+1
cart 31 lipca 2018 14:24
Lato w pełni i wszyscy rozpływają się z gorąca, więc może dam czytającym trochę ochłody i napiszę relację z mojego wyjazdu na Antarktydę z marca 2018 roku :)

Wstęp:

Do Antarktydy przymierzałem się można powiedzieć od zawsze, w końcu jest to marzenie każdego podróżnika. Jak zawsze barierą nie do pokonania są koszta, ale kiedyś tę decyzję trzeba podjąć ;-)

W zeszłe wakacje robiłem już bardzo poważny research i generalnie stanęło pomiędzy Antarpply i Oceanwide Expeditions. Chciałem wziąć żonę i dziecko, ale po mailach z biurami okazało się, że przyjmują dzieci od 8 lat, a mój ma 6. Potem chciałem przekonać żonę by zostawić dzieciaka u dziadków i pojechać we dwójkę. Chciałem wtedy szarpnąć się na rejs z South Georgia i Falklandami, ale wtedy rejs trwa 20 dni + doloty to by dało ze 4 tygodnie. Na tak długo nie chcieliśmy młodego zostawiać. Oboje zresztą źle znoszą bujanie na statkach, co mi do tej pory w ogóle nie przeszkadzało.

W końcu pojawiły się rozkłady 2018/2019 z dwoma tanimi terminami i dostałem zgodę by lecieć samemu. Nie chciałem jednak czekać aż do końca tego roku i gdy zobaczyłem Whale Watching Voyage na marzec 2018 w Oceanwide Expeditions za 4550 euro to zdecydowałem się na to prawie od razu. Zarezerwowałem przez polskiego pośrednika, gdzie cena była ta sama. W lipcu 2017 zapłaciłem zaliczkę 750 euro i nie było już możliwości wycofania się.

Musiałem dokupić specjalistyczne ubezpieczenie z opcją ratownictwa oraz dokupiłem rezygnację z podróży na tę kwotę. Samo ubezpieczenie to 900 zł.

Doloty - tu było dość ciekawie. Jako, że mam całą furę mil to chciałem dolecieć za mile, ale do Buenos Aires nic nie było dostępne. Nie mogłem też ryzykować przylotu na styk.
Poza tym moja dusza podróżnicza nie pozwala mi tak po prostu dolecieć tylko na statek i z powrotem ;-)

W końcu kupiłem za mile United lot WAW-ZRH-GRU-IGU z dobrymi przesiadkami. W planie pół dnia w Iguassu Falls by zobaczyć te piękne wodospady po stronie brazylijskiej.

Na wieczór przejazd do Puerto Iguazu po stronie argentyńskiej. Jak szukałem dolotu do Ushuaia to na google flights miałem opcję IGR-COR-USH-AEP za 1800 zł. Wszedłem na linka i cena spadła na 600 zł. Podałem polski paszport, napisałem, że obywatel Polski i cena dalej była 600. Kupiłem zatem. Była to cena dla argentyńczyków, ale postanowiłem zaryzykować i nie kłócić się za bardzo gdyby kazali dopłacić na lotnisku.

Powrót z Buenos za mile też nie był możliwy w dniu, w którym chciałem. Miałem więc pomysł na przeprawę statkiem do Urugwaju, spędzenie tam 2 dni i dolot Azulem do Porto Alegre. Stamtąd TAP przez Lizbonę miał mnie zabrać do Warszawy. Wykorzystując niskie dopłaty na loty z Brazylii, kupiłem za 40k mil M&M oraz do tego dolot Azulem za mile United.

Jednak TAP pozmieniał rozkłady i z M&M dzwonili, że muszą mi znaleźć inny lot. Poprosiłem o odlot z Buenos i zmienili mi ten bilet, mimo, że nie było miejsc za mile. Azula udało mi się odwołać za 25$.

Oto moja trasa lotnicza, która potem zresztą się zmieniła, ale o tym później:

Image

I trasa 10-dniowego rejsu, która zresztą też się pozmieniała.

Image16 marzec.
W Warszawie pada śnieg od dłuższego czasu i trochę wcześniej wyjeżdżam uberem na lotnisko. Szybko się odprawiam i nadaję walizę do IGU, ale będę musiał odebrać w GRU.

Zasiadam w Gold Elite i piję szampana za powodzenie wyprawy. Żeberka już zjedzone, a zestaw serów czeka

Image

Do samolotu wsiadam o czasie, na zewnątrz jest już sporo śniegu:

Image

Niestety jest komunikat, że jest odladzanie i zamknięty pas na odśnieżanie. Wylatuję godzinę później a mam 55 min na przesiadkę.
15 minut przed lądowaniem przychodzi stewardessa i się pyta czy mam przesiadkę do Sao Paulo. Powiedziała, że będę miał prywatny transfer i zdążę na samolot. Uff.

Po wylądowaniu busik czekał na 4 osoby – dwie do Johannesburga i dwie do Sao Paulo. Wchodzę ostatni do samolotu. To nowy Boeing 777-300 SWISS i jest niestety zapakowany do ostatniego miejsca. Lot trwał 11.5h i dało się go przetrzymać, choć dość niewygodnie mi się spało. W Sao Paulo miałem sporo czasu na przesiadkę, ale kolejka do immigration była bardzo długa. Chciałem się też odświeżyć w saloniku, ale Avianca nie ma saloniku na odlotach krajowych.

Ostatni lot do Foz do Iguacu przebiega w miłej atmosferze. Avianca nawet na krajówkach daje ciepłą kanapkę i napoje za darmo. Są też prywatne tv i samolot ogólnie nowy i pachnący.

Na lotnisku wyjmuję trochę kasy z bankomatu i łapię autobus nr 120 do wodospadów. Tu kupuję bilet, zostawiam bagaż i pakuję się do parkowego autobusu. Wysiadam przystanek przed końcem i już tutaj mogę podziwiać przepiękną panoramę wodospadów. Coś wspaniałego.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

W końcu dochodzę do Devil's Throat:


Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Dochodzę do końca, gdzie jest restauracja. Siadam przy stoliku z sokiem ze świeżych owoców i odpoczywam, bo jest 33 stopnie.

Z góry wodospady nie wyglądają zbyt efektownie, ot taka dziura:

Image

A te zwierzątka lubią kraść jedzenie. Na moich oczach wskoczył na stolik i wziął sobie kanapkę


Image

Powoli wracam. Zatrzymałem się jeszcze na jednym przystanku zobaczyć łódki, ale koszt podpłynięcia pod wodospad to aż 215 reali, co daje ze 300 zł. Odpuszczam i jadę z powrotem do wejścia.

Czy to już koniec Iguassu? Heh, nie byłbym sobą, gdybym nie sprawdził jeszcze jednej rzeczy.
Idę zatem w jedno takie miejsce, pytam o cenę i mówią, że 430 reali. Można też zapłacić 140$ albo kartą.
Cóż. LOT przelał mi w dniu wylotu odszkodowanie 600 euro za przelot odwołany 10(!) lat temu, więc można zaszaleć ;-)

To tylko 10 minut lotu, ale WARTO!!! Wybieram najlepsze miejsce - z tyłu po prawej stronie. Pilot tak leci, że z tej strony wszystko widać jak na dłoni.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

I to tyle z Iguassu. Wsiadam w autobus do miasta, a potem w drugi i przejeżdżam na stronę argentyńską.
Tu wpadam najpierw na zestaw obowiązkowy, czyli stek. Znajduję swój hotelik i idę spać. Rano planowany odlot do Ushuaia przez Cordobę.Możliwe. Powiedzieli, że albo 430 reali, albo 140$. Płaciłem kartą w realach.Rano czekając na taksówkę na lotnisko w Puerto Iguazu dostaję maila, że mój lot do Cordoby jest opóźniony o godzinę więc zostaje mi 15 minut na przesiadkę.
Pani przy check inie mówi, że zdążę. Potem wyświetla się następne 15 minut opóźnienia i wzywają mnie przez megafon.
Pan mówi, że dzisiaj do Ushuaia już nie dolecę! Mogą mnie puścić przez Buenos, ale nie ma miejsc na pozostałe dwa dzisiejsze loty. Pakuje mnie na przelot z EZE jutro o 6:05, a mi się ciepło zrobiło, bo jak coś się jutro obsunie to nie zdążę. Nikt się nie czepiał mojej taryfy dla argentyńczyków, więc chociaż tutaj luz.

Jak dolecę do AEP to mam próbować standby, ale mój lot do AEP też jest 2h opóźniony i przylecę na godzinę przed odlotem pierwszego samolotu do USH. Drugi jest zaledwie 35 minut później więc słabo to widzę.

Do Buenos Aires wylecieliśmy dopiero o 12:15. Embraer 190 operowany przez Austral. Ten też napakowany do ostatniego miejsca. Dziwi mnie, że oni nie zwiększą ilości lotów lub nie dadzą większej pojemności samolotów, bo problemy z miejscami w Argentynie słyszę od zawsze.

Lot krótki, dają coś do picia. Dawno mnie tak nie wytrzęsło, mega turbulencje. Przy lądowaniu pilot bardzo walczył z maszyną by posadzić w miarę przyzwoicie. Aż się rozległy wielkie oklaski jak wylądowaliśmy. Napakowany kozak z tatuażami siedzący obok mnie niestety musiał skorzystać z woreczka.

Lądowanie w Buenos:

Image

Image

Po wylądowaniu nie zauważyłem na tablicach samolotu o 15:00, był tylko o 15:35. Poszedłem do transfer center i wyprosiłem o standby. Niestety jak wszystko dziś, i ten lot jest opóźniony na 17:05. Pan mówi bym poczekał 1.5h aż będzie 40 minut przed odlotem i przyszedł to może coś się zwolni. Niestety jednak nic się nie zwolniło i dostałem voucher na hotel. Za taksówkę i jedzenie mam sam zapłacić i ponoć jutro na EZE mi oddadzą.
Hotel ok, ale obok niego zauważyłem świetny steakhouse. Rib-eye bez sosów i przypraw + mashed potatos - miszcz!

Budzik nastawiłem na 2.45 rano ale i tak słabo spałem i co godzinę sprawdzałem która jest. O 3 ruszyłem taksówką na Ezeiza. Kawał drogi i 2x płaci się za autostradę. Bez problemu zdaję bagaż i idę odzyskać kasę za taksówki i kolację. Z 15 minut im schodzi ale w końcu oddają. Samolot o czasie. Boarding. Mam miejsce 13A, ale ja przecież nie jestem przesądny ;-)

Doleciałem 45 minut przed czasem i spokojnie zdążyłem zdać bagaż. Zjadłem zarąbisty seafood w jednej z knajpek i zastanawiałem się co robić jeszcze przez kilka godzin do boardingu na statek.
Polecono mi wejście na Glacier Martial górujący nad miastem.

Jak widzicie tu jest śnieg i jest niecałe 10 stopni celcjusza. Niezła odmiana po 25 stopniowym Buenos.

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (53)

namteh 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Będę czytał z zapartym tchem.Mam nadzieję, że zdobywanie kontynentu nie zredukuje się do postawienie stopy na jedynym z jego przylądków.
brzemia 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Niesamowite miejsce. Wyobrażam sobie nieświadomego podróżnika w łódce płynącego do tego wodospadu.Zapisuje się do wątku i czekam na dalszy ciąg.Wysłane z taptaka.
zennnek 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Piękne zdjęcia.Mam drobną uwagę dot. przelicznika walut.Obecnie 1real to ok 0,97zl.W marcu kurs wynosił ok 1,05zl.
cart 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Możliwe. Powiedzieli, że albo 430 reali, albo 140$. Płaciłem kartą w realach.
mateusz-siwek-1 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Czekam z niecierpliwością, dobrze, że kolejna relacja z Antarktydy wpada tak szybko!
sudoku 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Ale wyprawa, gratuluję pomysłu i odwagi!
kumkwat-kwiat 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Pięknie, szczerze zazdroszczę!@Sudoku odwaga to chyba tylko przed żoną oraz wyczyszczeniem karty kredytowej :)
tom971 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
samoloty, helikoptery.. i będą statki.. :lol: budżet też zacnykibicuję i pozdrawiam
flus 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Wszystko fajnie, tylko dlaczego ta relacja była już dużo wcześniej na innym forum...?Czyżby to forum było dla Ciebie mniej ważne, że traktujesz je drugorzędnie? ;) A może chodzi o coś innego...?
firley7 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Zdjęcia - majstersztyk.Foty wodospadów mnie powaliły, dosłownie.A tęcza jest jak wisienka na torcie.Czekam na więcej :)
cccc 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Gratulacje, swietne fotki i witam w klubie! :D
jasiub 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Przyłączam się do gratulacji - piękne i dopracowane zdjęcia :)
kaya 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Uwielbiam Twoje relacje oraz zdjecia - z zapartym tchem czekam na kontynuacje!
kasica88 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Super, czekam na reszte!Mozna z ciekawosci zapytac o parametry sprzetu foto?:)
tropikey 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Podejrzewam, że po przejściach żołądkowych na statku chyba nie żałujesz, że potomek został w domu. Swoją drogą Twój los zrównał się tam (co najmniej w dwójnasób) z przeżyciami wytatuowanego Argentyńczyka w samolocie :DA jakieś zdjęcia ze staku też będą?Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
olajaw 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Wow wow wow! Widoki niesamowite, a każde zdjęcie to masterpiece! :) Mega zazdro, ale.....jaka była najniższa temperatura? Bo ja to ciepłolubna jestem :oops: :lol:
ewaolivka 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Zdjęcia są MEGA!. W ogóle brak mi słów. I jak przyjemnie się je ogląda-miły kontrast do nieznośnych upałów :)
maginiak 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Było na tym forum wiele pięknych zdjęć ale te są naprawdę wyjątkowe - Antarktyda to chyba jedyne miejsce na ziemi, które wydaje się być zupełnie inną planetą.
szarik 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Będzie problem przy głosowaniu na zdjęcie roku; )
qba85 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
To na pewno nie są zdjęcia z Marsa? :D
tadeo 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Hej, chyba trzeba będzie wreszcie też opisać nasze przeżycia z wyjazdu w te strony świata. :) w 2014 roku zrobiliśmy trasę z Buenos Aires przez Georgie Południową, Sandwich Południowy oraz Wyspę Słoniową na Antarktydę. 16 dni absolutnego szaleństwa ... jeśli wiecie co mam na myśli. :) Cena którą wówczas zapłaciliśmy za całość (standard na pokładzie - mocne 5 gwiazdek, niemiecki armator, itd :) to w przeliczeniu na euro to trochę ponad 2000 euro (chcieliśmy dzielić kabinę 2-os na trzech a w efekcie dostaliśmy 4 os. na trzech :) cdn. Kilka zdjęć na początek ... :) Cdn ... bo coś mi się tylko takie małe wkleiło a chciałem w normalnym rozmiarze.
littleboy1989 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
@tadeo zrob relacje w nowym watku [WHITE SMILING FACE]Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka
businessclass 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Witam w wąskim klubie Polaków, którzy byli na Antarktydzie. Gdyby ktoś chciał zobaczyć jak zobaczyć więcej a zapłacić mniej to przypominam swoją relację:antarktyda,1567,31367
cart 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Kilka lat temu ceny były bardziej przystępne. Rejs z Georgią i Falklandami kosztował tyle co mój... Teraz trzeba za taki zapłacić 9000 euro.
greg2014 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Jeśli ktoś byłby zainteresowany to jest również trochę (chociaż nie za dużo) rejsów większych statków wycieczkowych, które z reguły są wytyczone wokół przylądka Horn. Płyną one najczęściej z Vapraiso/San Antonio w Chile do Buenos Aires (lub w drugą stronę) i zahaczają na krócej lub dłużej o Antarktydę. Jaki jest program na Antaktydzie, nie wiem - trzebaby poczytać już na stronach przewoźników. Pływają tam m.in. Holland America, Celebrity i Princess (plus dużo droższe linie ultraluksusowe).Przykładowe rejsy:https://www.kreuzfahrtberater.de/kreuzf ... an-antoniohttps://www.kreuzfahrtberater.de/kreuzf ... enos-aireshttps://www.kreuzfahrtberater.de/kreuzf ... enos-airesCały rejs trwa zwykle standardowo między 2 a 3 tygodnie.Ceny od ok. 2800 EUR-2900 EUR (dwa pierwsze z w/w-ok. 2 tygodnie) do ok. 3700 EUR za trzeci (ok. 3 tygodnie) - za osobę w 2os kabinie wewnętrznej (plus tzw. napiwki). Oczywiście są też dużo, dużo wyższe ceny - do wyboru i koloru w zależności od oczekiwań co do trasy i standardu. Nie ukrywam, że mam coś takiego w planie...ale jeszcze nie wiem kiedy :-)
brzemia 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Przy dużych statkach chyba logistycznie byłby problem z zejściem na ląd. Na zodiaka wchodzi kilka osób. Większym jednostkami nie podejdzie się bez infrastruktury na lądzie. Ilu pasażerów schodxilo na ląd?Wysłane z taptaka.
ibartek 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
raczej nie trzeba sie wczytywac, jak nie ma portu, to nie ma zejscia na lad. pontonami z takiego wycieczkowca nikt nie bedzie kilku tysiecy osob wozil. technicznie nierealne.btw: dobra relacja, dobre zdjecia. wyobrazam sobie euforie po zejsciu na lad, prawie jak wejscie na jakis osmiotysiecznik, bo koszty podobne :-)
cccc 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
brzemia napisał: Ilu pasażerów schodxilo na ląd?Ja bylem na malym statku, mielismy z reguly 2 zejscia na lad dziennie, w 2 grupach max. 50 osob.
firley7 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Piękna przyroda na Twoich zdjęciach. Działa na mnie kojąco.Dobrze, że pojechałeś na koniec świata :)
booboozb 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Cóż będę pisać, przyznaje się bez bicia, że kilka razy zbierałem szczenę z podłogi przy niektórych ujęciach.Ale kiedyś tam dotrę ;)
ewaolivka 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Oryginalna nie będę-ale powtórzę; zdjęcia mistrzowskie!!! Pomyśl o wydaniu albumu :) Tylko czy ktoś jeszcze kupuje albumy papierowe? :)
olus 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Fantastyczna relacja i zdjęcia!
klapio 27 sierpnia 2018 23:29 Odpowiedz
Swietne zdjecia, zarowno te z Antarktydy jak i z Ziemi Ognistej :)
cerro 27 sierpnia 2018 23:30 Odpowiedz
Tyle dni na statku, chyba bym umarła.Za to te widoczki z PN bardzo piękne... pochodziłabym. :)
indpt 27 sierpnia 2018 23:30 Odpowiedz
REWELACJA ! Piękne zdjęcia i super się czyta relację!
cart 28 sierpnia 2018 05:08 Odpowiedz
I dużo i mało. Przez 10 dni masz wszystko wliczone i nie musisz wydawać ani grosza na statku.Zresztą co roku rejsy są coraz droższe. 5 lat temu można było popłynąć za połowę tego, a za 5 lat pewnie za 2x tyle.Na setkę krajów, jakie widziałem to Antarktyda jest 5 długości przed każdym innym.
cccc 28 sierpnia 2018 05:08 Odpowiedz
@tropikey, tutaj mozna polukac zdjecia ze statku:https://oceanwide-expeditions.com/blog/ ... v-planciusPozdr.
sudoku 28 sierpnia 2018 05:08 Odpowiedz
Natomiast głosowanie na relację roku wydaje się być czystą formalnością.
businessclass 28 sierpnia 2018 05:08 Odpowiedz
I tej polskiej stacji najbardziej Ci zazdroszczę!
greg2014 28 sierpnia 2018 05:08 Odpowiedz
Też mam co do tego wątpliwości niestety - przed decyzją trzeba na pewno dokładnie przeczytać program na poszczególne dni. Zresztą program programem, a życie życiem - nawet jeśli coś jest w programie to 100% pewności, że tak będzie nie ma.Na YT pewnie też są filmy z tego typu rejsów.
cart 28 sierpnia 2018 05:08 Odpowiedz
Na koniec trochę informacji praktycznych:- kabinę miałem najtańszą, na 4 osoby (2 łóżka piętrowe). Było dość ciasno i trzeba było dobrze zabezpieczyć bagaż by nie latał. Kurtynka przez całe łóżko to jedyna prywatność- łazienka w kabinie i to całkiem spora- pościel zmieniali raz w ciągu rejsu. Ręczniki mogły być zmieniane codziennie, ale prosili by zachować na dłużej- podczas rejsu sikanie na stojąco to wyzwanie, więc lepiej nie próbować :-). Pod prysznicem są poręcze- większość czasu spędzało się w lounge, gdzie się wszyscy mogli zmieścić, ale on był z przodu statku i trochę bardziej tam bujało- mostek generalnie był otwarty i z niego też wychodziło się na zewnątrz i było tam też miejsce dla palaczy- 3 posiłki dziennie, bardzo smaczne! Na kolację zawsze 3 dania do wyboru, w tym jedno wegetariańskie. Jak ktoś ma restrykcje dietetyczne to może mieć posiłki specjalne- kawa, herbata i ciasteczka dostępne ogólnie- woda to kranówa, smaczna. Mówili, że odzyskują z wody morskiej- bar otwarty po lunchu. Piwo, wino po 3.25 euro, więc bardzo przystępnie- codziennie były jakieś wykłady, żeby umilić czas- każdy dostał kartę 100MB na internet. Nowa to 60 euro- napiwki. Ja dałem 100$. Generalnie serwis to pełen szacun, ludzie niesamowiciTemperatura była od -3 do +3, ale problemem jest generalnie wiatr.Sugerowali ubrać się w warstwy.Ja miałem:- czapka standardowa- bluzka termoaktywna z długim rękawem- ciepły polar (miałem za 100zł z gosport)- kurtka parka (udało mi się kupić NorthFace McMurdo w wyprzedaży poświątecznej za 1100)- kalesony termoaktywne z decathlona- ciepłe spodnie, ala narciarskie z membraną na szelkach (też w promo w gosporcie za 300)- buty (przynajmniej na Plancius) dają za darmo. Porządne pod kolano- skarpety ciepłe termoaktywneAni razu mi nie było zimno, a wręcz czasami za ciepło :-). O morsowaniu powiedzieli pierwszego dnia. Mieli plan na to (ręczniki i od razu zabierali ich na statek).Na statku jest pralnia, ale ja miałem odpowiedni zapas ze sobą, bo wziąłem dużą walizkę.Sprzęt foto:- Canon 6d- Canon 16-35/4L IS niezastąpiony do krajobrazów- Canon 50/1.7, mało używałem- Canon 70-200/4L IS- extender Canon 1.4xExtender praktycznie cały czas miałem założony do telezooma. Dzięki śniegowi jest bardzo jasno i można używać przysłon f/8-13. Podnosiłem ISO, bo wieloryby czy zwierzaki trzeba było "zamrażać". Często zmieniałem obiektywy i trochę zabrudziłem matrycę. Zdjęcia z ostatnich 3 dni musiałem trochę plamkować.Jakby ktoś miał jeszcze jakieś pytania to śmiało.
brzemia 28 sierpnia 2018 05:08 Odpowiedz
Będzie jak z tym albumem o Tatrach. Ales się wykosztowała. Wystarczyło polskie ....[emoji16]Relacja i zdjęcia super. Zazdroszczę!!Wysłane z taptaka.
bartibarry 4 października 2018 10:31 Odpowiedz
Świetna relacja i zdjęcia!
pietrucha 9 października 2018 19:17 Odpowiedz
Właśnie dla takich relacji zaglądam regularnie na forum! Pytanie z całkiem innej beczki, gdyż jestem zupełnie zielony w tej kwestii, a zaciekawiła mnie jedna myśl :) Czy wiesz może jak wygląda plan działania w przypadku ewentualnego uszkodzenia/zatopienia statku? Czy na pokładzie są pewnego rodzaju mobilne obozowiska pozwalające przetrwać kilka dnia w oczekiwaniu na pomoc?
cccc 9 października 2018 19:23 Odpowiedz
@Pietrucha spoko, maja specjalne lodzie, przygotowane do takich extremalnych sytuacji. ;) W mojej relacji z Antarktydy wspominalem o jednostce, ktora zatonela, pasazerow i zaloge uratowano.
cart 11 października 2018 05:08 Odpowiedz
Są łodzie i ćwiczysz ewakuację :)
ruda-laur 1 listopada 2018 22:26 Odpowiedz
Mój tata spędził rok na Antarktydzie na stacji Arctowskiego, było to w 2001/2002 roku również był zachwycony, jednak w tamtych latach ciężko było o zdjęcia i filmy w jakości jaka jest teraz.... Także relację przeczytałam jednym tchem - SUPER! Bardzo zazdroszczę, bo mało komu dane jest zobaczyć ten zakątek świata :) Natomiast zdjęcia - brak słów! :D
cccc 2 listopada 2018 00:06 Odpowiedz
@ruda_laur nigdy nie zapomne momentu, jak moglem sobie chlapnac wodeczki z chlopakami ze stacji Arctowskiego i nawet pozwolili zapalic cygaro w specjalnym pomieszczeniu. :DPodobna, serdeczna goscinnosc spotkalem na stacji polarnej M. Kopernika w Kaffiøyra.
ruda-laur 2 listopada 2018 09:02 Odpowiedz
cccc napisał:@ruda_laur nigdy nie zapomne momentu, gdy moglem sobie chlapnac wodeczki z chlopakami ze stacji Arctowskiego i nawet pozwolili zapalic cygaro w specjalnym pomieszczeniu. :DPodobna, serdeczna goscinnosc spotkalem na innej polkuli, na stacji polarnej M. Kopernika w Kaffiøyra.Udalo mi sie odwiedzic 3 polskie stacje na Spitsbergenie. :) Brakuje mi tylko 2 stacji: S. Baranowskiego i A. Mickiewicza.Btw nie licze stacji A.B. Dobrowolskiego we wschodniej Antarktydzie, ze wzgledu na logistyke, tam dotrzec byloby nie lada wyzwaniem i zreszta nieczynna. :Dwow! czy mogę gdzieś przeczytać relacje ze zdjęciami z powyższych wypraw?
cccc 2 listopada 2018 09:40 Odpowiedz
@ruda_laur yep, posylam linki na pw.
greg2014 2 listopada 2018 10:05 Odpowiedz
Mam pytanie techniczne dotyczące zdjęć, które zapierają dosłownie dech w piersiach. Nie tylko w tej relacji zresztą - @cart jak dla mnie jest pod tym względem Mistrzem.Pisałeś o sprzęcie, którym je wykonywałeś - nie da się ukryć, że żaden kompakcik to nie był. Ten sprzęt zresztą chyba trochę ważył i stanowił z połowę bagażu podręcznego :-)Ale przechodząc do rzeczy: czy zdjęcia wrzucone do relacji "przeszły" przez jakąś obróbkę, filtry, uszlachetnienie itp. po ich wykonaniu czy to jest to co wyszło z aparatu ?I druga kwestia: czy robiłeś te zdjęcia na jakichś w miarę standardowych ustawieniach, czy za każdym razem odbywała się jakaś celebra z parametrami ? Pytam z ciekawości bo jeśli to drugie to przy zdjęciach np. z helikoptera albo w ruchu musisz być bardzo zwinny i szybki :-)
cart 2 listopada 2018 14:05 Odpowiedz
Każde zdjęcie wymaga obróbki, bo rozpiętość tonalna matrycy i ludzkiego oka to dwie różne sprawy. Szczególnie w tak kontrastowych miejscach jak biały śnieg i czarny ocean to trudno jest zrobić dobre zdjęcie bez korekcji highlight/shadows w fotoszopie. Polegało to na przybliżeniu do tego jak wygląda rzeczywistość. Gwarantuję jednak, że żadne zdjęcie takowej nie odda :)O ustawieniach troche pisałem. Potrzeba mocno przymykać przysłonę i warto mieć aparat z dobrym wysokim iso.
ptehu 2 listopada 2018 14:41 Odpowiedz
Kapitalna relacja, zdjęcia fenomenalne. Tak jak jakoś nigdy specjalnego parcia na Antarktydę nie miałem i nie uwzględniałem jej w swoich, nawet dalekosiężnych, planach, tak Twoja relacja sprawiła, że zmieniło się to o 180 stopni. Także, jeśli kiedyś dotrę na Antarktydę, to będzie to w dużym stopniu Twoja zasługa :D