"Po drodze" na lotnisko pojechaliśmy jeszcze zobaczyć słynną Blue Lagoon oraz ludzi, skłonnych zapłacić ponad 200 PLN za wykąpanie się w basenie. W cenie: wejście, drink powitalny, maseczka z błota oraz (uwaga!) możliwość skorzystania z ręcznika. To pakiet podstawowy (najtańszy). Za full wypas (2.500 PLN) jest prywatna przebieralnia, jakieś grubsze SPA i drinki do oporu. Nie skorzystaliśmy. Może gdyby te drinki najpierw dawali, za darmo i w dużych ilościach, a później namawiali na zakupy...
Korzystając z tego, że nadal mamy trochę czasu, nie jedziemy prosto na lotnisko, tylko nadrabiamy kilometrów i objeżdżamy półwysep Reykjanes od południa. Dużo pól lawowych. W okolicy Grindavík ciekawe obiekty dla kogoś, kto się interesuje krótkofalarstwem (anteny jakieś czy coś...
;) ). Kawałek dalej Miðlína - troszkę na siłę stworzona atrakcja turystyczna - "Most między Europą a Ameryką". W sumie nic ciekawego, w dodatku płyty tektoniczne oddalają się od siebie o 2 cm rocznie, więc za jakieś 200 lat im się ten most zawali. Jak ktoś jednak chce zobaczyć, to nie ma na co czekać...
;)
Teraz już prosto do miasta Keflavik. Musieliśmy wysłać pocztówkę, więc trzeba było znaleźć pocztę. Musiałem też zadbać o auto - zatankować i trochę umyć. Na Islandii na niektórych stacjach benzynowych i przy marketach dostępne są stanowiska do bezpłatnego opłukania auta (czyli wąż z wodą). W wypożyczalni sprawnie i bez problemów. Oględziny trwały jakieś 20 sekund.
:lol: Bardzo polecam Blue Car Rental.
Na lotnisku kombinacje, żeby z 3 nadawanych bagaży zrobić 2. Udało się. Małe problemy i duże nerwy przy boardingu. Pani się nie spodobał Asi plecak i trzeba było go wepchnąć w stojak. Nie było łatwo, ale udało się. Lot bez przygód. Znowu nam wylosowało miejsca obok siebie.
:)
I to już. Koniec.
Trzeba by to jakoś podsumować. Wyjazd był przede wszystkim prezentem dla córki. Prezent trafiony, córka bardzo zadowolona. Główne cele Asi (maskonury i lodowiec) również zaliczone. Wyjazd ogólnie bardzo udany. Islandia piękna jest i basta. W mojej opinii mając tydzień można spokojnie planować objechanie jej dookoła. Mając mniej czasu sugerowałbym jechać na wschód, co najmniej do Vik, jak się uda, to do Jökulsárlón albo i jeszcze dalej. Do jeżdżenia po głównych drogach (nawet przyjmując, że niektóre główne to szutrówki) w zupełności wystarczy zwykłe auto, nie jest konieczne 4x4. Płatności: świetnie działają Curve, Revolut (za wyjątkiem stacji benzynowych) i Diners. Jak już wcześniej pisałem, wyjazd był bezgotówkowy i nie miałem islandzkich koron w ręku ani razu. Namioty i kampery - na południu widać dużo miejsc przygotowanych do tej formy turystyki, na północy zdecydowanie mniej, ale są. Bardzo popularne są campervany (auta z namiotem na dachu). Widziałem trochę rowerzystów, ale wyglądało, że bardzo się męczą. Silne wiatry chyba skutecznie zmniejszają "fajność" tego sposobu podróżowania.
Koszty - wszystko płacone kartami, więc łatwo było podsumować. Największe: Noclegi - 3.950,89 PLN (z tego booking powinien oddać 900 za "pocztówki", na razie oddał połowę) Wynajem auta - 2.520,63 PLN Bilety lotnicze - 1.279 PLN Reszta na obrazku.
Wychodzi niecałe 3.400 PLN na osobę. Objechaliśmy wyspę dookoła całkiem niezłym i wygodnym autem, spaliśmy w bardzo dobrych warunkach, nikt nie był głodny i jeszcze na pływanie pontonami wystarczyło.
:) Jak dla mnie, to cena jak najbardziej do przyjęcia. Przy 4 osobach koszt jednostkowy byłby niższy o jakiś 500 PLN (koszty auta, ubezpieczenia, paliwa rozkładały by się na 4, noclegi też byłyby odpowiednio tańsze).
Zapraszam do zadawania pytań. I do czytania kolejnej relacji, tym razem z Kazachstanu i Kirgistanu. Mam nadzieję, że już wkrótce zacznę ją pisać.
:)
"...Był styczeń 2018, daliśmy sobie czas na realizację vouchera do końca 2020. Ponieważ w grę wchodziły tylko terminy wakacyjne, to nie było prosto, ale udało się. W 2019 we wrześniu zakupiłem bilety na sierpień 2020..." to kiedy byliście na tej Islandii? Po za tym relacja ciekawa, czekam na dalszą część relacji. Wybieram się na Islandię w przyszłym roku - 2020:)
anapinio"...Był styczeń 2018, daliśmy sobie czas na realizację vouchera do końca 2020. Ponieważ w grę wchodziły tylko terminy wakacyjne, to nie było prosto, ale udało się. W 2019 we wrześniu zakupiłem bilety na sierpień 2020..." to kiedy byliście na tej Islandii? Po za tym relacja ciekawa, czekam na dalszą część relacji. Wybieram się na Islandię w przyszłym roku - 2020:)
Jedyny, który przeczytał uważnie. Ewentualnie jedyny, któremu chciało się skomentować.
Oczywiście namieszałem. Bilety kupione we wrześniu 2018 na sierpień 2019.
anapinio"...Był styczeń 2018, daliśmy sobie czas na realizację vouchera do końca 2020. Ponieważ w grę wchodziły tylko terminy wakacyjne, to nie było prosto, ale udało się. W 2019 we wrześniu zakupiłem bilety na sierpień 2020..." to kiedy byliście na tej Islandii? Po za tym relacja ciekawa, czekam na dalszą część relacji. Wybieram się na Islandię w przyszłym roku - 2020:)
Jedyny, który przeczytał uważnie. Ewentualnie jedyny, któremu chciało się skomentować.
Oczywiście namieszałem. Bilety kupione we wrześniu 2018 na sierpień 2019.
Bardzo fajna relacja
:), wszystko opisane przystępnie i na wesoło, mnóstwo przydatnych informacji, a do tego piękne zdjęcia
:)! Och jakbym chciała zobaczyć te wodospady, bezkresne łąki i czarne plaże, a do tego lodowiec! Nie wspomnę już o maskonurach, które również znalazłyby się na mojej top liście
:)! Nocleg w domkach ekstra, wyglądało że był z nich świetny widok, bajka
:)! Dobre podsumowanie na koniec, jejka, jaka ta Islandia droga
:shock:
:roll: ! Gratuluję nominacji do relacji miesiąca i czekam na relację z Kirgistanu
:)
Bardzo fajna i praktyczna relacja. Szkoda, że ją dziś odkryłem, gdy za 30h moj pobyt na Islandii dobiegnie końca
;) Jednak czasem lubię jakieś niespodzianki, a jak się wszystko wcześniej przeczyta, to o niespodzianki trudniej. Jednak widzę, że nic mnie nie ominęło.Ogólna przestroga dla wybierających się na Islandię. NIE tankować na stacjach OK, nawet, gdy się nie ma paliwa!Wczoraj tankowałem na dwa razy i za pierwszym razem wyciściło mi całe konto ISK 15000, a za drugim podejściem całe w euro, blisko 60. Początkowo myslalem, że fraud, jednak osoby z innej stacji przekonywały, że tak się zdarza i za kilka dni kasę prawidłowo rozliczy. Ogólnie zablokowało prawie 10 razy więcej, a ja dodatkowo kartę.Dziś nie mając wyboru zatankowałem ponownie w innym miejscu na OK i zapłaciłem inną kartą, gdzie nie miałem limitu i zablokowało ponad 200€, równo dziesięciokrotność. Osoby, które nie mają dużego zapasu na kartach mogą mieć trochę zepsuty wyjazd przez te praktyki.
"Po drodze" na lotnisko pojechaliśmy jeszcze zobaczyć słynną Blue Lagoon oraz ludzi, skłonnych zapłacić ponad 200 PLN za wykąpanie się w basenie. W cenie: wejście, drink powitalny, maseczka z błota oraz (uwaga!) możliwość skorzystania z ręcznika. To pakiet podstawowy (najtańszy). Za full wypas (2.500 PLN) jest prywatna przebieralnia, jakieś grubsze SPA i drinki do oporu. Nie skorzystaliśmy. Może gdyby te drinki najpierw dawali, za darmo i w dużych ilościach, a później namawiali na zakupy...
Korzystając z tego, że nadal mamy trochę czasu, nie jedziemy prosto na lotnisko, tylko nadrabiamy kilometrów i objeżdżamy półwysep Reykjanes od południa. Dużo pól lawowych. W okolicy Grindavík ciekawe obiekty dla kogoś, kto się interesuje krótkofalarstwem (anteny jakieś czy coś... ;) ).
Kawałek dalej Miðlína - troszkę na siłę stworzona atrakcja turystyczna - "Most między Europą a Ameryką". W sumie nic ciekawego, w dodatku płyty tektoniczne oddalają się od siebie o 2 cm rocznie, więc za jakieś 200 lat im się ten most zawali. Jak ktoś jednak chce zobaczyć, to nie ma na co czekać... ;)
Teraz już prosto do miasta Keflavik. Musieliśmy wysłać pocztówkę, więc trzeba było znaleźć pocztę. Musiałem też zadbać o auto - zatankować i trochę umyć. Na Islandii na niektórych stacjach benzynowych i przy marketach dostępne są stanowiska do bezpłatnego opłukania auta (czyli wąż z wodą). W wypożyczalni sprawnie i bez problemów. Oględziny trwały jakieś 20 sekund. :lol: Bardzo polecam Blue Car Rental.
Na lotnisku kombinacje, żeby z 3 nadawanych bagaży zrobić 2. Udało się.
Małe problemy i duże nerwy przy boardingu. Pani się nie spodobał Asi plecak i trzeba było go wepchnąć w stojak. Nie było łatwo, ale udało się.
Lot bez przygód. Znowu nam wylosowało miejsca obok siebie. :)
I to już. Koniec.
Trzeba by to jakoś podsumować.
Wyjazd był przede wszystkim prezentem dla córki. Prezent trafiony, córka bardzo zadowolona.
Główne cele Asi (maskonury i lodowiec) również zaliczone.
Wyjazd ogólnie bardzo udany. Islandia piękna jest i basta.
W mojej opinii mając tydzień można spokojnie planować objechanie jej dookoła. Mając mniej czasu sugerowałbym jechać na wschód, co najmniej do Vik, jak się uda, to do Jökulsárlón albo i jeszcze dalej.
Do jeżdżenia po głównych drogach (nawet przyjmując, że niektóre główne to szutrówki) w zupełności wystarczy zwykłe auto, nie jest konieczne 4x4.
Płatności: świetnie działają Curve, Revolut (za wyjątkiem stacji benzynowych) i Diners. Jak już wcześniej pisałem, wyjazd był bezgotówkowy i nie miałem islandzkich koron w ręku ani razu.
Namioty i kampery - na południu widać dużo miejsc przygotowanych do tej formy turystyki, na północy zdecydowanie mniej, ale są. Bardzo popularne są campervany (auta z namiotem na dachu).
Widziałem trochę rowerzystów, ale wyglądało, że bardzo się męczą. Silne wiatry chyba skutecznie zmniejszają "fajność" tego sposobu podróżowania.
Koszty - wszystko płacone kartami, więc łatwo było podsumować. Największe:
Noclegi - 3.950,89 PLN (z tego booking powinien oddać 900 za "pocztówki", na razie oddał połowę)
Wynajem auta - 2.520,63 PLN
Bilety lotnicze - 1.279 PLN
Reszta na obrazku.
Wychodzi niecałe 3.400 PLN na osobę.
Objechaliśmy wyspę dookoła całkiem niezłym i wygodnym autem, spaliśmy w bardzo dobrych warunkach, nikt nie był głodny i jeszcze na pływanie pontonami wystarczyło. :) Jak dla mnie, to cena jak najbardziej do przyjęcia. Przy 4 osobach koszt jednostkowy byłby niższy o jakiś 500 PLN (koszty auta, ubezpieczenia, paliwa rozkładały by się na 4, noclegi też byłyby odpowiednio tańsze).
Zapraszam do zadawania pytań.
I do czytania kolejnej relacji, tym razem z Kazachstanu i Kirgistanu. Mam nadzieję, że już wkrótce zacznę ją pisać. :)