0
singielka_1976 19 kwietnia 2016 19:29
P1145847.jpg



@pestycyda Mój "sarong"-nie wiem czy to faktycznie tak się powinno nazywać, nie znam się na tak wymyślnych nazwach damskiej garderoby, zwłaszcza, że wcześniej takiego odzienia nie nosiłam ale na te upały jest to po prostu genialne :D

P1145868.jpg



No nic, przyjemnie się siedzi przy plaży 8-) , ale powoli słońce zachodzi więc trzeba się zbierać. Przyjeżdżamy na camping i zonk: nasze wyznaczone dzisiaj po południu miejsce jest zajęte :oops: .
Idziemy do recepcji i dowiadujemy się, że sorry, ale nie ma dla nas miejsca z prądem :cry: .
Pani nas przepraszała, ale nic nie może zrobić. Wskazała nam zwykłe miejsce parkingowe dla gości i rano mamy iść do pani manager żeby się rozmówić co do częściowego chociaż zwrotu pieniędzy.
Próbowaliśmy pogadać o przedłużaczu, żeby chociaż ten prąd pociągnąć, ale nie da się.
No nic nie będziemy się fantować, w końcu to tylko jedna, ostatnia noc w trasie to damy jakoś radę.
Starsza Pani z naprzeciwka naszego miejsca oraz starszy Pan z miejsca obok bardzo się zainteresowali dlaczego tu stoimy, dopytywali co się stało itd. Opowiadamy całą historię, a oni oboje wykazują chęć pomocy i jednocześnie są oburzeni obsługą campingu, że jak tak można potraktować zagranicznych turystów i w ogóle.

Po wspólnym naradzeniu się Adam przeparkowuje samochód na miejsce gdzie jest prąd, ale nie jest to miejsce wyznaczone na mapce campingu czyli takie miejsce widmo. Zgrywamy filmy i zdjęcia, ja dzwonię do Polski. Wieczorem zaczyna padać deszcz, a potem robi się już ulewa :cry: .





15 styczeń - dzień 26

Wstajemy z budzikiem, na zewnątrz pada mży i leje na zmianę :cry: .
Tuż przed wyjazdem idziemy do recepcji żeby wyjaśnić to nieporozumienie. Pani manager tłumaczy, że recepcjonistka z wczorajszej zmiany była pierwszy dzień w pracy i coś pomyliła w rezerwacjach stąd to całe zamieszanie, za które bardzo nas przeprasza i konsultując się z drugim managerem oddaje nam kwotę za drugi nocleg.
Takie rozwiązanie nas satysfakcjonuje:). Ruszamy w kierunku Sydney, towarzyszy nam deszcz w różnym natężeniu. Po drodze zbaczamy do Toronto (była Syberia w Australii to czemu nie Toronto?) :)

P1155896 (2).jpg



DSCN5527.jpg



jemy pizzę, by z nowymi siłami pojechać na spotkanie z kangurami na wolności, które można spotkać w Morisset
http://www.nationalparks.nsw.gov.au/thi ... icnic-area

Zwierzaków jest cała łąka, od razu przykicują do nas, bo liczą na jakieś smakołyki, ale niektóre z nich gardzą marchewką.

_DSC3359.jpg



_DSC3616.jpg



_DSC3620.jpg



P1155924.jpg



P1155937.jpg



P1155955.jpg



No nic, znowu czas ruszyć dalej, przy kolejnym tankowaniu zmieniam Adama, bardziej z ciekawości niż potrzeby. Tym drugim niemal identycznym autem jeździ tak samo, ale żeby nie było to oba powoziłam :D.

_DSC3753.jpg



_DSC3747.jpg



Przyjeżdżamy do Pawła i Elwiry, aby odebrać nasze rzeczy i umówić się na pojutrzejsze śniadanie.
Adam wpadł na pomysł żebyśmy w ramach rewanżu za gościnę zrobili im śniadanie do łóżka:). Przyjeżdżamy do Adama, szybka kolacja, prysznic i spać, my z Natalią mamy teraz campera tylko dla siebie.

CDN

-- 30 Kwi 2016 19:26 --

16 styczeń - dzień 27

Śpimy do 10, po śniadaniu my z Natalią idziemy się powłóczyć, a Gosia z Adamem załatwiają swoje sprawy.

Ostatnie zakupy i zdjęcia,
QVB w całej okazałości:

P1165989.jpg



Ratusz

P1166011.jpg



i musiałam, jako samochodziara nie mogłam inaczej :P

P1166001.jpg



O g.14 jesteśmy umówieni z drugim duetem pod katedrą, niestety ze względu na problemy z pociągami (nie jeździły) spóźniają się całą godzinę.

Spotykamy się z kolegą Adama: Tomaszem i jego Mamą, która przyjechała w odwiedziny, całą grupą idziemy na Fishmarket.

P1166016.jpg



P1166059.jpg



P1166055.jpg



P1166065.jpg



Po drodze ja się odłączam i idę do Madame Tussaud i tak mam bilet z pakietu, więc szkoda go nie wykorzystać. Figury są podzielone tematycznie: postacie historyczne, politycy, artyści, sportowcy, aktorzy, piosenkarze, bohaterowie filmowi.

P1166087.jpg



P1166083.jpg



P1166070.jpg



P1166071.jpg



P1166073.jpg



P1166075.jpg



P1166076.jpg



P1166077.jpg



P1166089.jpg



P1166090.jpg




Tylko kilka figur nie przypomina oryginałów, np. Królowa Elżbieta II jakaś taka bardzo chudziutka na buzi,

P1166074.jpg


Angelina Jolie mało podobna do siebie ale już Kylie Minogue jak żywa :).

P1166081.jpg




Wpadam jeszcze do sklepiku Sealife po smycz dla Gosi i idę na Paddys' Market. Faktycznie pamiątki mają tańsze niż w innych miejscach, ale jakość też odpowiednio niższa, coś za coś.
Natykam się na moją ekipę, która też buszuje po straganach robiąc ostatnie zakupy. Chciałam sobie kupić 3 koszulki, ale akurat na tym konkretnym straganie płatność tylko gotówką, trudno 20$ zostaje w banku.
Zbieram się i idę do auta zostawić rzeczy, a potem coś zjeść - dzisiaj każdy sobie rzepkę skrobie :).

Znowu się spotykamy i w drodze do chemist discount za namową Adama kupuję sobie rybę z frytkami w Woolworths (5,20$) -średnia porcja jest potężna i z trudem dojadam.

Również i ja ulegam promocji na perfumy, a co jak szaleć to szaleć :D .


P1176110.jpg



Wracamy do domu i czeka nas....pakowanie. Niestety nasz czas w tym cudownym miejscu dobiega już końca i trzeba się zbierać do domu w PL. Po ponad 2h walki z całym moim majdanem jestem prawie gotowa i nawet udało się spakować, czyli paczki do domu nie będę wysyłać.




17 styczeń - dzień 28 OSTATNI :cry:

Dzisiaj robimy śniadanie u Pawła i Elwiry, wszak słowo się rzekło, a poza tym naprawdę chcieliśmy im sprawić trochę radości :) .
Podział ról: Adam z Gosią robią jajecznicę i w międzyczasie opowiadamy gospodarzom o naszej trasie i wyjeździe. Jajecznica jak zwykle wyśmienita i wszyscy pałaszują aż im się uszy trzęsą :P .
Ja zmywam gary, bo w kuchni tylko do tego się nadaję :lol: . Niestety czas leci nieubłaganie i musimy się zbierać. Wylewnie żegnamy się z rodakami, w tym pośpiechu zapomnieliśmy zrobić sobie wspólnego zdjęcia, szkoda :( .

Szkoda także, że zabrakło czasu, aby podejść jeszcze raz pod Operę. Pakujemy się do campera i jedziemy jeszcze do sklepu po folię do streczowania bagaży.
Na lotnisku jesteśmy pół godziny przed odprawą, ale czeka nas jeszcze zabawa z zabezpieczaniem bagaży. Wcześniej jeszcze ważymy na lotniskowej wadze za 1$ od sztuki. Moja walizka oczywiście na styk: 29,5kg, :shock: reszta lżejsza.
Potem odprawa, szczęśliwe nadanie bagażu, wypisywanie kwitków wyjazdowych i moment pożegnania z Adamem....

Immigration, kontrola bezpieczeństwa i TRS zwrot podatku za pierścionek i niemal biegiem do bramki, a po drodze jeszcze....zastrzyk w toalecie, kompletnie zapomniałyśmy o tej heparynie i kontrolę bezpieczeństwa przeszłyśmy ze strzykawkami w podręcznym :D .
Samolot startuje z 20 min. opóźnieniem, nasze miny mówią same za siebie :cry: .
Aby choć trochę poprawić sobie nastrój, a przy okazji uczcić zaręczyny Gosi i Adama, które odbyły się podczas ich wędrówki na G.Kościuszki prosimy stewardesę o wino: dla mnie białe, a dla Gosi czerwone, a co raz się żyje, a Natalia będzie nas pilnować:D Tak, to mój pierwszy raz -po raz pierwszy spożywam % na pokładzie samolotu :D .

Sydney z lotu ptaka:

P1176136.jpg



P1176140.jpg



P1176142.jpg



P1176157.jpg



P1176160.jpg



Spać nie śpię może raptem drzemnęłam się przez 1h, ponieważ jak zwykle w pobliżu mamy dzieci, a dokładniej mówiąc jest to typ pod tytułem wyjce. Żeby zabić dłużące się 9h lotu oglądam "Program-Lance Armstrong" i zaczynam "Most szpiegów".
W HKG lądujemy o g.22, tym razem nie musimy zmieniać terminala, ale co się nachodzimy to nasze ;) , z drugiej strony to i dobrze, bo rozruszamy trochę kości.
Lotnisko poraża swoją wielkością i mega odległościami, idzie się i idzie i idzie i końca nie widać.Nas najbardziej zastanowiły...wykładziny, które są także w SYD, ADL i BNE.

P1176227.jpg



P1176225.jpg



Znajdujemy sklep z pamiątkami, gdzie są także magnesy i przez 40min. wybieramy co kupić. Nic to, że ceny są kosmiczne -58HKS za magnes, jako, że w najbliższym czasie raczej w te strony nie zawitam to robię zapas magnesów, a karta kredytowa płacze jak nią płacę :lol: .

P1176208.jpg



P1176214.jpg



P1176224.jpg



P1176222.jpg



Samolot do FRA startuje z opóźnieniem, coś ta trasa nie jest zbyt punktualna. I w tym momencie kończą się moje zapiski w dzienniku pokładowym jak go nazywał Adam.

P1186242.jpg



Koniec końców w KTW lądujemy w miarę o czasie.

P1186271.jpg



Odbierając bagaże z karuzeli ściągamy całą folię, aby się upewnić, że nic nie jest uszkodzone i toczymy się do wyjścia gdzie już czeka na nas komitet powitalny w postaci mojej Rodziny :) .
Pakujemy się do samochodów i go home. Jeszcze w samolocie ostro dumałam nad tym, od której strony ronda powinnam wjechać :D , miesiąc w ruchu lewostronnym zrobił swoje. Odwożę Dziewczyny pod dom, żegnamy się na tę parę godzin i w końcu jadę do siebie.



Tak się skończyła nasza wielka australijska wyprawa :) .

CDN - bo jeszcze będzie epilog.

Dodaj Komentarz

Komentarze (30)

singielka-1976 21 kwietnia 2016 11:08 Odpowiedz
jdfbjbdsafjkbadkbfc'kdlbv'kldbv'kldbs'klvbd'slbv'dbtest :)
cypel 22 kwietnia 2016 09:07 Odpowiedz
Co tu taka cisza :roll: Moim zdaniem relacja by była lepsza gdyby było trochę mniej zdjęć.@singielka_1976, nie zrozum mnie źle i nie ma w tym złośliwości, ale ilość zdjęć trochę przytłacza i powoduje, że tekst znika.Hint, niepotrzebne jest 4,5 zdjęć tego samego obiektu, tylko z innej pozycji albo z inną ogniskową ;) Generalnie większość ludzi po kilkudziesięciu zdjęciach zaczyna się nudzić.Podziękowania za włożony trud i chęć podzielenia się z innymi.
okowita 22 kwietnia 2016 09:37 Odpowiedz
Niepotrzebnie przeczytałem tę relację przy porannej kawie zamiast zwyczajowej prasówki. Teraz nie chce mi się brać za robotę.Mnie zdjęcia jak najbardziej odpowiadają. Wyczytuję z nich więcej niż z tekstu. Jeszcze, jeszcze! Pozdrawiam :-)
singielka-1976 22 kwietnia 2016 10:58 Odpowiedz
@cypel dziękuję za konstruktywną krytykę :).@Okowita dziękuję za Twoją opinię :).Jeszcze się taki nie narodził co by wszystkim dogodził :D .Długie relacje mają to do siebie, że jest mnóstwo zdjęć, starałam się wybrać te najciekawsze i wg mnie w pewnym sensie najlepsze.Zapewniam, że będą posty gdzie tych zdjęć będzie dużo mniej.Cieszę się, że ktoś poświęca swój czas i to czyta, bo to dopinguje do dalszej publikacji, którą postaram się zamieszczać sukcesywnie.
dziabag131 22 kwietnia 2016 11:46 Odpowiedz
Bardzo prosimy o dalszy ciąg!Co prawda mnie tez się wydaje że jest trochę bardzo podobnych zdjęć, ale przeczytałem i obejrzałem wszystko od początku do końca.Do niektórych bardziej trafiają zdjęcia do innych tekst.Gratuluję wyprawy!
maarcin1938 22 kwietnia 2016 11:47 Odpowiedz
Wzruszyłem się jak napisałaś, że sie popłakałas pod Opera :cry: :D Mam nadzieję, że bedize mi dane też to osobiście zobaczyć.Bardzo dobra relacja ! Tak trzymaj.
correos 22 kwietnia 2016 11:48 Odpowiedz
wole raz zobaczyc niz 3 razy przeczytac :)jest ok :)
ara 22 kwietnia 2016 12:02 Odpowiedz
super, czekam na więcej!
kamo375 22 kwietnia 2016 13:28 Odpowiedz
Bardzo fajna ralacja :) Licze jutro na kolejną część :)
gosiagosia 22 kwietnia 2016 18:30 Odpowiedz
Oooooo @singielka_1976 - w końcu :D A odnośnie ilości zdjęć.... To nie jest takie proste. Fajne jest kiedy z relacji,zawartych tam wskazówek i informacji skorzystają inni na forum. Ale jej pisanie zajmuje masę czasu a dodatkowym bonusem jest spisanie swoich wspomnień z podróży, podzielenie się nimi ze wspolpodrozujacymi, wydrukowanie i zostawienie sobie "na wieczność".
sranda 22 kwietnia 2016 18:33 Odpowiedz
singielka_1976 napisał:Kolejną rzeczą jaka mi się tu podoba to zadaszone centrum miast, wszędzie tam gdzie są budynki są daszki jako jeden ciąg, proste rozwiązanie, które ma dwojakie zastosowanie: chroni od słońca ale i od deszczu i tym sposobem można przejść pół miasta w deszczu suchą stopą.Odwiedź kiedyś Bolonię. ;)
jacakatowice 22 kwietnia 2016 20:16 Odpowiedz
To do mnie ? Jestem tym "ktosiem" ?Cóż za poświęcenie i altruizm. :D Znalazłam 100 dolarów na ulicy i nie schowałam TYLKO dla siebie. Postanowiłam coś postawić ( kawę ? Lody ?) Ludziom którzy goszczą mnie w Australii.Podziwiam. Cóż za poświęcenie. Szkoda tylko , że kochasz tak bardzo zwierzątka w ZOO, a dzieci dalej nienawidzisz. W każdym poście jest wzmianka o tych wstrętnych cudzych "bachorach", które nie dają SINGLOM / SINGIELKOM( de facto nic nie noszącym dla ludzkości) "spokojnie" podróżować.
okowita 22 kwietnia 2016 21:35 Odpowiedz
Eh, też zwrócił moją uwagę ten passus o dzieciach i też odebrałem go przykro. Ale wiesz, @jacakatowice, spotkałem w życiu sporo kobiet, które mówiły, że dzieci to nie, nigdy w życiu, a fe i w ogóle, a wszystko tylko do czasu, aż się doczekały własnych, a potem odchył w tym samym kierunku tylko o przeciwnym zwrocie, więc @singielka_1976 trzymam kciuki ;-)A relacja bardzo fajna, przeczytałem jeszcze raz od początku, bo jednak w biurze musiałem koniec końców trochę popracować :p
singielka-1976 22 kwietnia 2016 23:30 Odpowiedz
@Okowita, żeby była jasność: nie mam nic przeciwko dzieciom ale jak wsiadasz do cichego wagonu i przez 1,5h masz naprawdę głośne rozmowy i przekrzykiwania to chyba można się zirytować, prawda?Mam mnóstwo znajomych, którzy mają dzieci, w różnym wieku i jakoś potrafią się zachować (nie tylko w domu ale także w podróży czy w sklepie) a trusiami nie są, więc myślę, że nie ma powodu żeby Ci było przykro z powodu tego co napisałam ;) .Poza tym chyba nie ma obowiązku uwielbienia wszystkich dzieci, mam swoje 4 ulubienice i One mi w zupełności wystarczają :P .
tiktak 24 kwietnia 2016 13:45 Odpowiedz
Groźnie wyglądają te koale. :lol: Bardzo fajna relacja.Uprzejmie bardzo proszę, jak już będzie kamper, o dużo zdjęć kampera.Ze szczególnym uwzględnieniem instrukcji, jak żyć w tym wynalazku.
don-bartoss 27 kwietnia 2016 12:57 Odpowiedz
A czy jadłaś stek z kangura, bom ciekaw?
don-bartoss 27 kwietnia 2016 12:57 Odpowiedz
A czy jadłaś stek z kangura bom ciekaw?
tomgsm 27 kwietnia 2016 13:12 Odpowiedz
Odpowiem za Singielkę. Stek z kangura (dostępny w każdym większym sklepie) ma konsystencję jak każdy stek. Smak? Chyba najbliższy smakowi wieprzowiny marynowanej w dużej ilości cukru z niewielką ilością przypraw. Na pewno zjadalny, chociaż (moim zdaniem) na kolana nie rzuca.
slotherin 27 kwietnia 2016 13:36 Odpowiedz
@Don_Bartoss można kupić w Makro i czasami w Lidlu (pojawiają się razem ze strusiem i krokodylem). Zarówno mięso z kangura jak i z krokodyla nie zachwyca :Dświetna relacja, zazdroszczę, w pozytywnym sensie oczywiście ;)
mackoz 27 kwietnia 2016 13:43 Odpowiedz
Dodam, że największym atutem takiego mięsa jest brak tłuszczu. Smak, jak napisano wyżej, jest ok. Chociaż ja jadłem Skippiego tylko w Europie. W PL mięso jest do kupienia w Lidlu :D (Trochę żart, bo tylko czasami się pojawia. W normalnej sprzedaży we Frisco).
pestycyda 30 kwietnia 2016 16:50 Odpowiedz
Świetna wyprawa i super relacja!Quote: Leniwiec jest w pawilonie po ciemku, wisi taki kołtun i nie widać mu mordki :cry: :D najlepszy opis leniwca, jaki czytałam :DNo i domagam się zdjęcia diabła tasmańskiego i sarongu, co to go "koniecznie musi się mieć" !
singielka-1976 30 kwietnia 2016 19:58 Odpowiedz
EPILOGPisząc tę relację miałam świetną zabawę :) , siłą rzeczy wracały wspomnienia ale właściwie dopiero teraz w całości przeniosłam na mapę naszą trasę, wcześniej były to tylko jakby urywki, dlatego w tekście co rusz są linki do map, zarówno ze względów praktycznych -może ktoś z tego skorzysta a także dla mnie samej.Wyjazd w liczbach:4 stany: NSW, VIC, SA, QLD,4350km2 campery29 dni7lotówponad 10000 zdjęć z 3 aparatów.Przed wyjazdem zastanawiałam się jak dam radę wytrzymać z innymi 24h przez miesiąc, bo mówiąc krótko: nie nawykłam ale na szczęścia dla wszystkich dość szybko się przestawiłam na tryb koegzystencji w grupie.Miałam lekkie obawy czy znajdę wspólny język z prawie dorosłą nastolatką. Od naszego poprzedniego wspólnego wyjazdu minęło 10 lat i trudno porównywać 2tyg. urlop z 6 latką do miesiąca z 16latką. Powiem tak: oby rówieśnicy Natalii byli tacy rozsądni i oryginalni jak Ona, to jest jakaś nadzieja dla tego kraju :P . Natalia była świetną towarzyszką podróży, momentami rozumiałyśmy się bez słów :) .Gdzieś z tyłu głowy cały czas pojawiał się znak zapytania :?: czy aby cały nasz misterny plan podróży uda się zrealizować? Szczęście nam dopisywało, bo nie zadziało się nic takiego co bym nam skutecznie pokrzyżowało plany, no może z wyjątkiem tego załamanie pogody na koniec trasy i pominięcie Port Stephens. Co nam się nie udało, na co brakło czasu aby zrealizować to co było w planie:=> pochodzić po Otway w poszukiwaniu koali na wolności,=> GOR -więcej czasu aby nacieszyć się widokami uroczych zatoczek, Kenneth River i druga wioska (zamknięta droga),=> Port Stephens z powodu załamania pogody,=> Melbourne -żeby więcej zobaczyć i utwierdzić się w opinii co do tego miasta,=> zobaczyć katedrę w Sydney i Taronga Zoo,=> Coastalwalk z Bondi do Coogee,=> pobyczyć się na plaży cały dzień,=> Royal National Park niedaleko Sydney.Australia jest absolutnie fantastycznym miejscem, wywarła na nas niesamowite wrażenie, co rusz pozytywnie zaskakiwała nas po drodze zarówno krajobrazami, zwierzętami, ludźmi, rozwiązaniami, infrastrukturą, to jest po prostu inny świat :) .I jeszcze taka ciekawostka: jako, że intensywnie myślę aby do Australii pojechać drugi raz to mam takie poczucie, że skraca mi się dystans, że to wcale nie jest na końcu świata, że magiczna kraina OZ nie jest aż tak daleko, przecież to tylko dwa loty po ca.9h :mrgreen: Już kiedyś pisałam o tym moim paradoksie: jestem mieszczuchem ale duże miasta, metropolie mnie przerażają i przytłaczają. Sydney to bardzo duże miasto ale również bardzo przyjazne dla ludzi, nie odczuwa się tego pędu, pośpiechu, codziennej gonitwy. Miasto rozległe, pełne przestrzeni i bardzo zielone a w dodatku ze wzorową komunikacją tak miejską jak i podmiejską, gdzie od czasu do czasu wystarczy auto pożyczane na godziny.Sydney bezapelacyjnie skradło moje serce :) ale tuż za nim jest Brisbane, a tak naprawdę to jestem rozdarta między SYD a BNE, lecz w tym drugim spędziłam za mało czasu aby jednoznacznie się określić, poza tym SYD to taka miłość od pierwszego wrażenia i tym samym kompletnie zdeklasowało moje do tej pory ulubione miasta zagraniczne czyli Barcelonę i St.Petersbug.Rozwiązania i infrastruktura: powala na kolana, w dużej części jest bezpłatna i ogólnodostępna, strefy dla dzieci w centrum miasta, parki wodne, parki linowe, ławki, leżaki, plaża, w miejscach turystycznych podesty, kosze na śmieci, poidełka, łazienki, samo meldowanie się na campingu, itd. ;) Gdyby ktoś musiał wybrać tylko jedno miasto jakie mógłby odwiedzić w Australii to koniecznie powinno to być właśnie Sydney, za to, że w pewnym sensie jest taką Australią w pigułce jak napisała @Japonka76.Ale żeby nie było tak idealnie to dodam do tej beczki miodu odrobinę dziegciu.Minusami wyjazdu w okresie świąteczno-noworocznym są kolejki i tłumy głównie Azjatów oraz krótkie godziny otwarcia atrakcji (głównie do g.17) ale cała reszta fantastycznych wrażeń rekompensowała te małe niedogodności. Podsumowanie +praktyczne porady, które już umieściłam na forum:plan podróży:miesiac-w-australii-niekoniecznie-budzetowo,1545,91510pogoda:pogoda-kiedy-jechac-i-dokad,849,91534W Sydney było ładnie, pogoda iście wakacyjna, temperatury od 22-30C, zdarzył się raz, że przez 2-3h padało i raz wieczorem, po wyjeździe pogoda była różna, właściwie aż do Adelajdy to marzliśmy, nie cały czas ale często.W górach było i zimno i mokro, w Melbourne całkiem ciepło może 22-23C, w Cape Jervis zimnica i wietrzysko, dopiero na KI poczuliśmy lato, choć tak naprawdę najcieplej a nawet upalnie było w Adelajdzie, Brisbane i Gold Coast.ceny w sklepach:ceny-i-zakupy-w-australii,849,87070karta SIM Lebara – 50$, bez limitu na rozmowy krajowe i międzynarodowe ale bez smsów,karta OPAL – 45$paliwo -1 pełny bak to 72-75$, za pierwszą trasę czyli odcinek od Sydney do Adelajdy koszt paliwa to 960$ do podziału na 4osoby.za pierwsze 9dni na trasie koszt noclegów+paliwo+jedzenie bez wydatków osobistych i wstępów to 240$/os.jak wypisać Passenger Incoming Cardpassenger-incoming-card-kwitek-wjazdowy-do-australii,849,83173dla poszerzenia horyzontówksiazki-o-australii,849,88505blogi-o-australii,849,87895Odwiedzone zwierzaki – mój subiektywny ranking - ocena w skali 1-6Sealife Sydney i Manly - 5/6Wildlife Sydney -nie warto jeśli ktoś będzie w innych miejscach ze zwierzętami, 4/6Featherdale Wildlife park Doonside -6/6Seal bay-KI -5/6Pardana wildlife park-KI -5/6Hanson Bay koala walk KI -6/6Cape du Couedic – foki na wolności 6/6ZOO Adelajda –słabe, 3/6Lone Pine Koala Sanctuary Brisbane – 6/6Koala hospital Port Macquaire- 6/6Kangury na wolności Morisset 5/6 –warto ale jeśli ktoś już karmił kangury w jakimś parku to można sobie odpuścić. Niebezpieczna fauna - mimo obaw stad pająków nie uświadczyliśmy, jedynie karaczany trochę dały się we znaki w Sydney.Potem na obu trasach nie było ani komarów ani innych insektów.Znając specyfikę forum zapewne prędzej czy później padnie pytanie o koszty ;) . Nie odkryję Ameryki jak napiszę, że Australia jest dla nas- przeciętnych Polaków droga. Nie ukrywam, że dopisało mi szczęście, bo gdyby nie bilet w prezencie i premia, to bym do tej pory spłacała ten wyjazd. Z drugiej strony gdyby nie kilka innych dużych wydatków, których nijak nie można było uniknąć (np.leczenie kanałowe) zbieranie funduszy poszłoby szybciej. Plusem jest to, że sama sobie udowodniłam, iż jestem w ciągu roku odłożyć naprawdę niemałe pieniądze, oczywiście kosztem wielu wyrzeczeń i zgodnie z zasadą: rachunki, jedzenie, dentysta i paliwo, cała reszta o ile jakaś została szła na specjalne konto pod tytułem Australia :) .Powiem tylko tyle: absolutnie było warto, Australia jest warta każdych wyrzeczeń żeby tylko uzbierać $.Ten wyjazd miał jeszcze jeden aspekt, z całą premedytacją totalny detoks informacyjny, zero netu (tylko do sprawdzenia pogody albo godzin otwarcia atrakcji), zero informacji co się działo w Polsce i Europie, naprawdę odpoczęłam mimo iż mieliśmy maraton.Być może ktoś uzna, że bez sensu ten pośpiech i dokładnie zaplanowany każdy dzień wyjazdu ale wyszłam z założenia, że jadę tam po raz pierwszy i ostatni. Już w trakcie pobytu zorientowałam się iż muszę tam wrócić i zrobię wszystko aby to zamierzenie spełnić, przy dobrych wiatrach powinno się udać w najbliższej 5latce :D .Koszty:bilet: 4500złpolisa biletu: 143złpolisa turystyczna: 550złbilet ADL-BNE 205$zakupy PRZED wyjazdem i na wyjazd: 1300złprom 150$/os.wynajem obu camperów – 1380$/os.gotówka 1020$,której de facto mi brakło :D , jak dobrze że są kkinne wydatki na miejscu: paliwo,wstępy, jedzenie, pamiątki ( a tu naprawdę zaszalałam :D )all in = 18.500zł Zamieszczone zdjęcia pochodzą z naszych wspólnych zbiorów a na ich publikację autorzy wyrazili zgodę ;) .Podziękowania :) .Z tego miejsca chciałabym bardzo podziękować:Adamowi – za bezpieczne obwiezienie nas przez pół Australii, za przepyszne posiłki i za to, że wytrzymał w tym babińcu :D Gosi – że mnie ze sobą wzięła i była dobrym duchem tej wyprawy oraz niezmąconą oazą anielskiej cierpliwości do nas wszystkich ;) Natalii – za towarzystwo i humor ;) Elwirze i Pawłowi oraz Ewie z Rodziną za gościnę i pomoc ;) Rodzicom i Siostrze – za najpiękniejszy prezent i wyrozumiałość :) Kasi – mojej pierwszej czytelniczce wszystkich tu publikowanych relacji za doping i korektę tego co tu zamieściłam ;) Kamilowi - za ciekawość i chęć oglądania zdjęć live już podczas wyjazdu ;) I dziękuję również Wam drodzy forumowicze, za to, że poświęciliście czas, duuużo czasu na przeczytanie mojej relacji ;) . KONIEC
singielka-1976 30 kwietnia 2016 19:58 Odpowiedz
EPILOGPisząc tę relację miałam świetną zabawę :) , siłą rzeczy wracały wspomnienia ale właściwie dopiero teraz w całości przeniosłam na mapę naszą trasę, wcześniej były to tylko jakby urywki, dlatego w tekście co rusz są linki do map, zarówno ze względów praktycznych -może ktoś z tego skorzysta a także dla mnie samej.Wyjazd w liczbach:4 stany: NSW, VIC, SA, QLD,4350km2 campery29 dni7lotów.Przed wyjazdem zastanawiałam się jak dam radę wytrzymać z innymi 24h przez miesiąc, bo mówiąc krótko: nie nawykłam ale na szczęścia dla wszystkich dość szybko się przestawiłam na tryb koegzystencji w grupie.Miałam lekkie obawy czy znajdę wspólny język z prawie dorosłą nastolatką. Od naszego poprzedniego wspólnego wyjazdu minęło 10 lat i trudno porównywać 2tyg. urlop z 6 latką do miesiąca z 16latką. Powiem tak: oby rówieśnicy Natalii byli tacy rozsądni i oryginalni jak Ona, to jest jakaś nadzieja dla tego kraju :P . Natalia była świetną towarzyszką podróży, momentami rozumiałyśmy się bez słów :) .Gdzieś z tyłu głowy cały czas pojawiał się znak zapytania :?: czy aby cały nasz misterny plan podróży uda się zrealizować? Szczęście nam dopisywało, bo nie zadziało się nic takiego co bym nam skutecznie pokrzyżowało plany, no może z wyjątkiem tego załamanie pogody na koniec trasy i pominięcie Port Stephens. Co nam się nie udało, na co brakło czasu aby zrealizować to co było w planie:=> pochodzić po Otway w poszukiwaniu koali na wolności,=> GOR -więcej czasu aby nacieszyć się widokami uroczych zatoczek, Kenneth River i druga wioska (zamknięta droga),=> Port Stephens z powodu załamania pogody,=> Melbourne -żeby więcej zobaczyć i utwierdzić się w opinii co do tego miasta,=> zobaczyć katedrę w Sydney i Taronga Zoo,=> Coastalwalk z Bondi do Coogee,=> pobyczyć się na plaży cały dzień,=> Royal National Park niedaleko Sydney.Australia jest absolutnie fantastycznym miejscem, wywarła na nas niesamowite wrażenie, co rusz pozytywnie zaskakiwała nas po drodze zarówno krajobrazami, zwierzętami, ludźmi, rozwiązaniami, infrastrukturą, to jest po prostu inny świat :) .I jeszcze taka ciekawostka: jako, że intensywnie myślę aby do Australii pojechać drugi raz to mam takie poczucie, że skraca mi się dystans, że to wcale nie jest na końcu świata, że magiczna kraina OZ nie jest aż tak daleko, przecież to tylko dwa loty po ca.9h :mrgreen: Już kiedyś pisałam o tym moim paradoksie: jestem mieszczuchem ale duże miasta, metropolie mnie przerażają i przytłaczają. Sydney to bardzo duże miasto ale również bardzo przyjazne dla ludzi, nie odczuwa się tego pędu, pośpiechu, codziennej gonitwy. Miasto rozległe, pełne przestrzeni i bardzo zielone a w dodatku ze wzorową komunikacją tak miejską jak i podmiejską, gdzie od czasu do czasu wystarczy auto pożyczana na godziny.Sydney bezapelacyjnie skradło moje serce :) ale tuż za nim jest Brisbane, a tak naprawdę to jestem rozdarta między SYD a BNE, lecz w tym drugim spędziłam za mało czasu aby jednoznacznie się określić, poza tym SYD to taka miłość od pierwszego wrażenia i tym samym kompletnie zdeklasowało moje do tej pory ulubione miasta zagraniczne czyli Barcelonę i St.Petersbug.Rozwiązania i infrastruktura: powala na kolana, w dużej części jest bezpłatna i ogólnodostępna, strefy dla dzieci w centrum miasta, parki wodne, parki linowe, ławki, leżaki, plaża, w miejscach turystycznych podesty, kosze na śmieci, poidełka, łazienki, samo meldowanie się na campingu, itd. ;) Gdyby ktoś musiał wybrać tylko jedno miasto jakie mógłby odwiedzić w Australii to koniecznie powinno to być właśnie Sydney, za to, że w pewnym sensie jest taką Australią w pigułce jak napisała @Japonka76.Ale żeby nie było tak idealnie to dodam do tej beczki miodu odrobinę dziegciu.Minusami wyjazdu w okresie świąteczno-noworocznym są kolejki i tłumy głównie Azjatów oraz krótkie godziny otwarcia atrakcji (głównie do g.17) ale cała reszta fantastycznych wrażeń rekompensowała te małe niedogodności. Podsumowanie +praktyczne porady, które już umieściłam na forum:plan podróży:miesiac-w-australii-niekoniecznie-budzetowo,1545,91510pogoda:pogoda-kiedy-jechac-i-dokad,849,91534W Sydney było ładnie, pogoda iście wakacyjna, temperatury od 22-30C, zdarzył się raz, że przez 2-3h padało i raz wieczorem, po wyjeździe pogoda była różna, właściwie aż do Adelajdy to marzliśmy, nie cały czas ale często.W górach było i zimno i mokro, w Melbourne całkiem ciepło może 22-23C, w Cape Jervis zimnica i wietrzysko, dopiero na KI poczuliśmy lato, choć tak naprawdę najcieplej a nawet upalnie było w Adelajdzie, Brisbane i Gold Coast.ceny w sklepach:ceny-i-zakupy-w-australii,849,87070karta SIM Lebara – 50$, bez limitu na rozmowy krajowe i międzynarodowe ale bez smsów,karta OPAL – 45$paliwo -1 pełny bak to 72-75$, za pierwszą trasę czyli odcinek od Sydney do Adelajdy koszt paliwa to 960$ do podziału na 4osoby.za pierwsze 9dni na trasie koszt noclegów+paliwo+jedzenie bez wydatków osobistych i wstępów to 240$/os.jak wypisać Passenger Incoming Cardpassenger-incoming-card-kwitek-wjazdowy-do-australii,849,83173dla poszerzenia horyzontówksiazki-o-australii,849,88505blogi-o-australii,849,87895Odwiedzone zwierzaki – mój subiektywny ranking - ocena w skali 1-6Sealife Sydney i Manly - 5/6Wildlife Sydney -nie warto jeśli ktoś będzie w innych miejscach ze zwierzętami, 4/6Featherdale Wildlife park Doonside -6/6Seal bay-KI -5/6Pardana wildlife park-KI -5/6Hanson Bay koala walk KI -6/6Cape du Couedic – foki na wolności 6/6ZOO Adelajda –słabe, 3/6Lone Pine Koala Sanctuary Brisbane – 6/6Koala hospital Port Macquaire- 6/6Kangury na wolności Morisset 5/6 –warto ale jeśli ktoś już karmił kangury w jakimś parku to można sobie odpuścić. Niebezpieczna fauna - mimo obaw stad pająków nie uświadczyliśmy, jedynie karaczany trochę dały się we znaki w Sydney.Potem na obu trasach nie było ani komarów ani innych insektów.Znając specyfikę forum zapewne prędzej czy później padnie pytanie o koszty ;) . Nie odkryję Ameryki jak napiszę, że Australia jest dla nas- przeciętnych Polaków droga. Nie ukrywam, że dopisało mi szczęście, bo gdyby nie bilet w prezencie i premia, to bym do tej pory spłacała ten wyjazd. Z drugiej strony gdyby nie kilka innych dużych wydatków, których nijak nie można było uniknąć (np.leczenie kanałowe) zbieranie funduszy poszłoby szybciej. Plusem jest to, że sama sobie udowodniłam, iż jestem w ciągu roku odłożyć naprawdę niemałe pieniądze, oczywiście kosztem wielu wyrzeczeń i zgodnie z zasadą: rachunki, jedzenie, dentysta i paliwo, cała reszta o ile jakaś została szła na specjalne konto pod tytułem Australia :) .Powiem tylko tyle: absolutnie było warto, Australia jest warta każdych wyrzeczeń żeby tylko uzbierać $.Koszty:bilet: 4500złpolisa biletu: 143złpolisa turystyczna: 550złbilet ADL-BNE 205$zakupy PRZED wyjazdem i na wyjazd: 1300złprom 150$/os.wynajem obu camperów – 1380$/os.gotówka 1020$,której de facto mi brakło :D , jak dobrze że są kkinne wydatki na miejscu: paliwo,wstępy, jedzenie, pamiątki ( a tu naprawdę zaszalałam :D )all in = 18.500zł Zamieszczone zdjęcia pochodzą z naszych wspólnych zbiorów a na ich publikację autorzy wyrazili zgodę ;) .Podziękowania :) .Z tego miejsca chciałabym bardzo podziękować:Adamowi – za bezpieczne obwiezienie nas przez pół Australii, za przepyszne posiłki i za to, że wytrzymał w tym babińcu :D Gosi – że mnie ze sobą wzięła i była dobrym duchem tej wyprawy ;) Natalii – za towarzystwo i humor ;) Elwirze i Pawłowi oraz Ewie z Rodziną za gościnę i pomoc ;) Rodzicom i Siostrze – za najpiękniejszy prezent i wyrozumiałość :) Kasi – mojej pierwszej czytelniczce wszystkich tu publikowanych relacji za doping i korektę tego co tu zamieściłam ;) Kamilowi - za ciekawość i chęć oglądania zdjęć live już podczas wyjazdu ;) I dziękuję również Wam drodzy forumowicze, za to, że poświęciliście czas, duuużo czasu na przeczytanie mojej relacji ;) . KONIEC P.S. Wiem jedno: zrobię wszystko aby tam wrócić, przy dobrych wiatrach powinno się udać w najbliższej 5latce :D .
jarekgdynia 6 maja 2016 11:30 Odpowiedz
Ale serca włożyłaś w swoją relacje. :D Widać, że naprawde musiałaś się zakochać w Australii.Gratuluje super wycieczki. Miesiąc czasu to już naprawdę można solidnie odpocząć i zapomnieć o pracy, codzienności itp.
japonka76 6 maja 2016 12:34 Odpowiedz
Nie da się ukryć, że @singielka_1976 zwariowała, w pozytywnym tego słowa znaczeniu na punkcie Australii.Ale wyprawa była super, relacja super.
apaczka 6 maja 2016 20:23 Odpowiedz
Przeczytałam relację z zapartym tchem! Wspaniała podróż, pozytywnie zazdroszczę. Też marzę o takiej wyprawie ale nie wiem czy to realne...może kiedyś. Dzięki Tobie poczułam jakbym tam była, dziękuję :)
olajaw 7 maja 2016 22:35 Odpowiedz
Relacja fajna, dość szczegółowa :D i wiele fajnych zdjęć :)Po przeczytaniu nie pozostaje nic innego jak.. ustawić sobie na awatara jedno ze zdjęć przeuroczych koali :D :D :D
glasvegas 13 maja 2016 22:55 Odpowiedz
Super relacja, dzieki Tobie moglem wrocic na chwile w miejsca, ktore odwiedzilem. Az sie lezka zakrecila. Dzieki!
gosiagosia 22 czerwca 2016 00:08 Odpowiedz
@singielka_1976 - tak mi się przypomniało: co z listem :?: Mam nadzieję, że dasz znać jak dostaniesz odpowiedź ;)
singielka-1976 22 czerwca 2016 07:55 Odpowiedz
@gosiagosia na razie cisza, nikt się nie odezwał ale jeśli tylko coś się w tej kwestii zmieni to na pewno o tym napiszę :)