+5
przemos74 6 lipca 2016 18:16
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Po opuszczeniu Seward udałem się w drogę powrotną. Z uwagi, że miałem jakieś 1,5 godziny zapasu, to postanowiłem skręcić w lewo do Parku Narodowego Kenai Fjords. I tutaj szczęście mi nie dopisało, bowiem był remont drogi, przez co musiałem odczekać w kolejce dobre 20 minut. Z przodu stała dziewczyna trzymając znak stopu – dosyć dziwne rozwiązanie… Ciekawe czemu akurat dziewczyny to robią. Niestety nie miałem tego szczęścia, żeby stać na pole position, więc nie miałem okazji zadać tego pytania. Co jeszcze bardziej intrygujące to właśnie kobiety najczęściej kierują tutaj wielkimi maszynami budowlanymi. Po jakiś 8 milach dojechałem do Exit Glacier Nature Center. To tutaj można ruszyć na Szlak Harding Icefield, który ma 8,5 mili razem w obie strony, a różnica wysokości wynosi 3500 stóp. Ja oczywiście nie mam już na to czasu, więc zbieram się z powrotem.

Tak jak mówiliście półwysep Kenai jest obowiązkowy na liście do zobaczenia, kiedy przylatuje się na Alaskę. Trochę szkoda, że nie miałem bardziej słonecznej pogody, bowiem fotki byłyby jeszcze lepsze.

Image

Image

Image

Image

Image

Do Anchorage na lotnisko według nawigacji miałem dotrzeć punktualnie, żeby oddać samochód. Jadąc w tym kierunku po prawej stronie mija się muzeum lotnictwa. Jest ono zlokalizowane nad jeziorem, gdzie cały brzeg zajmują hydroplany. W sumie są tutaj dziesiątki jak nie setki różnych samolotów. To podobno także największe na świecie lotnisko dla hydroplanów. Poza tym z ulicy możemy zobaczyć np. Boeinga 737-200 Alaska Airlines.

Image

Image

Image

Kiedy już zostawiłem samochód na lotnisku to udałem się na przystanek autobusowy, żeby pojechać do centrum Anchorage. Bilet jednorazowy kosztuje 2 dolary, a całodzienny 5 dolarów. Wybrałem ten drugi, co okazało się odpowiednim wyborem, ale o tym za chwilę. Droga do centrum zajęła nam około 30 minut – jest bardzo dużo przystanków, więc pomimo niewielkiej odległości podróż trwa dosyć długo. Wysiadłem na Transit Center i udałem się na spacer. Jak widzicie na zdjęciach w mieście nie ma zbyt wiele wysokich budynków. Zabudowa jest raczej mało interesująca, chociaż kilka punktów warto zobaczyć (pokazuję Wam je na fotkach). Z drugiej strony nawet w mieście widoki są ładne, ponieważ w którąkolwiek stronę byśmy nie spojrzeli to widzimy ośnieżone góry. Dużo bezdomnych i pijanych Innuitów plącze się po Anchorage, przez co miasto wygląda nieciekawie.

Image

Image

Image

Image

Image

Trochę zgłodniałem, a że w mieście poza pubami i raczej drogimi restauracjami nic nie widziałem, to poszedłem do centrum handlowego Shopping Mall na piątej przecznicy, gdzie na najwyższym piętrze jest Subway i tam zamówiłem kanapkę w cenie 3,5 dolara (mieli jakieś promocje, bowiem normalnie kosztuje 5,2 dolara). Pewnie Was zaskoczę, ale po raz pierwszy się tutaj stołowałem i nawet było to przyjemne doświadczenie. Odwiedziłem także sklepy z pamiątkami, których ceny były całkiem przystępne. Myślałem, że będzie zdecydowanie drożej.

Image

Trzeba przyznać, że pogoda w ten weekend zdecydowanie dopisała. Część dnia było słonecznie, a część pochmurnie, jednak nie padał deszcz i było ciepło. To pozwoliło mi praktycznie w 100% zrealizować plan zwiedzania Alaski. Większość drogi jedzie się z prędkością ok. 65-70 mil na godzinę, Maksymalnie mogłem w pewnym momencie dobić do 90 mil na godzinę. To jednak tylko na dobrych drogach, bowiem na szutrowych trzeba bardzo uważać. Benzynę tankowałem w sumie dwa razy (po ok. 2,6 dolara za galon). W sumie wydałem na paliwo około 55 dolarów, a przejechałem ponad 800 kilometrów.@grzegorz84, dzięki :) niebawem wszystko będzie ;)
@sim, zdecydowanie nie ma co namawiać tylko realizować swoje marzenia :)
@Aga_podrozniczka, mam wrażenie, że nie widziałem żadnego ronda na Alasce.
@adix198201, aż trudno wybrać które fotki wrzucić do relacji bo jest ich tyle i każda podobna, a jednak inna ;)

-- 14 Lip 2016 21:44 --

Powrót do Polski to wcale nie taka łatwa sprawa. Mój pierwszy lot powrotny jest o godzinie 00:45 z Anchorage do Seattle. Tutaj pierwsza uwaga – zwróćcie uwagę, że na tablicach w USA wszystko uszeregowane jest alfabetycznie wg. miast, a nie godzin odlotu. Wydaje mi się, że przyspiesza to proces poszukiwania swojego rejsu na ekranie.

Na lotnisko jadę autobusem numer 7 z przesiadką na numer 9. Komunikacja sprawdza się nieźle, a zaplanowanie podróży bardzo ułatwia Google Maps. W autobusie tym razem spotykam pana, który słucha muzyki i myje zęby… Tutaj w komunikacji publicznej sami „ciekawi” osobnicy, a to tylko jeden z przykładów. Autobus zatrzymuje się na początku na terminalu międzynarodowym, a następnie na krajowym. Z uwagi, że lecę do Seattle to wysiadam na tym drugim. Udaję się do stanowiska odprawy Delta, bowiem właśnie tym przewoźnikiem ze SkyTeamu będę dzisiaj podróżował. W kiosku drukuję sobie bilet i idę do kontroli bezpieczeństwa. Do mojego rejsu pozostały jeszcze 3 godziny, ale jestem już zmęczony, więc idę zrelaksować się do saloniku linii lotniczej Alaska Airlines.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Tutaj zjadam na kolację tajskie Chicken and Rice, wypijam kawę i obserwują piękny zachód słońca. Poza tym wybór jedzenia jest skromy – dużo przekąsek typu marchewki, sery, chipsy itd. Wybór napojów spory, ale alkohole są dodatkowo płatne.

Image

Image

Mój lot do Seattle jest o czasie. Boarding strefami przebiega bardzo sprawnie i już po chwili jestem w samolocie Boeing 757. Każdy z pasażerów dostaje na czas lotu koc i słuchawki. Poza tym kabina robi świetne wrażenie – jej oświetlenie bardzo przypadło mi do gustu. System rozrywki w zagłówkach także jest jednym z lepszych, jednak nie miałem już siły oglądać żadnego filmu i tylko podziwiałem niesamowite widoki, kiedy byliśmy jeszcze nad terenem Alaski, a później na niecałą godzinę poszedłem spać. W trakcie lotu serwis był płatny, a darmowo roznoszono tylko napoje.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Wylądowaliśmy w Seattle o czasie. Teraz miałem kolejne 5 godzin na przesiadkę na lot do Toronto. Z uwagi, że był bardzo wczesny poranek to postanowiłem zostać jednak na lotnisku zamiast ruszać na spacer po centrum, tym bardziej że widziałem je kilka dni temu. Po drugie byłem zmęczony dosyć intensywnym tempem całego wyjazdu. W związku z tym udałem się do stanowiska Air Canada po swoje bilety na trasie SEA-YVR-CPH-OSL, a następnie bez kolejek przez wszystkie kontrole, aż dotarłem do hali odlotów.
Na stronie Star Alliance sprawdziłem jakie saloniki są dostępne dla osób lecących z Seattle w biznes klasie. Okazało się, że w terminalu A mam lounge United. Byłem jednak ciekawy innych poczekalni, które są dostępne dla posiadaczy Priority Pass.

Image

Pojechałem więc pociągiem kursującym pomiędzy terminalami do strefy S, gdzie znajduje się poczekalnia The Club at Sea. Byłem tam jedynym gościem o poranku, ale później dobiło kilka osób. Obsługa bardzo miła i pomocna – kilka razy pytała czy czegoś mi nie potrzeba, sugerowała też przygotowanie drinków. Jakoś nie mogłem się przełamać o 6 rano ;)

Po odpoczynku tutaj wróciłem w strefę gate’ów A, gdzie znajduje się poczekalnie dla pasażerów klasy biznes Star Alliance i posiadaczy statusu Gold. Niestety salonik ten zrobił na mnie kiepskie wrażenie. Zdecydowanie mniejszy wybór jedzenia niż w poprzedniej poczekalni, do tego większość alkoholi płatna dodatkowo. Jedynym przyjemnym akcentem były dostępne truskawki i borówki, których tak dawno nie jadłem.

Image

Zmieniono mi na koniec bramkę na odlot do Toronto przez co jeszcze dwa razy pokonałem całą halę odlotów. Dobrze, że zdążyłem, bo już byłem jednym z ostatnich pasażerów. Ten rejs trwał 4 godziny. Zająłem miejsce 2K (przy oknie, jedynka) i podziwiałem widoki, kiedy niebo było bezchmurne. Pomimo, że Embraer 190 to nieduża maszyna, to biznes klasa w niej jest dosyć wygodna – dużo miejsca na nogi, pochylane siedzenie, tacka w podłokietniku i podstawek pod szklankę/kieliszek wysuwany z drugiego podłokietnika. Na obiad do wyboru z menu była pierś z kurczaka oraz makaron. Tym razem postawiłem na większą dawkę węglowodanów i nie żałuję, bowiem było smacznie. Posiłek był podany dopiero po około 2,5 h od odlotu, zapewne czekano, aż zrobi się bardziej obiadowa godzina. Wcześniej serwowano orzeszki i napoje (zarówno ciepłe jak i zimne).

ImageO godzinie 18:00 Embraer 190 linii Air Canada dotknął płyty lotniska i ponad 20 minut kołował do odpowiedniego rękawa. Teraz jako osoba przesiadająca się na kolejny lot musiałem udać się za strzałkami na Connection Flight. Do przejścia były setki metrów, po raz działający, a innym razem nie, ruchomych chodnikach. Pomimo, że na przesiadkę miałem zaledwie 1,5 godziny, to po drodze zauważyłem salonik Maple Leaf, gdzie postanowiłem wejść i skorzystać z prysznica. Poczekalnie znajduje się na tym samym poziomie co gate’y.

Image

Na wejściu wita nas recepcja i po okazaniu biletu zaprasza do środka. Udałem się od razu dalej, gdzie zaraz po wejściu po lewej stronie można znaleźć miejsce z jedzeniem i piciem. Wszystko jest bardzo świeże, wybór napojów szeroki (w tym alkoholowych). Idąc dalej mamy część wypoczynkową, gdzie przy półkach są gniazdka do podłączenie komputera czy naładowania telefonu. W końcu znalazłem także prysznic. Żeby z niego skorzystać musiałem wrócić do recepcji, gdzie zabrano mój bilet i wyjaśniono co i jak. Dzięki temu po chwili mogłem się odświeżyć przed kolejnym etapem podróży. Oprócz tego wystrój salonu jest na wysokim poziomie, bardzo zadbany i czysty, z bardzo uśmiechniętą obsługą. Internet także działał tu bez zarzutów.

Image

Image

Image

Image

Image

Teraz czekał mnie lot na trasie Toronto – Kopenhaga, który miał trwać dokładnie 7 godzin. Tym razem obłożenie biznes klasy było na poziomie 90%. Wejście do samolotu 787-9 odbywa się dla wszystkich pasażerów tymi samymi drzwiami. W zasadzie wszystko odbywało się analogicznie do tego, co miało miejsce na trasie w drugą stronę (Kopenhaga – Toronto). Jeszcze przed startem podano menu z daniami do wyboru. Tym razem wybrałem łososia. Poza tym dostaliśmy karteczkę na której można było złożyć zamówienie odnośnie śniadania - czy w ogóle mamy być na nie budzeni, a jeżeli tak to które pozycje z menu mają nam podać. Wybrałem miseczkę owoców oraz omlet.

Image

Image

Image

Image

Image

Kiedy znaleźliśmy się na wysokości przelotowej rozdano gorące ręczniki i napoje z orzeszkami. Na tym rejsie testowałem czerwone, argentyńskie wino. Po około 1,5 h podano przystawkę, danie główne, a następnie dwa desery. Pierwszy z nich to sery, krakersy i winogrono, a drugi to czekoladowe ciasto. Wszystko było pyszne. Po zakończeniu jedzenia obsługa natychmiast posprzątała stolik i pozwoliła na relaks. Byłem już dosyć zmęczony, więc poszedłem umyć zęby, rozłożyłem fotel do pozycji poziomej i zasnąłem. Oczywiście mogłem skorzystać z poduszki i kołdry. Jeżeli do tego dołożymy opaskę na oczy i słuchawki w uszach, to praktycznie nie widzę różnicy poza spaniem w samolocie, a w hotelu ;)


Dodaj Komentarz

Komentarze (34)

aga-podrozniczka 6 lipca 2016 18:53 Odpowiedz
To sobie polatasz :-) Ale zorzy to raczej nie zobaczysz, bo zachod slonca w Anchorage jest 23.32, a wschod o 4.37. Moze na trasie Toronto-Kopenhaga, jak jest to nocny lot i leci wysoko na polnocy, ale tez nie wiem czy nie bedzie za jasno. Powodzenia! Moj bilet z tej taryfy dopiero we wrzesniu.
maczala1 6 lipca 2016 19:57 Odpowiedz
Fajne się zapowiada, tylko aż się zrobiłem głodny od widoku tego jedzenia w salonikach. Idę na parówkę z wody i chleb z masłem :)Będę śledził na bieżąco, mam nadzieję, że cały plan się uda.
asiasz 9 lipca 2016 09:09 Odpowiedz
No tak, ja tu się naczytam takich opisów, a potem ładuję się do landryny, czy innej francy i czegoś mi brakuje.... :-) Jak żyć? To pisz dalej :-)
aga-podrozniczka 9 lipca 2016 11:32 Odpowiedz
Sprawdzilam swoje bilety, ale ja mam LH na calej trasie, wiec nie bede testowac tej "biznes klasy" SAS. Jak Ci sie podobalo lotnisko w Kopenhadze? Zawsze lubilam sie tam przesiadac, ale jakos nigdy nie lecialam Star Alliance, wiec nie testowalam tego saloniku SAS. Jak tak dalej pojdzie, to forum bedzie zawalone relacjami z Alaski ;-)
igore 9 lipca 2016 11:42 Odpowiedz
Fajna relacja,czekam na więcej. Mam podobnie jak @asiasz: czytam, oglądam a później muszę się zastanawiać co zrobić z nogami w economy :)
aga-podrozniczka 9 lipca 2016 11:59 Odpowiedz
Trzeba polowac na "promocje" biznes w cenie ekonomicznej :-)
splder 9 lipca 2016 20:59 Odpowiedz
Aga_podrozniczka napisał: Jak Ci sie podobalo lotnisko w Kopenhadze? Zawsze lubilam sie tam przesiadac, ale jakos nigdy nie lecialam Star Alliance, wiec nie testowalam tego saloniku SAS. Nie nastawiaj się na smakołyki - niestety pod względem jedzenia i trunków to chyba najgorsza poczekalnia w Europie w porównaniu do innych hubów Star Alliance.Daleko im do Poloneza, MUC czy FRA o IST nie wspominając.
mackoz 9 lipca 2016 22:15 Odpowiedz
igore napisał:Fajna relacja,czekam na więcej. Mam podobnie jak @asiasz: czytam, oglądam a później muszę się zastanawiać co zrobić z nogami w economy :)Lekki OT. Ostatnio był artykuł o tym jak bezsensowne jest latanie 'ęą' na krótkich dystansach :D Ale na 10 godzinnym locie łóżko to super sprawa :D Art: http://www.economist.com/blogs/gulliver ... tless-perk
booboozb 9 lipca 2016 22:23 Odpowiedz
No fajnie fajnie, ale ja tam czekam na ujęcia spoza samolotu ;)
klapio 10 lipca 2016 21:37 Odpowiedz
Podziwiam za relację live i trzymam kciuki żeby zorza dopisała :-)
aga-podrozniczka 11 lipca 2016 08:39 Odpowiedz
Potwierdzam Chihuly Gardens and Glass jest interesujace. Jesli chodzi o punkt widokowy w Seattle, to dobre jest Columbia Center. Dales mi pomysl co jeszcze zobaczyc na miejscu, z tym Boeingiem. Ja jeszcze nie sfinalizowalam swoich planow i ciagle siedze na bilecie tylko do SEA.
maczala1 11 lipca 2016 09:07 Odpowiedz
Myślę, że nawet bez zorzy będzie całkiem fajnie na Alasce :)
kamwad 11 lipca 2016 09:16 Odpowiedz
przemos74 napisał:kazał mi wejść do środka bez biletu. :mrgreen: Uśmiałem się. W pewnym europejskim kraju kazałby Ci - ze schetynowskim uśmiechem na twarzy - kindly sp$#*@$%ać. Super sprawa ten wypad. Podziwiam Was za te umiejętności składania biletów, za te saloniki, za te mile. ;)
gregggor 11 lipca 2016 09:20 Odpowiedz
Jasne, ze czytamy! Relacje z Alaski - zawsze :)Na zorze wczesniej niz w drugiej polowie sierpnia to raczej nie ma szans, poki co jest za jasno. Ale trzymam kciuki, zeby za jakas niespodziewana burze sloneczna!Z tego co widze, to chyba juz na Alasce jestes? Jesli jeszcze nie masz planow na te dwa dni, to polecam przejechac w poprzek polwyspu Kenai, do Seward. Nieco ponad 2h w jedna strone, przepiekne widoki po drodze, taka Alaska w pigulce - w sam na weekendowe zwiedzanie. A jesli bedziesz miec szczescie, moze zobaczysz orki i wieloryby.
marek2011 12 lipca 2016 09:27 Odpowiedz
Aga_podrozniczka napisał:Sprawdzilam swoje bilety, ale ja mam LH na calej trasie, wiec nie bede testowac tej "biznes klasy" SAS. W SK nie ma C w Europie tylko SAS Plus czyli to klasa ekonomiczna "premium" - tylko na tych biletach była formalnie bookowana jako C ;)
adix1982 12 lipca 2016 19:45 Odpowiedz
Świetne zdjęcia! Chcemy więcej :)
adix198201 13 lipca 2016 18:50 Odpowiedz
Widoki iście pocztówkowe. Pięknie!Wysłane z mojego GT-I9505 przy użyciu Tapatalka
aga-podrozniczka 13 lipca 2016 20:59 Odpowiedz
Dyskutowalismy juz o paniach, ktore trzymaja znaki STOP, jak rowniez o ich atrakcyjnosci :-) A jechales przez jakies ronda? Ciekawe czy dobudowali wiecej, bo zdaje sie, ze spodobalo im sie to rozwiazanie.
gregggor 13 lipca 2016 21:05 Odpowiedz
Boeing A319?! A coz to za wynalazek? ;) ;)A na powaznie, swietnie sie czyta, dobra relacja!Wysłane z mojego LG-H818 przy użyciu Tapatalka
sim 13 lipca 2016 21:39 Odpowiedz
SPLDER napisał:Aga_podrozniczka napisał: Jak Ci sie podobalo lotnisko w Kopenhadze? Zawsze lubilam sie tam przesiadac, ale jakos nigdy nie lecialam Star Alliance, wiec nie testowalam tego saloniku SAS. Nie nastawiaj się na smakołyki - niestety pod względem jedzenia i trunków to chyba najgorsza poczekalnia w Europie w porównaniu do innych hubów Star Alliance.Daleko im do Poloneza, MUC czy FRA o IST nie wspominając.no nie wiem- mam inne wrazenia: zgodze sie jesli chodzi o alkohol- w CPH SAS salonik nie wyroznia sie, ale jesli chodzi o jedzenie to ja zdecydowanie wole CPH-niz poloneza czy lunge LH w uC czy FRA: z dwoch ostatnich pobytoww CPH w czerwcu: na cieplo-m.in zupa w stylu tajski- kokosowo kwasna; losos, szparagi, drugi raz dyniowa plus chniszczyzna; moze moje smaki bo w polonezie tez ostatnio jest lepiej niz rok, dwa lat temu ale wole CPH; no i to ladowanie nad woda, zwlaszcza poznym wieczorem- podswietlone miasto ;-) za to szczegolnie lubie CPH; bussiness SAS komfort- zalezy od samlotu to jasne- ale jedzenei gorsze niz LH; @Aga_podrozniczka, @przemos74 zazdrocha ;-) ja chlopaka na eskapade na kilka dni na drugi koniec Swiata namowic nie moge takze czytam i wzdycham do waszych zdjec z roznych relacji ;-)
aga-podrozniczka 13 lipca 2016 22:04 Odpowiedz
sim napisał:@Aga_podrozniczka, @przemos74 zazdrocha ;-) ja chlopaka na eskapade na kilka dni na drugi koniec świata namowic nie moge takze czytam i wzdycham do waszych zdjec z roznych relacji ;-)To nie namawiaj tylko lec sama jak bede dawac jakies promocje :-)
grzegorz84 13 lipca 2016 23:02 Odpowiedz
Jak zawsze świetna relacja i piękne zdjęcia. Dzięki! Czekamy na podsumowanie?
splder 14 lipca 2016 00:00 Odpowiedz
sim napisał:no nie wiem- mam inne wrazenia: zgodze sie jesli chodzi o alkohol- w CPH SAS salonik nie wyroznia sie, ale jesli chodzi o jedzenie to ja zdecydowanie wole CPH-niz poloneza czy lounge LH wMUC czy FRA: z dwoch ostatnich pobytow w CPH w czerwcu: na cieplo-m.in zupa w stylu tajski- kokosowo kwasna; losos, szparagi, drugi raz dyniowa plus chniszczyzna; moze moje smaki bo w polonezie tez ostatnio jest lepiej niz rok, dwa lat temu ale wole CPH; no i to ladowanie nad woda, zwlaszcza poznym wieczorem- podswietlone miasto ;-) za to szczegolnie lubie CPH; bussiness SAS komfort- zalezy od samlotu to jasne- ale jedzenie gorsze niz LH; @Aga_podrozniczka, @przemos74 zazdrocha ;-) ja chlopaka na eskapade na kilka dni na drugi koniec świata namowic nie moge takze czytam i wzdycham do waszych zdjec z roznych relacji ;-)Nie zaznaczyłem w swojej wypowiedzi, że oceniałem część *G, bo porównując standardową zapewne jest dość podobnie.Dla mnie salonik w CPH jest głównym czynnikiem zniechęcającym mnie do podróży SASem.
przemos74 14 lipca 2016 19:54 Odpowiedz
@grzegorz84, dzięki :) niebawem wszystko będzie ;)@sim, zdecydowanie nie ma co namawiać tylko realizować swoje marzenia :)@Aga_podrozniczka, mam wrażenie, że nie widziałem żadnego ronda na Alasce.@adix198201, aż trudno wybrać które fotki wrzucić do relacji bo jest ich tyle i każda podobna, a jednak inna ;)
aga-podrozniczka 14 lipca 2016 23:22 Odpowiedz
Leciales ta Delta za mile czy za gotowke? Wlasnie sprawdzilam, ze mam wystarczajaco duzo mil Alitalia na lot z Seattle do Anchorage albo na Hawaje i jest dostepnosc na oba kierunki. Teraz mam kurcze dylemat czy leciec na Alaske czy na Big Island. Juz sie nastawilam na jesienny road trip po Alasce, ale druga opcja tez nie jest zla.
przemos74 15 lipca 2016 10:12 Odpowiedz
@Aga_podrozniczka, leciałem za mile :) Dostępność była akurat na weekend. Kupowałem bardzo blisko terminu wylotu (w jedną stronę AC, w drugą DL). Ja bym pewnie na kolejny raz wybrał Hawaje, ale niekoniecznie Big Island (byłem tam 2 lata temu kilka dni). Mile z seszelskiego EF wpadły u nas na konto Etihadu (prawie 10k) :) Nic tylko latać :)
grzegorz84 15 lipca 2016 10:18 Odpowiedz
@przemos74 te pierożki/makaron? wyglądają genialnie.@aga_podrozniczka Kauai, zdecydowanie Kauai!
przemos74 15 lipca 2016 11:00 Odpowiedz
Tak, to dokładnie Ravioli :)
grzegorz84 15 lipca 2016 20:18 Odpowiedz
No właśnie te nocne powroty z Berlina, których nie ma;( Tak. Tak. Czekamy na podsumowanie!
aniqa 18 lipca 2016 09:20 Odpowiedz
co za podróż! niektórzy wiedzą, że żyją :)podziwiam, zazdroszczę i czekam na ostatnie podsumowanie :)
gregggor 18 lipca 2016 09:34 Odpowiedz
Komentarz na szybko, zeby czasem ktos nie polecial specjalnie do Barrow zeby zobaczyc grizzly - przynajmniej teoretycznie, wieksze szanse na ich zobaczenie sa wlasnie na poludniu (vide mapka ponizej). Choc to tez nie regula, bo ja jedyne niedzwiedzie widzialem w parku Denali ;)
joker1977 20 lipca 2016 11:34 Odpowiedz
I to jest to: Australia na weekend, Alaska na weekend, cdn :D Jak zawsze świetna relacja
bozenak 2 sierpnia 2016 18:34 Odpowiedz
Nie do końca rozumiem o co chodzi z tymi salonikami, punktami za coś tam i klasami biznes :lol: :lol: 8-) :twisted: ale pomijając to relacja bardzo fajna :D
przemos74 2 sierpnia 2016 19:56 Odpowiedz
@bozenak, to tylko taki dodatek ;)@joker1977, dziękuję :) takie posty mobilizują, więc postaram się o kolejną relację niebawem :)