Wspięliśmy się na szczyt, skąd podziwialiśmy fantastyczne widoki na okolice. Coś niesamowitego. Nawet nie wiem kiedy 2.5h minęło i powoli musieliśmy zbierać się na dół.
Dużą część czasu spędziłem po prostu siedząc i wpatrując się w krajobraz.
Na koniec coś dla odważnych - antarctic plunge
;-). Odważny nie byłem, ale ponad 30 osób się wykąpało! Woda miała 1 stopień.
5 dzień. Pobudka rano na wschód słońca, ale jest bardzo pochmurno i słońce się nie przebija.
Niebieski lód to po prostu załamanie światła na krystalicznie czystym białym śniegu.
Jeden z przewodników mówi, że to ocean zamarza. Pierwszy etap to właśnie takie grudki.
Wracam na śniadanie i czekamy na polepszenie pogody. Lekko się poprawiło i jako jeden z pierwszych stawiam stopę na właściwej Antarktydzie przy Neko Harbour. Mój siódmy kontynent!
Jest tutaj kilkadziesiąt pingwinów, a obok leży foka . Przy tej zatoce znajduje się kilka lodowców schodzących prosto do morza i widać jak z ich pionowych ścian odrywają się góry lodowe. Widoki, mimo dość mglistej pogody, są super. Spędzam trochę czasu z pingwinami i czekam aż jeden z przewodników sprawdzi drogę na górę.
Wiatr sporo przeszkadzał, ale w końcu udało się wejść ok. 200 metrów w pionie. Na górze widać ten oto lodowiec:
I mała kolonia pingwinów:
Po drugiej stronie zatoki zaczęło świecić słońce. Widok totalnie spektakularny, bo mamy ocean z wielkimi i bardzo licznymi górami lodowymi, wysokie pionowe góry wystrzelające prosto z oceanu i lodowce schodzące do wody. Dla mnie totalny kosmos. Rozumiem ludzi, którzy zakochują się w tych widokach i wielokrotnie wracają. Jeden Holender z grupy jest piąty raz.
Niesamowite miejsce. Wyobrażam sobie nieświadomego podróżnika w łódce płynącego do tego wodospadu.Zapisuje się do wątku i czekam na dalszy ciąg.Wysłane z taptaka.
Wszystko fajnie, tylko dlaczego ta relacja była już dużo wcześniej na innym forum...?Czyżby to forum było dla Ciebie mniej ważne, że traktujesz je drugorzędnie?
;) A może chodzi o coś innego...?
Podejrzewam, że po przejściach żołądkowych na statku chyba nie żałujesz, że potomek został w domu. Swoją drogą Twój los zrównał się tam (co najmniej w dwójnasób) z przeżyciami wytatuowanego Argentyńczyka w samolocie
:DA jakieś zdjęcia ze staku też będą?Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
Wow wow wow! Widoki niesamowite, a każde zdjęcie to masterpiece!
:) Mega zazdro, ale.....jaka była najniższa temperatura? Bo ja to ciepłolubna jestem
:oops:
:lol:
Było na tym forum wiele pięknych zdjęć ale te są naprawdę wyjątkowe - Antarktyda to chyba jedyne miejsce na ziemi, które wydaje się być zupełnie inną planetą.
Hej, chyba trzeba będzie wreszcie też opisać nasze przeżycia z wyjazdu w te strony świata.
:) w 2014 roku zrobiliśmy trasę z Buenos Aires przez Georgie Południową, Sandwich Południowy oraz Wyspę Słoniową na Antarktydę. 16 dni absolutnego szaleństwa ... jeśli wiecie co mam na myśli.
:) Cena którą wówczas zapłaciliśmy za całość (standard na pokładzie - mocne 5 gwiazdek, niemiecki armator, itd
:) to w przeliczeniu na euro to trochę ponad 2000 euro (chcieliśmy dzielić kabinę 2-os na trzech a w efekcie dostaliśmy 4 os. na trzech
:) cdn. Kilka zdjęć na początek ...
:) Cdn ... bo coś mi się tylko takie małe wkleiło a chciałem w normalnym rozmiarze.
Witam w wąskim klubie Polaków, którzy byli na Antarktydzie. Gdyby ktoś chciał zobaczyć jak zobaczyć więcej a zapłacić mniej to przypominam swoją relację:antarktyda,1567,31367
Jeśli ktoś byłby zainteresowany to jest również trochę (chociaż nie za dużo) rejsów większych statków wycieczkowych, które z reguły są wytyczone wokół przylądka Horn. Płyną one najczęściej z Vapraiso/San Antonio w Chile do Buenos Aires (lub w drugą stronę) i zahaczają na krócej lub dłużej o Antarktydę. Jaki jest program na Antaktydzie, nie wiem - trzebaby poczytać już na stronach przewoźników. Pływają tam m.in. Holland America, Celebrity i Princess (plus dużo droższe linie ultraluksusowe).Przykładowe rejsy:https://www.kreuzfahrtberater.de/kreuzf ... an-antoniohttps://www.kreuzfahrtberater.de/kreuzf ... enos-aireshttps://www.kreuzfahrtberater.de/kreuzf ... enos-airesCały rejs trwa zwykle standardowo między 2 a 3 tygodnie.Ceny od ok. 2800 EUR-2900 EUR (dwa pierwsze z w/w-ok. 2 tygodnie) do ok. 3700 EUR za trzeci (ok. 3 tygodnie) - za osobę w 2os kabinie wewnętrznej (plus tzw. napiwki). Oczywiście są też dużo, dużo wyższe ceny - do wyboru i koloru w zależności od oczekiwań co do trasy i standardu. Nie ukrywam, że mam coś takiego w planie...ale jeszcze nie wiem kiedy
:-)
Przy dużych statkach chyba logistycznie byłby problem z zejściem na ląd. Na zodiaka wchodzi kilka osób. Większym jednostkami nie podejdzie się bez infrastruktury na lądzie. Ilu pasażerów schodxilo na ląd?Wysłane z taptaka.
raczej nie trzeba sie wczytywac, jak nie ma portu, to nie ma zejscia na lad. pontonami z takiego wycieczkowca nikt nie bedzie kilku tysiecy osob wozil. technicznie nierealne.btw: dobra relacja, dobre zdjecia. wyobrazam sobie euforie po zejsciu na lad, prawie jak wejscie na jakis osmiotysiecznik, bo koszty podobne
:-)
I dużo i mało. Przez 10 dni masz wszystko wliczone i nie musisz wydawać ani grosza na statku.Zresztą co roku rejsy są coraz droższe. 5 lat temu można było popłynąć za połowę tego, a za 5 lat pewnie za 2x tyle.Na setkę krajów, jakie widziałem to Antarktyda jest 5 długości przed każdym innym.
Też mam co do tego wątpliwości niestety - przed decyzją trzeba na pewno dokładnie przeczytać program na poszczególne dni. Zresztą program programem, a życie życiem - nawet jeśli coś jest w programie to 100% pewności, że tak będzie nie ma.Na YT pewnie też są filmy z tego typu rejsów.
Na koniec trochę informacji praktycznych:- kabinę miałem najtańszą, na 4 osoby (2 łóżka piętrowe). Było dość ciasno i trzeba było dobrze zabezpieczyć bagaż by nie latał. Kurtynka przez całe łóżko to jedyna prywatność- łazienka w kabinie i to całkiem spora- pościel zmieniali raz w ciągu rejsu. Ręczniki mogły być zmieniane codziennie, ale prosili by zachować na dłużej- podczas rejsu sikanie na stojąco to wyzwanie, więc lepiej nie próbować
:-). Pod prysznicem są poręcze- większość czasu spędzało się w lounge, gdzie się wszyscy mogli zmieścić, ale on był z przodu statku i trochę bardziej tam bujało- mostek generalnie był otwarty i z niego też wychodziło się na zewnątrz i było tam też miejsce dla palaczy- 3 posiłki dziennie, bardzo smaczne! Na kolację zawsze 3 dania do wyboru, w tym jedno wegetariańskie. Jak ktoś ma restrykcje dietetyczne to może mieć posiłki specjalne- kawa, herbata i ciasteczka dostępne ogólnie- woda to kranówa, smaczna. Mówili, że odzyskują z wody morskiej- bar otwarty po lunchu. Piwo, wino po 3.25 euro, więc bardzo przystępnie- codziennie były jakieś wykłady, żeby umilić czas- każdy dostał kartę 100MB na internet. Nowa to 60 euro- napiwki. Ja dałem 100$. Generalnie serwis to pełen szacun, ludzie niesamowiciTemperatura była od -3 do +3, ale problemem jest generalnie wiatr.Sugerowali ubrać się w warstwy.Ja miałem:- czapka standardowa- bluzka termoaktywna z długim rękawem- ciepły polar (miałem za 100zł z gosport)- kurtka parka (udało mi się kupić NorthFace McMurdo w wyprzedaży poświątecznej za 1100)- kalesony termoaktywne z decathlona- ciepłe spodnie, ala narciarskie z membraną na szelkach (też w promo w gosporcie za 300)- buty (przynajmniej na Plancius) dają za darmo. Porządne pod kolano- skarpety ciepłe termoaktywneAni razu mi nie było zimno, a wręcz czasami za ciepło
:-). O morsowaniu powiedzieli pierwszego dnia. Mieli plan na to (ręczniki i od razu zabierali ich na statek).Na statku jest pralnia, ale ja miałem odpowiedni zapas ze sobą, bo wziąłem dużą walizkę.Sprzęt foto:- Canon 6d- Canon 16-35/4L IS niezastąpiony do krajobrazów- Canon 50/1.7, mało używałem- Canon 70-200/4L IS- extender Canon 1.4xExtender praktycznie cały czas miałem założony do telezooma. Dzięki śniegowi jest bardzo jasno i można używać przysłon f/8-13. Podnosiłem ISO, bo wieloryby czy zwierzaki trzeba było "zamrażać". Często zmieniałem obiektywy i trochę zabrudziłem matrycę. Zdjęcia z ostatnich 3 dni musiałem trochę plamkować.Jakby ktoś miał jeszcze jakieś pytania to śmiało.
Właśnie dla takich relacji zaglądam regularnie na forum! Pytanie z całkiem innej beczki, gdyż jestem zupełnie zielony w tej kwestii, a zaciekawiła mnie jedna myśl
:) Czy wiesz może jak wygląda plan działania w przypadku ewentualnego uszkodzenia/zatopienia statku? Czy na pokładzie są pewnego rodzaju mobilne obozowiska pozwalające przetrwać kilka dnia w oczekiwaniu na pomoc?
@Pietrucha spoko, maja specjalne lodzie, przygotowane do takich extremalnych sytuacji.
;) W mojej relacji z Antarktydy wspominalem o jednostce, ktora zatonela, pasazerow i zaloge uratowano.
Mój tata spędził rok na Antarktydzie na stacji Arctowskiego, było to w 2001/2002 roku również był zachwycony, jednak w tamtych latach ciężko było o zdjęcia i filmy w jakości jaka jest teraz.... Także relację przeczytałam jednym tchem - SUPER! Bardzo zazdroszczę, bo mało komu dane jest zobaczyć ten zakątek świata
:) Natomiast zdjęcia - brak słów!
:D
@ruda_laur nigdy nie zapomne momentu, jak moglem sobie chlapnac wodeczki z chlopakami ze stacji Arctowskiego i nawet pozwolili zapalic cygaro w specjalnym pomieszczeniu.
:DPodobna, serdeczna goscinnosc spotkalem na stacji polarnej M. Kopernika w Kaffiøyra.
cccc napisał:@ruda_laur nigdy nie zapomne momentu, gdy moglem sobie chlapnac wodeczki z chlopakami ze stacji Arctowskiego i nawet pozwolili zapalic cygaro w specjalnym pomieszczeniu.
:DPodobna, serdeczna goscinnosc spotkalem na innej polkuli, na stacji polarnej M. Kopernika w Kaffiøyra.Udalo mi sie odwiedzic 3 polskie stacje na Spitsbergenie.
:) Brakuje mi tylko 2 stacji: S. Baranowskiego i A. Mickiewicza.Btw nie licze stacji A.B. Dobrowolskiego we wschodniej Antarktydzie, ze wzgledu na logistyke, tam dotrzec byloby nie lada wyzwaniem i zreszta nieczynna.
:Dwow! czy mogę gdzieś przeczytać relacje ze zdjęciami z powyższych wypraw?
Mam pytanie techniczne dotyczące zdjęć, które zapierają dosłownie dech w piersiach. Nie tylko w tej relacji zresztą - @cart jak dla mnie jest pod tym względem Mistrzem.Pisałeś o sprzęcie, którym je wykonywałeś - nie da się ukryć, że żaden kompakcik to nie był. Ten sprzęt zresztą chyba trochę ważył i stanowił z połowę bagażu podręcznego
:-)Ale przechodząc do rzeczy: czy zdjęcia wrzucone do relacji "przeszły" przez jakąś obróbkę, filtry, uszlachetnienie itp. po ich wykonaniu czy to jest to co wyszło z aparatu ?I druga kwestia: czy robiłeś te zdjęcia na jakichś w miarę standardowych ustawieniach, czy za każdym razem odbywała się jakaś celebra z parametrami ? Pytam z ciekawości bo jeśli to drugie to przy zdjęciach np. z helikoptera albo w ruchu musisz być bardzo zwinny i szybki
:-)
Każde zdjęcie wymaga obróbki, bo rozpiętość tonalna matrycy i ludzkiego oka to dwie różne sprawy. Szczególnie w tak kontrastowych miejscach jak biały śnieg i czarny ocean to trudno jest zrobić dobre zdjęcie bez korekcji highlight/shadows w fotoszopie. Polegało to na przybliżeniu do tego jak wygląda rzeczywistość. Gwarantuję jednak, że żadne zdjęcie takowej nie odda
:)O ustawieniach troche pisałem. Potrzeba mocno przymykać przysłonę i warto mieć aparat z dobrym wysokim iso.
Kapitalna relacja, zdjęcia fenomenalne. Tak jak jakoś nigdy specjalnego parcia na Antarktydę nie miałem i nie uwzględniałem jej w swoich, nawet dalekosiężnych, planach, tak Twoja relacja sprawiła, że zmieniło się to o 180 stopni. Także, jeśli kiedyś dotrę na Antarktydę, to będzie to w dużym stopniu Twoja zasługa
:D
Wspięliśmy się na szczyt, skąd podziwialiśmy fantastyczne widoki na okolice. Coś niesamowitego. Nawet nie wiem kiedy 2.5h minęło i powoli musieliśmy zbierać się na dół.
Dużą część czasu spędziłem po prostu siedząc i wpatrując się w krajobraz.
Na koniec coś dla odważnych - antarctic plunge ;-). Odważny nie byłem, ale ponad 30 osób się wykąpało! Woda miała 1 stopień.
5 dzień. Pobudka rano na wschód słońca, ale jest bardzo pochmurno i słońce się nie przebija.
Niebieski lód to po prostu załamanie światła na krystalicznie czystym białym śniegu.
Jeden z przewodników mówi, że to ocean zamarza. Pierwszy etap to właśnie takie grudki.
Wracam na śniadanie i czekamy na polepszenie pogody. Lekko się poprawiło i jako jeden z pierwszych stawiam stopę na właściwej Antarktydzie przy Neko Harbour. Mój siódmy kontynent!
Jest tutaj kilkadziesiąt pingwinów, a obok leży foka . Przy tej zatoce znajduje się kilka lodowców schodzących prosto do morza i widać jak z ich pionowych ścian odrywają się góry lodowe. Widoki, mimo dość mglistej pogody, są super. Spędzam trochę czasu z pingwinami i czekam aż jeden z przewodników sprawdzi drogę na górę.
Wiatr sporo przeszkadzał, ale w końcu udało się wejść ok. 200 metrów w pionie.
Na górze widać ten oto lodowiec:
I mała kolonia pingwinów:
Po drugiej stronie zatoki zaczęło świecić słońce. Widok totalnie spektakularny, bo mamy ocean z wielkimi i bardzo licznymi górami lodowymi, wysokie pionowe góry wystrzelające prosto z oceanu i lodowce schodzące do wody. Dla mnie totalny kosmos. Rozumiem ludzi, którzy zakochują się w tych widokach i wielokrotnie wracają. Jeden Holender z grupy jest piąty raz.