0
adam1987 2 listopada 2020 22:47
41.jpg


42.jpg


43.jpg

Dzień 3 - Lincoln, Nebraska - Chicago

Zbliżamy się do końca podróży. Znaczy się przynajmniej jeśli chodzi o pociąg "California Zephyr". Dzień 3 jest ostatnim. Krajobrazy nie są już tak ciekawe. Kto wysiadł w Denver, pewnie dobrze zrobił. Kolejna noc spędzona komfortowo. Pociąg nadal luźny. Rano, chyba pierwszy raz w życiu użyłem suchego szamponu. W drodze między miastami Lincoln a Omaha możemy podziwiać wschód słońca nad rzece Platte. Nie powinniśmy móc tego robić, ale mamy ze trzy godziny opóźnienia. Po drodze można natrafić na zastanawiająco dużo kamperów.
44.jpg



45.jpg


Zamiast 6 godzin i 40 minut na przesiadkę zostaje mi tylko połowa. Na szczęście wreszcie dojeżdżamy do Chicago. Opóźnienia jak już wcześniej wspominałem nie są niczym niezwykłym. Niestety oznacza to, że z mojego szybkiego zwiedzania nici.
chicago.jpg


Gdy wysiadamy z pociągu, wita nas reklama wspaniałej hiszpańskiej oliwy dofinansowanej przez Unię Europejską. Warto zwrócić na dobór budynków w tle. Czy tylko ja mam wrażenie, że po za amerykańskimi symbolami i kilkoma londyńskimi budowlami mamy też wieżowiec z Szanghaju i wieżę Eiffla z Tokio. Po lewej Ameryka (nie wiem co to za budynek pierwszy od butelki z lewej), po prawej miszmasz, ale w większości amerykański. Nie mniej jednak miło się na sercu robi, że jakoś tak bardziej swojsko. Z drugiej strony właśnie dojechałem do Chicago, miasta które jest bardziej polskie niż Warszawa. Może więc hiszpańska oliwa nie powinna do mnie przemawiać.
reklama hiszpańskiej oliwy.JPG


Czasu mało, a ja się umówiłem ze znajomymi. Pierwsze co robię, to ładuję im się do chałupy i biorę prysznic. Potem posiłek, trochę pogadaliśmy i muszę wracać na stację. Została mi niemal godzina do odjazdu pociągu. Postanawiam przejść się wokół stacji kolejowej, podejść pod kiedyś najwyższy budynek na świecie Sears (obecnie Willis) Tower i pokręcić się po dworcu. Jako, że był to już listopad, to natrafiłem na dekoracje świąteczne. Zajmuje mi to wszystko z pół godziny. Kolejka przed peronem zaczyna się już ustawiać. No ale historia ta już w następnym odcinku.
union station.JPG


chicago-1.JPG


chicago-2.JPG


chicago-3.JPG


Sears (Willis) Tower.JPG


union station-wnętrze.JPG


union station-wnętrze2.JPG


union station-wnętrze3.JPG


union station-świąteczne dekoracje.JPG

Dzień 3 i 4 - Lake Shore Limited z Chicago do Bostonu

Po między Chicago, a Bostonem kursuje codziennie "Lake Shore Limited". Trasa ma 1637km, a rozkładowy czas przejazdu to 21h 30 min. Jako, że następuje na trasie zmiana strefy czasowej, to choć wyjeżdżamy o 21.30 z Chicago, to w Bostonie jesteśmy o 20:00 następnego dnia. Szczegółowy rozkład jazdy/ulotka informacyjna dostępne są tuataj. Koszt takiego przejazdu to od 96$ w klasie ekonomicznej i kilka razy więcej za różnej klasy miejsca sypialne. Czasami możemy zaoszczędzić dolara decydując się na wirtualną przesiadkę w Albany.
2020-11-03 (3).png


Pociąg wyposażony jest w inne wagony w porównaniu z "California Zephyr". Największa różnica dotyczy najtańszych miejsc. Wagony są nowsze i jednopiętrowe. Brzmi dobrze, ale niestety to tylko częściowo prawda. Z jednej strony mamy np. wifi i wszystko jakoś lepiej wygląda, łazienka wygodniejsza, itp. Z drugiej trend zagęszczania liczby foteli dotknął też kolejnictwo i miejsca na nogi jest wyraźnie mniej. Oczywiście nadal zdecydowanie więcej niż w Ryanairze i raczej coś w stylu standardowej klasy biznes w samolocie na trasie krajowej po za Europą, tj. w układzie 2-2 zamiast 3-3 w ekonomicznej.
siedzenia.jpg


wnętrze.jpg


Już po 9 wieczorem, więc czas ładować się do ciuchci. Sytuacja wygląda tu zupełnie inaczej niż w przypadku pierwszego pociągu. Ludzi jest cała masa. Dla części z nas jeżdżących pociągami głównie po kraju może być to zaskoczenie, ale nie można od tak wejść sobie na peron i do pociągu. W tym przypadku wyglądało to wszystko trochę jak na lotnisku, a nawet bardziej. :P Zaczynamy więc od ustawienia się w mega długiej kolejce do gate'u. Serio był tak strasznie długa, że ludzie przychodzili i się pytali czy to na pewno do tego pociągu, a może stoimy za czymś innym. Ja sobie spokojnie siedzę, ale w kolejce, bo tak się akurat złożyło, że jak usiadłem pod ścianą, to akurat tam przebiegała kolejka. Ludzie więc z 10 minut stoją, a ja i jeszcze jakaś dziewczyna siedzimy, bo i tak nic się nie dzieje. Nagle jednak wszystko rusza i to rusza dość szybko. Na bramce sprawdzają tylko czy masz bilet, żadnego sprawdzania dokumentów. Chodzi tylko oto, żeby nikt nie pomylił pociągów. Nie wiem czy to tylko ja, ale mam wrażenie, że w Ameryce jest potężny przerost zatrudnienia i wielu pracuje jako znaki ("Passport this way" "Boston that way" "All classes here"). Ludzi, którzy kierują kolejką, jest cała masa. Ktoś kieruje nas na odpowiedni peron, bo gate nie był przed samym peronem. Co jakieś dwa wagony stoi ktoś i pyta gdzie jedziemy lub mówi nazwę stacji. W zależności od naszej odpowiedzi jesteśmy kierowani dalej lub proszeni o wejście do wagonu. To o tyle istotne, że nie wszystkie wagony jadą całą trasę, a pociąg rozdziela się w Albany na jadący do Nowego Jorku i na jadący do Bostonu.

Nie wiem, dlaczego ale system Amtraka często proponuje wam bilet do Bostonu lub Nowego Jorku z przesiadką w Albany. Oznacza to, ni mniej ni więcej, a koniecznością zmiany wagonu. Również ja miałem na bilecie taką "przesiadkę". Wywiązała się, więc taka rozmowa.
Koleś z obsługi: - Dokąd jedziesz?
Ja: - Do Alabamy
K: - Że co?
Ja: - No do Alabamy
K: - :|
Ja: Do stolicy stanu Nowy Jork, a potem po przesiadce do Bostonu
K: - A, do Albany
Ja: No tak :oops:

Wsiadamy i od razu jesteśmy informowani by nie zajmować miejsc obok siebie, bo pociąg będzie pełny. Szczęśliwie łapie jedno z ostatnich miejsc przy oknie. Jest więc szansa, że się wyśpię. Jednak nie od razu będzie mi to dane, bo rzeczywiście wszystkie miejsca są zajęte i dosiada się do mnie jakiś facet, który jest bardzo chętny na rozmowę. W sumie nie byłem jakoś super zmęczony, więc nie miałem nic przeciwko. Obróciło się to jednak przeciwko mnie. Po raz kolejny okazało się, że wiele osób jedzie tylko kilka stacji. Tak samo było w przypadku mojego współpasażera, który miał wysiadać już po północy. Z oczywistych względów nie próbował więc zasnąć. Okazało się, że jedzie się zaręczyć. Za oknem i tak niewiele było widać, więc przegadaliśmy większość tego czasu i być może przegapiłem coś ciekawego. Nadszedł czas pożegnań, więc życzyłem mu powodzenia. Po czym wyciągnąłem moją pizzę, która była już zimna, ale nadal zjadliwa. Głupio mi było jeść przy kimś i się nie podzielić. Potem jeszcze wykradłem się do łazienki umyć zęby i już mogłem się szykować do snu. Akurat dojechaliśmy do kolejnej stacji i ktoś się dosiadł. No trudno, jedno miejsce dla mnie. Fotel był wygodny, ale nie rozkładał się aż tak mocno jak poprzedni, także miejsca było mniej, więc się długo wierciłem zanim ostatecznie zasnąłem.
Kładzenie się późno oznacza wstawanie późno. Kiedy się obudziłem byliśmy już za jeziorem Erie. Trasa nie biegnie nad samym brzegiem, więc być może i tak nic ciekawego nie widać, ale tego nie wiem. Mogę za to powiedzieć, że to co było mi dane zobaczyć ciekawe nie było. Zrobiłem wielokrotnie mniej zdjęć niż wcześniej. Choć cały czas miałem połączenie z wifi, a sama podróż trwała krócej, to wynudziłem się zdecydowanie bardziej niż w pociągu z Kalifornii.
1.jpg


2.jpg


3.jpg


4.jpg


5.jpg


6.jpg


Jedyne co mnie zaintrygowało na trasie, to po za zmieniającymi się pasażerami były takie dziwne mosty. Było ich naprawdę dużo. Rury nimi ciągnęli czy co? Nie miały ani zjazdu, ani wjazdu, a jednak posiadały kratownicę wspierającą. Po co to wszystko? Dla ozdoby? Zupełnie się na tym nie znam, ale wydawało mi się to dziwne. Nie można już było zrobić przejazdu skoro i tak taki most sobie się stoi? Pojawiały się też zabudowania przemysłowe, które dawały skojarzenia z elektrowniami wodnymi, ale pod mostami nie widziałem za bardzo spiętrzeń, więc nie wiem. Z drugiej strony raz coś wyglądało jakoś dziwnie, ale kaskad nie było.
7-dziwne mosty.jpg


8-dziwne mosty.jpg


9.jpg


Zbliżaliśmy się już do Albany. Konduktorzy zaczęli sprawdzać gdzie jedziemy, żebyśmy przypadkiem nie pojechali gdzieś indziej gdy będą dzielić wagony. Okazało się, że mój wagon jednak jedzie do Bostonu, więc nie musiałem się przesiadać jakby wskazywał to mój bilet. Z jakiegoś dziwnego powodu pociąg do Bostonu rusza po 34 minutach od przyjechania na stację, a wagony do Nowego Jorku stoją 1h 14min. Z drugiej strony oni mają do przejechania krótszy dystans i niecałe 3 godziny jazdy, a Boston prawie 5 godzin. Ten fragment podróży była najwyraźniej jeszcze mniej ciekawy, bo mam raptem dwa zdjęcia jakiś badyli i to jeszcze rozmazane. Żeby wszystko nie kończyło się tak od czapy to wrzucam jeszcze zdjęcie stacji kolejowej w Bostonie nocą. Sam go nie wykonałem, ale rzeczywiście mniej więcej tak to wygląda gdy docieramy do kresu naszej podróży po 21. Naturalnie pociąg się spóźnił, bo niby czemu nie.
stolica.jpg


boston south station by Osman Rana.jpg

Photo by Osman Rana on Unsplash

Podsumowując podróż "Lake Shore Limited" powiem, że była to jak jazda zwykłym pociągiem i jeśli nie macie potrzeby, to moim zdaniem nie warto. Oczywiście ja nie żałuję, ale tylko dlatego, że dzięki niemu pokonałem w 80h USA z jednego wybrzeża na drugie.

Jeśli macie jakieś pytania, to chętnie na nie odpowiem.

Dodaj Komentarz

Komentarze (19)

jerzy5 3 listopada 2020 00:10 Odpowiedz
Czekam niecierpliwie na kolejne foty
chupacabra 3 listopada 2020 10:56 Odpowiedz
Czy dobrze zauważyłem, że lokomotywa jest spalinowa? Tankuje po drodze?
g-p 3 listopada 2020 11:35 Odpowiedz
To ja mam pytania techniczne:- o prędkość jazdy- ile jest wagonów (same pasażerskie?) i lokomotyw? Czy zmieniają je podczas podróży.
adam1987 3 listopada 2020 12:13 Odpowiedz
1.Trasa ma niemal 4000km, więc średnia prędkość handlowa wynosi ok.77km/h. Pociąg rozpędza się do ok. 160km/h na trasie, ale trzeba pamiętać o bardzo dużej liczbie zakrętów oraz pokonywaniu gór, dlatego często jest to jednak mniej. Szczególnie pierwszy odcinek przez pasmo górskie Sierra Nevada odbywa się powoli.2. Wagonów jest dużo, nie wiem czy jest stała liczba, ale było ich chyba ze 12. Jest też wagon restauracyjny oraz wagon widokowy. Nie wiem dokładnie gdzie składowane są nadawane bagaże, być może w oddzielnym wagonie tuż za lokomotywą. Natomiast cargo z nami nie jedzie. Lokomotywy są dwie i zdarzają się ich zmiany.Chupacabra napisał:Czy dobrze zauważyłem, że lokomotywa jest spalinowa? Tankuje po drodze?Lokomotywa jest dieslowska, bo trasa jest niezelektryfikowana. Właśnie, dlatego stan Kalifornia informuje o negatywnych konsekwencjach zdrowotnych jazdy takim pociągiem. Na szczęście w tamtym momencie byłem w Kolorado. :D Szczerze mówiąc nie zastanawiałem się nad tym jak jest tankowana. Wiem, że zdarzyła się podmianka lokomotyw. Ogólnie pociąg nie stoi na żadnej stacji dłużej niż pół godziny.
qbaqba 3 listopada 2020 13:06 Odpowiedz
Super sprawa. Przejechałem kiedyś autokarem LA-->NYC, ale pociągiem musi być chyba jeszcze fajniej! Szacun.
micnur 3 listopada 2020 13:24 Odpowiedz
Super sprawa @adam1987 :)W jakim miesiącu Twoja podróż się odbyła?
japonka76 3 listopada 2020 13:27 Odpowiedz
Nieszablonowa podróż. Szacun.Ciekawe są zdjęcia robione przez okno. Czasami mnie to wkurzało (brudne okna), a czasem miało swój urok (odbicie wnętrza wagonu). Widać nawet kiedy padało, bo były krople deszczu na szybie. ;)
adam1987 3 listopada 2020 14:03 Odpowiedz
micnur napisał:Super sprawa @adam1987 :)W jakim miesiącu Twoja podróż się odbyła?W listopadzieJaponka76 napisał:Ciekawe są zdjęcia robione przez okno. Czasami mnie to wkurzało (brudne okna), a czasem miało swój urok (odbicie wnętrza wagonu). Widać nawet kiedy padało, bo były krople deszczu na szybie. ;)Cieszę się, że ktoś widzi w tym czasem pozytywy. :) Mi się zrobiło trochę szkoda gdy zobaczyłem zdjęcia na ekranie większym niż komórki i zauważyłem całą masę odbić, brudu, zarysowanych szyb, itp. Fragment trasy, który naprawdę warto zobaczyć ciągnie się od San Francisco, aż po Denver, a więc 1,5 doby w pociągu. Długo. Polecam, ale wiem, że to nie dla każdego.
gmak 3 listopada 2020 18:37 Odpowiedz
Aż poszedłem na stronę Amtrak sobie poklikać. Może za ileś lat na emeryturze i po pandemiach się wybiorę, takie "slow travel".Roomette są drogie, ale z żarciem przez całą podróż + lounge na stacjach końcowych.
nosacz 3 listopada 2020 18:47 Odpowiedz
Bardzo ciekawa relacja i zdjęcia! adam1987 napisał:Zawsze(?) trafimy jednak na przesiadkę w Chicago. Jest jeszcze możliwość podróży Los Angeles - Nowy Orlean przez Arizonę i Teksas, pociąg nazywa się Sunset Limited, a potem stamtąd jest inny pociąg do Nowego Jorku. Wszystkie pozostałe trasy są chyba faktycznie przez Chicago.
102470 14 listopada 2020 16:38 Odpowiedz
Super sprawa, to był cel podróży czy część większego planu?
adam1987 14 listopada 2020 21:30 Odpowiedz
W sumie to był trochę przypadek z tym pociągiem. Musiałem się dostać z San Francisco do Bostonu i jakoś natrafiłem na artykuł o promocji na pociąg.
lukasz-kowal 12 grudnia 2021 17:08 Odpowiedz
Fajna relacja i przyjemne fotki. Przyda się, bo w przyszłym roku, planuję podobnego tripa, chyba że covidoza, skutecznie zablokuje możliwość podróżowania. Chociaż planuję, trochę bardziej "ambitniejszą" ;) trasę:Z Chicago do Sacramento Zephyrem, potem przesiadka na Coast Starlighta do Seattle, i droga powrotna do Chicago, na pokładzie Empire Buildera.
marek2011 26 grudnia 2021 17:08 Odpowiedz
@adam1987: czy ta taryfa na pierwszy pociąg pozwala na jakieś "prawdziwe" stopy po drodze (w ramach jednej ceny), czy można tylko jechać od...do... jednym ciągiem?
adam1987 26 grudnia 2021 23:09 Odpowiedz
@marek2011 niestety pociąg jeździ(ł) raz dziennie i żadne przerwy w podróży nie były dozwolone.
stasiek-t 26 grudnia 2021 23:09 Odpowiedz
adam1987 napisał:Jedyne co mnie zaintrygowało na trasie, to po za zmieniającymi się pasażerami były takie dziwne mosty. Było ich naprawdę dużo. Rury nimi ciągnęli czy co? Nie miały ani zjazdu, ani wjazdu, a jednak posiadały kratownicę wspierającą. Po co to wszystko? Dla ozdoby? Zupełnie się na tym nie znam, ale wydawało mi się to dziwne. Nie można już było zrobić przejazdu skoro i tak taki most sobie się stoi? Pojawiały się też zabudowania przemysłowe, które dawały skojarzenia z elektrowniami wodnymi, ale pod mostami nie widziałem za bardzo spiętrzeń, więc nie wiem. Z drugiej strony raz coś wyglądało jakoś dziwnie, ale kaskad nie było. Wystartuję w konkursie " O Złotą Łopatę" ;) Te budowle to rodzaj jazu, umożliwiającego kontrolowane spiętrzanie wody:https://www.tylin.com/en/projects/dam_10_at_lock_14https://dailygazette.com/2012/10/29/sandy-canal-system-gates-mohawk-flowing-freely/
marek2011 26 grudnia 2021 23:09 Odpowiedz
Szkoda, że się nie da, ale odbycie takiego przejazdu na jakimś odcinku jest też fajnym pomysłem, np. z Kalifornii do Denver :)
cccc 26 grudnia 2021 23:09 Odpowiedz
@Stasiek_T fajna relacja sie zapowiada. ?
adam1987 27 grudnia 2021 05:08 Odpowiedz
marek2011 napisał:Szkoda, że się nie da, ale odbycie takiego przejazdu na jakimś odcinku jest też fajnym pomysłem, np. z Kalifornii do Denver :)Część do Denver zdecydowanie polecam najbardziej.