Dzień 2, część 1 - czyli gdzieś między Salt Lake City, a Glenwood Springs
Jako, że zdjęcia robiłem komórka, to właściwie nie mam nic do pokazania z nocy. Nie znaczy to jednak, że nic ciekawego nie było. Nawet jeśli w moim przypadku większość przespałem i obudziłem się dopiero by zobaczyć panoramę Salt Lake City. Na tej stacji można było wysiąść na jakieś 20 minut, co też uczyniłem. W środku nocy było jednak zimno, a w okolicy nic ciekawego. Noc spędziłem dobrze i obudziłem się wypoczęty. Choć jestem dość wysoki, to nie musiałem się zwijać w chińskie dzień dobry, miejsca jest naprawdę dużo. W czasie dnia ludzie wsiadali i wysiadali, bo trzeba pamiętać, że większość jedzie tylko kawałek trasy. Najczęściej trafiamy na osoby starsze czy rodziny z dziećmi i dużym bagażem, którego przewiezienie samolotem mogłoby kosztować krocie. Natrafiłem nawet na parę wyglądającą jak Amisze. Ogólnie wskaźnik zajętości nie przekraczał 1/3, a były momenty gdzie był raczej w okolicy 1/5.
-- 03 Lis 2020 12:37 --
Dzień 2, część 2 - Glenwood Springs - White River National Forest Dojechałem do stacji Glenwood Springs. Złapałem tutaj normalnie działające wifi po raz pierwszy od wyjazdu z Emeryville.
-- 03 Lis 2020 12:58 --
Dzień 2, część 3 - White River National Forest - McCoy, Kolorado
Pociąg przejeżdża przez południowy fragment parku, a następnie w Dotsero odbija na północ. W tamtym momencie spędzałem czas w wagonie panoramicznym. Fotele są tutaj wygodne i obracane dzięki czemu możemy zdecydować się, którą stronę wolimy oglądać. Podróżuje się tutaj spokojnie, ludzie odpoczywają i rozmawiają ze sobą nawzajem. Długi czas wspólnego przebywania w zamkniętej powierzchni ułatwia nawiązywanie rozmów.
-- 03 Lis 2020 13:08 --
Dzień 2, część 4 - między McCoy a Denver
Na horyzoncie zaczyna pojawiać się śnieg. Choć jestem już jakieś 30 godzin w pociągu nadal nie odczuwam znużenia podróżą. W Denver postój trwa trochę dłużej, więc można pójść na stacje coś kupić. Złapiemy tutaj również wifi.
1.Trasa ma niemal 4000km, więc średnia prędkość handlowa wynosi ok.77km/h. Pociąg rozpędza się do ok. 160km/h na trasie, ale trzeba pamiętać o bardzo dużej liczbie zakrętów oraz pokonywaniu gór, dlatego często jest to jednak mniej. Szczególnie pierwszy odcinek przez pasmo górskie Sierra Nevada odbywa się powoli.2. Wagonów jest dużo, nie wiem czy jest stała liczba, ale było ich chyba ze 12. Jest też wagon restauracyjny oraz wagon widokowy. Nie wiem dokładnie gdzie składowane są nadawane bagaże, być może w oddzielnym wagonie tuż za lokomotywą. Natomiast cargo z nami nie jedzie. Lokomotywy są dwie i zdarzają się ich zmiany.Chupacabra napisał:Czy dobrze zauważyłem, że lokomotywa jest spalinowa? Tankuje po drodze?Lokomotywa jest dieslowska, bo trasa jest niezelektryfikowana. Właśnie, dlatego stan Kalifornia informuje o negatywnych konsekwencjach zdrowotnych jazdy takim pociągiem. Na szczęście w tamtym momencie byłem w Kolorado.
:D Szczerze mówiąc nie zastanawiałem się nad tym jak jest tankowana. Wiem, że zdarzyła się podmianka lokomotyw. Ogólnie pociąg nie stoi na żadnej stacji dłużej niż pół godziny.
Nieszablonowa podróż. Szacun.Ciekawe są zdjęcia robione przez okno. Czasami mnie to wkurzało (brudne okna), a czasem miało swój urok (odbicie wnętrza wagonu). Widać nawet kiedy padało, bo były krople deszczu na szybie.
;)
micnur napisał:Super sprawa @adam1987
:)W jakim miesiącu Twoja podróż się odbyła?W listopadzieJaponka76 napisał:Ciekawe są zdjęcia robione przez okno. Czasami mnie to wkurzało (brudne okna), a czasem miało swój urok (odbicie wnętrza wagonu). Widać nawet kiedy padało, bo były krople deszczu na szybie.
;)Cieszę się, że ktoś widzi w tym czasem pozytywy.
:) Mi się zrobiło trochę szkoda gdy zobaczyłem zdjęcia na ekranie większym niż komórki i zauważyłem całą masę odbić, brudu, zarysowanych szyb, itp. Fragment trasy, który naprawdę warto zobaczyć ciągnie się od San Francisco, aż po Denver, a więc 1,5 doby w pociągu. Długo. Polecam, ale wiem, że to nie dla każdego.
Aż poszedłem na stronę Amtrak sobie poklikać. Może za ileś lat na emeryturze i po pandemiach się wybiorę, takie "slow travel".Roomette są drogie, ale z żarciem przez całą podróż + lounge na stacjach końcowych.
Bardzo ciekawa relacja i zdjęcia! adam1987 napisał:Zawsze(?) trafimy jednak na przesiadkę w Chicago. Jest jeszcze możliwość podróży Los Angeles - Nowy Orlean przez Arizonę i Teksas, pociąg nazywa się Sunset Limited, a potem stamtąd jest inny pociąg do Nowego Jorku. Wszystkie pozostałe trasy są chyba faktycznie przez Chicago.
Fajna relacja i przyjemne fotki. Przyda się, bo w przyszłym roku, planuję podobnego tripa, chyba że covidoza, skutecznie zablokuje możliwość podróżowania. Chociaż planuję, trochę bardziej "ambitniejszą"
;) trasę:Z Chicago do Sacramento Zephyrem, potem przesiadka na Coast Starlighta do Seattle, i droga powrotna do Chicago, na pokładzie Empire Buildera.
@adam1987: czy ta taryfa na pierwszy pociąg pozwala na jakieś "prawdziwe" stopy po drodze (w ramach jednej ceny), czy można tylko jechać od...do... jednym ciągiem?
adam1987 napisał:Jedyne co mnie zaintrygowało na trasie, to po za zmieniającymi się pasażerami były takie dziwne mosty. Było ich naprawdę dużo. Rury nimi ciągnęli czy co? Nie miały ani zjazdu, ani wjazdu, a jednak posiadały kratownicę wspierającą. Po co to wszystko? Dla ozdoby? Zupełnie się na tym nie znam, ale wydawało mi się to dziwne. Nie można już było zrobić przejazdu skoro i tak taki most sobie się stoi? Pojawiały się też zabudowania przemysłowe, które dawały skojarzenia z elektrowniami wodnymi, ale pod mostami nie widziałem za bardzo spiętrzeń, więc nie wiem. Z drugiej strony raz coś wyglądało jakoś dziwnie, ale kaskad nie było. Wystartuję w konkursie " O Złotą Łopatę"
;) Te budowle to rodzaj jazu, umożliwiającego kontrolowane spiętrzanie wody:https://www.tylin.com/en/projects/dam_10_at_lock_14https://dailygazette.com/2012/10/29/sandy-canal-system-gates-mohawk-flowing-freely/
marek2011 napisał:Szkoda, że się nie da, ale odbycie takiego przejazdu na jakimś odcinku jest też fajnym pomysłem, np. z Kalifornii do Denver
:)Część do Denver zdecydowanie polecam najbardziej.
-- 03 Lis 2020 12:27 --
Dzień 2, część 1 - czyli gdzieś między Salt Lake City, a Glenwood Springs
Jako, że zdjęcia robiłem komórka, to właściwie nie mam nic do pokazania z nocy. Nie znaczy to jednak, że nic ciekawego nie było. Nawet jeśli w moim przypadku większość przespałem i obudziłem się dopiero by zobaczyć panoramę Salt Lake City. Na tej stacji można było wysiąść na jakieś 20 minut, co też uczyniłem. W środku nocy było jednak zimno, a w okolicy nic ciekawego.
Noc spędziłem dobrze i obudziłem się wypoczęty. Choć jestem dość wysoki, to nie musiałem się zwijać w chińskie dzień dobry, miejsca jest naprawdę dużo.
W czasie dnia ludzie wsiadali i wysiadali, bo trzeba pamiętać, że większość jedzie tylko kawałek trasy. Najczęściej trafiamy na osoby starsze czy rodziny z dziećmi i dużym bagażem, którego przewiezienie samolotem mogłoby kosztować krocie. Natrafiłem nawet na parę wyglądającą jak Amisze. Ogólnie wskaźnik zajętości nie przekraczał 1/3, a były momenty gdzie był raczej w okolicy 1/5.
-- 03 Lis 2020 12:37 --
Dzień 2, część 2 - Glenwood Springs - White River National Forest
Dojechałem do stacji Glenwood Springs. Złapałem tutaj normalnie działające wifi po raz pierwszy od wyjazdu z Emeryville.
-- 03 Lis 2020 12:58 --
Dzień 2, część 3 - White River National Forest - McCoy, Kolorado
Pociąg przejeżdża przez południowy fragment parku, a następnie w Dotsero odbija na północ. W tamtym momencie spędzałem czas w wagonie panoramicznym. Fotele są tutaj wygodne i obracane dzięki czemu możemy zdecydować się, którą stronę wolimy oglądać. Podróżuje się tutaj spokojnie, ludzie odpoczywają i rozmawiają ze sobą nawzajem. Długi czas wspólnego przebywania w zamkniętej powierzchni ułatwia nawiązywanie rozmów.
-- 03 Lis 2020 13:08 --
Dzień 2, część 4 - między McCoy a Denver
Na horyzoncie zaczyna pojawiać się śnieg. Choć jestem już jakieś 30 godzin w pociągu nadal nie odczuwam znużenia podróżą. W Denver postój trwa trochę dłużej, więc można pójść na stacje coś kupić. Złapiemy tutaj również wifi.