0
greg2014 19 stycznia 2019 08:52
Image

Image

Image

…oraz panorama na Georgetown:

Image

Na szczycie kompleksu stosunkowo niedawno (w 2002 roku) zbudowany został gigantyczny (ok. 30 metrów) pomnik bogini Guanyin. Zastąpił on poprzedni zniszczony w pożarze. 16 kolumn podtrzymujących zadaszenie nad boginią utworzyło specyficzną otwartą budowlę – baldachim, w którym został zamknięty pomnik. Cała konstrukcja ma wysokość umownego wieżowca (ok. 61 metrów) i robi naprawdę spore wrażenie. Tak wygląda on z jednego z poziomów Wielkiej Pagody:

Image

Warto dodać, że jest to największy na świecie pomnik bogini Guanyin.

Zrobienie dobrego zdjęcia tego obiektu nie jest proste. Cały kompleks jest dość gęsto zabudowany a zdjęcia wykonane z bliska nie oddają do końca ani rozmiarów pomnika z towarzyszącą mu budowlą ani proporcji. Najlepiej widać go z daleka lub z Penang Hill (jedno ze zbliżeń na pomnik zamieściłem w poprzednim poście) lub z poziomu ulicy – w pewnej odległości od Kek Lok Si.

Do dziedzińca tuż poniżej poziomu pomnika na górę można wjechać specyficzną windą (koszt 3 ringgity). Konstrukcję windy widać na poniższym zdjęciu:

Image

Z windy wychodzimy na duży plac:

Image

…z którego jak już wspomniałem roztacza się niestety ułomny ze względu na zbyt małą odległość widok na sam pomnik:

Image

Image

Podejście pod sam pomnik nie jest możliwe. Jego podstawa znajduje się na wysokości 3-ej kondygnacji w stosunku do poziomu placu, jednak przejścia są niedostępne dla zwiedzających.

Z poziomu dziedzińca przed pomnikiem warto również rzucić okiem na panoramę Georgretown – może nie tak spektakularną jak z Penang Hill jednak również zasługującą na wspomnienie:

Image

W skład kompleksu Kek Lok Si wchodzą również liczne inne budynki, których przeznaczenie nie do końca było dla mnie jasne. Zważywszy jednak na liczbę mnichów, którą można spotkać dosłownie na każdym kroku, można zakładać, że część z nich zajmują ich kwatery. Na terenie kompleksu znajduje się również szkoła dla młodych adeptów, szkoła kaligrafii i zapewne jeszcze dużo więcej:

Image

Wizyta w Kek Lok Si potrafi zająć spokojnie kilka godzin. Obiekt jest absolutnie warty zobaczenia i słusznie jest wymieniamy w przewodnikach jako atrakcja nr 1 na Penang.

Spod Kek Lok Si zamówiłem Grab Taxi i kontynuując cykl „świątynny” pojechałem do jedynej birmańskiej świątyni buddyjskiej w mieście – stosunkowo blisko centrum Georgetown.

Pełna nazwa świątyni to Burmese Buddhist Temple lub Dhammikarama Burmese Temple:

Image

Do głównej świątyni prowadzi wejście chronione przez dwa gigantyczne smoki:

Image

Wewnątrz, na uwagę zasługuje gigantycznych rozmiarów posąg bogini:

Image

…oraz wybudowana nieco później - również w stylu birmańskim - Złota Pagoda z dzwonnicą (została ukończona w 2011 roku):

Image

Uzupełnieniem jest ogród z niewielką świątynią położoną na wyspie niewielkiego stawu:

Image

…oraz biblioteka:

Image

Uwagę zwracają liczne symboliczne figury w ogrodzie oraz przed wejściami do poszczególnych budynków:

Image

Image

Dosłownie po przeciwnej stronie ulicy, twarzą w twarz z Burmese Buddhist Temple zlokalizowana jest jeszcze jedna z najważniejszych świątyń Penangu - tym razem tajska.

Jej pełna nazwa to Wat Chaiyamnglaram lub Thai Buddhist Temple:

Image

Wejścia do głównej świątyni chronią cztery smoki:

Image

Wewnątrz można zobaczyć jeden z największych (długość ok. 33 metry) na świecie pomników odpoczywającego Buddy w pozycji półleżącej:

Image

Image

Tylna ściana świątyni oraz pomieszczenie znajdujące się pod leżącym Buddą służą za kolumbarium, w którym składane są prochy zmarłych:

Image

Image

Image

Obok świątyni można również zobaczyć wybudowaną w stylu tajskim pagodę:

Image

…wokół której zlokalizowane kolejne kolumbarium:

Image

Wizyta w każdym z tych miejsc była w mojej ocenie naprawdę warta poświęconego czasu.

Ale Penang to nie tylko kolejka, wzgórze i świątynie. Po zakończeniu wizyty w tajskiej świątyni zamówiłem kolejnego Graba i przemieściłem się do najstarszej części Georgetown.

W kolejnej (chyba już ostatniej z Penangu) części postaram się zebrać trochę zdjęć i informacji dotyczących już samego miasta.Czas w końcu zakończyć relację z Penangu i przejść do Kuala Lumpur:-)

Po opisanym w poprzedniej części relacji turnee po najważniejszych świątyniach na wyspie, podjechałem do kolejnej atrakcji na Penang – przystani klanowych (clan jetties). Nazwa być może jest trochę dziwna - ma ona jednak pewne konotacje historyczne. Bez zagłębienia się w historię tego miejsca, nie do końca można też zrozumieć skąd się ono wzięło i rozwinęło do obecnych rozmiarów.

Przystanie klanowe to osiedla domków zbudowanych na palach wzdłuż wychodzącego w morze mola – przy czym na przystań składa się nie tylko samo molo z domkami po obu jego stronach ale cały labirynt bocznych „uliczek”, w których kryją się domy mieszkańców, warsztaty, różnego rodzaju mniejsze lub większe firmy, knajpki, restauracje a nawet świątynie.

Historycznie są to miejsca, gdzie pierwotnie (około 100 lat temu) osiedlili się imigranci z Chin. Dzisiaj jest to jedna z atrakcji turystycznych Georgetown.

Przystani klanowych jest w sumie 6, kiedyś wokół każdej z nich gromadziła się społeczność związana z innym chińskim klanem – stąd nazwa miejsca. Najbardziej znana z nich to „Chew Jetty”:

Image

A tak wygląda to osobliwe „miasto na palach”:

Image

Image

Głównym molem każdego dnia przelewa się dosłownie rzeka turystów. Przylegające do niego domki zostały zamienione w większości na różnego rodzaju atrakcje turystyczne – w większości sklepiki, bary i restauracje:

Image

Z kolei w bocznych „uliczkach” można zobaczyć wejścia do domów mieszkańców oraz oznaki normalnego życia - wywieszone pranie, zaparkowane motory i skutery, donice z kwiatami czy odpoczywających mieszkańców:

Image

Image

Przy bocznych pomostach można podpatrzeć również rybaków rozładowujących połów lub rozkładających czy naprawiających sieci:

Image

Image

Wydaje się to nieprawdopodobne ale ten dziwny świat jest naprawdę zamieszkały. Dotarły tu zresztą zdobycze cywilizacji takie jak elektryczność, klimatyzacja czy anteny satelitarne:

Image

….niestety nie wszystko jest takie kolorowe.

Wizycie w Chew Jetty towarzyszy cały czas jakiś dziwny pojawiający się i znikający odorek. Jego tajemnica okazuje się banalna – wystarczy tylko wypuścić się na któryś z tylnych pomostów i zobaczyć jak wygląda „zaplecze” tej atrakcji turystycznej. Nie owijając w bawełnę, jest to jeden wielki ściek:

Image

Jak widać kanalizacja do tego miejsca jeszcze nie dotarła :-(

Miejsce niewątpliwie jest ciekawe, głównie ze względu na jego historię oraz funkcje. Z drugiej strony można na to patrzeć również w ten sposób, że przystanie klanowe są skomercjalizowanym dla celów turystycznych współczesnym slumsem . Uczucia po wizycie w tym miejscu mam w związku z tym mieszane…

Georgetown to miasto, w którym w wielu miejscach można zobaczyć pozostałości zabudowy kolonialnej. Niestety zdjęć najładniejszych miejsc nie umieszczę - widziałem je tylko przez okna taksówki jadąc do centrum – ale naprawdę robiły wrażenie. Poniżej wrzucam jedynie kilka fotek uliczek starego Georgetown z pozostałościami po zabudowie kolonialnej:

Image

Image

Warto na koniec wspomnieć o tym, że o wielokulturowym charakterze miasta świadczy fakt, że w jego ramach do tej pory funkcjonuje m.in. dzielnica chińska czy hinduska.

O różnorodności religijnej z kolei świadczy to, że na jednej z głównych ulic miejskich, w odległości niewielkiego spaceru można minąć główny miejski meczet:

Image

…świątynię Hindu:

Image

…świątynię buddyjską:

Image

…i anglikańską katedrę:

Image

Do powyższego dodam, że katedra katolicka znajduje się w odległości kolejnych kilkuset metrów przy innej ulicy.

Penang jest znany jeszcze dzięki dwóm innym – nie wymienionym wcześniej atrakcjom.

Pierwszą jest bardzo zróżnicowana gastronomia, z wieloma ulicznymi punktami a także dużymi hawker center (podobnie jak funkcjonuje to w Singapurze – pisałem o tym w początkowej części relacji):

Image

Za sprawą tutejszej kuchni, w wielu przewodnikach Penang jest wymieniany jako stolica gastronomii całej Azji Płd.-Wsch.

Drugą z atrakcji, której jeszcze nie wymieniłem jest uliczna sztuka – głównie różnego rodzaje murale oraz instalacje. Za sprawą „street art” Penang stał się znany na całym świecie. Zresztą jedna z mapek dostępnych w porcie była adresowana do miłośników „street art” – zamieszczała dokładne lokalizacje oraz opisy wszystkich najbardziej znanych murali w Penangu.

Najsłynniejszym (chociaż mało kto sobie z tego zdaje sprawę) muralem pochodzącym z Penangu jest „chłopiec na rowerze”:

Image

W rzeczywistości mural jest uzupełniony o prawdziwy rower przymocowany do ściany. Powyższe zdjęcie było wykonać naprawdę bardzo trudno. Kolejka do sfotografowania się w tym miejscu w różnych pozach (z siedzeniem na rowerze włącznie) była bardzo długa :-)

A to jeszcze dwa inne wybrane dzieła powstałe ramach tego nurtu:

Image

Image

W drodze powrotnej na statek minąłem jeszcze ratusz Georgetown oraz tutejszy magistrat:

Image

Image

…i dosłownie na około 30 minut przed wypłynięciem w dalszy rejs wróciłem na Costa Fortunę.

Podsumowując wizytę w Penangu mogę spokojnie powiedzieć, że pod wieloma względami była to perełka na naszej trasie – miejsce absolutnie warte odwiedzenia, w którym nie sposób nie znaleźć dla siebie coś ciekawego.Kolejny i ostatni już postój w trakcie mojego rejsu przypadł w Port Klang czyli na przedmieścia Kuala Lumpur. Sam port położony jest dosłownie „pośrodku niczego” – nie licząc dźwigów, kontenerów i statków towarowych, wokół nie ma dosłownie nic, co warte byłoby choćby minimum zainteresowania. Chociaż trzeba uczciwie przyznać, że sam terminal pasażerski prezentuje się całkiem przyzwoicie:


Dodaj Komentarz

Komentarze (43)

brzemia 19 stycznia 2019 09:01 Odpowiedz
Zapisany do wątku. Spokojnego lotu. Wybrałeś LOT? Tapniete z telefonu
tarman 19 stycznia 2019 09:29 Odpowiedz
Masz kolejnego zapisanego do śledzenia relacji [emoji106]Napisz proszę z jakim wyprzedzeniem planowałeś w tym przypadku ten rejs.Również spokojnego lotu i wybornej pogody podczas rejsu życzę.
greg2014 19 stycznia 2019 10:26 Odpowiedz
@brzemia - tak, tym razem LOT, swoją drogą za miesiąc będzie 10 lat odkąd leciałem z nimi ostatnio na dalekim dystansie więc zobaczę co się w międzyczasie zmieniło. Przy okazji podziękowania dla @Yaszczyk za pomoc w znalezieniu biletu w przyzwoitej cenie. W zimie zwykle gdzieś wyjeżdżam a Karaibów na razie wystarczy, do Azji mnie ciągnęło już od jakiegoś czasu a styczeń/luty to dobre miesiące w tej okolicy. Cena też moim zdaniem najgorsza nie była :-)@tarman - rejs rezerwowałem w maju ub.r., razem z listopadowo-grudniowym transatlantykiem. Bilety lotnicze rezerwowałem pod koniec sierpnia, hotele w połowie listopada a na dobre zacząłem się interesować poszczególnymi portami, co zobaczyć, jaką wycieczkę wybrać i gdzie wyskoczyć w poszczególnych miejscach jakieś dwa tygodnie temu. Tak, że przygotowania jak widać były mocno rozłożone w czasie :-)
brzemia 19 stycznia 2019 10:30 Odpowiedz
Pytanie praktyczno techniczne jako ze w roznych dziwnych miejscsch bywasz w krotkim odstepie czasu czy stosujesz jakas profilaktyke antychorobowa? Jakies szczepienia? Rejs to specyficzna podroz bo jedzenie jest na statku, woda itp tez glownie ns statku, ale jednak jakis kontakt z flora i fauna lokalna masz.Tapniete z telefonu
greg2014 19 stycznia 2019 11:27 Odpowiedz
@brzemia - z tego co kiedyś sprawdzałem wydaje mi się, że poza Amazonią w porze typowej dla rejsów (czyli suchej) nie ma konieczności szczepień - chyba, że ktoś chce się gdzieś głębiej zapuszczać lub korzystać "na bogato" z lokalnej kuchni. Ja tutaj na pewno od tego drugiego stronił nie będę ale bez przesady - postaram się zachować tzw. zdrowy rozsądek. A woda i napoje wyłącznie butelkowane lub ze statku. Jak jesteśmy przy chorobach to dla mnie większym problemem są przeziębienia. Praktycznie z każdego rejsu 14 dni+ wracam przeziębiony - klimatyzacja, ciągłe przechodzenie pomiędzy pomieszczeniami o różnej temperaturze lub na zewnątrz, przeciągi itd. robią swoje. W związku z tym jakąś podstawową apteczkę zawsze ze sobą zabieram.
oskiboski 20 stycznia 2019 00:02 Odpowiedz
7 godzin na lotnisku które jest 15 minut od centrum. Gratulacje
kacper451 20 stycznia 2019 10:53 Odpowiedz
W sumie na mieście darmowego chlania nie ma, a w salonikach to może i po korek ;)
greg2014 20 stycznia 2019 10:53 Odpowiedz
@oskiboski - nie bardzo miałem po co jechać do centrum. Niestety z lotami KRK-WAW mam różne doświadczenia i teoretycznie mogłem lecieć nawet o 21 i prawie nie czekać na następny lot w wawie - ale nie chciałem. Jeśli coś posypałoby się o 21 to straciłbym dzień w Singapurze, a wolę już posiedzieć parę godzin w saloniku. Korona z głowy mi nie spadła:-) Dotarłem na miejsce i czekam w kolejce do immigration. Później napiszę parę zdań więcej.
katka256 21 stycznia 2019 21:24 Odpowiedz
Super, liczę, że znów będzie się z Tobą przyjemnie poróżować.
kasica88 22 stycznia 2019 10:03 Odpowiedz
Fajnie powspominać Sinagpur. Już się bałam, że nie nawiedziłeś żandego hawkers center, ale na szczęście są. Chyba w żadnej podróży nie pożarłam tyle co w Singapurze.Jeśli chodzi o centrum to niedaleko są przynajmniej dwa, La Pau Sat i Maxwell. Warto też, wbrew pozorom, odwiedzić centra handlowe (w bardziej turystycznej części to np. centra na Orchard Road, albo centrum handlowe niedaleko Flyera i toru wyścigowego), bo większość z nich ma jedno lub kilka pięter w stylu hawkers center i nie nalezy kojarzyć tego ze znanymi nam w Polsce/Europie 'galerianymi' restauracjami. Tam można też dobrze zjeść. Btw. Bardzo mi się fajnie czyta Twoje relacje, ja chyba pozostane przy lataniu (może na emeryturę się przerzucę:D), ale poczytać ciekawie :) Miłej podróży i już zazdroszczę tajskiego żarełka;))
juggler5 22 stycznia 2019 12:10 Odpowiedz
Fajnie się czyta, nawet czasem myślę że może by kiedyś spróbować takiego rejsu, ale to kiedyś:) W Singapurze spędziłem 3 dni i stwierdzam że to za krótko, muszę tam wrócić:) Czekam na dalszy ciąg
cywa13 23 stycznia 2019 05:08 Odpowiedz
Mam pytanie odnośnie zasad opuszczania statków Costy. Przeczytałem gdzieś, że zejście na ląd rozpoczyna się o godzinie 9. Samolot natomiast mam o godzinie 12. Czy jest możliwe by opuścić statek szybciej (do tego portu statek dopływa dzień wcześniej). Czy jedyną opcją jest zejście na ląd dzień wcześniej ?
mnowic76 23 stycznia 2019 09:44 Odpowiedz
Czekam na wrażenia z Sihanoukville, które wciąż reklamowane jest poprzez rajskie plaże. Od 1,5 roku jest to miejsce bardzo agresywnych inwestycji chińczyków (hotele), co spowodowało, że krajobraz wokół miasta jest księżycowy, a same plaże z wyjątkiem Otres, zaśmiecone. Jak byłem tam w Boże Narodzenie i Brytyjka prowadząca firmę nurkową powiedziała, że z plaż zabrało się prawie 100 knajpek i przeniosło do Kampot. Dla mnie przykład kompletnej degradacji, ale ciekaw jestem Twojej relacji :)
mnowic76 24 stycznia 2019 00:30 Odpowiedz
Czekam na wrażenia z Sihanoukville, które wciąż reklamowane jest poprzez rajskie plaże. Od 1,5 roku jest to miejsce bardzo agresywnych inwestycji chińczyków (hotele), co spowodowało, że krajobraz wokół miasta jest księżycowy, a same plaże z wyjątkiem Otres, zaśmiecone. Jak byłem tam w Boże Narodzenie i Brytyjka prowadząca firmę nurkową powiedziała, że z plaż zabrało się prawie 100 knajpek i przeniosło do Kampot. Dla mnie przykład kompletnej degradacji, ale ciekaw jestem Twojej relacji :)
nick 24 stycznia 2019 00:30 Odpowiedz
@mnowic76O tak, to dobitny przykład jak kończą się Chińskie inwestycje, a Chińczycy bogacą się w szaleńczym tempie i takich "inwestycji" będzie więcej. Doszło do tego, że w sklepach wokół ich hoteli w SH nie ma cen, bo nikt o o to nie pyta. Całe szczęście można w mniej niż godzinę dostać się na którąś z Rongów - tam są i rajskie plaże i święty spokój.
cccc 24 stycznia 2019 00:30 Odpowiedz
greg2014 napisał:Już depeszuję ze statku – posłusznie melduję, że dotarłem na miejsce bez większych problemów :-)@greg2014 wrzuc jak najwiecej z kuchni i wyboru alkoholi jesli mozesz i pomyslnych wiatrow. :)
wocial 24 stycznia 2019 05:58 Odpowiedz
cywa13 napisał:Mam pytanie odnośnie zasad opuszczania statków Costy. Przeczytałem gdzieś, że zejście na ląd rozpoczyna się o godzinie 9. Samolot natomiast mam o godzinie 12. Czy jest możliwe by opuścić statek szybciej (do tego portu statek dopływa dzień wcześniej). Czy jedyną opcją jest zejście na ląd dzień wcześniej ?Jeżeli statek już stoi w porcie, to nie powinno być problemu z wczesnym zejsciem. Oczywiście trzeba się rozliczyć z rachunku, i o wszystkim poinformować recepcję. Jedyny mankament - samemu trzeba taszczyć bagaże.Wysłane z mojego SM-G955F przy użyciu Tapatalka
juggler5 25 stycznia 2019 08:36 Odpowiedz
@greg2014 fajnie zobaczyć znajome klimaty które odwiedziłem w lipcu 2018 :) PS wyczyść sobie matrycę w aparacie :)
brzemia 29 stycznia 2019 10:44 Odpowiedz
110 Polakow?Tapniete z telefonu
don-boorak 29 stycznia 2019 12:59 Odpowiedz
@greg2014 kolejna wspaniała relacja, dziękuję Ci za nią i mam nadzieję, że dostałeś (dostaniesz?) od prezesów tego forum co najmniej koszulkę z napisem F4F, być może nawet wyprodukowaną w jednym z krajów, które opisałeś. :) Dziękuję zwłaszcza za post #35 - był dla mnie, z wielu względów, bardzo poruszający i jednocześnie przygnębiający. :(
greg2014 29 stycznia 2019 13:46 Odpowiedz
@Don_Boorak - no niestety trzeba powiedzieć, że Kambodża to bardzo biedny kraj. Najpierw wykrwawiła go wojna domowa a teraz wykorzystują inni. Obawiam się, że jak już powstanie cała ta hotelarsko-hazardrowa infrastruktura, to kasę będą robić Chińczycy, a dla mieszkańców Kambodży nic sie nie zmieni.
102470 29 stycznia 2019 16:41 Odpowiedz
"Zbieranie się do kupy" po zatruciu pokarmowym brzmi ciekawie :D
brzemia 29 stycznia 2019 16:47 Odpowiedz
Moze to te kokosy... jakos teoria o jedzeniu ze statku mnie nieprzekonuje. Oni wiedza co sie dzieje jak 4000 klientow ma problemy z zołądkiem.Tapniete z telefonu
cccc 30 stycznia 2019 19:28 Odpowiedz
greg2014 napisał:Niestety tym razem Singapur obejrzałem tylko z pokładu. Dopadło mnie jakieś wyjątkowo uciążliwe zatrucie żołądkowe – „klątwa faraona” w wersji azjatyckiej i co gorsza, po jedzeniu na statku. Strach w tej sytuacji było wybierać się w teren. Mam nawet prawie pewnych podejrzanych, którzy do tego doprowadzili – owoce morza, które wcinałem wczoraj w bufecie na lunch i kolację. Mój dzień wygląda dzisiaj zatem dość mało ciekawie. Bywa…To pewnie taka mała zemsta Costa Fortuny, bo chciałem sobie trochę na nią ponarzekać w relacji :-) Spokojnie, jeszcze zdążę...@greg2014 jak zwykle wyborna, rzeczowa i z drobnymi pomocnymi szczegolami relacja. :) Mam nadzieje, ze jest ci lepiej i zdrowia zycze.Take care.
gosiap27 1 lutego 2019 15:28 Odpowiedz
Pozdrawiam serdecznie współtowarzysza z rejsu (z pierwszego tygodnia). My już niestety wróciliśmy do zimnej Polski.Jak miło poczytać relację z pierwszego wspólnego tygodnia i kolejnego, już bez nas.
brzemia 1 lutego 2019 16:21 Odpowiedz
Spotkaliscie sie na statku?Tapniete z telefonu
greg2014 2 lutego 2019 00:58 Odpowiedz
@gosiap27 - serdecznie pozdrawiam - już ze słonecznej Malezji:-)))@brzemia - Nick za wiele nie zdradza i pewności nie mam ale wydaje mi się, że tak:-)
gosiap27 2 lutego 2019 04:28 Odpowiedz
brzemiaSpotkaliscie sie na statku?Tapniete z telefonu
Tak. Okazuje się, że również kilkukrotnie rozmawialiśmy. Jaki Świat jest mały. Przed rejsem szukałam informacji, ale tych nie było zbyt wiele. Myślę, że ta relacja dla planujących podobny rejs będzie skarbnicą wiedzy.
gosiap27 2 lutego 2019 04:35 Odpowiedz
greg2014@gosiap27 - serdecznie pozdrawiam - już ze słonecznej Malezji:-)))@brzemia - Nick za wiele nie zdradza i pewności nie mam ale wydaje mi się, że tak:-)
:-) Pozdrawiam z Żar
gosiap27 2 lutego 2019 05:08 Odpowiedz
greg2014@gosiap27 - serdecznie pozdrawiam - już ze słonecznej Malezji:-)))@brzemia - Nick za wiele nie zdradza i pewności nie mam ale wydaje mi się, że tak:-)
:-) Pozdrawiam z Żar
gosiap27 4 lutego 2019 18:04 Odpowiedz
@greg2014 - zastanawiam się nad rejsem malediwy sri lanka indie w przyszłym roku, czy może masz więcej informacji lub podpowiesz gdzie takowych poszukiwać? Jakieś relacje, opisy portów, czyli jak to w miarę tanio, na własną rękę ogarnąć? Kierunek wydaje się ciekawy i w miarę cenowo fajnie wychodzi. Dziękuję
greg2014 5 lutego 2019 07:03 Odpowiedz
gosiap27 napisał:@greg2014 - zastanawiam się nad rejsem malediwy sri lanka indie w przyszłym roku, czy może masz więcej informacji lub podpowiesz gdzie takowych poszukiwać? Jakieś relacje, opisy portów, czyli jak to w miarę tanio, na własną rękę ogarnąć? Kierunek wydaje się ciekawy i w miarę cenowo fajnie wychodzi. Dziękuję@gosiap27 - myślę, że same rejsy bez problemu znajdziesz na jednej z popularnych wyszukiwarek, np. https://www.kreuzfahrtberater.de/Regularnie (wiele rejsów w sezonie) pływa tam np. Costa (rejsy z Mumbaju, na trasie zarówno Sri Lanca jak również Male) - aczkolwiek statek moim zdaniem najgorszy w ich flocie. Może w międzyczasie zrobią mu jakiś remont.Sporadycznie pojawiają się tam też inne linie: np. AIDA, Celebrity, Princess, MSC (ale tu tylko same Indie)...Co do opisów portów to zaczynam zawsze od standardowych baz dot. portów:https://whatsinport.comhttp://www.tomsportguides.com/portguides.htmlhttp://cruiseportwiki.com/Piraeushttp://cruisecrocodile.com/cruise-port-information/http://www.cruiseportinsider.comUprzedzam, że tam znajdziesz raczej podstawowe informacje niż odpowiedź na wszystkie Twoje pytania.Dorzucam do tego wujka google, w którym szukam relacji z poszczególnych miejsc. Jak nie ma po polsku (ale zwykle coś się znajdzie) to w innych językach.Potem bazując na tym co wyczytam z w/w źródeł składam sobie jakiś plan i sprawdzam rozwiązania komunikacyjne. 99% to szukanie w google, gotowych stron niestety Ci nie jestem w stanie podać.Ale najpierw sobie ustalcie trasę żeby wiedzieć czego szukać. Do przyszłego roku macie sporo czasu więc małymi kroczkami powinno się to udać poukładać :-)
wocial 5 lutego 2019 16:30 Odpowiedz
gosiap27 napisał:@greg2014 - zastanawiam się nad rejsem malediwy sri lanka indie w przyszłym roku, czy może masz więcej informacji lub podpowiesz gdzie takowych poszukiwać? Jakieś relacje, opisy portów, czyli jak to w miarę tanio, na własną rękę ogarnąć? Kierunek wydaje się ciekawy i w miarę cenowo fajnie wychodzi. DziękujęMogę co nieco podpowiedzieć, płyneliśmy rok temu.Wysłane z mojego SM-G955F przy użyciu Tapatalka
gosiap27 6 lutego 2019 13:32 Odpowiedz
wocialgosiap27 napisał:@greg2014 - zastanawiam się nad rejsem malediwy sri lanka indie w przyszłym roku, czy może masz więcej informacji lub podpowiesz gdzie takowych poszukiwać? Jakieś relacje, opisy portów, czyli jak to w miarę tanio, na własną rękę ogarnąć? Kierunek wydaje się ciekawy i w miarę cenowo fajnie wychodzi. DziękujęMogę co nieco podpowiedzieć, płyneliśmy rok temu.Wysłane z mojego SM-G955F przy użyciu Tapatalka
@wocial dziękuję za odpowiedź. W zasadzie to już zadatkowaliśmy rejsik i zabieram się za zgłębianie portów na trasie. Czasu co prawda dużo ale już widzę, że po polsku niewiele w temacie. Czy sami organizowaliście doloty i zwiedzanie? My sami, więc każda wskazówka cenna. Jak to wygląda cenowo w portach? Czy po wyjściu bez problemu zorganizuję transport, głównie w Indiach i Sri Lance,? Co warto zwiedzić? Pozdrawiam. Pozdrawiam też tych @greg2014, którzy już muszą się zderzyć z Polską zimą :-) My niestety po powrocie chorzy.
gosiap27 6 lutego 2019 13:57 Odpowiedz
wocialgosiap27 napisał:@greg2014 - zastanawiam się nad rejsem malediwy sri lanka indie w przyszłym roku, czy może masz więcej informacji lub podpowiesz gdzie takowych poszukiwać? Jakieś relacje, opisy portów, czyli jak to w miarę tanio, na własną rękę ogarnąć? Kierunek wydaje się ciekawy i w miarę cenowo fajnie wychodzi. DziękujęMogę co nieco podpowiedzieć, płyneliśmy rok temu.Wysłane z mojego SM-G955F przy użyciu Tapatalka
@wocial dziękuję za odpowiedź. W zasadzie to już zadatkowaliśmy rejsik i zabieram się za zgłębianie portów na trasie. Czasu co prawda dużo ale już widzę, że po polsku niewiele w temacie. Czy sami organizowaliście doloty i zwiedzanie? My sami, więc każda wskazówka cenna. Jak to wygląda cenowo w portach? Czy po wyjściu bez problemu zorganizuję transport, głównie w Indiach i Sri Lance,? Co warto zwiedzić? Pozdrawiam. Pozdrawiam też tych @greg2014, którzy już muszą się zderzyć z Polską zimą :-) My niestety po powrocie chorzy.
brzemia 7 lutego 2019 08:42 Odpowiedz
Witamy w Polsce ;)Obiecałeś jeszcze cos o statku. Mnie zachwycają kolory w twojej relacji i podbudowała mnie informacja ze te rejony to nie tylko ping-pong show!! Wiekie dzieki i czekam na jakies podsumowanie.Tapniete z telefonu
don-boorak 7 lutego 2019 08:42 Odpowiedz
Cudowne. Wszystko. Dziękuję.
greg2014 7 lutego 2019 08:59 Odpowiedz
@brzemia - na temat statku napisze w podsumowaniu chociaż uprzedzam, że jakaś laurka to nie będzie:-)A kolory w realu wyglądają nieprawdopodobnie. Chciałoby się stać i patrzeć bez końca. Wielu miejscom ciężko zresztą zrobić fotkę - trzeba zwykle poczekać, aż nikt niczego nie będzie zasłaniał. Polecam ten kawałek świata wpisać na listę miejsc do zobaczenia:-)
zzeke 7 lutego 2019 09:51 Odpowiedz
Dziękuję za kolejną rewelacyjną relację! Czekam również na opinię o samym statku. Jakoś nie mogę się przełamać i szukając propozycji na kolejne rejsy, z jakiegoś powodu zawsze omijam Costę. Twoje dotychczasowe relacje ociepliły mi nieco jej wizerunek,ale to chwilowe ocieplenie chyba zniknie po tej recenzji;-) A wracając myślami do Singapuru, utwierdzam się z kolei w przekonaniu,że to ścisła czołówka moich ulubionych miast na świecie. Pozdrowienia!
katka256 7 lutego 2019 18:35 Odpowiedz
Dzięki Tobie, czuję się, jakbym sama widziała te wszystkie miejsca.Jeśli możesz napisz w podsumowaniu +- koszty całości oraz ile wcześniej bukowałeś wszystko.
brzemia 7 lutego 2019 18:36 Odpowiedz
Zanim podsumujesz statek, przeczytałem na seascanner.com : In December 2018 Costa Fortuna is going to be renovated in Singapure before if comes to the Mediterranean.Odnowili?Tapniete z telefonu
greg2014 7 lutego 2019 18:54 Odpowiedz
Tak, statek przeszedł renowację po odebraniu go przez Costę od Chińczyków (pływał przez długi czas na czarterach z chińską obsługą i był w ogóle niedostępny dla europejskich turystów; europejska była wówczas tylko załoga marynarska i kapitan). Renowacja polegała na tym, że statek poszedł na tydzień do stoczni, gdzie przez 24h/dobę pracowało na nim około 1000 ludzi doprowadzając go do standardów Costy. Wyszło im tak sobie, chociaż jakiejś katastrofy nie było. Problem Costa Fortuny to jednak nie tylko kwestia stanu statku jako jednostki pływającej ale drobnych rzeczy związanych z jego funkcjonowaniem. Napiszę o tym jak będę trochę bardziej przytomny :-)
greg2014 8 lutego 2019 17:15 Odpowiedz
Wyprawa zakończona zatem przyszedł jeszcze czas na małe podsumowanie:TrasaW moim przypadku o wyborze tego rejsu zdecydowała wyłącznie trasa. Jeśli chodzi o statek byłem od początku przygotowany na niespodzianki (bardziej negatywne niż pozytywne – dlaczego, o tym dalej). Po powrocie mogę spokojnie powiedzieć, że trasa w pełni odpowiadała temu, czego się spodziewałem – jeśli pod tym względem zdarzyły się jakieś niespodzianki to raczej na plus.W mojej ocenie trasa rejsu była bardzo ciekawa i zróżnicowana jeśli chodzi o to, co można było zobaczyć w poszczególnych miejscach. Być może lokalizacje portów w Laem Chabang oraz Port Klang nie są najszczęśliwsze ale nie można też przesadzać – wbrew wielu opiniom z Internetu wydostanie się z tych portów za rozsądne pieniądze było jak najbardziej możliwe. Ten rejs był sprzedawany w wersji jedno- lub dwutygodniowej. Gdybym miał do wyboru tylko jeden tydzień, w mojej ocenie zdecydowanie lepszy był ten z Malezją na trasie – ale to moje subiektywne zdanie. Malezja w ogóle robi nieporównanie lepsze wrażenie niż Tajlandia. Dosłownie inny świat.Najbardziej mi się podobało na Langkawi i Penangu. Świetna była również statkowa wycieczka do Kuala Lumpur. Kambodża – poza bardzo ciekawą wycieczką do parku narodowego była dla mnie swojego rodzaju szokiem kulturowym. Z kolei Koh Samui w mojej ocenie jest mocno przereklamowane a „zdzieranie” tam z turystów najbardziej rozwinięte porównując ceny obowiązujące w tym miejscu z innymi odwiedzonymi lokalizacjami w Tajlandii. O Phuket w sumie nie wiem co napisać – bardziej ciekawe dla mnie było wnętrze wyspy niż imprezowy Patong. Jeśli to ode mnie by zależało, to lepiej gdyby statek dwa dni spędził na Langkawi albo Penangu niż na Phuket - ale to już luźne spekulacje.Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że wyprawa do Bangkoku na jeden dzień ze względu na wielkość miasta to raczej kiepski pomysł. Mi sprzyjał brak korków w dniu, w którym się tam wybrałem ale jednak odległość od portu jest spora i warto o tym pamiętać. Zresztą mogące stanowić alternatywę dla Bangkoku okolice Pattaya (ale już nie sama Pattaya) wbrew obiegowym opiniom potrafią być ciekawe. Świątynię Prawdy w tej okolic uważam za prawdziwą perełkę i absolutne „must see”.StatekWchodząc na statek w Singapurze, w rozmowie z polską rezydentką, z którą znaliśmy się już z innego rejsu powiedziałem wprost, że znając historię statku nie spodziewam się na nim cudów – ale od początku była to dla mnie kwestia drugoplanowana – jak wspomniałem wcześniej kluczowa była trasa rejsu i porty po drodze.Costa Fortuna nie jest statkiem ani nowym ani starym – to jednostka w średnim wieku, jakich po morzach pływa zdecydowana większość. Niestety ale fakt, że przez wiele miesięcy (o ile nie lat-tego już nie pamiętam) pływała ona głównie na czarterach dla chińskich biur podróży, na pewno dobrze jej nie zrobił. Warto wspomnieć, że taki czarter (przynajmniej u Costy) wygląda tak, że operator czarterujący jednostkę wstawia na statek wszystko co widzi pasażer – swoją obsadę hotelu (od szefostwa po stewardów), obsługę baru, cenniki i menu, obsadę kuchni, wszystkie ekipy odpowiedzialne za rozrywkę, animatorów itd. Costa jest odpowiedzialna podczas czarteru jedynie za pilnowanie tego, aby statek pływał i od strony technicznej trzymał się kupy. Niestety ale taka praktyka powoduje dużo większą degradację statku niż normalna eksploatacja przez armatora, którego standardy utrzymania statku są wyższe.Tak jak wspominałem wcześniej, po zakończeniu czarterów statek przeszedł renowację ale powiedzmy sobie szczerze: naprawiono to, co było w najgorszym stanie a poza tym to głównie „pomalowano trawę na zielono”. Nie da się w tydzień zrobić czegoś, co wymaga kilka razy dłuższego czasu. Zresztą prace renowacyjne na statku na różnych odcinkach trwały cały czas podczas naszego rejsu – np. w czasie postoju w portach wymieniano fragmentami płytki w Grand Barze, poręcze na schodach czy wykładziny w niektórych miejscach. Jak dla mnie statek odstaje nadal od standardu Costy – ale sam jego wygląd wcale nie jest jakiś problematyczny. Dużo bardziej mnie drażniła (chociaż chciałoby się powiedzieć dosadniej) cała masa drobnych rzeczy, na które być może zwracałem uwagę dlatego, że mam porównanie z innymi statkami Costy i tym jak one funkcjonują. Obsługa statku w wielu miejscach jest niestety niezgrana, nie do końca przeszkolona i porusza się po nim niepewnie. Z kolei szefostwo hotelu, które powinno być odpowiedzialne za wdrażanie i utrzymanie standardów jakości robi niewiele, żeby dorównać do standardu Costy – co moim zdaniem jest konieczne, ponieważ statek wkrótce wraca do Europy.Jakie rzeczy mam na myśli: wyłączenie głównego basenu z powodu gruntownego czyszczenia podczas dnia na morzu – tak jakby nie można tego było zrobić dzień wcześniej/później, gdy statek stał w porcie i większość pasażerów i tak była na zewnątrz. Także basen rufowy przez ostatnie 2 dni był wyłączony bo w jego okolicy coś wymieniano i w związku z tym ogrodzono go taśmami. W bufecie praktycznie nie było w ogóle owoców z tego rejonu i co wkurzało najbardziej - praktycznie codziennie połowa automatów do wody (różnych w różnych dniach) była nieczynna – można to było zgłaszać w nieskończoność. Od wielu osób na nietypowe pytania najłatwiej było usłyszeć odpowiedź, że coś jest niemożliwe, chociaż wiedziałem, że to nieprawda – i dopiero drążenie powodowało, że niemożliwe nagle stawało się możliwe. Trudno mi także zrozumieć dlaczego w trakcie rejsu Costa wysłała mi wiadomość o zmianie trasy mailem zamiast przekazać ją do kabiny (przecież mogłem nie odbierać maili). Pomijam już kwestie kuriozalne jak np. podwójne naliczenie rachunku w pizzerii. I całkowite drobnostki – jak brak tradycyjnego tabla z zdjęciami kapitana oraz oficerów (może się wstydzili), brak możliwości zakupu przyszłych rejsów na statku (z tym spotkałem się pierwszy raz na statku Costy), wydrukowane ceny na biletach na wycieczki niezgodne z informacją z katalogu wycieczek, trudny do zrozumienia wielodniowy chaos przy próbie zmiany stolika w restauracji czy zlikwidowanie najspokojniejszego miejsca na statku czyli biblioteki (jest tam obecnie biuro osoby odpowiedzialnej za Costa Club – swoją drogą człowiek był biedny bo ciągle stała do niego kolejka ludzi z różnego rodzaju utyskiwaniami). Wszystkie te rzeczy to drobnostki jednak ich natężenie na Costa Fortuna było zatrważająco duże. To moje drugie doświadczenie ze statkiem, który niewiele wcześniej pływał na czarterach z biurami podróży i drugie negatywne. Podsumowując: Costa Fortuna w moim odbiorze w konkurencji „najgorszy statek, na jakim byłem” zajęła mało chwalebne drugie miejsce – i zadecydował o tym w dużo większym stopniu chaos organizacyjny i niezgranie/brak odpowiedniego przeszkolenia załogi niż jej ogólny wygląd i wrażenia estetyczne. Gdyby chodziło tylko o te drugie, na pewno nie „wylądowałaby” tak nisko. I żadnym pocieszeniem nie jest, że byłem na jeszcze gorszym statku (też zresztą z czarterową historią).Dla mnie jest to cenna wskazówka, że jeśli kiedyś Costa zdecyduje się na wycofanie pływających w Azji od wielu lat na czarterach (głównie dla chińskich biur podróży) dwóch innych statków: Costa Serena i Costa Atlantica – aby trzymać się od nich z daleka. Mam również bardzo duże obawy o jeden z najmniejszych a zarazem najładniejszych i najwygodniejszych (kiedyś) moim zdaniem statków Costy: Costa NeoRomantica, która od dłuższego czasu bazuje w Japonii i bardzo dużą część czasu również pływa na czarterach. Teraz pomimo, że wspominam ten statek bardzo pozytywnie, pewnie będę się bał na niego wybrać…PrzygotowaniaTen rejs jak mało który pokazał mi również, że aby jak najbardziej efektywnie spędzić czas w poszczególnych potach kluczowe jest wcześniejsze przeprowadzenie rozpoznania – szczególnie pod kątem możliwości transportowych oraz atrakcji do zobaczenia. To moja wskazówka dla wszystkich, którzy będą wybierali się w ten region – być może moja relacja będzie w tym mogła być jakimś wsparciem.Ważną sprawą jest posiadanie mobilnego dostępu do Internetu, zainstalowanie przed rejsem odpowiednich aplikacji do korzystania z taksówek itd. – bez tego nie ma w ogóle mowy o jakimś budżetowym przemieszczaniu się na miejscu.Bardzo dobrze we wszystkich miejscach, w których byliśmy spisywała się aplikacja MAPS.ME i mapy off-line. Uważam, że bez nich w wielu miejscach ogarnięcie się zajęłoby mi znacznie więcej czasu.KosztyRejs rezerwowałem w maju 2018 roku. Za rejs w wersji 2-tygodniowej w kabinie wewnętrznej premium z uwzględnieniem dopłaty do jedynki zapłaciłem ok. 860 EUR (gdyby w kabinie były 2 osoby, koszt wyniósłby ok. 705 EUR/os.). W cenie otrzymałem pakiet napojów Brindiamo ważny w restauracjach i wszystkich barach.Przelot na pokładzie PLL LOT na trochę dziwnej trasie KRK-WAW-SIN-WAW-LHR kosztował mnie ok. 1900 zł, przy czym jak wspominałem wcześniej, ostatniego odcinka z Warszawy do Londynu nie wykorzystałem.Hotele w Singapurze przed i po rejsie rezerwowałem z wykorzystaniem punktów w programie lojalnościowym Accora z niewielkimi dopłatami.Koszt wizy do Kambodży pobrany na statku wyniósł 33,45 EUR.Cztery wycieczki zakupione na statku (Kambodża, Bangkok, Langkawi i Kuala Lumpur) kosztowały ok. 357 EUR ale ponieważ otrzymałem od Costy 325 EUR z różnych tytułów, zapłaciłem za nie tylko różnicę (32 EUR).Do tego należy jeszcze wspomnieć o obowiązkowej opłacie service chargé, zwanej dawniej „napiwkami” w wysokości 10 EUR/noc czyli 140 EUR.Komunikacja w Singapurze (metro, autobusy) kosztowała mnie w sumie ok. 20 SGD za 5 dni (z uwzględnieniem dnia przylotu i odlotu). Korzystałem tutaj z normalnej karty EZ Link i naprawdę sobie nie żałowałem. Moje doświadczenie pokazuje, że przy takim stylu zwiedzania jak mój, kupno nielimitowanych biletów turystycznych nie ma najmniejszego sensu. Przy tej ilości przejazdów nie opłaca się moim zdaniem korzystać z biletów jednorazowych w metrze (tzw. Standard Ticket) – wychodzą znacznie drożej.Jeśli chodzi o inne koszty, które poniosłem w poszczególnych portach starałem się o nich pisać na bieżąco w relacji. Chyba o niczym istotnym nie zapomniałem…Gdybyście mieli jeszcze jakieś pytania, pytajcie śmiało:-) Jednocześnie chciałbym podziękować wszystkim śledzącym relację, którzy towarzyszyli mi na trasie i dotrwali aż do tego miejsca:-) Dziękuję :-)