Na miejscu za 300 php (wiem, drogo) wypożyczyliśmy kajak. Goście z wypożyczalni podpływają do łódek, nie trzeba uderzać wpław
:D
Kajakiem przez szczelinę w skałach wpływa się do środka.
Tłumów w środku nie ma, bo niektórym żal wydać kasy na kajak i siedzą godzinę w łódce
:mrgreen:
I wreszcie gwóźdź programu – płyniemy do monopolowego
:D
A jak już zdaliśmy kajak, to piwo samo przypłynęło do nas
;)
Z dwóch wycieczek nam do gustu dużo bardziej przypadła ta, pomimo niefortunnego początku. W drodze powrotnej huśtało i chlapało wodą, ale to taka dodatkowa atrakcja. Niektórzy trzęśli się z zimna, a niektórzy pozakładali kamizelki ratunkowe i było im cieplej
:D
cdn. - nie mam jeszcze pomysłu na tytuł
:DOdc. 16. El Nido i okolice
Następnego dnia rano udaliśmy się do El Nido wysłać pocztówki i rozglądnąć się za jakimiś pamiątkami i upominkami. Najpierw poczta, która znajduje się naprzeciwko informacji turystycznej.
Każda kartka dostała trzy strzały (każdy inną pieczątką). Każdy strzał za każdy tydzień, który miała spędzić w podróży. Najszybsza zawodniczka dotarła do Polski po trzech tygodniach i jednym dniu. Dzisiaj doszła do pracy, równy miesiąc od nadania
:)
:mrgreen:
:D A outsiderka jeszcze jest w drodze
;)
Następnie, mając już na rozkładzie informację turystyczną oraz pocztę, wzięliśmy na celownik pozostałe insygnia władzy w El Nido, które notabene były w pobliżu. Zanim jednak do nich doszliśmy, wpadliśmy na śpiącą świnię.
To mi wygląda na biuro burmistrza i chyba były jakieś wybory...
Policja do roboty za wiele tam nie ma.
A, że jeszcze trwał okres poświąteczny, to wszędzie były choinki, wykonane z przeróżnych materiałów. Ta po lewej znana już z relacji @DonBartos 'a.
Zza płota zrobiliśmy jeszcze zdjęcie szkole.
No... do takiej szkoły, to ja mógłbym chodzić
:D U nas boisko było asfaltowe
:( Pamiątki nabyliśmy w sklepie przy przecznicy od głównej:
Popielniczki mieli w dosyć specyficznym kształcie
:D
W drodze powrotnej zakupiliśmy bilety na na busa. Wybraliśmy ofertę firmy Lexus, na następny dzień o 17:00-17:30. Poniżej wklejam rozkład jazdy Camarih, może komuś się przyda.
Po zakupie biletów daliśmy jeszcze jedną szansę Las Cabanas
:D
Im dalej, tym bardziej pusto
Gdyby ktoś chciał tam zjeść, wrzucam jadłospis (w nowomowie menu), knajpa na palach, mniej więcej pośrodku plaży.
Szok był już mniejszy, ale nie mogłem się powstrzymać przed zrobieniem tego zdjęcia:
Na zachód słońca tradycyjnie wróciliśmy do pensjonatu, ale szczęście nam nie dopisało. Niebo na zachodzie było zachmurzone
:(
W Corong Corong też były tanie knajpki. Drugie z ryżem kosztowało 50 php.
Wieczorami i rankami, jak zwykle, przesiadywała u nas Ming Ming
:)
Wszyscy ją karmili, ale u nas spała, bo była głaskana i dostawała wodę do picia
;)
Następnego dnia, w oczekiwaniu na busa, oddaliśmy się słodkiemu lenistwu:
Żona lubi robić zdjęcia kwiatkom, więc nie odmówiła sobie tej przyjemności
:D
cdn. - Czas rozpocząć wielki powrót
:DNo pewnie
:D
Odc. 17 – Czas rozpocząć wielki powrót
Na drogę powrotną wybraliśmy busa firmy Lexus, po 400 php od osoby, z odbiorem z pensjonatu. Wyruszyć mieliśmy o 18:00, więc cały dzień leniuchowaliśmy na plaży. O umówionej godzinie przyjechał po nas kierowca, który za cel postawił sobie chyba pobicie rekordu trasy do PPS. 3:45 z prawie półgodzinnym postojem w Roxas. Jechał ponoć jak samobójca. Ja tam spałem, ale żona mi mówiła
:D Wysiedliśmy jako ostatni, bo nasz hotel był na samym końcu. Zabukowany na MMT, na samym początku promocji mobilnej – Deep Forest Green Resort. Po browarku w kimę, bo samolot mieliśmy rano. Zdążyliśmy jednak jeszcze cyknąć parę fot, a ja popływać. Chyba drugi raz w życiu skorzystałem z basenu hotelowego
:D
Na lotnisku ciekawa sytuacja – bo nasz samolot był opóźniony – ale zaproponowano nam wcześniejszy, którego w ogóle nie było na rozkładach ani na flightradarze. Miejsca oczywiście – przy awaryjnym
:D
W Manili na lotnisku kolejka do taksówki na dwie godziny, a taksówki fixed price próbowały oszukiwać na więcej kasy, niż stało w taryfie. Trudno stoimy.
A zamiast tam kwitnąć, trzeba było wjechać piętro wyżej i złapać którąś z przyjeżdżających taryf. Zatrzymaliśmy się w Bayleaf Intramuros, zarezerwowanym, a jakże, przez MMT.
Wieczór spędziliśmy na dachu, a następnego dnia zrobiliśmy mały rekonesans po okolicy. Widoki z hotelu takie:
Jeśli spodziewałbym się gdzieś oświetlonego pola golfowego, to na pewno nie w Manili. W okolicy "trochę" biedniej
Odc. 2 - Jeszcze raz rady dla gromadyChociaż zmianę stref czasowych pokonałem w miarę bezboleśnie, to i tak obudziłem się dzisiaj za wcześnie
;)A że coś tam mi się w nocy jeszcze przyśniło to kontynuuję.- Internet. Jeśli w ofercie miejsca noclegowego jest obecne wifi to znaczy, że ono jest, ale niekoniecznie jest połączenie z internetem
:mrgreen: Rzecz jasna, przy braku prądu najczęściej nie będzie nawet połączenia do routera, dlatego polecam kupić kartę SMART lub GLOBE. Ja miałem SMARTA i generalnie jakiś tam kontakt ze światem również. Najgorzej było na Siquijor.Kartę SMART można dostać za darmo na lotnisku w Manili. Chłopaki z obsługi zrobili wszystko za mnie. New Surfmax Plus 299 to koszt, a jakże 299 peso. Ważne na tydzień, limit 30MB dziennie, ale po przekroczeniu dalej działa. Zapodali mi 2 takie pakiety. Jednak moim zdaniem lepsze jest Big Bytes 299 - 1.7GB danych i 1.1GB "entertainment" czyli iflix, Spinnr, YouTube, Vimeo, DailyMotion, Dubsmash& Skype Qik. Wszystko to ważne miesiąc. Na wyspach net działa tak, że ciężko to zużyć. Prędkość transmisji na Filipinach nie powala.Na wszystkich lotniskach jest bezpłatne wifi sieci GLOBE.- Buty "do chodzenia po wodzie" przydają się bardzo. Nie wyobrażam sobie wyjazdu bez nich. Nam się super sprawdziły zwykłe Tribordy z Decathlona, widziałem jest również u innych osób.- Torba nieprzemakalna typu Ocean Pack - obowiązkowa dla tych, którzy wybierają się gdziekolwiek łódką.- Wybierając się na jakikolwiek island hopping w El Nido unikajcie dużych łódek. Płynie się nimi co prawda trochę bardziej komfortowo, ale tam gdzie małe łódki podpływają prawie pod brzeg i uczestnicy na brzeg uderzają z buta, co najwyżej mocząc się do pasa, tam duże zatrzymują się dalej i do brzegu/atrakcji trzeba płynać. Nie jest to komfortowe dla osób które słabo pływają (fale bywają duże), a zabranie ze sobą lustrzanki też nie jest łatwe. My mieliśmy taką łódkę na Tour A, ale "na szczęście" zepsuła się na pierwszej stacji i podstawili nam mniejszą
:D.Pomimo, że ceny na island hopping wszędzie są takie same, 300 php opuszczają wszyscy "bez łaski". Najtaniej chyba kupić tuż przy plaży w El nido, skąd odpływają łódki, bezpośrednio u organizatora. Najbardziej polecane wycieczki to Tour A i C. Miejsca ciekawe, ale jeśli ktoś liczy na snorkeling, to się bardzo zawiedzie. Płetwy są całkowicie zbędne, wystarczy maska z rurką, a tak po prawdzie to nawet zwykłe okulary do pływania. Najlepszy snorkeling mieliśmy na Apo (wiadomo - żólwie) i Siquijor. Na Siquijor wystarczyło wejść po kolana, a już była rafa i pierwsze formy życia podwodnego.- Dla osób, które nie prowadzą skutera, a chcą udać się na Nacpan Beach. Jaka jest droga pisano już na forum, więc my wybraliśmy się tricyklem. Oficjalna cena to 1500 php. Można jednak wynegocjować 800, co jest już zbliżone do kosztu wynajmu skutera i zakupu paliwa. Komfort o wiele wyższy, nie wspominając o tym, że można się napić jak człowiek
:D Jest to cena w 2 strony, kierowca cierpliwie czeka na parkingu. Magiczne słowo: na pół dnia. Podróż trwa ok 50 min. w każdą stronę. Na miejscu byliśmy 4 godziny.- Całodniowa objazdówka po Siquijor, też tricyklem, kosztowała nas 1200 php- Jeszcze temat rzeka, czyli jedzenie na Filipinach. Wiele osób pisało, że niedobre, mdłe itp. Przyznam szczerze - nie zauważyłem. Co prawda nie rzuca na kolana, ale na pewno nie mogę powiedzieć, że było niedobre. Ba, przeważnie nam po prostu smakowało. Jest smaczniej i o wiele taniej niż w Dubaju. Tam to dopiero jest niedobre, albo my tak trafiliśmy. Jeśli będzie okazja, to na śniadanie polecam "corned beef".- Codziennie rano budziły nas koguty. Miało to swoje dobre strony, bo mieliśmy więcej dnia dla siebie - wstawaliśmy kilka godzin wcześniej niż zazwyczaj. Jeśli ktoś jednak lubi pospać - polecam zatyczki do uszu. Widno robi się przed 6 rano. Zachód słońca około 18:00.cdn. - pierwsze foty obiecuję jeszcze dziś.
@MaPS zapowiada się kolejna świetna relacja . Niestety dla mnie z bólem serca bo tez miałem kupione te bilety z Cebu , nie poleciałem i dzięki Tobie / albo przez Ciebie
:) czuje , że pocierpię teraz troszkę czytając Twoją relacje
;)
heh no ja tez tak kiedyś mówiłam... po czym kupiłam bielty na listopad 2015, choć podróż nie doszła do skutku -> okazało się, że mam poród chwilę wcześniej;p;p to i tak zamierzam polowac od nowa na bilety. czekam na całą relację z niecierpliwością;)
widzę, że mijaliśmy się
:) mamy niemal identyczne foty - w coco grove tez byliśmy pytać o transport:) ba może się nawet spotkaliśmy na Siquior:) bo miejsca te same widzę odwiedzaliśmy
Witam, wyruszamy z zona za kilka dni tym samym szlakiem, przystanek w Dubaju na 3 dni, co radziłbyś tam zwiedzić w tak okrojonym czasie? Czy mogę zabrac funty w podróz czy koniecznie musza być dolary?? (Dubaj, Flipiny, Katar)? pozdrowienia!!
No cóż, nam Dubaj do gustu za bardzo nie przypadł, lecz nie zmienilibyśmy w naszym planie nic.Tak więc - Atlantis the Palm Waterpark - drogo, ale warto, dodatkową atrakcją jest monorail
:DBurj Khalifa - również warto. Jeśli ktoś lubi zakupy, to w Dubai Mall poczuje się jak ryba w wodzie.Kto lubi plaże - Jumeirah beach jest ładna. Wszyscy polecają Dubaj Muzeum, ale my za takimi atrakcjami nie przepadamy.Możecie też pomyśleć o jakimś safari...
thonsonmusic22 napisał:Witam, wyruszamy z zona za kilka dni tym samym szlakiem, przystanek w Dubaju na 3 dni, co radziłbyś tam zwiedzić w tak okrojonym czasie? Czy mogę zabrac funty w podróz czy koniecznie musza być dolary?? (Dubaj, Flipiny, Katar)? pozdrowienia!!mozesz zabrac funty i wymienic je bez problemu, tak samo robilem i w tych miejscach - dubaj, filipiny - w dubaju btw mozna wszedzie placic karta, zaden problem, na lotnisku MNL wymienisz kase bezproblemowo z usd, eur, gbp i innych bez zadnego walka to potwierdzam bo bylem w listopadzie'15
W Dubaju wymieni się większość popularnych walut, w tym funty, jeny, php czy THB, kwestia tylko w jakiej cenie...Kiedy ja wymieniałem najlepszy kurs był na USD. Dla porównania euro stało zaledwie 5% wyżej, podczas gdy na forex'ie było prawie 1,12
:o
@MaPSJestem pierwszą ofiarą Twojej relacmi.Mam już kupione bilety z MNL do Wietnamu z kilkudniowym stopem w Bangkoku, ale przekonałeś mnie, zaraz kupuję RT z MNL do PPS, pożyczam motór i zrobię objazd po Palawanie
:D
Ciekawa opcja, nie wiedziałem
:D Nie wiem tylko jak z wypożyczeniem motocykla i cenami bliżej El Nido, w Puerto jest duży wybór , konkurencja i dobre ceny (400php/doba) za prostego crossa.
Ja niestety tez nie wiem. Bylismy tylko 2 razy przejazdem. Pierwszym razem kiero byl w srednim wieku i mial szacunek do drogi. Drugim byl bardzo mlody i na zakretach hamowal uslizgami opon. Uwazaj na niego, jak tym motórem bedziesz jechac.
To chodzi o to drugie Roxas koło Kalibo to tam lata Cebu. Można natomiast dolecieć z Manili i Cebu bezpośrednio do El Nido liniami http://air-swift.com/ niestety ceny i ilość bagażu możliwego do zabrania nie należą do najprzyjemniejszych, oszczędza się jednak sporo czasu na dojeździe z Puerto Princesa.
Czekam na dalszy ciąg. Do niedawna miałam tak jak Ty czyli "eee Filipiny to raczej nie wchodzą w grę". Ale ostatnio coraz bardziej przekonuję się do tego miejsca. Pozdrawiam :)
Czekam na dalszy ciąg. Do niedawna miałam tak jak Ty czyli "eee Filipiny to raczej nie wchodzą w grę". Ale ostatnio coraz bardziej przekonuję się do tego miejsca. Pozdrawiam
:)
Łoo, trochę "spędowe" te wycieczki dookoła El Nido. Myślałam, że mniejszy ruch tam panuje, a to wygląda prawie jak w Tajlandii
:DPierwsza wycieczka to była Tour C, a druga? Tour A?
To były na poczcie znaczki? Ja jak byłem w listopadzie to ich nie mieli
:lol: Sprzedawca powiedział że dowiozą na następny dzień ale nie dowieźli ale i tak nas chciał lekko oszukać bo powiedział że znaczek do krajów Unii Europejskiej kosztuje pona 40 peso a my wysłaliśmy później na poczcie na Boracay za 13
:D
@kaviorwikiZazdroszczę
:D@latokingZnaczki były. Nawet 2 razy kupowaliśmy. Kosztowały 13 php. Poczta od 12:00 do 13:00 jest nieczynna.Kiedy zapytałem dziewczynę z informacji turystycznej, czy na poczcie będą znaczki, odpowiedziała, że tak.Na pytanie czy jest pewna, już się tylko śmiała
:)
:D
:lol: @stefkaCebu Pacific ma w marcu 20 urodziny. Powinni wrzucić jakąś pulę tanich biletów. Z tej okazji zrobili nowy projekt mundurków
:D Załogę w nowych uniformach będzie można spotkać od 27 marca.
super relacja, wiele cennych wskazówek. Wszystko przeczytałam zwłaszcza, że za rok będę w Dubaju i na Filipinach
:)Mam pytanie odnośnie pobytu na Burj Khalifa. Ponoć jest tam jakiś ograniczony czas pobytu na górze, czy naprawdę ktoś to sprawdza? czy mogę być ile chce?
Raczej stoisz
:D Bo siedzieć nie ma gdzie, chyba że na schodach pomiędzy 124 a 125
;) A siedzieć na podłodze ponoć nie pozwalają, choć ja tego nie doświadczyłem
:mrgreen:
Byłam na Filipinach w tym roku i bardzo chętnie jeszcze tam powrócę, tylko nie wiem czy życia mi starczy ,żeby wszystko zobaczyć
:-) .Dzięki za relację, znajdę tu pewnie kilka nowych inspiracji
:-)
I wreszcie Small Lagoon.
Na miejscu za 300 php (wiem, drogo) wypożyczyliśmy kajak. Goście z wypożyczalni podpływają do łódek, nie trzeba uderzać wpław :D
Kajakiem przez szczelinę w skałach wpływa się do środka.
Tłumów w środku nie ma, bo niektórym żal wydać kasy na kajak i siedzą godzinę w łódce :mrgreen:
I wreszcie gwóźdź programu – płyniemy do monopolowego :D
A jak już zdaliśmy kajak, to piwo samo przypłynęło do nas ;)
Z dwóch wycieczek nam do gustu dużo bardziej przypadła ta, pomimo niefortunnego początku. W drodze powrotnej huśtało i chlapało wodą, ale to taka dodatkowa atrakcja. Niektórzy trzęśli się z zimna, a niektórzy pozakładali kamizelki ratunkowe i było im cieplej :D
cdn. - nie mam jeszcze pomysłu na tytuł :DOdc. 16. El Nido i okolice
Następnego dnia rano udaliśmy się do El Nido wysłać pocztówki i rozglądnąć się za jakimiś pamiątkami i upominkami. Najpierw poczta, która znajduje się naprzeciwko informacji turystycznej.
Każda kartka dostała trzy strzały (każdy inną pieczątką). Każdy strzał za każdy tydzień, który miała spędzić w podróży. Najszybsza zawodniczka dotarła do Polski po trzech tygodniach i jednym dniu. Dzisiaj doszła do pracy, równy miesiąc od nadania :) :mrgreen: :D A outsiderka jeszcze jest w drodze ;)
Następnie, mając już na rozkładzie informację turystyczną oraz pocztę, wzięliśmy na celownik pozostałe insygnia władzy w El Nido, które notabene były w pobliżu. Zanim jednak do nich doszliśmy, wpadliśmy na śpiącą świnię.
To mi wygląda na biuro burmistrza i chyba były jakieś wybory...
Policja do roboty za wiele tam nie ma.
A, że jeszcze trwał okres poświąteczny, to wszędzie były choinki, wykonane z przeróżnych materiałów. Ta po lewej znana już z relacji @DonBartos 'a.
Zza płota zrobiliśmy jeszcze zdjęcie szkole.
No... do takiej szkoły, to ja mógłbym chodzić :D U nas boisko było asfaltowe :( Pamiątki nabyliśmy w sklepie przy przecznicy od głównej:
Popielniczki mieli w dosyć specyficznym kształcie :D
W drodze powrotnej zakupiliśmy bilety na na busa. Wybraliśmy ofertę firmy Lexus, na następny dzień o 17:00-17:30. Poniżej wklejam rozkład jazdy Camarih, może komuś się przyda.
Po zakupie biletów daliśmy jeszcze jedną szansę Las Cabanas :D
Im dalej, tym bardziej pusto
Gdyby ktoś chciał tam zjeść, wrzucam jadłospis (w nowomowie menu), knajpa na palach, mniej więcej pośrodku plaży.
Szok był już mniejszy, ale nie mogłem się powstrzymać przed zrobieniem tego zdjęcia:
Na zachód słońca tradycyjnie wróciliśmy do pensjonatu, ale szczęście nam nie dopisało. Niebo na zachodzie było zachmurzone :(
W Corong Corong też były tanie knajpki. Drugie z ryżem kosztowało 50 php.
Wieczorami i rankami, jak zwykle, przesiadywała u nas Ming Ming :)
Wszyscy ją karmili, ale u nas spała, bo była głaskana i dostawała wodę do picia ;)
Następnego dnia, w oczekiwaniu na busa, oddaliśmy się słodkiemu lenistwu:
Żona lubi robić zdjęcia kwiatkom, więc nie odmówiła sobie tej przyjemności :D
cdn. - Czas rozpocząć wielki powrót :DNo pewnie :D
Na drogę powrotną wybraliśmy busa firmy Lexus, po 400 php od osoby, z odbiorem z pensjonatu. Wyruszyć mieliśmy o 18:00, więc cały dzień leniuchowaliśmy na plaży. O umówionej godzinie przyjechał po nas kierowca, który za cel postawił sobie chyba pobicie rekordu trasy do PPS. 3:45 z prawie półgodzinnym postojem w Roxas. Jechał ponoć jak samobójca. Ja tam spałem, ale żona mi mówiła :D Wysiedliśmy jako ostatni, bo nasz hotel był na samym końcu. Zabukowany na MMT, na samym początku promocji mobilnej – Deep Forest Green Resort. Po browarku w kimę, bo samolot mieliśmy rano. Zdążyliśmy jednak jeszcze cyknąć parę fot, a ja popływać. Chyba drugi raz w życiu skorzystałem z basenu hotelowego :D
Na lotnisku ciekawa sytuacja – bo nasz samolot był opóźniony – ale zaproponowano nam wcześniejszy, którego w ogóle nie było na rozkładach ani na flightradarze. Miejsca oczywiście – przy awaryjnym :D
W Manili na lotnisku kolejka do taksówki na dwie godziny, a taksówki fixed price próbowały oszukiwać na więcej kasy, niż stało w taryfie. Trudno stoimy.
A zamiast tam kwitnąć, trzeba było wjechać piętro wyżej i złapać którąś z przyjeżdżających taryf. Zatrzymaliśmy się w Bayleaf Intramuros, zarezerwowanym, a jakże, przez MMT.
Wieczór spędziliśmy na dachu, a następnego dnia zrobiliśmy mały rekonesans po okolicy. Widoki z hotelu takie:
Jeśli spodziewałbym się gdzieś oświetlonego pola golfowego, to na pewno nie w Manili. W okolicy "trochę" biedniej