widziałem już szczegółową kalkulację na innej stronie, ale nie mogę pominąć milczeniem apartamentu w Etihad. Taki lot, to faktycznie marzenie, zwłaszcza na tak długiej trasie. Zazdroszczę, ale i kombinuję w tym kierunku... Jak długo zajęło Ci złapanie biletu w tej klasie za mile? Gdybym planował coś podobnego w styczniu 2017, kiedy powinienem zabrać się za szukanie?EDIT: i jeszcze jedno pytanie - może orientujesz się, czy jest choćby cień szansy, by zdobyć EY first apartment za mile topbonus? W sumie, AB to linia zależna od EY, więc wydawać by się mogło, że możliwość jest, ale już sam fakt, że na stronie AB nie ma nawet takiej zakładki w wynikach wyszukiwania lotów wskazuje, że może być trudno... Poza tym, nawet nie wiadomo ile mil topbonus trzeba na to przeznaczyć (w każdym razie, ja nie znajduję takiej informacji :( )EDIT II:Już wiem - nie da się tego zrobić: http://meilenoptimieren.com/topbonus-tu ... mienfluge/ (w komentarzach)
gzkulik 25 marca 2016 16:15 Odpowiedz
Cierpliwie zaczekam na kosztorys, ale wcześniej chciałbym się dopytać o jedną rzecz. Ten apartament, do którego Cię poproszono na czas ścielenia łóżka - zawsze jest wolny na takie okazje czy akurat był wolny? Jaki % wypełnienia w tej klasie?
adix1982 25 marca 2016 16:17 Odpowiedz
Super. Czekam na jakieś podsumowanie i kosztorys (jeżeli to nie problem).Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka
klapio 25 marca 2016 16:21 Odpowiedz
Całkiem przyzwoicie prezentuje się ten apartament, chyba mógłbym się przyzwyczaić, przekonałeś mnie. Od dzisiaj koniec Wizzaira, tylko Etihad :-D
andre 25 marca 2016 20:08 Odpowiedz
Ta wisienka na torcie najsmaczniejsza :D TEZ TAK CHCE LATAĆ !
tom971 25 marca 2016 20:23 Odpowiedz
Miazga 8-) Nie dziwię się, że sen w F to strata czasu..
calaira 25 marca 2016 21:01 Odpowiedz
To moja pierwsza relacja czytana na żywo i przyznam, że podziwiałam ją z zapartym tchem :D Świetna podróż, jesteś nieźle zakręcony, ale dokładnie z taką osobą mogłabym podróżować :D Z niecierpliwością czekam na kosztorys, ale choćby nie wiem, ile Cię ta podróż wyniosła, to przez długi czas będziesz miał co opowiadać :)P.S. Podróż Etihadem - marzenie!
koala22 26 marca 2016 00:48 Odpowiedz
Oj pomogłabym w piciu tego szampana :D Kiedy następna taka podróż?
dziabulek 26 marca 2016 07:59 Odpowiedz
Ja to chyba dla samej możliwości skusiłbym się na skorzystanie z prysznica. Choć pewnie nic w tym nadzwyczajnego, bo prysznic jak to prysznic, ale mało kto kąpie się na tej wysokości:)
brzemia 26 marca 2016 08:35 Odpowiedz
Przyznam sie ze jestem w szoku. Pomysl o ludziach siedzacych na dole... nie maja pojecia ze gosc u gory ma goracy recznik i wlasnie sie kapie.Nie bylo ci troche glupio robiac zdjecia w tym apartamencie? Tam przebywaja ludzie ktorzy maja to na codzien. Ja mialbym problem wyciagnac aparat :)
gaszpar 26 marca 2016 12:11 Odpowiedz
Sporo osób jara się takimi podróżami a akurat ten produkt jest dość elitarny i nowy. Nie sadze, ze dla wielu to codzienność.Poza tym nie ma się co wstydzić bo i czego?
gaszpar 26 marca 2016 12:11 Odpowiedz
Sporo osób jara się takimi podróżami a akurat ten produkt jest dość elitarny i nowy. Nie sadze, ze dla wielu to codzienność.Poza tym nie ma się co wstydzić bo i czego?@przemos74 super relacja i świetna wycieczka !
marcino123 26 marca 2016 12:32 Odpowiedz
odechciało mi się właśnie kupować zaplanowanego składaka low costami... :Pogień ! :)
marcino123 26 marca 2016 12:32 Odpowiedz
odechciało mi się właśnie kupować zaplanowanego składaka low costami... :Pobsługa, poziom usług i ilość udogodnień wymiata !
seal 26 marca 2016 12:57 Odpowiedz
Śledziłem całą relację na bieżąco... do tego stopnia że jak zaglądałem i nie widzialem nowego wpisu byłem... ciut zawiedziony! :)Świetna robota i gratuluję spełniania marzeń! :)
koala22 26 marca 2016 15:09 Odpowiedz
Taki lot to codzienność chyba tylko dla szejków, szefa szefów Etihad i króla Saudów :lol:
joker1977 26 marca 2016 15:48 Odpowiedz
First class podróż, pierwsza klasa relacja. Bardzo fajnie się czyta + przydatne informacje.
gzkulik 26 marca 2016 16:58 Odpowiedz
Koala22 napisał:Taki lot to codzienność chyba tylko dla szejków, szefa szefów Etihad i króla Saudów :lol:Pewnie tak. Wziąłem sobie dla sprawdzenie listopad RT do Sydney i większość SOLD OUT.
kanski 26 marca 2016 17:35 Odpowiedz
Jestem zachwycony relacją! Ciekawie napisane i dobrze sfotografowane. Czekam na kolejne i zazdroszczę takiego komfortu podróżowania!
koala22 26 marca 2016 18:52 Odpowiedz
gzkulik napisał:Koala22 napisał:Taki lot to codzienność chyba tylko dla szejków, szefa szefów Etihad i króla Saudów :lol:Wziąłem sobie dla sprawdzenie listopad RT do Sydney i większość SOLD OUT.Widocznie sporo tych szejków jest. @przemos74 ile jest takich kabin first w jednym samolocie? Tak z 5?
ane-wald 26 marca 2016 20:59 Odpowiedz
Przeczytałem relację dopiero teraz i z wrażenia właśnie idę pobiegać. ;)
luftairways 27 marca 2016 03:57 Odpowiedz
F lounge QANTAS jest dużo lepszy
latacz 27 marca 2016 15:04 Odpowiedz
Ja przykładowo na Australię poświęciłem tylko 6 godz. i starczy, zaliczone, pieczątka jest i dalej w drogę.a było to przy okazji powrotu z new Zeland, międzylądowanie w Sydney i postanowiliśmy wyjść na miasto.Oczywiście wcześniej załatwiona wiza elektroniczna przez neta-darowa! Welcome i wychodzimy z lotniska.I tam kupujemy bilet całodobowy chyba gdzieś za 20$ w metro i do portu.Tam opera, fotki butik magnesik, bumerang, szybko fish & cheaps, piwko i znowu do metra.Było minęło ale zaliczone, co kto lubi.
gzkulik 27 marca 2016 15:16 Odpowiedz
@przemos74, jakbyś miał trochę czasu to może napisałbyś poradnik dla początkujących o tym jak zbierać mile by po 2 latach pozwolić sobie na taki rejs :)
moon13 27 marca 2016 23:17 Odpowiedz
@przemos74 Gratuluje takiej organizacji! Dołączam się do powyższej prośby.Z jakiego programu lojalnościowego korzystasz? :-)
jekyll 10 kwietnia 2016 14:33 Odpowiedz
Szalone tempo ale czytało się przyjemnie :)
przemos74 10 kwietnia 2016 17:26 Odpowiedz
@latacz, i bardzo dobrze, że tak do tego podchodzisz. Nie każdy lubi chodzić po muzeach czy zoo.@gzkulik, jeżeli tylko czas pozwoli to coś takiego przygotuję.@moon13, dzięki! Korzystam z kilku, ale najintensywniej z Executive Club i American Airlines.@jekyll, dzięki :)
handsome 28 marca 2018 12:31 Odpowiedz
Zrobiłes wrażenie :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Świetnie się czytało
lovenz 4 kwietnia 2018 17:12 Odpowiedz
fajna relacja, minęliśmy się ja 14 wyleciałem z AKL do SIN przez SYD15 z SIN do DXBcholerka szkoda :D
tropikey 4 kwietnia 2018 17:22 Odpowiedz
Czy aby na pewno w tym samym roku? @przemos74 robił tą trasę w 2016 r. ;)Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
lovenz 4 kwietnia 2018 19:21 Odpowiedz
tropikey - otworzyłem forum z jakimś zapamiętanym linkiem do pod-forum , temat był na gorze i nie zdałem sobie sprawy :lol: nic , przeczytałem dzięki temu cała relacje i graty dla przemasa za podróż i cały watek
mk1112 12 listopada 2018 13:04 Odpowiedz
Super podróż, zazdroszczę, oczywiście pozytywnie.Ja też jestem za opcją nauki korzystania ze zbierania mil
robespierre 11 grudnia 2018 01:00 Odpowiedz
Doczekamy się ? ;) Permanentne przebywanie w delegacji w firmie, która bilety lotnicze i rezerwacje hotelowe dokonuje w sposób, który umożliwia nabijanie sobie punktów i mil na koszt firmy ? ;) Bo innego sposobu (poza wydawaniem miesięcznie kilkudziesięciu tysięcy na życie i wymianie na mile) to chyba nie ma ?